Przeglądający wątek:
1 Anonimowi
Wilk
Anthro
A masz plusik na zachętę
Dobra to tak,
1) "Otuli cię światłem, zachwyci urokiem
Lecz czasem cały okryty jest mroku" -- nie masz tutaj literówki, bo aż się błaga o "mrokiem"?
2) Gubisz rytm, niepotrzebnie określasz cel zaimkami, jak tutaj:
"A zazdrość myśl twoją szybko spaczy
Aż zrobisz coś czego nikt ci nie wybaczy" -> tutaj możesz wywalić to "ci" wiadomo kto jest adresatem, a gubisz tempo
3) I nie gub interpunkcji, jest ważna
O wierszach mogę zawsze nawijać, jak wygrzebie swój tomik to wrzucę
Ostatnio edytowany przez Triafis dnia 1.11.2015 23:20:19
"I've got an idea--an idea so smart that my head would explode if I even began to know what I'm talking about".
Co do 1) to masz racje z tą literówką (przepraszam za to)
Co do 2) i 3) to wezmę sobie do serca (zdarza mi się często gubić interpunkcje niestety i nawet tego nie zauważam) i stokrotne dzięki
Z tym tomikiem to by było świetnie jakbyś coś znalazł
Co do 2) i 3) to wezmę sobie do serca (zdarza mi się często gubić interpunkcje niestety i nawet tego nie zauważam) i stokrotne dzięki
Z tym tomikiem to by było świetnie jakbyś coś znalazł
Wilk
Anthro
Po chwili poszukiwań, dosłownie chwili, myślę że to miejsce najlepsze do ulokowania mojego wierszyka.
Powstał on pod wpływem chwili w odpowiedzi na kolejną fandomową dramę.
"Dramy"
Dramy, dramy, dramy,
Komu bana dam?
A komu minusików stos!
Być może ktoś się wzruszy,
A innych pieką uszy,
Cenzurę, na czas dramy, nakaz zdjąć!
Więc popcorn weź do ręki,
Podziwiaj piękne scenki,
Jak z sobą, ogony, futra drą!
Dziś hejty się posypią,
I nawet, że cię rypią,
Olejesz, bo nowej dramy nadszedł czas!
Ja go nucę pod tak prostą melodyjkę, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd ją znam i jak się nazywała Może to mój własny wytwór
Powstał on pod wpływem chwili w odpowiedzi na kolejną fandomową dramę.
"Dramy"
Dramy, dramy, dramy,
Komu bana dam?
A komu minusików stos!
Być może ktoś się wzruszy,
A innych pieką uszy,
Cenzurę, na czas dramy, nakaz zdjąć!
Więc popcorn weź do ręki,
Podziwiaj piękne scenki,
Jak z sobą, ogony, futra drą!
Dziś hejty się posypią,
I nawet, że cię rypią,
Olejesz, bo nowej dramy nadszedł czas!
Ja go nucę pod tak prostą melodyjkę, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd ją znam i jak się nazywała Może to mój własny wytwór
Fenek
Anthro
Podejdźcie do tego z dystansem, to przecież poezja, nie wyznanie.
"Lisek"
Niezrozumiany,
Odrzucany.
Przez nielicznych,
Prawdziwie poznany.
Wystraszony,
Pragnący zmiany.
Lecz zbyt słaby,
By samotnie dokonać.
Szukający tego jedynego,
By osiągnąć coś dla niego.
Lecz zbyt wystraszony,
By zagadać.
Cierpienie swoje,
Chowa pod uśmiechem.
W komputerze znajduje,
Bólu ukojenie.
Bo nie ma nikogo,
Komu by ufał.
Nikogo żeby,
Pocieszyć.
Lecz przejdzie bez szwanku,
Przez najgorsze piekło,
Wiedziony jedynie,
Pragnieniem miłości.
"Lisek"
Niezrozumiany,
Odrzucany.
Przez nielicznych,
Prawdziwie poznany.
Wystraszony,
Pragnący zmiany.
Lecz zbyt słaby,
By samotnie dokonać.
Szukający tego jedynego,
By osiągnąć coś dla niego.
Lecz zbyt wystraszony,
By zagadać.
