Przeglądający wątek:
1 Anonimowi
WILK który...
Zwierzę
Czemu śmierć jest taka przytłaczająca dla nas, nawet tych osób których nie znamy z widzenia, ale znamy z czatów lub na forach internetowych ??
"Życie jest piękne, aczkolwiek okrutne"
Lew
Hmm.. dla kogo jest dla tego jest. Nie wszyscy to tak odczuwają.
Ale odpowiedź jest dość oczywista - po prostu już nigdy z tą osobą się nie pogada, nie spotka itp.
Zawsze zostaje coś co chciało się powiedzieć, dodać, wyjaśnić, coś za co chciało się przeprosić, masa niedokończonych spraw. A mamy taki mechanizm w sobie, jako ludzie, że nie lubimy niedokończonych spraw. I tyle.
Ale odpowiedź jest dość oczywista - po prostu już nigdy z tą osobą się nie pogada, nie spotka itp.
Zawsze zostaje coś co chciało się powiedzieć, dodać, wyjaśnić, coś za co chciało się przeprosić, masa niedokończonych spraw. A mamy taki mechanizm w sobie, jako ludzie, że nie lubimy niedokończonych spraw. I tyle.
Obiecuj tylko tyle, ile możesz dać. I dawaj więcej, niż obiecałeś.
Wilk
Zwierzę
eh. A ktoś jeszcze pamięta taką jednoroginię z wczesnego Polfursa, o nicku Aya Narvahl?
Taka miła dziewczyna, nagle pada wiadomość że nie żyje.
Z początku szok. A potem... zaczynają się pojawiać wątpliwości czy kiedykolwiek istniała i nie była wirtualnym wytworem jednego z użytkowników...
Taka miła dziewczyna, nagle pada wiadomość że nie żyje.
Z początku szok. A potem... zaczynają się pojawiać wątpliwości czy kiedykolwiek istniała i nie była wirtualnym wytworem jednego z użytkowników...
--sf.
Uncia Hortensis
Rabatka
Aya mogła istnieć. Ale z racji, że osoba, która o niej mówiła była też znana z przypadkowych głupstw nigdy się tego nie dowiemy.
Mogę się go teraz po latach spytać, byćmoże sprawa się wyjaśni.
Mogę się go teraz po latach spytać, byćmoże sprawa się wyjaśni.
Myr
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
Też o tym myślałem, całą ta sprawa była trochę... dziwna.
Wrocławski Książe
Zwierzę
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. To chyba żal po stracie kolejnego istnienia ludzkiego, kogoś kto mógł wiele jeszcze w życiu osiągnąć i mieć choć minimalny wkład w nasze życie. Niestety nie będzie miał już tej szansy. Znałem jednego gościa z którym regularnie pisałem na GG, dawałem mu rady odnośnie tworzenia stron internetowych. Potem też rozmawiałem z nim na różne głupie tematy także przez telefon. Pewnego dnia dowiedziałem się od jego znajomego że nie żyje - utopił się w jeziorze.
BTW Kto umarł?
BTW Kto umarł?
Uncia Hortensis
Rabatka
Dodając na temat:
Bardzo ciekawie przedstawiony jest podobny motyw w Monster. Samobójstwo doskonałe. Gdy wszyscy, którzy wiedzieli o Twoim istnieniu nieżyją, nie pozostaje po Twoim życiu żaden ślad.
Gdy osoba, którą się znało tylko wirtualnie przestaje istnieć, zaczynasz się zastanawiać czy w ogóle istniała. Gdy nie znasz osobiście kogoś, to nigdy się nie dowiesz czy dana osoba zmarła czy też po prostu sobie poszła od komputera.
A czemu nas boli? Zależy od tego jak bardzo kogoś znasz i jaki ma się poziom wrażliwości. Dla mnie różnica pomiędzy urwaniem kontaktu a śmiercią w przypadku "internetowego kolegi" jest znikoma.
Bardzo ciekawie przedstawiony jest podobny motyw w Monster. Samobójstwo doskonałe. Gdy wszyscy, którzy wiedzieli o Twoim istnieniu nieżyją, nie pozostaje po Twoim życiu żaden ślad.
Gdy osoba, którą się znało tylko wirtualnie przestaje istnieć, zaczynasz się zastanawiać czy w ogóle istniała. Gdy nie znasz osobiście kogoś, to nigdy się nie dowiesz czy dana osoba zmarła czy też po prostu sobie poszła od komputera.
