Witam wszystkich. Czy wybiera się ktoś z was na Metal Hammer Festival? Przyjeżdża... Tool! Japonię reprezentować będzie Dir En Grey, natomiast Polskę Coma i Delight.

A teraz najgorsza część wiadomości:
Ceny biletów:
Sektor niebieski: 135 złotych/145 złotych
Płyta: 155 złotych/170 złotych
Sektor czerwony: 165 złotych/180 złotych
Sektory H i J: 250 złotych/275 złotych
Loża: 350 złotych/400 złotych

Ciężko z kasą będzie, ale damy radę. Jadę na 99%, na sektor niebieski. Wybiera się ktoś?

Więcej info: http://www.metalmind.pl/i...koncerty&id=424

Skromnie? Cóż... Na lożę mnie nie stać, na płytę - nie jestem samobójcą Wolę trochę dalej sobie usiąść i delektować się dźwiękiem, niż kisić przy samej scenie. I tak przywiozą telebimy

Za bardzo popularni!? Kogo bym się nie zapytał, to "a co to?", "a co grają?", "nie, nie znam..."

BTW właśnie dzisiaj mam już na 100% zarezerwowane bilety, i jadę z grupą znajomych na sektor niebieski

Pozwolę sobie odświeżyć temat, jako iż MHF odbył się wczoraj

Do Katowic wyruszyliśmy pociągiem o godzinie 9:58 i dotarliśmy na miejsce kilka minut po pierwszej. Rezerwację w hotelu mieliśmy dopiero od drugiej, więc usiedliśmy sobie na schodkach przed Spodkiem. Przyczepił się do nas jakiś koleś prosząc o dotację na bilet Nie mogliśmy mu odmówić I przy miłej rozmowie minął nam czas. Potem poszliśmy do hotelu i zostawiwszy rzeczy postanowiliśmy udać się na miasto coś zjeść. W hotelu nie uszedł naszej uwadze pewien bardzo ważny komunikat:



Wracając z obiadu odebraliśmy w kasie nasze upragnione bilety i wstąpiliśmy znowu do hotelu żeby się co nieco odświeżyć. Potem z powrotem do Spodka. Przy wejściu zostaliśmy zaobrączkowani xD


Dalej nastąpiły problemy ze znalezieniem naszych miejsc. Jak się okazało, spóźniliśmy się parę minut bo kiedy wchodziliśmy na scenie był już Fair to Midland:

Muzyka jak muzyka - nie porwało to nas, ale też i nie odrzuciło. Za to wokalista bardzo fajnie poruszał się po scenie - jeśli można tak nazwać dzikie skoki i turlanie się

Po nich przyszedł czas na Delight:

Muzyka - tak jak wyżej. Co niekturzy poczuli się senni... Tylko wokaliostka nie świrowała

Na szczęście zaraz po tym odbył się występ Comy - według mnie drugi po TOOLu na festiwalu:

Piotr Rogucki spisał się doskonale. Wymachiwał i rzucał statywem od mikrofonu jak szalony, techniczni ciągle musieli go podnosić Coma wykonała naprawdę świetne kawałki, takie jak Schizofrenia czy Zbyszek. Warto było tam przyjechać chociażby dla nich

Po Comie od TOOLa dzieliło nas tylko jedno - Dir en Grey:

Kiedy wokalista się darł, było spoko. Niezły trash wychodził z tego rocka Kiedy chciał śpiewać - żal... Do tego dochodzą jeszcze mhrooczne kolorowe fanki, które na widok japońskiego kurdupla drącego się stojąć na skrzynce dostawały niemalże orgazmu na sucho Ludzie wychodzili - jeden gościu po drodze krzyknął "George Michael!" xD

Po tym nastąpiła trzydziestominutowa przerwa, kiedy skoczyliśmy do hotelu uzupełnić płyny.
Potem wróciliśmy i zaczęło się święto - TOOL.




Zaczęłi od Jambi. Na czterech ekranach były wyświetlane animacje, za nimi rozciągnięte było białe płótno, które w kulminacyjnym momencie opadło ukazująć arta z 10 000 days. Do tego zielone lasery oplatające wiązkami całą salę i krzyżujące się ze sobą... A na końcu Vicarious - moja najukochańsza TOOLowa pieśń w cudownej oprawie. To był wspaniały występ, aczkolwiek trochę krótki - trwał 80min zamioast zapowiadanych 120. No i wokal był trochę za cichy.

Podsumowując: magia

DIr En Grey - w/g mnie gorsze od Tokio Hotel, bo TH ma fanki po 12 lat, a DEG słuchają "dorosłe" 20 letnie dziewczyny :/

Wrzuciłem na YouTube'a kilka filmików z TOOLa:
http://pl.youtube.com/wat...ex=0&playnext=1

Nie czepiać się jakości bo to tylko telefon, a w dodatku daleko siedziałem xD