Zmień fonty Zmień rozmiar

Przeglądający wątek:   4 Anonimowi

 Aby pisać należy być zalogowanym

<<1...891011121314...102>>


0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 16:11:41
Canis lupus albus
Zmiennokształtny
Załóż więc i sprawdź.
冬が来ている!

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 16:22:45
Wilk
Zwierzę
Zakładasz, sprawdzasz detektorem, milczy, radiacji nie ma. Nie czujesz też tego euforycznego uczucia relaksu, jaki czułeś wtedy.

"Ktoś cię zrobił w balona", mówi Marty. "Fajna zabawka, można tym nieźle zakręcić każdego starego stalkera. Mam nadzieję że nie dałeś za to nic cennego."

Jakieś pięćdziesiąt metrów dalej Pilot wywleka z lasu jakiegoś pniaka na sznurku i macha do was żebyście przyszli...
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 16.09.2010 16:24:21
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 16:28:57
Canis lupus albus
Zmiennokształtny
Idziemy, zrób co będzie chciał. Co do tej kulki...Hmm...to na pewno nie atrapa więc...WTZ?! Brak promieniowania? Może nie ma bo nie "włączył się" bo nie potrzebowałeś?! Zastanawiające to to ci...
冬が来ている!

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 16:45:22
V. Vulpes
Anthro
To nie atrapa, może poza szybszym odzyskiwaniem energii ma inne właściwości, później sprawdzisz. Lepiej, żeby się nikt więcej o kompasie nie dowiedział. Schowaj go i idź do Pilota.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 17:27:00
Wilk
Zwierzę
Wyjmujesz artefakt, z jednej strony trochę zawiedziony, z drugiej z uczuciem ulgi. Skoro nawet Marty go nie zna to pewnie dosyć unikatowy... nazwijmy go Biały Kompas.

Ruszacie raźno z górki do Pilota... teraz widzisz że nie kłodę wlecze ale łódkę-dłubankę, wąskie czółno z wydrążonego pnia.

"Pomóżcie mi żeglarze zwodować tę wspaniałą jednostkę!" - pokazuje pobliski rów melioracyjny. "Jeszcze nie wsiadamy, ciągniemy jakieś dwieście metrów a potem i niesiemy do drugiego rowu po drugiej stronie pola.

Pomagacie mu zepchnąć podniszczoną łódkę do rowu, Pilot za sznur uczepiony dziobu ciągnie ją brzegiem rzeki, lódka z rzadka zahacza o dno ale niesiona jest dość wartkim prądem strumienia, który wypływa na początku rowu z grubej betonowej rury.

"no, starczy, pomóżcie przyłożyć się do sznura!"
Łapiecie się za sznur i wyciągacie łódkę, potem ciągniecie ją po trawie gdy Pilot ją pcha.
"Trochę ją będzie trzeba ponosić, bo i przez rów i ze starorzecza do Uży. Ale opłaci się bo to przepustka przez dwie najgorsze bariery."

Ciężko idzie, łódka wcale lekka nie jest. Heh, z samym Martym Pilot miałby ciężką robotę ale we trójkę dajecie radę. Dowlekacie do drugiego rowu, gdzie strumień jest szerszy i bardziej rwący. Patrzysz na bieg rowu, który prowadzi prościuteńko w Imprint, w najgrubszym miejscu, gdzie płomienie jakby niezdecydowane nie całkiem się schodzą z dwóch stron w jedną linię tylko tworzą dwa szerokie, solidne pasy zamiast jednego, lekko zlewające się ku środkowi. Pasy na obu końcach się urywają, płomienie odpływają w powietrze.

Pilot spycha łódkę do rowu i trzyma za sznur, bo by zaraz odpłynęła.

"Kłaść się na dnie i nie unosić głów choćby się niebo waliło. Mnie tam nie zależy, jak dowiozę do Czerewacza łódkę niebieskiego proszku to też wyjdę na swoje, ale wy chyba wolelibyście zachować obecną postać molekularną."

Marty układa plecak na dnie, kładzie się obok.

Strasznie wariacko dla ciebie brzmi ten plan.
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 18:28:55
...ech, tyle przebyłeś, siłą bezwładu i braku lepszych pomysłów wrzucasz plecak swój i Pilota i układasz się głową w stronę głowy Martiego. Miejsca jest jeszcze dużo wzdłuż bo dłubanka jeszcze ze dwie osoby by zmieściła, chociaż ramiona w zasadzie leżą na burtach, niewygodne to jak diabli. Gapisz się w pochmurne nieboi czekasz. Lekki wstrząs i trawy nad tobą zaczynają się przesuwać w tył.

"A jeśli coś utknęło pod Imprintem?"
"To mamy przejebane." prosto odpowiada Pilot. "Ale szansa na to niewielka."
"Martwy stalker na przykład..."
"Jeśli dotknął Imprintu to proszek się rozpuszcza w wodzie, jeśli został w wodzie to są tu takie małe robaczki, mrówki wodne na nie mówimy, bardzo lubią kości ale ciałem też nie pogardzą. Dlatego też nie moczyć rąk."

