Misiaczki wy drogie. Mylicie pojęcia. Prywatyzacja służby zdrowia nie powinna właśnie wyglądać jak w stanach a teksty w stylu Ensifera zrzucam na karb żałosnego poziomu edukacji.

Otóż NFZ jako taki musi istnieć ale to nie wyklucza samego przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego (TO NIE JEST PRYWATYZACJA MATOŁKI, SZPITAL ZOSTAJE W RĘKACH SAMORZĄDU).

Obecną służbę zdrowia toczą obecnie trzy problemy - zgniła leniwa kadra która robi wszystko, żeby mieć czas na pracę poza szpitalem państwowym, nieudolna kadra zarządzająca oraz dziurawy system płatności za usługi medyczne.

Pierwszym problemem który zostanie w niedługim czasie rozwiązany to załatanie rzeszota jakim jest NFZ. NFZ obecnie ma znikome możliwości kontrolowania na co idą jego pieniądze. Są lewe recepty, lewe zabiegi, etc. Obecnie trwają prace (zaawansowane!) nad wprowadzeniem przy dowodzie osobistym karcie zdrowia. (chociaż osobiście z innych niż praktyczne względów jestem przeciwny integrowaniu tych dwóch rzeczy). Karta zdrowia będzie dla każdego, bezwzględnie. Będzie sama w sobie tylko przepustką do systemu NFZ (techniczne rzecz biorąc będzie to cyfrowy podpis niekwalifikowany). Do tego będzie karta lekarza. Wsadzamy obie karty do czytnika i pyk - mamy w systemie jaka usługa została wykonana, jakie leki przepisane, automatycznie jaka ulga ewentualnie przysługuje i wszystko trafia do bazy danych (która jest anonimowa - pacjent widnieje jako numerek i bez jego karty nikt nie jest w stanie powiązać jego osoby z rekordem w bazie). Dzięki temu mamy szczelny system dysponowania środkami więc można tworzyć realne i sensowne statystyki i planować środki. Ponadto lekarz będzie miał wgląd w PEŁNĄ historię choroby danego pacjęta, a kontrolerzy będą mogli wychwytywać dziwne rekordy dopisane do danego numeru pacjenta (np gość jest zdrowy ale dostał tabletki psychotropowe).
To jest pierwszy dobry krok realizowany przez PO. Ministerstwo Zdrowia szacuje, że dzięki temu rocznie NFZ przestanie tracić ok 5 MILIARDÓW (sorry, dane ministerialne źródła nie dam, możecie mi wierzyć lub nie).

Drugi etap to "prywatyzacja" szpitali, przez którą rozumiem przekształcenie szpitala w spółkę prawa handlowego o wyłącznym udziale samorządu. O co chodzi. Otóż szpital taki formalnie rzecz biorąc jest "prywatny" więc może realizować nie tylko kontrakty NFZ, czyli będzie działać jak Szpital na prawdę prywatny, które mamy i dziś. W czym dowcip - szpitale prywatne w zdecydowanej większości utrzymują się z KONTRAKTÓW NFZ! Tak, tak - i to w dodatku na dokładnie takich samych zasadach jak w szpitalu państwowym (nie dopłacasz, jest kolejka etc.) Jeśli chcesz od razu - proszę bardzo płacisz PEŁNĄ kwotę zabiegu, która idzie przy kilkudniowym pobycie w dziesiątki tysięcy złotych w zależności od zabiegu. Co więcej, są szpitale prywatne realizujące WYŁĄCZNIE kontrakty NFZ i radzą sobie świetnie i nikt nie myśli tam o podwyżkach, a sprzętu jest w bród.