A czemu nas boli? Zależy od tego jak bardzo kogoś znasz i jaki ma się poziom wrażliwości. Dla mnie różnica pomiędzy urwaniem kontaktu a śmiercią w przypadku "internetowego kolegi" jest znikoma.
Myr
jestę kapibarę
Niby nie do końca. Na /rail był przypadek, że jeden z regularnych użytkowników boardu popełnił samobójstwo. Jego rodzina używając jego komputera wkleiła info o tym wraz z linkiem do księgi kondolencyjnej. Reszta sprawdziła, znalazła jakieś wzmianki w lokalnej prasie, gość został pierwszym hero raila. Jedyną osoba która mu nie współczuła to był emerytowany kolejarz który ma jakieś 70-80 lat. Gość nie wiadomo czy dożyje do końca roku, i o tym kiedy umrze też się dowiemy, bo zostawił bratu instrukcję co ma na boardzie napisać w razie czego. A wszyscy tam znają się tylko wirtualnie przecież.
Kangur
Anthro
To. Pozatym śmierć konkretnego człowieka zawsze będzie bolesna. Ja np. miałem popsuty nastrój jak dowiedziałem się o śmierci jakiegoś amerykanina. Niby go w ogóle nie znałem, ale jak się czytało szczegóły co mu się stało, ba, nawet dowiedziało się o czymś tak błahym jak spóźniony, pośmiertny commision, to było to baardzo dziwne uczucie.
Uncia Hortensis
Rabatka
Dobrze. Może nie trzeba się znać osobiście, ale wymagane jest znać ich dane osobowe. Bez linku do książki i posta od rodziny, nikt by nie wiedział czy zginął czy poszedł. Bez brata z loginem też nikt by się nie dowiedział. O to mi chodziło. Bez poszlak co do istnienia fizycznego, byt elektroniczny jest nie do zweryfikowania.
"I will always do my best to finish every commission as quick as possible. Please don't die before I finish them ;_;"
Później wrażliwa osoba ma kłopoty psychiczne, że skończył obrazek zanim tamten zmarł ale zapomniał wysłać.
Myr
Kangur
Anthro
Dokładnie o ten przypadek mi chodziło
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
Link do commisha by sie przydał.
Tygrys Syberyjski
Anthro
A nie jest to tak czasami, że dowiadując się o śmierci np. obcej osoby myślimy że mogło to spotkać nas albo osobę bliską dla nas?
Za straciłem 4 różnych znajomych poznanych na forach Star Wars, 3 z nich znałem osobiście 1 tylko wirtualnie. Śmierć każdego przeżyłem bardzo mocno. Jeden zmarł w młodym wieku (17 lat) na białaczkę, drugi (19 lat) został zamordowany na tle rabunkowym - pchnięty z mostu, utopił się w rwącej rzece, trzecia to znajoma z Gwiezdnych wojen - pasjonatka, kolekcjonerka, cosplayowiec SW. Zmarła na niewydolność układu krążenia... czwarta zaś to znajoma (cyfrowa), miłośniczka konwentów SiFi. Często pisaliśmy. Pierwszy raz ją "widziałem" na jej pogrzebie... była mi obca, ale jednocześnie znałem ją ponad 2 lata.
Każdego z tych znajomych wspominam i każdego brakuje mi w ten sam sposób - i wciąż nie mogę się z ich utratą pogodzić....
Każdego z tych znajomych wspominam i każdego brakuje mi w ten sam sposób - i wciąż nie mogę się z ich utratą pogodzić....
Śpieszmy się czytać posty tak szybko znikają.
Lew
Och ach. Każdy kiedyś umrze. Zastanawianie się nad tym w sumie nic nie wnosi ani nic nie zmienia.
Cieszmy się życiem, nie odkładajmy wszystkiego 'na potem' i powinno być dobrze.
Najbardziej mi żal jak ginie ktoś kto ma ok. 16-25 lat. Gdy jest już w wieku, w którym zaczyna się naprawdę doceniać i smakować życie i nagle.. ciac. Koniec. To jest smutne.
