Film ten pokazywał różne banalne sprawy typu "trudno będzie skoordynować tysiące misji wysyłania materiałów na orbitę z powodu śmieci krążących po orbicie". Moim zdaniem po prostu zapomnieli bądź nie mieli od tego "eksperta" bo wszyscy ich autorzy s-f zajmują się głównie kosmosem a czy krowa może dawać mleko bez byka to nie ich działka i nie wypowiadają się.
Sharpy, nie śledzę na bieżąco badań, ale z tego co mi wiadomo organizm mateczny jest odpowiedzialny za chociażby system immunologiczny. Sztuczna macica jest chyba dużo bardziej problematyczna niż po prostu mieć po kilkadziesiąt zwierzaków z wybranych stu czy trzystu gatunków (bo wszystkiego wiadomo, że nie zabierzemy). Oni mówią o statku, który ma pomieścić ćwierć miliona ludzi. Licząc, że każdy zwierzak pochłonie tyle zasobów co dwoje ludzi, i tak będzie to drobny koszt.
Co spowodowało, że dostrzegłem kolejne śmieszne przeoczenie: Czemu robić jeden statek, który nie może w żadnym wypadku ulec awarii? Kilkadziesiąt małych (plus wysłanie ich na różne planety) znacznie zwiększa szanse.
czemu jeden? Budowa kilku to znaczący wzrost kosztów. Budowa jednego wielkiego walca będzie tańsza niż kilku mniejszych. tam coś mówili że ta sfera wewnątrz też musi mieć odpowiednią objętość.
Ponadto wyliczyli ze do planety mają dolecieć dzieci albo wnuki tych co wyruszają więc potrzeb dużo materiału genetycznego do "krzyżowania się " podczas podróży.
wizja takiego walca jest dziwna, wolę jednostki z pokładami, tylko tam trudniej o grawitację by było.
Bullshit man, mniejszy statek - mniejsze problemy konstrukcyjne, szybciej powstanie prototyp, potem seryjna produkcja komponentów, po przetestowaniu pierwszych można usprawnić kolejne żeby zwiększyć szanse przetrwania.
Poza tym: jaki wzrost kosztów??? To ewakuacja planety, koszty nie grają roli.
W sferze planowania czy wykonania? Zapewne łatwiej jest zbudować kuter rybacki niż lotniskowiec, ale czy narysować plan... nie wiem nigdy nie próbowałem. z drugiej strony zbudowanie kutra który będzie spełniał role lotniskowca może być już trudne.
W tej skali nie buduje się prototypów, co najwyżej modele. Prototyp możesz mieć samochodu, małego samolotu ale nie statku. To się nie opłaca.
seryjnie produkuje się tak samo awionetki jak i pasażerskie kolosy, myśliwce i bombowce, a wiele części mają wspólnych. To czy masz odlać element o długości jednego metra czy 3 metrowy podzielony na 3 sekcje przy dzisiejszej technice nie robi wielkiej różnicy.
"Ziemia tu USN 12. Nadajemy z odległości roku świetlnego. Psują nam się spłuczki w kiblach i nawaliła maszyna do bimbru, wprowadźcie poprawki. A poza tym wszytko działa..."
Z tym że kilka stateczków daje większe szanse niż jeden duży nie sposób się nie zgodzić.
I na tym możesz się przejechać. Korea Północna chciała zbudować hotel który miał się obracać wokół własnej osi, i teraz mają żelbetowe straszydło w centrum stolicy. Jeżeli inwestycja zeżre za dużo surowców albo zabraknie rąk do pracy bo ludziska stwierdzą że micha ryżu za prace to za mało, będzie to koniec wielkiego projektu.
czyli aby osiągnąć objętość większego walca potrzebujemy 64 mniejsze.
powierzchnia ściany (w filmie powierzchnia użytkowa do zasiedlenia) P1 31,4 km^2 : P2 1,9625 km^2 stosunek P12 1:16
czyli aby uzyskać taką samą powierzchnię potrzebuję 16 mniejszych jednostek.
Ja bym się skłaniał ku pierwszemu wariantowi i zabudowaniu wnętrza pokładami czyli dla mnie liczy się objętość. W tym wypadku powierzchnia poszycia boczna mniejszych jednostek to w przybliżeniu ~2mk^2*64=128km^2 czyli mogę sieknąć 4 większe.