Chowasz dłonie bliżej ciała, łódka porusza się szybko, dno rowu jest betonowane, żadnych szuwarów. Na górze wieje solidny wiatr ale tu na dnie rowu jest spokój... ale słyszysz cichutki trzask... i nagle niebo zastępuje kopuła fioletowego płomienia. Płomienie przeskakują rów nad wami, wy powoli płyniecie dołem...

wstrząs, zgrzytnięcie, stoicie.

"Ciekawe..." mówi Pilot, głosem, który nieodparcie przywodzi ci na myśl człowieka, który właśnie zobaczył swoje własne jelita na wierzchu,
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 18:57:55
Canis lupus albus
Zmiennokształtny
Co jest takie ciekawe?!
冬が来ている!

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 19:14:04
Wilk
Zwierzę
"Marty, masz strzelbę pod ręką?"
"Mam."
"Mamy jakieś 25cm prześwitu. Spróbuj zaprzeć się kolbą o brzeg. Lewy brzeg. Popchnij nas do przodu kiedy powiem. Nie unoś rąk wyżej niż to konieczne."
"Dobra. Gotów"
"Pchaj."
...jeszcze trochę zgrzytnięcia i koniec.
"Pchaj"
...nic.
"Utknęliśmy, Pilot."
"Próbujemy z powrotem"
"Zgoda."
"Gotów?"
"Gotów."
"Pchaj."
przekleństwo po rosyjsku.
"Jeszcze raz."
...
"No to utknęliśmy na dobre. Jakieś pomysły, Młody?"
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 21:08:47
[pomysły proszę państwa? Główki w ruch, bo poza sposobem deus ex machina w jaki naszą trójkę uratuję, z dużymi stratami jak zwykle - i tym razem większymi niż dotychczas - wymyśliłem już dwa sposoby, które po prostu zadziałają, jeden, który zadziała ale będzie kosztował, jeden, który raczej by nie zadziałał normalnie ale tu go dopuszczę, i ze dwa inne na które szansa wam przepadła z braku inicjatywy. Zdążyłem jeszcze wymyślić w międzyczasie dwa inne deus ex machina sposoby uratowania postaci, dwa sposoby deus ex machina zabicia ich i jeden dowcip stalkerski bazowany na zaistniałej sytuacji (sprośny). A więc ruszać głowami cholera!

załącznik - wasza sytuacja]
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 16.09.2010 21:36:41
Załącznik:
jpg  PodImprintem.jpg (45.03 KB; 640x400 px)
49_4c9271acbc72c.jpg 640x400 px
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 21:37:38
Canis lupus albus
Zmiennokształtny
Spokojnie! Daj pomyslec...
冬が来ている!

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 16.09.2010 23:27:54
Wilk
Zwierzę
...to widzisz...


- Pilot?
- Tak Młody?
- Co jest przesyłane tymi liniami?
- Prąd, chyba jasne.
- To było przed katastrofą, ale teraz?
- Prąd, jak przedtem, co ciekawe. Stwierdzili że darowanemu się w zęby nie zagląda i jak liniami mimo wszystko prąd napływa to można go odebrać, przetworzyć i rozesłać po domach i fabrykach. Tylko nie eksportują już bo im księgowość nie ma pojęcia jak zafakturować producenta. Ale co to ma wspólnego?
- No chyba nic, myślę tak sobie czy technikom w stacjach energetycznych i ludziom mieszkającym przy tej linii poza Zoną robili badania, czy nie zachodzą im jakieś trwałe zmiany w mózgu, czy bliskość czegoś wyprodukowanego w Zonie co uznajemy za zwykły prąd nie ma na nich wpływu...
- ♥♥♥♥♥ TWOJA MAĆ MŁODY TO NIE CZAS NA OPOWIEŚCI Z DRESZCZYKIEM!!! Ja tu i bez tego sram pod siebie że zdechniemy z głodu i pragnienia pod ♥♥♥♥♥♥♥ Imprintem a ty mi tu że to może być miniaturowy mózgozwęglacz?!

Pilot nagle urywa, bierze głębokie wdechy... widać że już miał dodać coś czego być może później by żałował, normalnie zawsze świetnie opanowany, teraz jest bliski załamania nerwowego. Myślisz sobie, że lepiej jakbyś był trzymał język za zębami, mimo że masz przykre przeświadczenie że masz rację co do swoich podejrzeń a Pilot to tylko trafnie podsumował.

- Myślmy konstruktywnie, Młody. Horrory zostaw na przy ognisku, powiem ci że ten daje dreszczyk jak mało który. W szkole uczyłeś się na technika, co nie? Pomyśl jak tę łódkę wprawić w ruch tak żeby się stąd ruszyć mimo tej przeszkody. W dowolną stronę nas urządza tylko nie góra-dół. Nie wiem, jakiś mechanizm prosty albo co?
- A ty czego się uczyłeś Pilot?
- Turystyka i hotelarstwo, mam licenchat... - wzdycha,
- Mnie ojciec chciał posłać w przyszłym roku na ekonomię, a tak w ogóle to prywatny ogólniak - mówi Marty.

milkniecie na dłuższą chwilę.