Cierpienie swoje,
Chowa pod uśmiechem.
W komputerze znajduje,
Bólu ukojenie.
Bo nie ma nikogo,
Komu by ufał.
Nikogo żeby,
Pocieszyć.
Lecz przejdzie bez szwanku,
Przez najgorsze piekło,
Wiedziony jedynie,
Pragnieniem miłości.
Ostatnio edytowany przez Aavu dnia 10.10.2016 15:53:00
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy do których brakuje chęci i motywacji.
Emowilczek
Anthro
Inspirowane powyższym obrazkiem i starą piosenką.
Docelowo proza ta powinna być śpiewana (prawie jak Czesław Dupa)
Dedykuję to Wam wszystkim, Kochani!
Sp!erdolenia karuzela,
Na Polfursie co niedziela,
Coraz szybciej zapierdala,
Więc się lepiej trzymaj z dala,
Usuń konto, jedź w bieszczady,
Bo wytrzymać nie dasz rady,
Jak Cię wciągnie to sp!erdoli,
Lecz się nie łódź - nie powoli.
Sp!ierdolenia karuzela,
Na Polfursie co niedziela,
Sp!erdolenie kręci się,
I już pochłonęło Cię.
Docelowo proza ta powinna być śpiewana (prawie jak Czesław Dupa)
Dedykuję to Wam wszystkim, Kochani!
Sp!erdolenia karuzela,
Na Polfursie co niedziela,
Coraz szybciej zapierdala,
Więc się lepiej trzymaj z dala,
Usuń konto, jedź w bieszczady,
Bo wytrzymać nie dasz rady,
Jak Cię wciągnie to sp!erdoli,
Lecz się nie łódź - nie powoli.
Sp!ierdolenia karuzela,
Na Polfursie co niedziela,
Sp!erdolenie kręci się,
I już pochłonęło Cię.
Ostatnio edytowany przez Raster dnia 3.03.2017 16:16:03
Pamiętaj Przyjacielu, bo myśl to jest głęboka,
Czytaj moje posty z przymrużeniem oka;
Bo nie w każdym zdaniu szczerość się znajduje,
A złe zrozumienie biedy napytuje.
Czytaj moje posty z przymrużeniem oka;
Bo nie w każdym zdaniu szczerość się znajduje,
A złe zrozumienie biedy napytuje.
gryf
PERMABAN
Próżne twe rady
By jechać w Bieszczady
Bo problem jest taki
Że tam też są futrzaki
https://polfurs.org/modul...s_imageid=16188
By jechać w Bieszczady
Bo problem jest taki
Że tam też są futrzaki
https://polfurs.org/modul...s_imageid=16188
Téj sadniesz na ptôcha Gryfa i zajedzesz znowu do pomorscij zemi. Ale Gryfa muszysz słuchac. I kôżdy rozkôz spełnic, bo nie dôjdzesz...
husky / wilk
Anthro
,,ogon czarnej kotki”
strach go spotkać po zmroku
tym samym pobudza
ciekawość i chęć poznania
jego właścicielki
strach go spotkać po zmroku
tym samym pobudza
ciekawość i chęć poznania
jego właścicielki
2
(+2|-0)
Re: Wiersze..
Wysłano: 1.11.2016 22:09:25
Wysłano: 1.11.2016 22:09:25
Z okazji dnia Wszystkich Świętych Pamiętajmy o Tych, którzy nie mają własnych grobów
,, znicz na zwierzęcym grobie”
bezimienny granit pozostaje zimny
wychodzi ludzka natura - pycha
uważanie się za wyjątkowego, kiedy
poza chodzeniem na dwóch nogach
nie istnieją inne ,,godne” osiągnięcia
,, znicz na zwierzęcym grobie”
bezimienny granit pozostaje zimny
wychodzi ludzka natura - pycha
uważanie się za wyjątkowego, kiedy
poza chodzeniem na dwóch nogach
nie istnieją inne ,,godne” osiągnięcia
Wilk
Anthro
Wierszyk który powstał po prośbie koleżanek z pracy, o wtachanie baniaka wody do automatu, na ich 2 piętro, po tym jak: "jakiś straszny smok wypiła im całą wodę i umierają z pragnienia"
"Pragnienie"
Rycerz do zamku przybył,
Lecz smoka już nie było,
Na wypalonej ziemi,
wokół wciąż się tliło.