Jeśli chodzi o 2 wariant stosunek poszyć wynosi 1:1 natomiast różnica w cenie wyszła by na silnikach i osprzęcie, w mniejszych musisz mieć 16 zestawów silników 16 sterówek, 16 reaktorów... w dużym komponenty będą większe ale potrzeby tylko po jednym zestawie. I jest jeszcze jedna sprawa w dużym zabierzesz jakieś 4 razy więcej powietrza w samym habitacie nie licząc zapasowych zbiorników.
jak dla mnie małe może i jest piękne ale duże może więcej
Duże może się łatwiej rozpaść. Nie dość, że ogromna część wnętrza cylindra jest pusta (powietrze łatwo można magazynować pod ciśnieniem i zajmuje dużo mniej miejsca) to trzeba być szaleńcem by postawić absolutnie wszystko na jedną kartę. Taki jeden statek można ślicznie zniszczyć małym wahadłowcem wypełnionym bombami atomowymi (jak mówiłem, sam bym był po stronie tych, co całe przedsięwzięcie by chcieli zatrzymać). Kilka zwiększa szanse przetrwania, dotarcia gdziekolwiek oraz uniknięcia sabotażu.
Kasa nie gra roli. Czym więc zapłaci się konstruktorom, robotnikom, technikom, elektrykom i całej masie ludzi wolących spędzić ten czas, zwłaszcza ostatnie lata, z rodziną, na przyjemnościach zamiast na budowie/niszczeniu statku dla polityków? Zapewnieniem miejsca na statku? Wszystkim nie zapewnisz.
'tam wahadłowiec atomówek. Całkiem nieduży meteoryt wystarczy. W coś takiego dużego trafi zupełnie łatwo.
Widziałem gdzieś poszycie jakiejś stacji radzieckiej, mikrometeor wielkości ziarnka piasku zrobił wgłębienie wielkości pomarańczy. Teraz pierdyknij takim, co ma około tonę. Manewru wymijającego nie wykonasz, a zestrzelenie może być problematyczne... o ile samolot zestrzelić łatwo, litej bryły mieszanki żelaza i krzemu tak łatwo nie zniszczysz a porusza się na prawdę zawrotnie szybko.
A jak się taki rozwali to się zamieni na mniejszye odłamki i z naszej pięknej arki będzie ser szwajcarski. Już lepiej spróbować taką skałę zbombardować nie w celu zniszczenia, lecz zmiany trasy.
wykonania, planowania też bo mniej będzie do planowania
W tej skali nie buduje się prototypów, co najwyżej modele. Prototyp możesz mieć samochodu, małego samolotu ale nie statku. To się nie opłaca.
Pierwszy statek to prototyp, oprócz tego:->
po przetestowaniu pierwszych można usprawnić kolejne żeby zwiększyć szanse przetrwania
"Ziemia tu USN 12. Nadajemy z odległości roku świetlnego. Psują nam się spłuczki w kiblach i nawaliła maszyna do bimbru, wprowadźcie poprawki. A poza tym wszytko działa..."
Wysłać na oblot systemu i patrzy co się sprawdza w praniu a co nie, dostosowując kolejne statki na bieżąco.
seryjnie produkuje się tak samo awionetki jak i pasażerskie kolosy, myśliwce i bombowce, a wiele części mają wspólnych. To czy masz odlać element o długości jednego metra czy 3 metrowy podzielony na 3 sekcje przy dzisiejszej technice nie robi wielkiej różnicy.
Tu masz trochę racji, ale po wdrożeniu linii można by tych małych statków zrobić... więcej, żeby pomieściły więcej osób.
Poza tym: jaki wzrost kosztów??? To ewakuacja planety, koszty nie grają roli.
I na tym możesz się przejechać. Korea Północna chciała zbudować hotel który miał się obracać wokół własnej osi, i teraz mają żelbetowe straszydło w centrum stolicy.
Co ma wspólnego niedorobiony reżym z sytuacją zagrożenia planety?
Jeżeli inwestycja zeżre za dużo surowców albo zabraknie rąk do pracy bo ludziska stwierdzą że micha ryżu za prace to za mało, będzie to koniec wielkiego projektu.