Sam nie tak dawno otarłem się o śmierć i było to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Nie chodzi o mnie, mi to rybka czy zginę czy będę żył, ale zdążyłem pomyśleć o mojej matce i to mną najbardziej wstrząsnęło. Na szczęście tym razem skończyło się na bliznach ale kto wie jak będzie w przyszłości..
Cieszmy się życiem, nie odkładajmy wszystkiego 'na potem' i powinno być dobrze.
Najbardziej mi żal jak ginie ktoś kto ma ok. 16-25 lat. Gdy jest już w wieku, w którym zaczyna się naprawdę doceniać i smakować życie i nagle.. ciac. Koniec. To jest smutne.
Sam nie tak dawno otarłem się o śmierć i było to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Nie chodzi o mnie, mi to rybka czy zginę czy będę żył, ale zdążyłem pomyśleć o mojej matce i to mną najbardziej wstrząsnęło. Na szczęście tym razem skończyło się na bliznach ale kto wie jak będzie w przyszłości..
Obiecuj tylko tyle, ile możesz dać. I dawaj więcej, niż obiecałeś.
Kangur
Anthro
Autorką była bodaj Jailbird, obrazka coś nie mogę znaleźć, nie zdziwiłbym się gdyby go usunęła. Chłopak miał nick Derekpaws
edit: http://www.furaffinity.net/view/4922061/
Ostatnio edytowany przez Deneb dnia 2.09.2011 17:13:17
Tygrys z Cheshire
Anthro
PERMABAN
http://www.furaffinity.net/user/randomonlooker/
Jeśli ktoś nie zna, zapraszam. Huf mi pokazał i jakoś zrobiło mi się smutno mimo, że gościa nawet online nie znałem.
Jeśli ktoś nie zna, zapraszam. Huf mi pokazał i jakoś zrobiło mi się smutno mimo, że gościa nawet online nie znałem.
"Well! I've often seen a cat without a grin," thought Alice; " but a grin without a cat! It's the most curious thing I ever seen in my life!"
Trickster
Anthro
temat jest o osobach, których nie znaliśmy, lub prawie nie znaliśmy - w moim życiu przewinęły się dwie takie osoby, pierwszą była koleżanka, którą poznałem w internecie na forum o szamanizmie, okazało się, że jest to przyjaciółka mojego przyjaciela - Przypadek? Przeznaczenie? Nieważne. Spotkałem ją dwa razy na żywo, pokazała mi wiele wspaniałych rzeczy, medytowała ze mną, zawsze mi pomagała gdy miałem problem, a dawała mądre rady, zawsze, ale to zawsze się sprawdzały. Umarła niedawno bo w kwietniu, zeszłego roku, bardzo przeżyłem jej śmierć - poczułem się zobligowanym do przyjścia na jej pogrzeb, co oczywiście zrobiłem, płakałem tak jak jej córka... Ehh... na samo wspomnienie mi smutno.
Wypadałoby wkleić też ciekawostkę, oto jej własny, ostatni wpis na blogu: http://nut.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14739449
Już nie chcę się odpisywać, by trolle nie pisały "tl;dr" - drugą znajomą była otherkinka poznana w internecie, porozmawiałem z nią tylko raz...
Obydwie znajome zginęły w wypadku samochodowym.
http://connect2utah.com/s...t?nxd_id=154277
No cóż, a wracając do początku tematu - boimy się śmierci nawet tych, którzy nie są nam tak bardzo bliscy, tak jak Ingo powiedział, ponieważ jest to smutne, że już nigdy nie zobaczymy tej osoby, nigdy nie porozmawiamy, nigdy nie przytulimy, nie powiemy co nam leży na sercu, i tak dalej. Taka naturalna tęsknota "za wszystkimi".
Wypadałoby wkleić też ciekawostkę, oto jej własny, ostatni wpis na blogu: http://nut.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14739449
Już nie chcę się odpisywać, by trolle nie pisały "tl;dr" - drugą znajomą była otherkinka poznana w internecie, porozmawiałem z nią tylko raz...
Obydwie znajome zginęły w wypadku samochodowym.
http://connect2utah.com/s...t?nxd_id=154277
No cóż, a wracając do początku tematu - boimy się śmierci nawet tych, którzy nie są nam tak bardzo bliscy, tak jak Ingo powiedział, ponieważ jest to smutne, że już nigdy nie zobaczymy tej osoby, nigdy nie porozmawiamy, nigdy nie przytulimy, nie powiemy co nam leży na sercu, i tak dalej. Taka naturalna tęsknota "za wszystkimi".