[[o, właśnie wymyśliłem trzecią metodę wyciągnięcia was, jaka by podziałała.]]
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 17.09.2010 6:40:29
Załącznik:
jpg  Imprint.jpg (14.40 KB; 373x442 px)
49_4c928bd4e4516.jpg 373x442 px
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 8:59:02
- Młody - odzywa się Marty
- No?
- Serio zrobiłeś tę swoją giwerę sam, od zera?
- Amunicji nie robiłem, lufa jest z rury kupnej tylko podtoczonej w środku, kształt ściągnąłem ze zdjęć stoegera, mechanizm sam wymyśliłem.
- Pokaż go zobaczyć.
- Tylko nikogo nie zastrzel - podajesz ostrożnie nad głową swoją śrutówkę.

- Fajna. Czemu spust tak głęboko siedzi? I kurka nie widzę.
- Tak jest zabezpieczona. Taki mechanizm bezpiecznika wymyśliłem. Normalnie łamiesz żeby przeładować, kurek ukryty w środku się wtedy odciąga. Wtedy musisz odepchnąć spust żeby odbezpieczyć, składasz i jest gotowa do strzału. Wciskasz spust, kurek jest odciągany i zeskakuje, spust zostaje wciśnięty. Jak chcesz zabezpieczyć, łamiesz, wciskasz spust. Chcesz odbezpieczyć, łamiesz, odciągasz spust.
- Dobre to jest. Nic ci pod kurek nie podlezie, nie zahaczy się o ubrania. Leciutka. Szkoda że tylko jeden strzał. Położyłeś już coś z niej?
- Dwa ślepe psy, trzeciego zraniłem.
- Trzy ślepe psy cię opadły?!
- Nie na raz. Tego pierwszego jeszcze w Dityatkach, boszzz ale to była partanina. I z tego i z Makarova i z buta nawet. Kopnąłem go w brzuch wyobraź to sobie. I i tak go nie zabiłem ale zwiał. Potem dwa zastrzeliłem w Bąblach. Pierwszego na pewno, drugiego chyba bo mnie wepchnął w teleport to nie wiem... ale mnie nie gonił znaczy chyba trup.
- Kurde mówiłem ci że ci zazdroszczę. Ja swój pierwszy dzień w Zonie spędziłem modląc się do wychodka kiedy ty wróciłeś z garścią artefaktów.
...przypomina ci się jak mało co nie zamarzłeś na śmierć... Na śmiech ci się zbiera, to by była kretyńska śmierć, w środku lata zamarznąć. No, przynajmniej tutaj taka bardziej stalkerska was czeka.
Słyszsz dźwięk przełamywania swojego samopała, Marty bawi się nim chwilę ostrożnie, potem oddaje.
- Mówił ci ktoś że powinieneś się spiknąć z Azotem?
- Mówił.
- Kto?
- A, jeden znajomy...

...

mija kilkanaście minut...

...

- Pilot, znasz jakichś naznaczonych przez Zonę? - pytasz
- Masz na myśli tych morderców z tatuażem?
- Nie, nie tych. Gości którym Zona jest przychylna.
- A, szamanów. Jednego znam w miarę.
- Opowiedz.
- Z tego co wiem jestem trzecim pod względem klasy przewodnikiem w Zonie. Może drugim, może trzecim. Konkuruję z Garikiem. Ma nosa do anomalii i znajduje po każdej emisji nowe trasy tam gdzie się przedtem nie dało. Narwany, odważny, dlatego mówi się że jest lepszy ode mnie. Tylko mnie więcej klientów przeżywa. - śmieje się smutno.

W każdym razie... - kontynuuje - obaj jesteśmy zdeklasowani przez Przewodnika. Tylko tak się nazywa. Kilku tras mnie swego czasu nauczył i to takich że głowa mała. Sztuczki z czółnem mnie nauczył, gdzie indziej. Nic mu Mózgozwęglacz, imprinty, bagna, jeziora. Ma nibypsa oswojonego, tak przywiązanego że by za niego życie oddał. Mówią że szamanów mutanty się boją. Może i niektórych, ale ja widziałem jak on chimerze nastawiał złamaną łapę. Pogłaskał po łbach, łapę nastawił, wstawił w łubki z jesionu, do rana chimera była zdrowa. Pokazał w stronę Prypeci, powiedział coś i chimera pognała, pewnie Monolitów gnębić.

Spiknął się niedawno z trzema pistoletami. Striełok, Kieł i Duch się nazywają, zawadiaki jakich mało. Siedzą gdzieś teraz na północy Zony i knują pewnie we czwórkę jak tu dostać się do sarkofagu.

...

kilka minut...

...

