Mino - dziękuję. Po ostatnich przepychankach już zaczynałem myśleć, że sztuka pisania rzeczowych postów powoli zanika w narodzie.

W pełni zgadzam się z tym, że PiS ma dość spore szanse na sukces w następnych wyborach. Odejście ziobrystów trochę ich zapewne nauczyło, że nie wystarczy Smoleńsk żeby przyciągnąć elektorat, a jeżeli do tego przyjmą członków SP z powrotem, mogą wrócić do dawnej potęgi. Myślę, że SP wyraziłoby takie życzenie - po pierwsze eurowybory boleśnie pokazały im, że można mieć najszczersze intencje i (za przeproszeniem) gówno osiągnąć, jeżeli nie ma się nad sobą silnego szyldu partyjnego, a po drugie - Ziobro tak naprawdę początkowo nie miał wcale zamiaru zakładać nowej partii, chciał naprawić PiS a PiS sam go wyrzucił).

Ogółem patrząc na mapę frekwencji można wywnioskować, że generalnie więcej ludzi poszło do urn w zagłębiach pisowskich: http://pe2014.pkw.gov.pl/pl/ . Z sześciu pierwszych pod względem frekwencji województw, tylko dwa - śląskie i pomorskie - kojarzą się z silnym poparciem dla PO (mówię ogólnie o województwach, wiadomo że w większych miastach jest nieco inaczej). Fatalne wyniki pod tym względem mają tradycyjnie tuskowe woj. warmińsko-mazurskie, opolskie i lubuskie, zachodniopomorskie w sumie też kiepsko.

Mogło być więc tak, że elektorat PO, na zasadzie "przecież i tak wygramy", podszedł troszkę lekceważąco do wyborów. I faktycznie wygrali - ale o włos, a z punktu widzenia liczby mandatów - wręcz SYMBOLICZNIE.
Z drugiej strony, wiemy że prawica ma elektorat raczej bardzo zmobilizowany - KNP głównie ludzie młodzi, PiS głównie ludzie starsi (choć jak pokazują sondaże wśród młodzieży też nie wypadli tak źle, drugie miejsce po KNP). Nie mówię, że jest to PRZYCZYNA tak małego dystansu między tymi dwiema partiami, ale na pewno ciekawa rzecz do przeanalizowania. Warto też mieć na uwadze, że SP i częściowo PR na pewno podebrali PiSowi trochę wyborców.

Co do Palikota - myślę, że jeżeli faktycznie część zwolenników Palikota przeszła na korwinowską stronę mocy, to zrobiła to jeszcze długo przed tymi wyborami

Palikot na samym początku swojego rozgłosu był raczej znany jako walczący z biurokracją i bublami prawnymi wolnorynkowiec z Komisji Przyjazne Państwo, a jeszcze wcześniej był wręcz politykiem raczej konserwatywnym. Dopiero po odejściu od PO (lub w jego trakcie, już nie pamiętam) zdał sobie sprawę z konieczności zdobycia trwałego elektoratu, po poza fajnymi pomysłami na gospodarkę tak naprawdę nic nie miał (a wiemy że to nie wystarcza xDD). Postanowił więc postawić na gejów, antyklerykałów i wolne konopie, żeby zainteresować sobą dużą część młodych wyborców.

Tak naprawdę jeszcze na samym początku między Ruchem Palikota a KNP nie było jakiejś wielkiej wojny, o czym może świadczyć filmik z rozmowy o sondażach, gdzie Korwin zgadza się z Ryfińskim m.in. w kwestii podatków -> https://www.youtube.com/watch?v=QNXr00-ze5s

Dopiero później RP zaczęło przyciągać do siebie coraz więcej środowisk tzw. hipster-lewicy, aktywistów gejowskich, wojujących feministek, radykalnych antyklerykałów itp.którzy z pewnych słusznych lub nie względów nienawidzą Korwina jak ognia, i konflikt między wyborcami tych partii się pogłębił. Myślę że gdyby dziś JKM poszedł na telewizyjną debatę z panem Ryfińskim, mogłoby być ostrzej.

BTW. Gdyby kogoś to w jakiś sposób interesowało, podrzucam ciekawostkę z innych wyborów z 25 maja - mianowicie z referendum w Krakowie, w wyniku którego 69,72% głosujących przyczyniło się do ostatecznego zaorania pomysłu organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich: http://www.mmkrakow.pl/48...i?category=news Referendum dotyczyło też kilku innych ciekawych kwestii.