Wszystko zaczęło się wiele lat temu w Rumunii.Krajem rządził wtedy okrutny Książę Vlad Dracula, którego ulubioną rozrywką było nabijanie ludzi na pale... Nie widział w tym nic złego, była to jego ulubiona rozrywka.Jego rządy były okrutne lecz za jego panowania kraj był bezpieczny, pewnego razu jeden z sąsiadujących narodów wysłał paru zwiadowców aby poznać sytuację militarną państwa Draculi, lecz zwiadowcy nie wrócili...Gdy najeźdźcy postanowili uderzyć zobaczyli straszny widok, cały oddział zwiadowców był nabity na pale...w ten sposób Dracula trzymał wrogów z daleko od swoich ziem.Księciu coraz bardziej zaczęło się podobać nabijanie ludzi na pale i nie przeszkadzał mu nawet smród rozkładających się zwłok.Po pewnym czasie zaczął nawet ucztować w towarzystwie umierających w męczarniach wrogów...Pewnego dnia książę usłyszał o wiedźmie która przeklinała ludzi w jego kraju i parała się czarną magią więc postanowił położyć kres jej "działalności".W chwili gdy słudzy księcia pojmali wiedźmę i nabili ją na pal ta wykrzyczała: "Już nigdy nie bezkarnie nie ujrzysz światła słonecznego a twym jedynym pożywieniem stanie się krew!!", a następnie zadrapała księcia swymi długimi pazurami.Książę który zbytnio nie przejął się klątwą udał się na spoczynek lecz nagle w nocy obudziło go straszliwe pragnienie by pić krew...Wyruszył więc do wioski gdzie znalazł samotnego wieśniaka który wracał właśnie do domu książę wyjął sztylet i zabił wieśniaka następnie zaczął pić jego krew.Rankiem obudził się w swym łożu i poczuł że urosły mu kły był też szybszy i silniejszy lecz po wyjściu na słońce był strasznie slaby ledwie mógł chodzić o własnych siłach.Po jakimś czasie znów poczuł pragnienie lecz tym razem ugryzł swą ofiarę i wypił tylko odrobinę krwi... I tak to się zaczęło... :-[
Mój Królik to pilot Kamikaze poległy na Pacyfiku, którego po latach los przywiódł do Polski. Po co? Bóg musiałbyć wtedy pijany... Za dużo sake wypił wtedy....
Pamiętam, że poszedłem do lasu usiąć sobie na trawce i "pogawędzic" ze zwierzętami(tymi niegroźnymi), bo potrzebowałem otuchy. Nagle zwierzęta zwiały a ja poczułem ogromny ból w prawej ręce. Okazało się, że zostałem z zaskoczenia dziabnięty przez lisa. Kiedy zacząłem krzyczeć to lis spieprzył gdzieś do lasu a ja krwawiąc starałem się dojść do domu. W domu opatrzyłem rękę i położyłęm się spać, bo było już pózno a przecież jutro moja kolej na dojenie krów i pracę w chlewie. Następnego dnia obudziłem się cały w futrze. Z początku się przeraziłęm, ale człowiek(właściwie już futrzak) przywyknie do wszystkiego Przy okazji ominęła mnie praca w chlewie, ponieważ zwiałem z domu
Jako moja fursona, jestem chyba jedyną źyjącą przedstawicielką rasy (ale odkrywcze!) futrzaków. Nie stałam się nim, nie była to sprawka magii, techniki, czy jakiejs boskiej interwencji. Ja się taka u r o d z i ł a m. Na planecie TUolelenkka, gdzie wszyscy mieszkaliśmy. Byliśmy potomkami Anhiczeli (pozdrawiam Zu-Bena).
Pewnego dnia, w wieku lat ludzkich 9 (a naszych 156), zaczęłam się nudzić. W naszej kulturze nuda postrzegana jest jako choroba. POstanowiłam więc teleportować się do losowej planety. Padło na Gallifrey.
Wszystko ładnie pięknie, tylko, że... Wyobraźcie sobie : macie superzaawansowane urządzenie (choć to nieodpowiednie słowo) do teleportacji, przenosicie się do celu, wychodzicie i o mało co nie zostajecie zabici przez spadający filar. To nie jest zbyt miłe. Niestety, trafiłam na Gallifrey w dniu Największej i Ostatniej Wojny Czasu. Postanowiłam więc pospacerować po podziemiach miasta, jako, że filar zablokował mi dogę wyjścia. Po kilku dniach, poczułam głód. Zjadłam więc pierwszą rzecz, którą zobaczyłam - Oko Chaosu. Sufit zaczął się walić, a ja żeby jakoś to przeżyć, zaczęłam myślą przywoływać obraz tej planety, o której mi matka opowiadała, gdy byłam mała, Ziemi.
Gdy otworzyłam oczy, stałam na wielkiej, zielonej łące. Wokół mnie zaczęli gromadzić się ludzie. Zamknęłam więc znowu oczy i pomyślałam "chcę do bezpiecznego miejsca!". Po otwarciu oczu ukazało mi się Centrum Milenijne Walii, wraz z Roald Dahl Plass. Nad głową przeleciał mi jakiś człowiek,a ja odwróciłam się, i machnęlam od niechcenia ręką. Atakujący już nie mieli pytań. Z wdzięczności, tenże człowiek, cudem ocalały, dał mi nnową pracę.y tle chyba
Ostatnio edytowany przez OlaHughson dnia 12.08.2009 2:19:06
Krwiak mnie już się Draculla przejadł... tak jakby tylko stamtąd się brały wampiry... byłbyś patriotą i napisał coś o wąpierzach, wiesczach, strzygach, a może nawet jakiś wątek erotyczny z Lamiami.... ;] Opowiastka fajna, przynajmniej miałeś własną koncepcje powstania wampirów... choć na moje gusta zbyt dużo nabijania na pal (straszne marnotrawstwo drewna... ile można by z tego zrobić wykałaczek......) Ehh... żebym to ja miał czas na pisanie takich opowiastek... oj daj czas Boziu... daj czas....