- Marty - pyta Pilot - Wiem że chcesz pomagać naukowcom. Wiem że ojcu się urwałeś i wiem że dla niego wysłanie grupy najemników żeby cię ściągnęli z Zony do domu to jak splunąć. Głupi nie jesteś, czyli też to wiesz. Jak ty sobie zaplanowałeś z tym poradzić?
- Schowałem w bezpieczne miejsce kopie z księgowości ojca. Tej prawdziwej, nie tej co pokazuje wspólnikom. Będzie sobie bezpiecznie leżała i nie ujrzy światła dziennego dopóki nie będzie mnie próbował wyciągnąć z Zony. Wie że nie popieram jego metod i wie że jestem słowny. Nie zrobi nic głupiego, zresztą matka mu zawsze powtarzała "zrób z syna mężczyznę", jestem zresztą pewien że dzisiaj mówi mu "I dobrze się stało i ma chłopak rację że nie chce na bezjajeczne bydlę wyrosnąć."

...

Zaczyna padać deszcz. Kropelki swobodnie przelatują przez zimny płomień w dół.
- Nie poparzy nas? - pyta Marty.
- Nie, Imprint jest neutralny dla wody. Ale zmokniemy. Cholera teraz wiem czemu Przewodnik zawsze kładł plecak od strony głowy.
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 17.09.2010 12:23:52
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 14:43:51
Pilot pociąga nosem...

"Cholera, panowie. Chyba nie zginiemy z głodu. Czuję ozon, zdaje się że zbiera się na emisję."
"Przynajmniej nie będzie bardzo bolało", krzywi się Marty.
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 15:43:39
V. Vulpes
Anthro
Na "schemacie" widzę, że rękami oni mogą dotknąć suchego brzegu. Można spróbować cofnąć czółno.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 15:54:47
Wilk
Zwierzę
Proponujesz.

Mogą dotknąć bez problemu, nie bardzo idzie bo się dość mocni zaparło a ubity piach w miarę miękki i pozycja niespecjalna. Marty pocisnął mocniej i sam się przesunął wjeżdżając w ciebie. Pilot w miarę zaparty barkiem w koniec czółna ale tak sobie to idze. Ty masz do tego pozycję kompletnie do niczego.

Dobra, koledzy kretynami nie są, pomysł niezły ale niedopracowany, ale dadzą radę sami dopracować.
"Pilot, łapiemy czółno rękami i pchamy nogami."
Twarde protektory wbijają się w piach lepiej i po chwili ze zgrzytem czółno zsuwa się z przeszkody. Pchanie pod prąd to dosyć ciężka praca ale idzie i po kilku minutach ukazuje się wam niebieskie niebo.

"Łap i trzymaj sznurek, Młody, bo ty żeś leniuchował a z nas się pot leje." rozkazuje pilot.
Sznurek w międzyczasie wpadł do wody, wyciągasz go, obsiadające go żyjątka wielkości biedronek zeskakują kiedy tylko dostają kontakt z powietrzem. Siadasz na brzegu, zawijasz sznurek wokół nadgarstka i czekasz. Pilot z Martym leżą na trawie i oddychają głęboko.

"Cholera, po tej stronie Imprintu nie ma żadnej kryjówki przed emisją w promieniu trzech-czterech kilometrów. Trzeba się pospieszyć z rozwiązaniem." woła Pilot. Zagląda pod Imprint. "Jakiś kamień chyba, woda na nim podskakuje. Może ma z pięć centymetrów wysokości."
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 18:38:13
Młody, jak nie masz lepszego pomysłu to pożycz karabin, spróbuję czy uda mi się to usunąć strzałami...
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 18:43:48
Canis lupus albus
Zmiennokształtny
Daj mu go!
冬が来ている!

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 17.09.2010 22:26:03
Wilk
Zwierzę
Dajesz swój wysłużony karabin, Pilot kładzie się, opiera lufę na plecaku, ustawia ogień pojedynczy, trzema pierwszymi strzałami "wstrzeliwuje się" korygując ustawienie celownika, następnie pojedynczymi strzałami odpycha "przeszkodę" coraz dalej.
Akurat zamek odskakuje po zużyciu całego magazynka, kiedy Pilot mówi "No! Stanął na sztorc, złapie się z dziobu i wywali na brzeg."

Układcie się ponownie, tym razem wrzyscy na brzuchach i głowami do przodu. "no, teraz to choćbyśmy mieli w zębach to czółno przenieść to damy radę!" mówi Pilot.

...a mimo to, mimo że bezproblemowo łapie i odrzuca ukruszony kawałek betonowego korytka o który się blokowaliście, że docieracie na drugą stronę bez zająknienia, i zatrzymujecie się na zbiegu dwóch rowów z dwadzieścia metrów dalej, kiedy wstaje jest zlany potem.
Staje na brzegu i składa Imprintowi ukłon, jak godnemu przeciwnikowi po walce...

