Studia? Dopóki się nie znajdzie pracy i nie nabierze doświadczenia nie mają znaczenia. Co mi z tego, że umiem całki, operacje na polu wektorowym, implementację metody iteracyjnej w równaniach macierzowych, czy interpolację Gaussa? Znam parametry linii transmisyjnych, umiem na piechotę liczyć stany nieustalone z transformaty Laplace'a i zaliczyłem nawet przedmiot humanistyczny robiąc prezentację o zjawiskach paranormalnych

Pracodawcę i tak będą interesowały jedynie moje umiejętności i doświadczenie, a nie jakieś akademickie "skille". A na starcie czym zabłysnę? Że skończyłem polibudę i pracowałem w maku? Jakkolwiek by nie było, myślę jednak że studia techniczne dają jednak dużą przewagę na rynku pracy, ponieważ dają one jakieś podstawy teoretyczne i ogólny pogląd na to czym możemy się w przyszłości zajmować. A co komu z ukończonej filologii, europeistyce, socjologii, stosunkach międzynarodowych, czy politologii? Tego jest taka masa, że później i tak mało kto ma szanse na ciekawą pracę z perspektywami rozwoju. Po takich studiach jak ktoś skończy jako manager w butiku, lub załapie jakikolwiek państwowy etat w byle urzędzie to już sukces.

Cytat z "Grygus":

Cytat z "Darkne":

Ja tam liczę że zeszłoroczne nabory i progi punktowe zostaną na swoimi poziomie ^^ Jak się uda to Polibuda Wrocławska lub Poznańska są moimi głównymi kierunkami. Jak się nie dostanę to cóż... Myślę że jednak mimo wszystko się dostanę, bo ZUT Szczeciński jakoś nie ciągnie mnie <-działa raczej jak demotywator ^^

Co za ZUT? Ze szczecina kojarzy mi sie tylko Politechnika Szczecińska, która podobno nie jest zła, w rankingach wyprzedza warszawski WAT (cywilny). A najkiepściejsza zdaje sie jest w Częstochowie i Bielsku-Białej ;p .

Taa... Częstochowę i Bielsko wyprzedza tylko Opole ;P Dlatego na magisterkę wynoszę się do Wrocka lub Warszawy... Drugiego stopnia z mojego kierunku zresztą nawet tu nie ma