Miałem oddać głos nieważny, co będzie to będzie, ale zdecydowałem że jednak poprę Komorowskiego. Boję się tego że oddajemy w ten sposób władzę absolutną dla PO. Będą mogli wprowadzać wszystkie ustawy jakie im się podoba, lepsza była by tu kontrola vetem prezydenta z innej partii albo bezpartyjnego. Niestety człowiek który stoi w opozycji jest tak zakłamany i niegodny zaufania że już lepiej niech rządzi to PO. To zaskakujące, ale wystarczyły dwa lata aby ludzie zapomnieli o chamstwie i warcholstwie jakie było za czasów gdy JK był premierem. Wiem że urząd prezydenta to całkiem co innego, ale nigdy mu nie wybaczę koalicji z giertychem, lepperem i radiem ma twarz.
Ryan, to są już jakieś argumenty, jednak tak jak Carl boję się że PO dostanie władzę absolutną, a tym samym WSZYSTKO co im wpadnie do głowy będzie zatwierdzone (jako pierwszy pomysł z brzegu to cenzura internetu). dodatkowo PO też ładnie starają się wygrać zmieniając swoje poglądy tak aby w danym momencie pasowały (płatne drogi, zniżki dla studentów)
Wg mnie te wybory, a w szczególności II tura to jakiś okropna pomyłka. Tak naprawdę tyle samo dobrych, jak i złych słów można powiedzieć na temat obydwu kandydatów, a wszystko to będą to tylko ogólniki. Obaj panowie są tak naprawdę niewyraźni, ich obietnice nie odbiegają od standardowej paczki przygotowanej na każde wybory (zarówno parlamentarne jak i prezydenckie). Jak zagłosuje na BK to PO będzie miała całkowicie wolne pole. Jak zgłosuję na JK to zaczną się kłótnie i nagonka medialna. W tym wypadku po prostu nie chce iść do wyborów. Nie dla tego, że mi się nie chce i próbuje sobie znaleźć wymówkę. Nie mam już siły codziennie rozmyślać, analizować, wyłapywać informacje z potoku medialnej manipulacji. Jednak chyba to co najbardziej zadało mi ostateczny cios to nie kto inny jak ludzie. „Nie zagłosuje na kaczora bo to jest mały kartofel, po za tym chciał bym, żeby pierwsza dama nie lała do kuwety” – cytat, z którym zgodziło by się większość ludzi których znam.
Mimo wszystko fajniej by było gdyby można było wybierać wg innych kryteriów niż np. „kto bardziej spieprzy sprawę”. Miło jednak, że są ludzie którzy się nie łamią tak łatwo
Proszę nie generalizować, że po ewentualnym zwycięstwie Komorowskiego nagle zapanuje wszechwłada PO. Zapominacie, że w sejmie jest jeszcze 55% innych posłów niż posłowie Platformy. Demokracja nie jest zagrożona i wbrew błędnym opiniom nie wprowadzą wszystkiego co zechcą. Nie jest to też partia robotów, całe ich 45% nie zawsze będzie głosować jednogłośnie, podobnie jak i nie zawsze będą pomagać potencjalni koalicjanci.
SLD miało już raz 47% posłów i własnego prezydenta. Dodatkowo opozycja nie była tak silna jak teraz (teraz PiS ma aż 36% wtedy miał 9,6%). Czy pozmieniali wszystko jak chcieli? Czy zapanował totalitaryzm? Nie? No to dlaczego każdy jak katarynka powtarza "jak wygra Komorowski to Platforma zawładnie niepodzielnie polską"? Podobnie jeszcze trzy lata temu, PiS razem z Samoobroną i LPRem mieli łącznie 53% mandatów. I pomimo różnych wątpliwych działań jakoś nie zagrozili demokracji. Fundamenty są silne, nie ma co rwać koszuli :\ .