A potem wraca stary czupurny Pilot jakiego znaliście. "Ruszać się parszywe psy, Rumpel prawo na burt, kurs siedemdziesiąt, panie Marty!" woła pokazując nowy rów i po "TaJest Panie Kapitanie!" bierzecie się za obracanie czółna o 90 stopni żeby dało się nim płynąć kanałem odchodzącym pod kątem prostym w prawo. Czółno przepływa pod mostkami, kiedy wy idziecie górą z plecakami, wleczecie je za sznur wzdłuż długiego rowu przez ponad pół kilometra, jeszcze jeden mostek, i zbliżacie się do mostu drogowego. W międzyczasie zaczął zdrowo padać deszcz, założyliście płaszcze.

"Zacumować jednostkę panie Młody!" pada polecenie. Przywiązujesz do jakiejś stalowej belki wystającej z brzegu. "Wymień sobie ten magazynek, odbezpiecz karabin i idziemy na mały zwiad, czy w Jampolu dzisiaj gryzą czy strzelają."

"Co masz na myśli?" pytasz, biegnąc z Pilotem przez szeroką asfaltową szosę do drzew po drugiej stronie.
"Jampol to wieś przechodnia. Zjawia się kilku stalkerów, przepędzą mutanty, osiądą na jakiś czas. Zwiedzą się bandyci, obrobią stalkerów, zajmą wieś. Najedzie ich banda mutantów, przepędzi albo zabije, i znowu mutanty mają wieś. Czasem kolejność ulega zachwianiu, a bo to stalkerzy popędzą bandytów, albo mutanty stalkerów, ale nikt tu miejsca nie zagrzeje."
Przemykacie wzdłuż płotu kompletnie zarośniętego drzewami gospodarstwa do starej drogi przez środek wsi. Szosa wieś omija zupełnie bokiem, domy są gęsto wzdłuż drogi, łączącej się z szosą oboma końcami o jakieś trzy kilometry od siebie. Wy jesteście blisko zachodniego końca wsi.

Pilot wygląda zza narożnika, sprawdza lornetką. "Czysto" mówi. "Ale to nic nie znaczy."

Biegniecie po przekątnej do murowanego domu z dużym sadem. Pusto, wybite okna, opustoszałe izby, w jednej ślady obozowiska.
"Czyżby dzisiaj pusto?"
"To kiedy ta emisja Pilot?"
"Emisja odwołana, będzie zwykła zdrowa burza. Dobrze przywiązałeś łajbę Młody?"
"Porządnym węzłem marynarskim." mówisz. Istotnie, umiejętność o jakiej nie sądziłeś że się kiedyś przyda, jednak ci się przydała.
Na zewnątrz narasta deszcz, wiatr. Zaczyna się ulewa.
"Zaraz do tego dojdzie porządna wichura, grad i pioruny. W taką pogodę przez Uż nie przepłyniemy. Ja proponuję ustalić warty, rozłożyć się na poddaszu i przespać."
"Ja spałem chyba najdłużej z was, wezmę pierwszą wartę." proponuje Marty.

[[ Komunikat: Więcej inicjatywy, proszę państwa. Dityatki tłumaczy się "dzieciaczki" i takoż was tam traktowałem. Stancja to był zaawansowany tutorial. Ale powoli się kończy. Podpowiedzi zaczynają być ewidentnie nieoptymalne, nadal rozwiązują problem ale kosztowniej i gorzej niż to konieczne. Od Czerewacza kończy się tutorial i zaczyna gra typu sandbox, podpowiedzi mogą być pół na pół, pożyteczne albo przeciwnie. Pozwolę się jeszcze jakiś czas włóczyć z dotychczasową grupą jeśli zechcecie ale już nie długo. Głębiej w Zonę spodziewajcie się, że bohaterowie niezależni będą często podejmować ewidentnie złe, czasem wprost katastrofalne decyzje, wprowadzać nas w błąd (umyślnie albo nie), sabotować nasze plany i trzeba się im się będzie aktywnie przeciwstawiać. Tak więc proponuję wyłączyć autopilota, najlepiej teraz albo wkrótce a już na pewno od Czerewacza.]]
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 17.09.2010 23:43:30
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 9:45:28
V. Vulpes
Anthro
Ty weź drugą wartę. Spytaj się pilota na osobności co wie o "kompasie"? Jak on działa? Czy istnieją inne rzadkie potężne artefakty?

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 10:21:18
Wilk
Zwierzę
Wspinacie się na poddasze po stromych schodach przy środku domu, pilot pierwszy, broń w pogotowiu. Sprawdzacie, pusto, choć podskoczyłeś ze strachu gdy w narożniku jednego z pokoi zobaczyłeś stary wieszak na ubrania ze starym kapeluszem i płaszczem.

Szeroki korytarz wiedzie od frontu do tyłu domu, kończąc się dużym oknem z widokiem na sad i drogę. Lewe skrzydło domu podzielone wzdłuż to dwa pokoje, w jednym stare łóżka z pościelą brudną że pożal się boże (widać nie raz stalker czołgał się po pas w błocie przez starorzecza i kładł tutaj umęczony), drugie zaadaptowane przez stalkerów na małą kuchnię - jest palnik spirytusowy z puszki po piwie, jakieś wyszabrowanie naczynia, znajdzie się nawet puszka z solą i zapomniane przez kogoś nadpoczęte suchary i trochę herbaty malinowej (...z Herbapolu).

