Ale nadal prawdą jest, że desktopa do gier kupisz za pół ceny lapka do gier. Albo w tej samej cenie 2x bardziej wypaśnego od tegoż lapka.

Konsole *przyhamowały* rozwój gier przez co "lapek do gier" stał się rzeczywistością - jako że gry pisane jednocześnie na PC i konsolę mają wymagania jak na konsolę - czyli poziomu raczej cienkiego peceta - to byle lapek je uciągnie.

Jak chcesz coś do gier i żeby było przenośne, to kup sobie wypaśnego desktopa i średniego netbooka. Zmieścisz się w cenie lapka do gier, i będzie i przenośniejsze niż lapek i gry będą lepiej chodzić.

Cytat z "Wolfheart": (Link »)

Gry nie są emulowane. Gry są pisane pod Pc i konsole osobno. Dodatkowo, spece od marketingu tego nie robią, a wieloportowanie zazwyczaj sie udaje :p

Tak na prawdę to jest konwersja - sama dolna warstwa engine jest przepisywana pod PC, wszystko co na górze - robione skryptami i zasobami menu, interface, świat gry, interakcje, jest przenoszone wprost. Przez co porty z konsol na PC są często ♥♥♥♥♥♥♥ bo np. gra pisana ewidentnie pod kontroler używa kretyńskiego drzewka menu zamiast sensownego zestawu hotkey, ładuje idiotycznie duże ikony zamiast czegoś bardziej przystosowanego pod precyzję myszki, albo rzuca ci quicktime event w którym nazywa guziki do naciśnięcia po konsolowemu. Czyli co do tego "udawania się" miałbym spore wątpliwości.

Nerevar: jeśli ma być tak jak "fama głosi" to developerzy nie będą musieli uczyć się wiele. Główne CPU i tak i tak jest traktowane po macoszemu i będzie pewnie jakiś ARM albo coś na co normalne kompilatory ruszą. Natomiast programowanie pod GPU to już nic nowego - i tak się to robi tylko teraz będzie tego więcej. Trochę jak z Javascriptem, w latach 90-tych służył do zabawkowych animacji a teraz pisze się w nim potężne aplikacje jak Google Docs. Ale to nadal ten sam język tylko teraz jest używany "poważniej" i powszechniej.

Wolfheart: potęga marketingu oraz minimalizacja kosztów. Kiedy wyda się grę na konsolę, dorobienie szajskiego portu na PC to już sprawa groszowa w porównaniu z budżetem całości. A że na marketing idzie pod 4x tyle co na developerkę, to ta kropelka przyniesie całkiem niezłe zyski - zawsze znajdzie się głupi co kupi.

To nie jest potrzeba rynku, to jest utylizacja odpadów. Jak te stoiska z gorącym żarciem w hipermarketach: jak coś na półce osiąga termin przydatności do spożycia to bierze się to na stoisko "na ciepło", tam dostaje "drugie życie" pod postacią jakiegoś bigosu czy zapiekanki: z uwagi na minimalny koszt produktu (ten z półki i tak trzeba by wyrzucić) można klientom wcisnąć kompletny szajs i i tak ugra się jakiś dodatkowy zysk.

Tylko potem chamy narzekają, że piractwo się szerzy, bo gracz PC jest ciekaw tytułu ale nie da $60 za produkt odpadowy i wybiera wersję piracką.