Wilk
Anthro
W obecnych czasach śmierć przychodzi rzadko i nagle.Myślę że to wzmacnia jej wpływ na ludzi, dlatego tak przeżywamy odejście osób które ledwo znamy.
Dla mnie niewiarygodnym jest, że coś żyło, chodziło, tworzyło, miało swój skomplikowany świat wewnętrzny,sieć relacji, a tu nagle ciach - wtyczka wyjęta, koniec. Zgasło, znika i już nie wróci. Zawsze było, ale już nie ma i nigdy nie będzie.
Nie jesteśmy nauczeni, że coś potrafi nagle zniknać. Szczególnie człowiek.
Dla mnie niewiarygodnym jest, że coś żyło, chodziło, tworzyło, miało swój skomplikowany świat wewnętrzny,sieć relacji, a tu nagle ciach - wtyczka wyjęta, koniec. Zgasło, znika i już nie wróci. Zawsze było, ale już nie ma i nigdy nie będzie.
Nie jesteśmy nauczeni, że coś potrafi nagle zniknać. Szczególnie człowiek.
Mój plan to życia ram wyłamać
Realności dzienny kicz.
Galeria na Polfurs
FurAffinity | DeviantArt | InkBunny | Weasyl | FaceBook
Realności dzienny kicz.
Galeria na Polfurs
FurAffinity | DeviantArt | InkBunny | Weasyl | FaceBook
Anthro
Śmierę jest tylko przejsciem miedzy światami to tylko przepustka do innego nowego zycia nie wiem dlaczego ludzie sie boją śmierci ja mam swoje podejście do życia i do śmierci Jak umrę w boju to będzie dla mnie zaszczyt ponieważ moi przodkowie byli Słowianami dumnymi i honorowymi.Jak umrę to znajdę sie w krainie wiecznych łowów i zasiądę przy stole z moimi przodkami i będziemy ucztować po łowach. : )[ jeżeli komuś cos sie nie spodobało w mojej wypowiedzi to prosze nie komentować tego ]
Sława! Perunowi !!Sława!
Sława! Perunowi !! Sława!
Sława!Perunowi!! Sława! Sława! Sława!!!!
Sława! Perunowi !! Sława!
Sława!Perunowi!! Sława! Sława! Sława!!!!
Trickster
Anthro
Ja mam tylko pytanie: jak to umrzesz w boju? xP
Magiczny Gość
Zmiennokształtny
Ja mam tylko pytanie: jak to umrzesz w boju? xP
Dla obecnych dumnych i honorowych Słowian - w ustawce po meczu XD.
BTW, pojęcie honorowej śmierci jest jakieś takie... śliskie. W śmierci nie ma nic ładnego, wzniosłego i godnego. Nadawanie tytułu "honorowy" i "śmierć w boju" śmierci w minie pułapce albo po ostrzelaniu zza węgła... No przepraszam, ale nie ma w tym nic godnego uhonorowania (i przytrafić się może każdemu). Zresztą, dzisiaj chyba łatwiej honorowo umrzeć, niż honorowo żyć.
No chyba, że zaplanowałeś sobie śmierć a'la Boromir, wtedy rzucę ci kwiatek, a nawet będzie łza.
Każdy zajmuje w życiu to miejsce, które zdobędzie, nie na które zasługuje. Każde współczucie poniża, prawdziwa miłość jest ślepa, prawdziwa dobroć bezsilna, a prawdziwa wolność- to wolność od wszystkich.
Kogo boli tego boli. Jak już mnie boli czyjaś śmierć, to jest to śmierć osoby bliskiej, a i tak zdążę się pozbierać przed rozpoczęciem stypy.
Z drugiej strony nie mam porównania, bo mi nigdy nie zginął nikt, kogo uważałem za przyjaciela. Ale w sumie mówimy o śmierci ludzi, których ledwo lub wcale nie znaliśmy. Na to już mam przykład. Poszedłem z kumplami na pogrzeb babci koleżanki. Nie znaliśmy jej (tzn. raz lub dwa mi otworzyła drzwi, nic więcej), ale chcieliśmy dodać jej otuchy. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak, ale nie czułem żadnego smutku, niczego.