Ostatnio edytowany przez Grygus dnia 2.07.2010 16:24:00
Widziałem rzeczy, którym wy userzy nie dalibyście wiary. Flamewary sunące ku obrzeżom permanentnych banów. Oglądałem spamy błyszczące w ciemnościach blisko pustych profili. Wszystkie te posty znikną jak łzy w deszczu. Czas się wylogować...
Jak zagłosuje na BK to PO będzie miała całkowicie wolne pole. Jak zgłosuję na JK to zaczną się kłótnie i nagonka medialna. W tym wypadku po prostu nie chce iść do wyborów. Nie dla tego, że mi się nie chce i próbuje sobie znaleźć wymówkę. Nie mam już siły codziennie rozmyślać, analizować, wyłapywać informacje z potoku medialnej manipulacji.
Skoro zdajesz sobie sprawę, że media manipulują ludźmi, to czemu sam nie spróbujesz ruszyć głową i wybrać tego wyborcę, który jest najbliższy twoim poglądom? Odmowa brania udziału w wyborach jest krokiem, przez który sam sobie odbierasz wolność. Jeśli zagłosujesz, wiesz chociaż, że działasz w dobrym interesie, o dobro własne i państwa. To właśnie przez bierność ludzi Polska wygląda tak, a nie inaczej.
„Nie zagłosuje na kaczora bo to jest mały kartofel, po za tym chciał bym, żeby pierwsza dama nie lała do kuwety” – cytat, z którym zgodziło by się większość ludzi których znam.
To co powiedziałeś świadczy o tym, że nie masz własnego zdania. 'Zrobię tak, jak zrobią inni'. Tylko pamiętaj, że to co robią 'inni' nie musi mieć żadnych pozytywnych skutków i może ogół jeszcze pogrążyć. A tak na marginesie, kierowanie się głosem ludzi, którzy są podatni na takie tanie i prostackie teksty, jak ten wymieniony powyżej - to raczej nie jest zbyt mądre rozwiązanie.
Ostatnio edytowany przez Siberius dnia 2.07.2010 16:49:07
Siberius! Na początek musisz zrozumieć jedną ważną sprawę. Kiedy inni zlewali wybory, wynajdowali sobie śmieszne wymówki, ja przez cały czas mówiłem "Chodźmy na wybory! Zainteresujmy się nie tylko tym co się dzieje wokół własnej dupy - zainteresujemy się państwem!", to ludzie krzywo się na mnie patrzyli (a sprawy kraju interesują mnie odkąd pamiętam). Teraz, gdy cały czas widzę jeden zbiorczy strumień ciepłego moczu, lejący na wszystko co związane z Polską (a widzę go od dawna), naprawdę odechciewa mi się walki o świadomość ludzi nt. polityki. W ogóle wszystkiego mi się odechciewa. Po drugie: „Nie zagłosuje na kaczora bo to jest mały kartofel, po za tym chciał bym, żeby pierwsza dama nie lała do kuwety” Zauważ, że to jest cytat.
Teraz, gdy cały czas widzę jeden zbiorczy strumień ciepłego moczu, lejący na wszystko co związane z Polską (a widzę go od dawna), naprawdę odechciewa mi się walki o świadomość ludzi nt. polityki. W ogóle wszystkiego mi się odechciewa.
Ja kiedyś liczyłem że da się.
Od dawna zdawałem sobie sprawę jednak, że w dniu wyborów to jest już tylko stawianie kropki nad i.
Dużo mniej ważne jest który z kandydatów wygra, niż to, kto zostanie kandydatem. Wybierasz z grupki może 10 gości z których może 4 się liczy. Zapewniam, że pośród tych 4 nie znajdzie się ani jeden, który odważyłby się na radykalne zmiany, "wreszcie coś zrobił", "naprawił ten burdel", zagroził interesom największych złodziei w kraju - tych co kradną miliardy, rozwalił kolesiowskie układy, zadbał o sprawiedliwość identyczną dla wszystkich...
