Moim zdaniem, opowiadania na zamówienie są...no interesującym pomysłem. Jednak z doświadczenia wiem, że nie wszyscy lubią niestety czytać. Jednak zawsze można spróbować, bo czemu nie?

Dobrze Fuma/Fumo (nie wiem, czy się twoje imię odmienia) skoro uważasz, że liczę na nabijanie postów....to tutaj jest taki licznik?

Uważam iż pisanie opowiadań na zamówienie jest dobrym pomysłem, ponieważ wniosło by to pewien powiew świeżości i w pewnym sensie byłby równie ciężkim wyzwaniem co narysowanie pracy (nawet cięższym i czasowo o wiele dłuższym) . Dlaczego więc, ludzie preferują arty?
Zacznę od początku
Po pierwsze : Tak jak ochrzaniający mnie Fuma stwierdził - Rysunki/Grafika/Animacja (nie ma) można powiedzieć, że "mówi" do odbiorców językiem uniwersalnym - kolorem, ruchem ciała, zachowaniem. Praca pisemna ma po pierwsze: określony język - najczęściej ang. po drugie - jest, że tak się wyrażę "pisana" co wielu, ale to wielu odciąga, po trzecie - autor nie tekstu nie zawsze będzie obrazował to czego oczekuje kupujący. Dla przykładu: Koleś XYZ chcę abym mu napisał opowiadanie o tym, że jego Fursona walczy z Uber-pro-mega smokiem z kosmosu, ziejącym tęczowymi Troskliwymi Misiami.
Doświadczony pisarz, jeśli to "widzi" to będzie chciał stworzyć całą otoczkę fabularną, opisać bohaterów etc. co za zwyczaj kończy się kilkunasto stronnicowym tekstem samych opisów, a tak jak wspomniałem wcześniej, wielu ludzi to nuży.
Rysownicy mają w pewnym sensie uproszczone zadanie (chyba, że chodzi o komiksy, to jeszcze inna sprawa) ponieważ mają uchwycić tylko ten jeden moment.

Kolejna sprawa, czyli pieniądze.
Tutaj ciężko się wypowiedzieć, bo każdy może sobie policzyć inaczej. Wydaje mi się jednak, że ilość godzin spędzonych nad tekstem, potem jego korekta, jest o wiele, wiele większa, niżeli nad rysunkiem. Mało tego, dochodzi również jak już wcześniej wspominałem język.

Ostatni fakt - odbiorcy.
Zastanówmy się, gdzie i dla kogo są robione takie prace? Wątpię, by polskie futra/bronies/mangowcy - niepotrzebne skreślić - chętnie wydawali pieniądze na prace innych, jeśli tak to, z pewnością musiałby to być, naprawdę dobry autor. Pamiętam wojnę o jednego artystę, który liczył sobie po 40-50$ za prace, nie było by w tym nic dziwnego, bo robił na rynek zagraniczny, więc to był dobry zarobek, jednak polscy odbiory zaczeli go męczyć, że za drogo - gość odszedł z fandomu (nie wiem czy wrócił, bo mam z nim strasznie lichy kontakt).
Do co chodzi w tej mojej historyjce, i dlaczemu jest to zwieńczenie mojej kiczowatej wypowiedzi?

W Polsce nie zarobisz na opowiadaniach właśnie dlatego, że niewiele osób je czyta, za czas i poświęcenie władowane w tą/tę pracę masz prawo policzyć sobie nie małe pieniądze, przez co jest procentowa szansa na lincz.
Pomysł fajny/możliwości kijowe.
To tyle ode moi. Mam nadzieję, iż przedstawione przeze mnie argumenty wystarczą, by zakryć tego iście haniebnego (czyt.mojego) posta wyżej.