Czy może mi ktoś wyjaśnić po co my się tam w ogóle pchamy? (pytanie retoryczne). Za nas nikt nie chciał umierać, to my musimy za wszystkich?

Ja mam nadzieję, że to się skończy na wojnie podjazdowej (wkraczamy do jakiegoś słabiutkiego państwa i pokazujemy, jakie wielkie mamy jaja), bo ani Rosja, anie USA nie będą chciały ryzykować zniszczeń na własnych terenach. Szkoda mi tylko tych małych, słabych państw. O siebie się nie boję, Dolny Śląsk jest o krok od Niemiec, takich terenów raczej nie ruszą, bo się pani Merkel wścieknie.

taka mała uwaga...
Afganistan był przed inwazją jednym z głównych producentów półproduktów do wytwarzania heroiny (lub kokainy, akurat który to był drug tego nie pamiętam) ale jakoś o tym się głośno nie mówi... więc teraz można się zastanawiać po co amerykanom był ten kraik, odsyłam do teorii zawartych w filmie "Przez Ciemne Zwierciadło"

taki mały kwiatek który rośnie w odległym kraju gdzie nasi żołnierze walczą o demokrację i pokój

Zakładamy ze wir zmagań wojennych dotknie naszego kraju:

Ja bym chciał poznać partyzanckie życie lub być członkiem podziemnego frontu. Oczywiście w obliczu faktów można spontanicznie zmienic myślenie ze strachu i jest to naturalne (i trudne do przewidzenia) ale myślę że osobiście poszedł bym na coś takiego, zwłaszcza że nie mam dla kogo się ratować i uciekać. A po wojnie nic już nie będzie takie samo. I to jest głowny argument.

Jezeli III wojna, to wojna totalna. Kazdy kraj ma jakiegos wroga, korego chcialby sie niejako "przy okazji" pozbyc, wiec jesli pojda w ruch glowice, to zegnaj piekny swiecie. Tak na dobra sprawe nie wiemy kto, ile i gdzie ma bron atomowa. Jezeli terrorysci nie kupili jej sobie po rozpadzie ZSRR, to maja inna bron masowej zaglady, np: bakteriologiczna, tansza w produkcji, latwiejsza w uzyciu. Chyba nawet wersji "falloutowej: wysmy nie dotrwali