Zasmucił się okrutnie,
Łzy roniąc obficie,
Nimi wypełnił studnie,
Budząc wokół życie.
Woda jak kryształ czysta,
Chłodna jak noce samotne,
Koi i odpędza,
Pragnienie wywrotne.
Smoka czar złamany,
Zła moc w czeluści pryska,
Budzą się ze snu poddani,
Nadzieja z serc ich tryska.
"Pragnienie"
Rycerz do zamku przybył,
Lecz smoka już nie było,
Na wypalonej ziemi,
wokół wciąż się tliło.
Zasmucił się okrutnie,
Łzy roniąc obficie,
Nimi wypełnił studnie,
Budząc wokół życie.
Woda jak kryształ czysta,
Chłodna jak noce samotne,
Koi i odpędza,
Pragnienie wywrotne.
Smoka czar złamany,
Zła moc w czeluści pryska,
Budzą się ze snu poddani,
Nadzieja z serc ich tryska.
Smok
Zmiennokształtny
Dwa niezbyt długie wiersze.. opisujące wydarzenia z ubiegłego tygodnia
Sarenko, sarenko, powiedz mi,
co zrobić mam.
W stagnacji trwam.
Do życia bram
Próbując dotrzeć,
Marchewkę potrzeć
Na dobrą surówkę dla sarenki,
Szukam pomocnej ręki
A wokół psychodeliczne dźwięki.
Bo sarenki muszą się odżywiać,
Witaminy C zażywać,
Żeby anginy nie przeżywać.
A puenta jest taka,
Że dostałem raka.
Ciekawe, czyja to wina.
Śpiewał kwiczoł pod mym oknem
♥♥♥♥♥♥ basem, walnął nokturn
Na bilety czatowałem
Nadziei głupiej się chwytałem.
Pomyślałem chwilę sobie
Czy kapeli nie sformować z kwiczołem
Podbijemy underground
Wywrócimy świat upside down
Nawet sarenki będą propsować
Na fejsiku postować
Nasze klipy wideŁo
Zorganizujemy rodeo.
Sarny będą zachwycone
Tak jak zwykle one
A ja się nie przejmuję
Że wierszem tym nie przekonuję
Bo czasem też musi być o jelonkach
I o ich fantazji leśnych dzwonkach
Bo bez krztyny tego
Jelonki by były nie tego
I kto by pisał o drozdach
Gdy sarny się drapią po krostach
Dlatego dziś napisałem
Tylko to, co naprawdę chciałem.
Dzięki czemu
Nie będę musiał jeść dżemu
I nie dostanę zawału
Sarenki dostarczą nabiału.
Sarenko, sarenko, powiedz mi,
co zrobić mam.
W stagnacji trwam.
Do życia bram
Próbując dotrzeć,
Marchewkę potrzeć
Na dobrą surówkę dla sarenki,
Szukam pomocnej ręki
A wokół psychodeliczne dźwięki.
Bo sarenki muszą się odżywiać,
Witaminy C zażywać,
Żeby anginy nie przeżywać.
A puenta jest taka,
Że dostałem raka.
Ciekawe, czyja to wina.
Śpiewał kwiczoł pod mym oknem
♥♥♥♥♥♥ basem, walnął nokturn
Na bilety czatowałem
Nadziei głupiej się chwytałem.
Pomyślałem chwilę sobie
Czy kapeli nie sformować z kwiczołem
Podbijemy underground
Wywrócimy świat upside down
Nawet sarenki będą propsować
Na fejsiku postować
Nasze klipy wideŁo
Zorganizujemy rodeo.
Sarny będą zachwycone
Tak jak zwykle one
A ja się nie przejmuję
Że wierszem tym nie przekonuję
Bo czasem też musi być o jelonkach
I o ich fantazji leśnych dzwonkach
Bo bez krztyny tego
Jelonki by były nie tego
I kto by pisał o drozdach
Gdy sarny się drapią po krostach
Dlatego dziś napisałem
Tylko to, co naprawdę chciałem.