Druga połówka domu to otwarty strych, zagracony i zaśmiecony. Widać nie raz stalkerzy zabijali nudę przeszukując stare graty a więc znalezienie czegoś cennego jest mało prawdopodobne, choć widać na bok odłożone równo kupki starych czasopism technicznych, ktoś naprawił starą, elegancką lampę przerabiając ją na "samochodowe 12V" (do zasilania z artefaktu) a w kącie stolik z patefonem i płytami wygląda na funkcjonalny.

"Zaczynaj wartę Marty" mówi Pilot, "zrobi się herbaty, zjemy coś i wtedy odeśpimy."
"Skocz młody do studni", Pilot daje ci wiaderko. "Na podwórzu z tyłu. Najpierw opłukaj wiadro, potem nabierz."

Odbezpieczasz i śrutówkę i kałasza, niepewnie się czujesz schodząc przez pusty dom i wychodząc w ulewę...
przy studni masz stale wrażenie jakbyś był obserwowany... i to nie przez Tamarę.
Woda daleko w głębi, studnia z osiem metrów, deszcz już leje, na szczęście płaszcz dobry jest.

Opłukałeś wiadro, napełniłeś i zabierasz się do zabrania go do domu, kiedy zauważasz, że na skraju sadu, koło stodoły, na tyłach posesji -ktoś- stoi.
Stoi nieruchomo i patrzy w twoją stronę.
Przez strugi deszczu nie możesz dostrzec szczegółów, postać akurat pomiędzy dwoma drzewami ma chyba burozielone ubranie, żadnego kaptura - odsłoniętą głowę. Stoi nieruchomo, patrząc w twoją stronę. Nie dasz głowy ale chyba ma w ręce opuszczonej luźno wzdłuż ciała pistolet.
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 10:34:47
V. Vulpes
Anthro
Postaw wiaderko i wyceluj kałachem w postać, palec na spuście, ale nie strzelaj, jeśli Cię nie zaatakuje. Bez gwałtownych ruchów, może to zombie, schowaj się za osłonę. Zaalarmuj kumpli.

0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 11:31:14
Wilk
Zwierzę
Powoli odkładasz wiadro, chowasz się za studnię, unosząc kałacha, opierasz go o pokrywę studni. Z początku chcesz zawołać, ale raz przez deszcz i dach cię nie usłyszą, dwa, już miałeś te problemy. Wyciągasz PDA i próbujesz dogrzebać się do aplikacji komunikacyjnej.
W międzyczasie, na mapie mignął ci PDA celu, zdecydowanie coś się nie zgadza.
"Pilot, jestem przy studni. Przy stodole chyba stoi zombie."
"Siedź, nie wykonuj gwałtownych ruchów, czekaj, kawaleria w drodze."
Ściskasz kałacha, wahając się.
Za moment słyszysz PDA.
"Widzę go. Zombie jak nic. Czekaj, jeszcze się nie ruszaj."
...
"Czekaj Młody, cierpliwie. Jeszcze chwila."
...
"Masz na niego dobry strzał?"
"Mam"
"Przygotuj się. Celuj najpierw w centrum masy, potem popraw w głowę, nawet jeśli padnie. Zacznij strzelać gdy usłyszysz strzały. Gotów?"
Celujesz...
"Gotów."
Z domu pada strzał. Naciskasz spust, postać leci w tył, jakby zdziwiona unosi się powoli. Celujesz w głowę, spokojnie strzelasz, ignorując strzały z domu. Pach. Pada jak zdmuchnięty. Nagle koło ciebie odpryskuje trochę betonu ze studni.
"Biegiem do nas Młody!"
Biegniesz...
Pilot i Marty strzelają zombie po drugiej stronie sadu, dość daleko. Obok niego leży już martwy drugi. Zombie bardzo niecelnie odpowiada ogniem. W pewnej chwili pada.
Pilot sprawdza lornetką.
"No, są. Dranie... Młody... wiem że dałem ci zadanie no ale serio..."
Patrzysz co trzymasz w ręce takiego ciężkiego.
Przyniosłeś wiaderko wody...
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 13:29:51
"Pilot...?" odzywa się Marty "Do tego warsztatu pod Czerewaczem są ze dwa kilometry, zgadza się? Po ile oni tam mają te samochody?"
"Od jakichś dziesięciu tysięcy w górę, a co?"
"Jak się pogoda nie poprawi to przez Uź nie przepłyniemy, a ja bym tutaj nocy spędzać zdecydowanie nie chciał."
"Marty, dobry boże, jest ósma rano."
"No ale niezależnie, ciekaw jestem jak wyglądają takie stalkerskie samochody. I jakbym miał dłużej zostać w Zonie to chyba miałoby sens jakbym sobie kupił samochód."
"Strasznie nie lubię tam chodzić. Nie lubię tych ludzi i oni mnie, widzisz, konflikt interesów, oni biorą myto za przejście przez most a ja ludzi przewożę przez Uż łodzią albo innymi sposobami. Weźmiesz z Czerewacza sam przejdziesz, jak powiesz że idziesz kupić samochód to cię gratis puszczą i jeszcze dadzą eskortę żebyś po drodze nie zabłądził."
"A ma sens taki zakup w ogóle?"
"Ma, ma. Taksówka Czernobyl-Nowosiełki to niezły biznes, Żaba był przez trzy lata taksówkarzem, ten emeryt co od niego dostałeś... co tam od niego dostałeś?"
"Pistolet."
"Jak klient bogaty, płaci za most, za dziurę w imprincie za Jampolem, ci sami goście ją kontrolują, i wieziesz go na Opacziczi albo pod same Kupowatoje. Albo dostajesz od naukowców przepustkę, podpisany rozkaz, i z samiutkich Ditiatek kogoś ważnego wieziesz. Za takie kursy kasuje się tyle co za najlepsze artefakty."
Marty popatrzył na Pilota z ukosa. No tak, osiemnastu milionów dolarów za kurs na pewno się nie kasuje...
"Jak się trochę przetrze, przeszukamy zwłoki. Na razie psa bym na tę pogodę nie wygonił, a stalkerbazę koło mostu rozważę jeśli do szóstej po południu się pogoda nie poprawi. Na dole założę potykacze, kto jak kto ale zombie ich nie ominą, a ty obserwuj na warcie PDA, jeśli jakiś trup się będzie ruszał to dasz znać."

