Putin przypomina mi trochę Patrycjusza ze Świata Dysku. Ani nie jest etyczny ani miły ani sympatyczny, ale molocha jakim jest Rosja, z milionem problemów, konfliktów i antypatii utrzymać w stanie względnej stabilności.

Popatrzcie co stało się z wolnością w USA od zamachów 9/11. Z "Kraju Wolności" stała się państwem totalitarnym. Terroryści wygrali - osiągnęli to, czego chcieli - Ameryka żyje strachem, i w imię ochrony przed wyimaginowanym, bądź prawdziwym wrogiem poświęca wszystkie ideały i wartości, jakimi się szczyciła.

W międzyczasie w Rosji było kilka bardzo brutalnych zamachów. I co? I nic. Nie ma zmian w polityce wewnętrznej.

W kwestii Chaveza mam mieszane uczucia. Z jednej strony ma niesamowite jaja i też panuje nad krajem zupełnie poprawnie. Mieli katastrofę, zawaliła im się platforma naftowa tak samo jak ta BP. Tylko że zamiast uciekać gdy tylko zaczęły się problemy a potem tuszować sprawę, ratować olej i pieniądze, a potem szukać winnych i wołać "nie nasza wina", przeprowadzili natychmiast nienaganną akcję ratunkową, zamknęli szyb zanim mogło dojść do wycieku, platforma poszła na dno, cała załoga została uratowana. Z drugiej strony -jest- dyktatorem, czy to za przyzwoleniem ludu czy wbrew niemu. Głosuje na niego biedota, jakiej większość ale prywatni przedsiębiorcy cieńko piszczą pod jego podatkami... albo pracujesz dla niego - w jego "kartelu" obejmującym prawie cały znacjonalizowany przemysł, albo pracujesz do siódmych potów żeby wyrobić minimalnie więcej niż bezrobotni z zasiłku, a i to nie zawsze.

(...z drugiej strony w Polsce też bardziej opłaca się zasiłek niż drobna działalność gospodarcza tupu jednoosobowa czy rodzinna firma produkcyjna...)

Ale czy któryś z nich jest dla mnie autorytetem? Autorytetowi wierzy się na słowo, natomiast oni mówią to, co korzystne a nie prawdę.

a ja zapytam, czym interwencja Putina w Gruzji różniła się od interwencji Clintona w Serbii? Poza tym detalem, że Serbowie nie atakowali mniejszości narodowej amerykańskiej...

No przecież to właśnie napisałem!