Dzięki czemu
Nie będę musiał jeść dżemu
I nie dostanę zawału
Sarenki dostarczą nabiału.
Kot sfinks
Anthro
"Człowiek ze skrzynią"
Człowieku idący ze skarbem, zatrzymaj się
Otwórz swą skrzynię i wyprostuj się
Zerknij w jej głąb i posłuchaj mnie
To co tam niesiesz, to węgiel
I choć diamenty się w nim kryją
Ile w z nich pyłu a ile kruszcu ręce twe wyryją?
Popatrz jaki garb ci wyrósł
Kiedyś tak tę skrzynię latami niósł
Zamiast szukać tego co cenne, nadzieję wolisz płonną
Nad polne kwiaty wybrałeś drogę tak trudną
Już twe płuca pełne sadzy
Kiedyś je kopał, wyleciał ci z rąk kilof sto razy
Brud wrósł w twą skórę i nie poznają cię znajomi
Ale skarb twój wciąż cię goni
Z oczu go nie możesz spuścić, bo boisz się że go ukradną
Ależ ty masz mordę przez to szkaradną!
Wyrzuć ten węgiel w cholerę
Bo jedyne na co się nadaje, to na spalenie
- mojego autorstwa
Człowieku idący ze skarbem, zatrzymaj się
Otwórz swą skrzynię i wyprostuj się
Zerknij w jej głąb i posłuchaj mnie
To co tam niesiesz, to węgiel
I choć diamenty się w nim kryją
Ile w z nich pyłu a ile kruszcu ręce twe wyryją?
Popatrz jaki garb ci wyrósł
Kiedyś tak tę skrzynię latami niósł
Zamiast szukać tego co cenne, nadzieję wolisz płonną
Nad polne kwiaty wybrałeś drogę tak trudną
Już twe płuca pełne sadzy
Kiedyś je kopał, wyleciał ci z rąk kilof sto razy
Brud wrósł w twą skórę i nie poznają cię znajomi
Ale skarb twój wciąż cię goni
Z oczu go nie możesz spuścić, bo boisz się że go ukradną
Ależ ty masz mordę przez to szkaradną!
Wyrzuć ten węgiel w cholerę
Bo jedyne na co się nadaje, to na spalenie
husky / wilk
Anthro
,,przywdziewam futro"
to świadomy wybór po podpatrzeniu
dokonań ludzkości - wiele zrobiła
by tym samym ją znienawidzić; zwierzęcość
patrzy zupełnie inaczej
na przyziemne sprawy - hasać nago po lasach
futro jest brudne
zarobaczone, za to czyste pod względem serca
czasem instynkt
cicho się odezwie, podpowie czyn wobec mniejszych
inaczej u ludzi
tu zdarcie z kogoś skóry bierze się za zajęcie na odprężenie
to świadomy wybór po podpatrzeniu
dokonań ludzkości - wiele zrobiła
by tym samym ją znienawidzić; zwierzęcość
patrzy zupełnie inaczej
na przyziemne sprawy - hasać nago po lasach
futro jest brudne
zarobaczone, za to czyste pod względem serca
czasem instynkt
cicho się odezwie, podpowie czyn wobec mniejszych
inaczej u ludzi
tu zdarcie z kogoś skóry bierze się za zajęcie na odprężenie
Skunks
Anthro
Co prawda, nie lubię za bardzo się dzielić swoją twórczością, ale skoro mam wybrać:
"Wilk"
Idąc odlegle między drzewa przez mokradła
Być zagubionym w lesie pełnym różnych dziwów
Osłabłe, gasnące zmysły, umysł niemal oszalały
Błędne ogniki, jaśniejące, a raptem gasnące
Dalekie gwiazdy, samotne, ciche duchy z nieba
Samotny wilk przemierza drogę między zarośla
Instynkt przetrwania, ścieżka prowadząca donikąd
Wiatr nigdy wcześniej nie był tak podobny wyciu
Napisałem go dla koleżanki, która w międzyczasie uczestniczyła w jakieś sztuce teatralnej poświęconej między innymi outsiderom, samotności, braku akceptacji i te de.