Ostatnio edytowany przez Redi dnia 12.08.2009 3:46:01
Dawno dawno temu był sobie wiecznie napalony Lew. Przeyiffał wszystkie lwice, ale wciąż było mu mało. No to przeyiffał też pozostałe lwy, ale wciąż chciał więcej. Potem przeyiffał więc resztę kotowatych. Potem resztę ssaków. Gdy i to nie wystarczyło wziął się za ptaki, m.in. wychędożył pewnego Orła (czy raczej Orlicę, cholera wie jak to u ptactwa odróżnić), któren zniósł później jajo z którego wykluł się taki mały złośliwy potworek...
Téj sadniesz na ptôcha Gryfa i zajedzesz znowu do pomorscij zemi. Ale Gryfa muszysz słuchac. I kôżdy rozkôz spełnic, bo nie dôjdzesz...
Opowiadanko jak zwykle u Edwarda krótkie acz treściwe... Smacznego.
------------------------------------------------------------------------ Nikczemny i złowrogi Doktor Hufnaar przybywa Do Gotham City... Tym razem przygotował ostateczny plan przejęcia kontroli nad światem i zaspokojenia swojego samouwielbienia! Postanowił zawładnąć umysłami niewinnych ludzi omamiając ich tajemniczymi obrazkami przedstawiającymi postacie z ludzkich głów a następnie... dorysowując na nich wielkie ♥♥♥♥♥ i olbrzymie cycki! Plan był chytry...
*** W pierwszej kolejności Dr. Hufnaar postanowił wyeliminować głównego obrońcę Gotham City - BATMANA ! Miasto spowił MROK NOCY! Nad nikczemnym dziełem mającym omamić umysł superbohatera pracował bez wytchnienia przez dwa wieczory, jedno popołudnie oraz podczas przerwy między lekcjami biologii i matematyki. Po wytężonym wysiłku Penis był gotowy !
Jednak coś zawiodło... pomimo idealnie dopracowanych proporcji, kształtu oraz sposobu w jaki narząd rozrodczy niespodziewanie wystaje z majtek coś okazało się nie tak... Doktor Hufnaar pomylił fotografie i dorysował penisa nie na zdjęciu batmana lecz Brata Zakonnego (skrywającego mroczną tajemnicę) INGOJAMY! Obraz pomimo tak znaczącego uchybienia omamił umysł znacznej części mieszkańców Gotham (którzy podniecali się penisami wystającymi z majtek) lecz nie nie odniósł oczekiwanego efektu! Batman wciąż pozostawał w częściowej władzy nad swoim umysłem.
Rok 1212 zbliżał się nieubłaganie - prawie spadł śnieg.
*** Doktor Hufnaar musiał wymyślić inny sposób na przejęcie całkowitej władzy nad umysłem superbohatera. Postanowił manipulować nim przejmując władzę nad jego kobietą i wszystkimi którzy lubią cycki ! Użył tego samego fortelu! Wiele upłynęło dni zanim Doktor Hufnaar opracował idealną proporcję cycków, które przejmą kontrolę nad umysłami wszystkich ludzi na ziemi (oraz dupy batmana)
I stało się... cycki zostały obnażone. Większość mieszkańców Gotham straciło kontrolę nad swoimi umysłami. Ludzie którzy niczym zombie zasłali całą główną stronę komentarzami uwielbienia dla nowego dzieła podstępnego doktora. W mieście zapanował chaos i kryzys ! w sklepach na półkach został tylko ocet i lukrecje.
Jednak wśród bezmózgiego tłumu czaił się obcy! Nikt nie spodziewał się wśród mieszkańców gotham city... CEJLOŃSKIEGO SZPIEGA !
Moc jego cybernetycznych zmysłów przeciwstawiła się potężnej sile cycków z asymetrycznymi sutami. Nie otumaniła go też gładkość ciała ani seksowne centki na ciele kobiety. Używając swej nadludzkiej mocy, zobaczył TO... ... postać miała dwie prawe ręce!
Chytra sztuczka poza wielbicielami wielkich cycków omamiła umysły wszystkich zazdrosnych mańkutów oraz miłośników prawoskrętu podczas masturbacji.
Pomimo olbrzymiej mocy wędrowiec nie był w stanie sam przeciwstawić się ♥♥♥♥♥♥♥♥♥ złu tego świata. Spowity w płacz mroku wyruszył więc na wschód by odnaleźć Tego, który pomoże mu wyrwać miasto ze szponów chaosu. Nikt jeszcze nie znał jego oblicza.
Ostatnio edytowany przez Edi dnia 1.12.2009 10:08:34
Dupa tam, to opowiadanko powinno być poparte blokiem tekstu z irca, tego, gdzie przewijały się wątki "life is life" i "o to chodzi w furry" xD
Wtedy mroczny obraz zła byłby pełniejszy
Co do łapek, to też się przyglądałam, ale ta łapa na cyckach wygląda mi bardziej na taką z grubymi palcami, a nie z kciukiem nie tam, gdzie trza. No nie wiem.
napisałeś to w komentarzach - możesz dopisać kolejny rozdział żeby było bardziej rubasznie - masz ku temu wszelkie predyspozycje i nie zapomnij o pięciominutowym solo z mnóstwem tappingu i flażoletami.
Ostatnio edytowany przez Edi dnia 1.12.2009 11:50:00