Potem i tak zginą.
teraz cyferki:
Nie chce mi się liczyć, ale
natomiast różnica w cenie
Kasa nie gra roli. Czym więc zapłaci się konstruktorom, robotnikom, technikom, elektrykom i całej masie ludzi wolących spędzić ten czas, zwłaszcza ostatnie lata, z rodziną, na przyjemnościach zamiast na budowie/niszczeniu statku dla polityków? Zapewnieniem miejsca na statku? Wszystkim nie zapewnisz.
Jeszcze raz: nie wyruszasz na podbój galaktyki, tylko ewakuujesz planetę. Ekonomia się wykrzacza, sorry. Ostatnie lata to juz utopia rabunkowa, komu by się chciało dalej pracować?
Ostatnio edytowany przez Deneb dnia 1.08.2013 23:30:54
W sferze planowania czy wykonania? Zapewne łatwiej jest zbudować kuter rybacki niż lotniskowiec, ale czy narysować plan... nie wiem nigdy nie próbowałem. z drugiej strony zbudowanie kutra który będzie spełniał role lotniskowca może być już trudne.
wykonania, planowania też bo mniej będzie do planowania
ok
Spoiler:
W tej skali nie buduje się prototypów, co najwyżej modele. Prototyp możesz mieć samochodu, małego samolotu ale nie statku. To się nie opłaca.
Pierwszy statek to prototyp, oprócz tego:->
jak stryjenka uważa
Spoiler:
po przetestowaniu pierwszych można usprawnić kolejne żeby zwiększyć szanse przetrwania
"Ziemia tu USN 12. Nadajemy z odległości roku świetlnego. Psują nam się spłuczki w kiblach i nawaliła maszyna do bimbru, wprowadźcie poprawki. A poza tym wszytko działa..."
Wysłać na oblot systemu i patrzy co się sprawdza w praniu a co nie, dostosowując kolejne statki na bieżąco.
to zależy od zastosowanego napędu, na proponowanym w filmie będzie to nie realne:/
Spoiler:
seryjnie produkuje się tak samo awionetki jak i pasażerskie kolosy, myśliwce i bombowce, a wiele części mają wspólnych. To czy masz odlać element o długości jednego metra czy 3 metrowy podzielony na 3 sekcje przy dzisiejszej technice nie robi wielkiej różnicy.
Tu masz trochę racji, ale po wdrożeniu linii można by tych małych statków zrobić... więcej, żeby pomieściły więcej osób.
jak najbardziej
Spoiler:
Poza tym: jaki wzrost kosztów??? To ewakuacja planety, koszty nie grają roli.
I na tym możesz się przejechać. Korea Północna chciała zbudować hotel który miał się obracać wokół własnej osi, i teraz mają żelbetowe straszydło w centrum stolicy.
Co ma wspólnego niedorobiony reżym z sytuacją zagrożenia planety?
Jeżeli inwestycja zeżre za dużo surowców albo zabraknie rąk do pracy bo ludziska stwierdzą że micha ryżu za prace to za mało, będzie to koniec wielkiego projektu.
Potem i tak zginą.
teraz cyferki:
Nie chce mi się liczyć, ale
natomiast różnica w cenie
Kasa nie gra roli. Czym więc zapłaci się konstruktorom, robotnikom, technikom, elektrykom i całej masie ludzi wolących spędzić ten czas, zwłaszcza ostatnie lata, z rodziną, na przyjemnościach zamiast na budowie/niszczeniu statku dla polityków? Zapewnieniem miejsca na statku? Wszystkim nie zapewnisz.
Jeszcze raz: nie wyruszasz na podbój galaktyki, tylko ewakuujesz planetę. Ekonomia się wykrzacza, sorry. Ostatnie lata to juz utopia rabunkowa, komu by się chciało dalej pracować?
tu rację ma Toboe. Jak by ludzie wiedzieli że zginą i nie zabiorą się tym stateczkiem to by na projekt wyłożyli przysłowiowego ♥♥♥♥♥. Całą robotę musieli by odwalić ci co polecą. W filmie rzecz jasna piękna idea losowania z wszystkich kto ma polecieć, ale jak wiemy utopie nie istnieją.
a co ma wspólnego reżim do budowy, oni przeliczyli się z swoimi siłami, na to trzeba uważać.