Sprawdzasz odruchowo PDA, żadnej nowej aktywności.

Idziecie na górę. "A na Rassochę kursy też się robi?" Marty pyta.
"Rudnia-wieriesnia to baza wojskowa, goście w warsztacie potrafią podrobić przepustkę ale to nigdy pewna robota. A potem masz Iłownicę, zwaną niebieskim zagłębiem, domyśl się czemu."
"A na Korogod?"
"Jak się dobrze opancerzysz bo zahaczasz o krawędzie mózgozwęglacza. Tylko po co? Z tego co wiem miasteczko opuszczone. Dawniej tam stalkerzy byli, był szlak na Ilincy, na zachód, potem porobiły się w tamtą stronę takie anomalie że została tylko ścieżka na Nowosiełki. No a że droga niebezpieczna, daleko, a zyski takie sobie to ostatnia grupa spakowała manatki i porzucili miejscówkę."

Marty wyciąga ze strychu stolik, ustawia przy oknie, na nim PDA podpierając go starą książką. Strzelbę opiera o ścianę, wpatruje się w deszcz. Ty zabierasz się za napełnienie czajnika... hmm, będzie wrzątek, możnaby zrobić zupkę. Z drugiej strony są suchary, a pasztet otwarty się zeschnie i zepsuje, Pilot w międzyczasie wygrzebuje z graciarni jakiś karnisz z żabkami, jakieś włóczki, stary żyrandol, pudło słoików, po czym idzie na dół montować potykacze.

Nie masz pojęcia jak posługiwać się tym palnikiem, czekasz na Pilota. Zupka czy nie, pasztet trzeba zużyć, wyciągasz i smarujesz nim suchary. Wkrótce na dole rozlega się głośny brzęk, chwilę potem drugi, zjawia się Pilot. "Potykacze gotowe. Jak herbata?"

Chwilę później umiesz już obsługiwać palnik z puszki po piwie i czajnik wody powoli się grzeje na równym niebieskim płomyku.
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 14:17:11
"Pilot, opowiedz mi o najsilniejszych artefaktach. O Kompasie i jemu podobnych."

"Czy Kompas jest taki najsilniejszy, no nie wiem. Rzadki jest, bardzo. Ale z tego co wiem tylko leczy zmęczenie. Była swego czasu dyskusja, czy tak jak zdrowy sen, porządnie, czy jak amfetamina, że zaciąga dług w organizmie. Prawda jest pośrodku. Możesz i miesiąc normalnie funkcjonować bez snu, jeść, czytać książki, chodzić do pracy i Kompas ci da wypoczynek, kiedy go zdejmiesz nie będzie żadnych problemów. Ale Kompas pozwoli ci też na nadludzkie wysiłki, sprint na pięć kilometrów, przerzucenie dziesięciu ton węgla za jednym podejściem, przepłynięcie kilku kilometrów. Po takim wyczynie będziesz zmęczony, będziesz miał zadyszkę, ochotę się przespać. Jeśli wtedy zdejmiesz kompas, wykorkujesz na miejscu z przemęczenia. Takie sztuczki musisz odespać, zdrowe kilka, kilkanaście godzin snu, dobry obfity posiłek, odpoczynek. No i kompas promieniuje jak diabli kiedy usuwa solidne zmęczenie. Cztery meduzy to za mało, dwa skrętaki tak od biedy, dopiero bąbel starcza i z zapasem."
"A czemu tak się nazywa?"
"Bo jest o nim głupia legenda że jak go poprawnie aktywować to pokazuje drogę. Bajka kompletna moim zdaniem."
"Są inne takie artefakty?"
"Ważka na ten przykład. Wygląda jak kolorowy błysk, zupełnie niematerialny. Nie tylko leczy choroby ale i powoduje odrastanie kończyn. Lepiej żeby się bandyci nie zwiedzieli że masz, bo dla takiego artefaktu zabijają bez mrugnięcia okiem. Albo Muszelka. Z jednej strony identycznie jak kompas leczy zmęczenie, z drugiej o ile z Bateryjki zasilisz budynek wielkości Stancji, z Muszelki zasilisz małe miasto z kilkoma fabrykami. Mówi się że Płatek Śniegu jest jeszcze silniejszy ale z tych co próbowali zaprząc jego elektryczność został duży krater w ziemi, i to taki, sto metrów może."
"Nieźle"
"o Złotej Rybce na pewno słyszałeś, lokalnie obniża ci grawitację, możesz więcej nieść, wyżej skakać itepe. Jest sobie Strzałka, mocniejszy wariant. Wymaga specjalnego pojemnika, który możesz obracać jak chcesz, i ci zmienia grawitację tak, że możesz latać. Był jeden taki, chciał przelecieć nad mózgozwęglaczem. Zobaczyli tylo niebieską kreskę z ziemi jak go trafia gdzieś nad Kopaczi i odleciał gdzieś w kosmos spiralą, widać obrona przeciwlotnicza Monolitu działa.

