Stanley, ale fakt faktem, że tacy ludzie, którzy się okaleczają, by upodobnić się do jaszczurki czy kota się zdarzają. Tylko moim zdaniem to nie jest furry, a debilizm.

Heh, ja tam ani się nie obnoszę z tym, że jestem furry, ani się nie ukrywam. Kiedyś pokazałem mojej mamie rysunki Chrisa Sawyera, powiedziała, że jej taki rodzaj sztuki nie kręci. I tyle.
A jeżeli ktoś, znając mnie, nagle po dowiedzeniu się, że jestem furry, stwierdził, że jestem nienormalny (hy, też mi coś - od zawsze to wiedziałem ;-P ), zboczony (ło, ale nowina ;-P ) i żebym się odwalił, bo on z zoofilem (?!) nie chce mieć nic wspólnego... to znaczy, że ta osoba nigdy mnie i tak nie szanowała. A skoro tak, to nawet lepiej, że się wydało.
Na szczęście, jak do tej pory, nikt mi z czymś takim nie wyskoczył. Mam wprawdzie kumpla, który furry nie lubi i się wiecznie ze mną droczy, ale ja wiem, że (mimo, że skrywa się pod skorupką cynizmu) uważa mnie za swojego dobrego kumpla. :-)

Ale fakt, że widok twarzy przyjaciółki, której pokazałem kiedyś komiks Sabrina Online autorstwa Erica Schwatrza, był bezcenny. ;-P Może stwierdziła, że jestem bardziej dziecinny, niż jej się zdawało (hihi, czyta komiksy o zwierzątkach ;-P ).

Ale jesteś piękną kobietą, więc Ci więcej rzeczy płazem uchodzi. ;-)

Ja tam się mojego roweru akurat trochę wstydzę, bo to damka (góral z '92) po mamie. ;-P
Ale cóż, jak jestem w Częstochowie, to całkiem niezły środek transportu... ;-)

Masz rację, Ara, wybaczamy Ci. ;-P

Będę w Czewie w przyszły weekend. A tak to bywam raczej rzadko.

Ostatnio badam, jak moje środowisko przyjmuje wiadomość o furry. Zupełnie spokojnie, naj wyżej mówią, że nie są furry i ich to nie interesuje.

Ja ostatnio powiedziałem tacie, że jestem furry, jakoś nie zrobiło to na nim większego wrażenia. ;-)
Zresztą podobnie, jak powiedziałem o tym kolegom z duszpasterstwa akademickiego. Byli po prostu zaciekawieni.
Jak powiedziałem mojemu przyjacielowi jeszcze z liceum, to na chwile zrobił wielkie oczy, bo słyszał o furry, ale tylko o yiffach. Pogadaliśmy chwilę, wyjaśniłem mu parę zagadnień i po prostu przyjął to do wiadomości. I tyle. ;-)

Foxia, ale to ja w tym gronie jestem inkwizytorem. ;-3
Hehe, no to widać, że nie znasz duchownych, skoro tak ich traktujesz. Ja poznałem dziesiątki księży i zakonników. I tylko do dwóch z nich mogę się przyczepić: ksiądz proboszcz z Osuchowa, bo politykieruje, jest antysemitą i ogólnie ma strasznie dzikie poglądy, a drugim jest ksiądz proboszcz z Białego Boru, który mnie molestował seksualnie.
Pozostali to naprawdę wspaniali ludzie. Zwłaszcza młodzi, posoborowi księża są świetni. O Dominikanach ze służewieckiego klasztoru już nawet nie wspomnę. ;-P

Seti, przy mnie zawsze rozmowa schodzi na religię. ;-P