Duże może się łatwiej rozpaść. Nie dość, że ogromna część wnętrza cylindra jest pusta (powietrze łatwo można magazynować pod ciśnieniem i zajmuje dużo mniej miejsca) to trzeba być szaleńcem by postawić absolutnie wszystko na jedną kartę. Taki jeden statek można ślicznie zniszczyć małym wahadłowcem wypełnionym bombami atomowymi (jak mówiłem, sam bym był po stronie tych, co całe przedsięwzięcie by chcieli zatrzymać). Kilka zwiększa szanse przetrwania, dotarcia gdziekolwiek oraz uniknięcia sabotażu.
co do wahadłowca z bombą: wszelkie ustrojstwo jakie by mogło dostać się na orbitę najpewniej tragało by tam podzespoły i komponenty, wszystkie rządy jakie były by w stanie zbudować (albo posiadają) rakiety zdolne razić cele na orbicie były by zaangażowane w budowę. Pozostali to najpewniej kraje 3 świata zajęci uganianiem się za kozami. Pociski z kałachów, choć zabójcze, na orbitę nie dolecą.
Meteoryty: w filmach sf jest wiele pomysłów co z tym fantem zrobić. Od grubych pancerzy, przez działka do ich niszczenie, po pola siłowe. Coś by się znalazło. (mam nadzieję...)
rozpadanie się i wolna przestrzeń: wolna przestrzeń ok. Pisałem jak się cyferki mają do siebie. Ja osobiście wolał bym wnętrze zabudować pokładami, wówczas większy cylinder jest bardziej wydajny, a montaż grodzi i komór ciśnieniowych da dodatkową ochronę i wzmocni konstrukcję. Uszkodzoną część jednostki będzie można po prostu odseparować. (chciałem napisać odciąć ale moglibyście to źle zrozumieć.) tylko w tym przypadku trzeba by było wymyślić co zrobić z grawitacją.
pozdro
ps czemu spojlery nie zwijają tekstu?!?
Ostatnio edytowany przez Mycha dnia 2.08.2013 10:40:35
tu rację ma Toboe. Jak by ludzie wiedzieli że zginą i nie zabiorą się tym stateczkiem to by na projekt wyłożyli przysłowiowego ♥♥♥♥♥. Całą robotę musieli by odwalić ci co polecą. W filmie rzecz jasna piękna idea losowania z wszystkich kto ma polecieć, ale jak wiemy utopie nie istnieją.
a co ma wspólnego reżim do budowy, oni przeliczyli się z swoimi siłami, na to trzeba uważać.
Mam niestety wrażenie, że ludzkość ma taki charakter, że będą pracowali ci co będą lecieli, a reszta wyłoży tego przysłowiowego organa. Zwłaszcza kraje 3 świata. Chińczycy i tak zbudują swój własny statek pełen chińczyków, amerykanie swój, europejczycy swój i rosjanie swój. i może jeszcze hindusi. Tak na bazie sytuacji geopolitycznej i animozji regionalnych, to całkiem prawdopodobny scenariusz, że zamiast globalnej współpracy otrzymamy standardowo "ja zrobię lepiej ale tylko dla naszych"
Zresztą.. jak miałyby być przydzielone miejsca na statku? procentami ludności planety? procentami ludności krajów uczestniczących? the select few? loteria globalna bez przydzielonych procentów na regiony? Czy jakby było już wszystko wiadome to te kraje co się słabo załapały nie zrobiłyby czasem sabotażu, aktów wojny, etc? Takie rzeczy w ludzkiej naturze, oprócz poświęcenia i humanitaryzmu też są, i świetnie wykorzystują je populiści. "Ja nie polecę to nikt nie poleci", o.
Ostatnio edytowany przez Deneb dnia 2.08.2013 11:41:23
co do wahadłowca z bombą: wszelkie ustrojstwo jakie by mogło dostać się na orbitę najpewniej tragało by tam podzespoły i komponenty, wszystkie rządy jakie były by w stanie zbudować (albo posiadają) rakiety zdolne razić cele na orbicie były by zaangażowane w budowę. Pozostali to najpewniej kraje 3 świata zajęci uganianiem się za kozami. Pociski z kałachów, choć zabójcze, na orbitę nie dolecą.
Zakładasz, że sabotaż będzie robiony jedynie przez idiotów. Osobiście, widziałbym wiele zdrowo wyglądających i racjonalnych ludzi chcących zatrzymać budowę takiej arki by nikt nie opuścił Ziemi. Przez 70+ lat można zbudować duże zaufanie do siebie by móc po cichu w końcu zdetonować swój statek dostawczy. W końcu paliwem byłyby ładunki atomowe. Wystarczy mały wypadek...