Z drugiej strony nie mam porównania, bo mi nigdy nie zginął nikt, kogo uważałem za przyjaciela. Ale w sumie mówimy o śmierci ludzi, których ledwo lub wcale nie znaliśmy. Na to już mam przykład. Poszedłem z kumplami na pogrzeb babci koleżanki. Nie znaliśmy jej (tzn. raz lub dwa mi otworzyła drzwi, nic więcej), ale chcieliśmy dodać jej otuchy. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak, ale nie czułem żadnego smutku, niczego.
Wilk / Lis - zmiennokształtny
Anthro
Jak na razie do tej pory zmarła mi babcia ze strony ojca, bardzo to przeżywałem, zarówno przed jak na i po pogrzebie. Jest tyle rzeczy które chciałbym jej powiedzieć jeszcze, a już nie mogę.
Śmierć wujka w młodym wieku była dla całej rodziny zaskoczeniem i wielką przykrością, i choć z wujkiem nie miałem kontaktu prawie wcale, widywałem go raz lub dwa do miesiąca, ale nigdy nie mieliśmy wspólnych tematów, nie mniej jednak białaczka to straszna choroba, ostatnie miesiące jego życia pokazały jak tylko bardzo się męczył po kolejnych i kolejnych naświetlaniach.
Co myślę o śmierci? Śmierć mnie samego przytłacza bardzo. Nie możemy być pewni czy coś po niej jest, czy to po prostu ta abstrakcyjna nicość, wobec której czuję po prostu strach. Nagle wszystko ma zgasnąć i to co zrobiłem, osiągnąłem, kim byłem, jak żyłem - zupełnie traci znaczenie. A śmierć znajomych... Cóż, nigdy mi żaden kolega lub koleżanka nie umarła, pamiętam co prawda jednego kolegę ze szkoły, ale był strasznie cichy. Czasem zamieniliśmy kilka słów, ale nie miałem z nim kontaktu, w jego śmierci wstrząsające było to że miał niespełna 15 lat i nawet nie spróbował życia...
Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek z osób/futer które znam odszedł... Ingo ma rację, zawsze są niezałatwione sprawy, zawsze chce się komuś coś powiedzieć, czasami trzyma się to w sobie długo zanim znajdziemy odwagę i motywację, by w końcu o czymś porozmawiać. Szkoda że bardzo często dopiero po śmierci się zastanawiamy czemu nie zrobiliśmy tego wcześniej, że teraz już za późno.
Ale jak to żona tatusia powiedziała "gdy jest za późno to wyrzutami sumienia, można sobie dupę podetrzeć".
Śmierć wujka w młodym wieku była dla całej rodziny zaskoczeniem i wielką przykrością, i choć z wujkiem nie miałem kontaktu prawie wcale, widywałem go raz lub dwa do miesiąca, ale nigdy nie mieliśmy wspólnych tematów, nie mniej jednak białaczka to straszna choroba, ostatnie miesiące jego życia pokazały jak tylko bardzo się męczył po kolejnych i kolejnych naświetlaniach.
Co myślę o śmierci? Śmierć mnie samego przytłacza bardzo. Nie możemy być pewni czy coś po niej jest, czy to po prostu ta abstrakcyjna nicość, wobec której czuję po prostu strach. Nagle wszystko ma zgasnąć i to co zrobiłem, osiągnąłem, kim byłem, jak żyłem - zupełnie traci znaczenie. A śmierć znajomych... Cóż, nigdy mi żaden kolega lub koleżanka nie umarła, pamiętam co prawda jednego kolegę ze szkoły, ale był strasznie cichy. Czasem zamieniliśmy kilka słów, ale nie miałem z nim kontaktu, w jego śmierci wstrząsające było to że miał niespełna 15 lat i nawet nie spróbował życia...
Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek z osób/futer które znam odszedł... Ingo ma rację, zawsze są niezałatwione sprawy, zawsze chce się komuś coś powiedzieć, czasami trzyma się to w sobie długo zanim znajdziemy odwagę i motywację, by w końcu o czymś porozmawiać. Szkoda że bardzo często dopiero po śmierci się zastanawiamy czemu nie zrobiliśmy tego wcześniej, że teraz już za późno.
Ale jak to żona tatusia powiedziała "gdy jest za późno to wyrzutami sumienia, można sobie dupę podetrzeć".
<? echo 'by Nickolas'; ?>
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.