Nie, żeby trafić na listę kandydatów trzeba być zaufanym członkiem układu. Żeby brać udział w decydowaniu kto trafi na listę, też trzeba być członkiem układu. I owszem, wystarczy chcieć, wystarczy że jako zwykły szaraczek wstąpisz do partii ale będziesz aktywny, będziesz wykazywał się inicjatywą, właził do dupy dysydentom, przebojem zdobywał stanowiska. Ale musisz być wierny. I żeby być na górze, muszą mieć na ciebie haka. Ot, posmarowałeś temu, albo załatwiłeś przetarg tamtemu. Wszystko dla dobra partii i mile widziane ale jeśli zrobisz skok w bok, zniszczą cię. I nawet jeśli swoją wiernością, przebojowością i charyzmą dostaniesz się na listę kandydatów, a jeszcze dopisze szczęście i bydło cię wybierze, to i tak jednym ruchem mogą cię zniszczyć jeśli spróbujesz im coś zrobić.
Byłem w partii. Widziałem to od środka. Widziałem te układziki, negocjacje, kółka wzajemnej adoracji. Gości, którzy rzygali swoją partią ale nadal dla niej działali bo mieli dobrze płatną posadkę w firmie, której nie zagrzaliby miejsca do partii nie należąc. Gości, którzy finansowali kampanię a potem ich firma miała fory. Żadnych kontroli, żadnych zarzutów, pracownicy jak niewolnicy ale niech się któryś poskarży to w tym mieście już pracy nie znajdzie. Gości, którzy na listach delegatów na zjazd (a tym samym mających szansę na pozycję we władzach) brali się z księżyca - nigdy nie zjawił się na zebraniu, nigdy nie widzieliśmy go na oczy a potem przewodniczący koła "sugeruje" że to właściwe nazwisko do wydelegowania. Jakiś wicedyrektor banku...
Wybory to farsa. Demokracja to teatr dla mas. Nic się nie zmieni i zadbano o to, żeby nie dało się zrobić tak, żeby coś się zmieniło.
Wybory to farsa. Demokracja to teatr dla mas. Nic się nie zmieni i zadbano o to, żeby nie dało się zrobić tak, żeby coś się zmieniło.
Więc wymyśl coś lepszego. Moim zdaniem najlepiej byłoby doprowadzić do sytuacji, jaka panuje w Ankh-Morpork. Patrycjusz zawsze da radę.
Jakby się zjawił taki przywódca... Ale jak widzisz, w obecnej sytuacji bardzo ciężko byłoby mu się przebić. Niestety na obecną sytuację rady nie widzę. Porządna rewolucja żeby rozpierdolić to gówno ale co potem?
Z mojej komisji wyniki na pkw są dokładnie takie same jak te, które podałem... nie rozumiem twojego podejścia Sharpy.
Wybieramy mniejsze zło. Ci, którzy wybierają z nadzieją, co głosują "za" a nie "przeciw" to naiwni idealiści, którzy jeszcze nie zdążyli się sparzyć i zawieść. NIE MA dobrych kandydatów. A ci ludzie, którzy mogliby być dobrymi kandydatami zostają utrąceni w przedbiegach, albo najpóźniej w czasie kampanii.
Kto z polskich polityków mógłby być dobrym prezydentem? Cimoszewicz. Dlaczego w to wierzę? Bo utrącili go, aferą z Jarucką. Gdyby był "kupiony" to by go nie utrącili. Dowody były od A do Z spreparowane i fałszywe ale o tym była medialna cisza, a podczas śledztwa tak go zgnoili że mu się odechciało polityki. Odpuścił więc sobie, osiadł pod Puszczą Białowieską i sfutrzył się zupełnie, na żubra, zostawiając ludzi samym sobie.
Gwoli przypomnienia, aferę spreparowało PO, co odbiło się zresztą smrodem na tyle silnym, że Tusk przegrał poprzednie wybory i dlatego Kaczyński został prezydentem. Ale do teraz ludzie zapomnieli już kto komu wtedy podłożył świnię, zresztą i tak trzeba było -jakoś- zapobiec Kaczyńskiemu.