Meteoryty: w filmach sf jest wiele pomysłów co z tym fantem zrobić. Od grubych pancerzy, przez działka do ich niszczenie, po pola siłowe. Coś by się znalazło. (mam nadzieję...)
"Coś z wymysłów fantastyki naukowej z pewnością okaże się prawdą i pozwoli nam zaprzeczyć fundamentalnym prawom fizyki." Powodzenia Dla uzmysłowienia sobie siły jaką miałby zatrzymać megahiperduperzajebisty pancerz z polem siłowym: Meteor, który niedawno wybuchł nad Czelabińskiem leciał z oszacowaną prędkością 18,6 kilometrów na sekundę. Kula z takiego meteorytu o średnicy 60cm waży ponad 300kg (tabela gęstości meteorytów) i uderzyłaby w statek z siłą 2,8 miliona newtonów. Dla odniesienia. Aby uzyskać uderzenie z taką siłą na Ziemi musiałbyś upuścić z wysokości dziesięciu metrów sześćdziesięciocentymetrową kulę o masie dwudziestu ośmiu ton.
ps czemu spojlery nie zwijają tekstu?!?
Spoiler: Ponieważ one nie do tego służą.
'tam wahadłowiec atomówek. Całkiem nieduży meteoryt wystarczy. W coś takiego dużego trafi zupełnie łatwo.
Racją jest, iż w filmie mówili o deszczach meteorytów na niespotykaną skalę, ale meteorytem nie da się bezpośrednio sterować. Trzymać kciuki, że zostanie zniszczone czynnikami losowymi to jednak nie jest akt sabotażu Wahadłowiec był po prostu przykładem metody dotarcia do i zaatakowania budowanego statku.
JA zamiast detonować statek dostawczy na miejscu pilota został bym na pokładzie arki, ale to moja subiektywna wizja postępowania ale jak ktoś postawi sobie cel pokrzyżowania planów to wszystko jest możliwe, a... głowicy atomowej nie zdetonujesz ot tak sobie. Potrzebne są klucze i kody dostępu.
O tych meteorach i kosmicznym gruzie mówicie tak jakby w kosmosie latały w równym zagęszczeniu co komary na mazurach. Duże meteory da się wcześniej zauważyć za pomocą radarów i wymanewrować. Tak robi się na stacji kosmicznej i pewnie na większą skalę dało by się to robić i w przypadku arki. A co do mniejszych należy się modlić (ateiści mają prze****ne) że poszycie wytrzyma. Sam pancerz pozostawię w spokoju nie chcę mi się myśleć co i jak. Ale im grubszy tym lepszy.
To dziwne bo na wszystkich innych forach spojlery służyły do zwijania większych partii tekstu :/
Ja bym powiedział, że to inne fora są dziwne skoro do tego używają spoilerów. Tagi "spoiler", jak sama nazwa wskazuje, służą do ograniczenia wyświetlania informacji - tak, żeby niechcący nie przeczytać czegoś, czego przeczytać nie chcemy (oznaczają informację, która jest "spoilerem"). A to, że komuś gdzieś strzeliło do łba żeby zamiast kroić posty, zawijać kilometry tekstu w tag spoiler...
(z drugiej strony to, że treść zaspoilerowanego cytatu się wyświetla to JEST bug. DarkV, może by tak do definicji stylu spoilera dorzucić !important ?)
UWAGA. WYSOKI POZIOM ABSTRAKCJI I MATEMATYKI. Przedstawiam wam Vihart, dziewczynę, której pasją jest matematyka, rysowanie i jej rozkminianie. Nie będę wrzucał wszystkich jej filmików, pokażę tylko najświeższy o smoczych krzywych (yay, smoki!) Gorąco polecam zajrzeć na kanał i pochłonąć wszystko co tam się znajduje. Zwłaszcza kawałki o trójkątach, muzycznej matematyce i hexaflexagonach. :3 Have fun!
Coś nad czym chyba każdy się kiedyś zastanawiał. Dlaczego nasz głos brzmi inaczej, gdy słyszymy jego nagranie od tego, który słyszymy mówiąc na żywo. I przy okazji smutna prawda dla niektórych, którzy lubią swój głos. ;(