Albo Krecik. O ile mi wiadomo w historii Zony jedną sztukę znaleziono. Zakładasz akwalung i idziesz pływać w skale. Ziemia, beton, skała, nieważne, wszystko jak woda. O ile pamiętam gość trafił na magmę.

Batuta to jest ciekawy artefakt. Nie taki bardzo egzotyczny ale ma wadę że jest jednorazowy. Brązowa pałeczka z białym końcem. Odłamujesz ten koniec i gdzie wskażesz tam powstanie anomalia wir, i to nie byle jaka ale taka na czterdzieści metrów, co to okręty zgniata na folię aluminiową."

"A o Złotej Kuli słyszałeś?"
"Bajka. Nikt nie widział, nikt nie wie."

Woda się zaczyna gotować.

[Chwila przerwy na waszą inicjatywę, choćby zupka czy suchary.]
0
(+0|-0)
Re: Zona Quest
Wysłano: 18.09.2010 17:48:37
Nie zgłaszasz uwag ani nie wybierasz stron między Pilotem a Martym. Zjadasz sucharki zapijając herbatą malinową bez cukru, mało ale wolisz oszczędzać zupki, obiecujesz sobie że w Czerewaczu kupisz czegoś konkretniejszego.

Jesteś mimo wszystko niewyspany, poza tym deszcz szumi tak kojąco. Pilot zapowiadał burzę, ale zamiast burzy jest po prostu ulewa.

Wybierasz w miarę mało zasyfione łóżko, płaszcz chowasz do plecaka, zakładasz bluzę bo chłodno, chowasz się pod kołdrę...
po chwili rozgrzewasz się na tyle, że zasypiasz.

Marty przychodzi obudzić cię na twoją wartę.
"Ktoś się włóczył drogą tam i z powrotem. Nie było go na PDA. Mówiłem ci że ci zazdroszczę Młody? Dziewczyny też ci zazdroszczę."

Wstajesz, podchodzisz do okna, dosiadasz się na stołeczku obok Tamary. Przytula się do ciebie i patrzycie w deszcz. Pod drugą ścianą wnęki z oknem leży pies, czarny siwiejący kundel, trochę mniejszy od wilczura. Suczka.

Ustawiasz PDA na stoliku, te same trzy martwe zombie i wy we czwórkę. Hmm...
"Nie wiedziałem że masz PDA."
"Zwykle wyłączone bo stalkerzy bywają... niemili."
Czujesz gwałtowny przypływ gniewu. Ksenofobiczne dranie. Sen nieomalże się urywa, a więc uspokajasz się powoli i pozwalasz mu wrócić.
Przytulasz Tamarę.
"Nie dam cię nikomu skrzywdzić."
Śmieje się cicho. "Zupełnie jak tata. Jestem już dorosłą dziewczynką."
Nie odpowiadasz.
"W Małym Czerewaczu jest dużo opuszczonych domów w niezłym stanie, znajdziemy sobie jeden tylko dla nas." mówi
Przytulasz ją mocniej.
Długo, w milczeniu patrzycie w deszcz.
Coś biegnie drogą... nie widzisz postaci a raczej anomalię w przepływie deszczu. Tamara spina się, jak to tylko koty potrafią z miękkiej kulki w kulę kolców. Pies wydaje ciche warknięcie.
Postać zatrzymuje się, w pustce widzisz dwoje świdrujących biało jaskrawych oczu. Rusza w waszą stronę, najpierw powoli, ale przyspieszając. Zrywacie się.

Ty też. Zrywasz kołdrę, siedzisz na łóżku ze swoją śrutówką w ręce.
--sf.

 Aby pisać należy być zalogowanym
<<1...891011121314...102>>


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.

Wyszukiwanie zaawansowane