Przykład Ukrainy i jej wewnętrzynch podziałów jest dla mnie fascynujący za każdym razem gdy tam jadę. Generalnie Ukraińcy mają dwie różne mentalności, które nazywam sobie europejską oraz rosyjską.
Europejska to oczywiście zachodnia Ukraina z centrum we Lwowie. Obszar, który przez wiele wieków był pod wpływami Polski oraz myśli bardziej europejskiej. Czasy socjalistyczne nie zdołały uczynić z mieszkańców tych regionów apatycznych na sprawy polityki. Lwów, Tarnopol ma blisko do granicy z Polską i widzą jak my (a także Litwa, Łotwa i Estonia) odbiegają od nich pod kątem poziomu życia. To tym bardziej dla nich wkurzające, że to właśnie zachodnia Ukraina jest najbiedniejszym regionem. Polskie czasy pokazały, że warto mieć własne zdanie, walczyć o swoje. Silniejsze tam jest też poczucie narodowe, język ukraiński jest bardzo ważny.
Rosyjska część to taka Białoruś i Rosja pod kątem mentalnym. Ludzie mówią po rosyjsku, uważają, że czasy sowieckie były wspaniałe, wielu z nich nie zależy tak naprawdę na niepodległości Ukrainy i nie widzą nic złego gdyby Ukraina wróciła do Rosji. Mają też to specyficzne podejście do władzy, czyli wolą mieć silny autorytet (jak Łukaszenko czy Putin), który może i gra czasem nie fair, ale zna się na tym co robi. Tym bardziej, że to właśnie ta część jest bogatsza, a ludzie do pracy jeżdżą do Rosji (do UE jeździ jak może zachodnia Ukraina).
Jak widać te różnice są naprawdę potężne, silniejsze niż myślałem. Podróżując po Ukrainie trafiałem na obszary gdzie ludzie nie mówią po ukraińsku i chętnie wróciliby do Rosji. Wprowadzenie europejskiej demokracji może się nie sprawdzić na wschodzie gdzie ludzie w nią po prostu nie wierzą. Tak samo sowiecko-rosyjski typ dyktatury drażni zachodnią Ukrainę i powoduje to co teraz się dzieje.
Wydaje mi się, że Rosja może dość zdecydowanie wkroczyć z akcją "pomocy"... oczywiście gdy skończą się Igrzyska Olimpijskie. Czy Ukraina się podzieli? Nie wiem, ale byłby to bardzo kiepski scenariusz myślę i raczej małoprawdopodobny. Gdyby jednak do czegoś takiego doszło mielibyśmy Zachodnią Ukrainę, która byłaby bardzo biedna i starała się podłączyć do UE (a ta długo by się przed tym broniła, i tak jest bardzo osłabiona) oraz Wschodnią, która przypominałaby Białoruś... jeśli nawet nie włączyłaby się do Rosji w formie autonomii.
Kiepski jestem w polityce, ale zawsze fascynują mnie te wewnętrzne różnice kulturowe na Ukrainie

Tak szczerze powiedziawszy nie byłbym taki pewien co do braku przełomu, choć rzeczywiście istnieją konkretne przesłanki by tak uważać. Jakby nie patrzeć historia zna przykłady przemian tam gdzie początkowo nikt nie dawał im wiary, choćby u nas w Polsce jakieś 25 lat temu. Fakt jednak faktem, że po pomarańczowej rewolucji zmiana była czasowa dopóki nie odezwał się wschód i "niebiescy". Trochę to przypomina przeskoki raz z jednej raz z drugiej strony. Trochę proeuropejsko, potem prorosyjsko, potem znów proeuropejsko itd. Niestety bardzo prawdopodobne moim zdaniem jest, że gdyby nawet prezydent ustąpił, to za parę lat sytuacja może się powtórzyć. Tyle że wtedy protestować mogą "niebiescy".
I fakt, Rosja ma tu gigantyczne znaczenie. Coś podobnego widziałem w Armenii i Gruzji, słynna zasada "dziel i rządź". Niestabilna Ukraina to korzystna sytuacja dla Putina. Wydaje się wysoce nieprawdopodobne aby Ukraina mogła wyjść spod wpływów rosyjskich. Gaz, baza marynarki wojennej w Sewastopolu, a nawet kulturowe dziedzictwo (Rosjanie uważają Kijów jako jedno z miast-matek, tam się Ruś zaczęła) mówią same za siebie.
Ale z drugiej strony... Estonia, Litwa, Łotwa potrafiły przeskoczyć na drugą stronę barykady, a wszystkie 3 razem wzięte są mniejsze niż Ukraina. Więc wszystko jest możliwe.
PS. Czytałem dzisiaj gazetę w której były relacje uczestników mówiące, że wśród milicji byli też przebrani za milicjantów rosyjscy żołnierze. Na ile to prawda a na ile spekulacje, ciężko powiedzieć.

Pozwolę sobie na trochę optymizmu, a co mi tam
WH ma rację, bo to generalnie charakteryzuje politykę. U nas był okrągły stół bo wszyscy usiedli razem a nie tylko przedstawiciele Solidarności. Również na Ukrainie tak być musi, bo wprowadzenie tylko proeuropejskich polityków wywoła sprzeciw ich przeciwników. Całkowite zmiany osób towarzyszą tak naprawdę tylko przewrotom oraz wprowadzaniem dyktatury... a tego byśmy na Ukrainie nie chcieli.
Tak więc spostrzeżenie o tych samych twarzach jest oczywiście prawdziwe moim zdaniem, ale niezbędne by sytuacja się uspokoiła. Inaczej będzie drugi Egipt (władza raz w rękach jednych, której nie chcą się podporządkować inni). I właśnie optymistycznie sądzę, że z tymi samymi twarzami (plus oczywiście dużo nowych) uda się zmienić generalną politykę państwa na bardziej proeuropejską... powoli bo powoli, ale jednak