Jak ma działać system? NFZ jest dysponentem pieniędzy z ubezpieczeń (wierzcie mi, oni na prawdę nieźle nimi zarządzają, to jeden z najwydolniejszych urzędów w Polsce z praktycznie żadnym przerostem zatrudnienia. NFZ zawiera z tymi "Prywatnymi" szpitalami umowy takie jak dziś - pacjenci mają zapewnioną opiekę taką jak dziś, a nawet lepszą bo znika dziurawy system (co opisałem wcześniej). Pieniądze idą tylko na to, co rzeczywiście wykonano. Szpital musi zadbać o siebie, bo nie może liczyć na magiczne oddłużanie - jest zadłużony znika, a na jego miejsce pojawi się inny - prywatny czy nie, to wolny rynek, luka zapełni się momentalni i dalej się wszystko toczy.

Ostatnia rzecz to wypierdolenie na zbitą mordę leserów. Administracja szpitali, nieudolni lekarze, piguły które nie mają styku z pacjentem. Do tego unormowanie pracy lekarzy w szpitalach (kontrakty terminowe, obowiązkowa obecność na stanowisku etc.) To jest najtrudniejsze. Wielu ludzi straci pracę - i kij z tym, i tak są tam nie potrzebni, a nie będę na nich łożyć własnej kasy.

NFZ jest potrzebny właśnie dlatego, żeby każdy obywatel miał opiekę, za pieniądze, które odkłada. To nie zamyka drogi do dodatkowych ubezpieczeń. Ponadto ubezpieczenie zdrowotne, jak każde inne obarczone jest pewnym ryzykiem i związanym z tym prawdopodobieństwem. Generalnie podstawowa opieka jest względnie dostępna dla każdego pracującego legalnie człowieka, nawet w formie prywatnej (19zł miesięcznie np w. Centrum Damiana). Problem pojawia się przy poważnych, kosztownych chorobach, które dla normalnego człowieka, ba, nawet bardzo dobrze zarabiającego są nie do udźwignięcia. Tu właśnie pojawia się pewna zbiorowa zrzuta na taką osobę. I to nie bezinteresowna bo to możemy być równie dobrze my.

Nie wiem czy wytłumaczyłem to zagadnienie dobrze, mogłem skracać i robić spore uproszczenia ale tak według mnie i według wielu ludzi powinno działać. Pierdolenie o tym, że ludzie nagle zostaną bez opieki i inne tego typu debilizmy to jakieś fantasmagorie impotentów umysłowych.

Idź głosować i oddaj nieważny głos. To, że nie ma kandydata dla ciebie to żadne wytłumaczenie. Dzięki takim jak ty do głosowania chodzą ludzie słabi, podatni na populizm i wpływy i w dodatku wybierają za ciebie. Możesz również głosować przeciw komuś, to też jest jakieś rozwiązanie. Tak czy siak do głosowania idź, nie po to mamy demokrację żeby się fochać i nie chodzić na wybory. Jakby wszyscy którzy nie mają kandydata oddali nieważny głos to wyniki wyglądałyby mniej więcej tak:

A tak, nie chodzicie więc widocznie wam nie zależy czy to demokracja czy dyktatura, pewnie jesteście typem ludzi, którzy chętnie robiliby tylko to, co każe wam totalitarna władza.

A czy ja coś mówiłem o lekarzach? Poza tym, że trzeba im zapewnić takie warunki żeby nie przedkładali prywatnej dodatkowej pracy nad szpitalem? Nie. Mówiłem o wypieprzeniu na zbita mordę ludzi, którzy w szpitalach nic nie robią a biorą kasę.

A co do nauki - jak tak chcą to rozpatrywać to niech płaca co do złotówki za swoje wykształcenie (w ogóle imo lekarz po studiach państwowych powinien mieć obligatoryjny terminowy kontrakt na pracę w szpitalu będącym beneficjentem NFZ).

W drugiej turze nawet jest ważniejsze by zagłosować! Nawet jeśli to nie twój kandydat ale uważasz go za lepszą opcje warto zagłosować, żeby nie wygrał drugi, według ciebie dużo gorszy kandydat - który jest który zostawiam tobie.