"Ptak w klatce"
On siedział tutaj, wśród tańczących cieni,
Zamknięty, w czarnym pokoju bez okien,
Nie znał dnia ani jutra, nie widział słońca
Zostawiony sam przez te wszystkie lata
Ciało zakrwawione, umysł jest przyćmiony
Ogień niegdyś tak żywy prawie zgaszony
Pełne złote pióra prawie niemal zsiwiały
Ślady na jego rękach tak bardzo wyraźne
Och, jakżeś Ty podobny jest do tego ptaka
Spoglądając z żalem na fruwających braci
Czujący pewną trwogę dostrzegając granicę
Przełam jej czar, następnie wzleć ku niebu
Jeśli wierzyć to jeden z bardziej optymistycznych i pogodniejszych moich wierszy, stworzony z pewnych frustracji i pragnień wywołanych chociażby zazdrością.
"Bestia Krwi"
Świeża krew przepływa przez Twe żyły
Słodkogorzki szkarłat na bladej twarzy
Twój umysł już nie jest taki jak dawniej
Głód, ból zabijający cicho, powolnie
Nóż o dwóch ostrzach w rękach szaleńca
Pierwotne instynkty zostały obudzone
Dzikie rżnięcie, kolejna krew przelana
Uniesienie i malowany obłęd na ustach
Jak zmora wychodząca na światło Księżyca
Ukryta głęboko, żałośnie wyjąca w grobowcu
Przeklęta, toteż błogosławiona przez Ciemność
Niegdyś umarła, teraz ponownie żywa
Bestia w Twoim głosie, w Twoim sercu
Cóż, to jeden z wierszy bardziej już zainspirowanej bardziej wampiryzmem, ale pasuje też do innych dzikich bestii.
"Wilk"
Idąc odlegle między drzewa przez mokradła
Być zagubionym w lesie pełnym różnych dziwów
Osłabłe, gasnące zmysły, umysł niemal oszalały
Błędne ogniki, jaśniejące, a raptem gasnące
Dalekie gwiazdy, samotne, ciche duchy z nieba
Samotny wilk przemierza drogę między zarośla
Instynkt przetrwania, ścieżka prowadząca donikąd
Wiatr nigdy wcześniej nie był tak podobny wyciu
Napisałem go dla koleżanki, która w międzyczasie uczestniczyła w jakieś sztuce teatralnej poświęconej między innymi outsiderom, samotności, braku akceptacji i te de.
"Ptak w klatce"
On siedział tutaj, wśród tańczących cieni,
Zamknięty, w czarnym pokoju bez okien,
Nie znał dnia ani jutra, nie widział słońca
Zostawiony sam przez te wszystkie lata
Ciało zakrwawione, umysł jest przyćmiony
Ogień niegdyś tak żywy prawie zgaszony
Pełne złote pióra prawie niemal zsiwiały
Ślady na jego rękach tak bardzo wyraźne
Och, jakżeś Ty podobny jest do tego ptaka
Spoglądając z żalem na fruwających braci
Czujący pewną trwogę dostrzegając granicę
Przełam jej czar, następnie wzleć ku niebu
Jeśli wierzyć to jeden z bardziej optymistycznych i pogodniejszych moich wierszy, stworzony z pewnych frustracji i pragnień wywołanych chociażby zazdrością.
"Bestia Krwi"
Świeża krew przepływa przez Twe żyły
Słodkogorzki szkarłat na bladej twarzy
Twój umysł już nie jest taki jak dawniej
Głód, ból zabijający cicho, powolnie
Nóż o dwóch ostrzach w rękach szaleńca
Pierwotne instynkty zostały obudzone
Dzikie rżnięcie, kolejna krew przelana
Uniesienie i malowany obłęd na ustach
Jak zmora wychodząca na światło Księżyca
Ukryta głęboko, żałośnie wyjąca w grobowcu
Przeklęta, toteż błogosławiona przez Ciemność
Niegdyś umarła, teraz ponownie żywa
Bestia w Twoim głosie, w Twoim sercu
Cóż, to jeden z wierszy bardziej już zainspirowanej bardziej wampiryzmem, ale pasuje też do innych dzikich bestii.
Ludzie o szerszym intelekcie wiedzą że nie ma ostrej granicy między tym co realne i nierealne...
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.