Przeglądający wątek:
2 Anonimowi

byk
Anthro
Drodzy niepalacze - czy tolerujecie nikotynowy nałóg swoich partnerów?
Ja ze swoim na razie przyjąłem dość liberalną postawę, ale zastanawiam się czy z czasem nie przykręcić śruby z uwagi na kwestie zdrowotno-finansowe. Tylko z drugiej strony nie za bardzo chciałbym, żeby mi w konsekwencji i tak popalał za plecami i przez to wpadł w nałóg nieszczerości.
Albo po prostu za dużo myślę.
Ja ze swoim na razie przyjąłem dość liberalną postawę, ale zastanawiam się czy z czasem nie przykręcić śruby z uwagi na kwestie zdrowotno-finansowe. Tylko z drugiej strony nie za bardzo chciałbym, żeby mi w konsekwencji i tak popalał za plecami i przez to wpadł w nałóg nieszczerości.
Albo po prostu za dużo myślę.
Ostatnio edytowany przez Mino dnia 26.01.2014 23:12:35
O furries let's go down
Let's go down, come on down
Come on furries, let's go down
Down in the river to play
Let's go down, come on down
Come on furries, let's go down
Down in the river to play

psiur husky
Anthro
@Mino
Ja na Twoim miejscu w tej sprawie rozmawiałbym bezpośrednio z nim. Pomyślcie o alternatywach lub sposobach walki z nałogiem.
Chociaż z drugiej strony jak to mówią 'widziały galy co brały'
Nie można zmieniać na siłę drugiego człowieka. Przedstaw mu, jak Ty widzisz tą sytuację i dojdźcie do jakiegoś porozumienia.
Poza tym, już jeden astralny kot na forach próbował dzielić się swoimi obawami o nieszczerości w związku i nic dobrego z tego nie wyszło. Jeśli obawiasz się, że będzie popalał, kłamiąc Ci, że tego nie robi, to (powtórzę się) porozmawiaj z nim o tym.
Uważam, że rozmowa osób zaangażowanych w związek i związane z nim kwestie (chociażby jak te, wyżej wymienione) powinna być na pierwszym miejscu "To-Do List". Na pierwszym i w sumie jedynym
Ja na Twoim miejscu w tej sprawie rozmawiałbym bezpośrednio z nim. Pomyślcie o alternatywach lub sposobach walki z nałogiem.
Chociaż z drugiej strony jak to mówią 'widziały galy co brały'

Poza tym, już jeden astralny kot na forach próbował dzielić się swoimi obawami o nieszczerości w związku i nic dobrego z tego nie wyszło. Jeśli obawiasz się, że będzie popalał, kłamiąc Ci, że tego nie robi, to (powtórzę się) porozmawiaj z nim o tym.
Uważam, że rozmowa osób zaangażowanych w związek i związane z nim kwestie (chociażby jak te, wyżej wymienione) powinna być na pierwszym miejscu "To-Do List". Na pierwszym i w sumie jedynym

Ostatnio edytowany przez Rough dnia 27.01.2014 0:10:11

Avian
Anthro
Tu się muszę wtrącić.
Moim zdaniem jeżeli mowa o zmianie na lepsze (a pozbycie się nałogu to bądź co bądź dobra zmiana) to gra jest jak najbardziej warta świeczki.
I może nie tyle zmieniać na siłę, co pomagać w tej zmianie.
Ostatnio edytowany przez Jakub dnia 27.01.2014 0:18:09


psiur husky
Anthro
@Jakub
I tu dokładnie się z Tobą zgadzam. Pomaganie w zmianach jest szlachetne i ważne. Lecz równie ważna jest chęć zmiany u osoby zainteresowanej. Dlatego twierdzę, że najważniejsza jest rozmowa, ponieważ dzięki niej jest się w stanie zaznaczyć problem, zaproponować zmiany i dojść do porozumienia.
Chęć zmian, o których Mino mówi rozumiem. Jedyne o co mi chodzi, to to, żeby nie stawiać takiej osoby przed faktem dokonanym (czyt: masz rzucić palenie bo zrywam XD ), tylko wypracować pewną metodę postępowania na zasadzie nagrody za dobre sprawowanie
Jak z psami 
I tu dokładnie się z Tobą zgadzam. Pomaganie w zmianach jest szlachetne i ważne. Lecz równie ważna jest chęć zmiany u osoby zainteresowanej. Dlatego twierdzę, że najważniejsza jest rozmowa, ponieważ dzięki niej jest się w stanie zaznaczyć problem, zaproponować zmiany i dojść do porozumienia.
Chęć zmian, o których Mino mówi rozumiem. Jedyne o co mi chodzi, to to, żeby nie stawiać takiej osoby przed faktem dokonanym (czyt: masz rzucić palenie bo zrywam XD ), tylko wypracować pewną metodę postępowania na zasadzie nagrody za dobre sprawowanie



Miniaturowy smok
Smok
Cóż, ja na pewno próbowałabym rozmawiać z partnerem i namawiać go, żeby jednak ograniczył nieco palenie. Oczywiście zakładając, że związałabym się z kimś, kto już palił. Jeżeli nie udałoby mi się go namówić na zmianę, wtedy pewnie próbowałabym dojść do kompromisu i zasugerować, żeby chociaż wychodził z domu podczas palenia, bo dym papierosowy wchłania się w każdą rzecz w mieszkaniu i potem wszystkie ubrania, pościele itd śmierdzą, a ściany i firanki żółkną i nie da się ich doprać (jestem dzieckiem dwóch palaczy, mam doświadczenie w dziedzinie wkurzania się na śmierdzące ubrania XD).
Inaczej sprawa by się miała, gdyby mój partner, z którym się związałam, zaczął nagle popalać. Zważywszy na to, że on zna mój stosunek do nałogowych palaczy (nie przepadam. Mają brzydki oddech, żółte zęby i śmierdzą im dłonie. O pieniądzach, jakie idą na fajki nawet nie wspominam) jest taki, a nie inny, pewnie postawiłabym sprawę jasno- albo rzucasz palenie, albo mnie. Może to brutalne, ale jeżeli wybiera się partnera bez nałogów i zaznacza się z góry, że jest to dosyć ważna sprawa, to można tego wymagać od drugiej połówki w trakcie związku.
A co do samych papierosów na tę chwilę- nie jestem palaczem, ale lubię zapalić sobie, gdy imprezuję z alkoholem. Jednak na trzeźwo zupełnie mnie do tego nie ciągnie. No i zważywszy na doświadczenia z rodzicami-palaczami, którzy musieli liczyć każdy grosik wydany na jedzenie, żeby starczyło na dwie paczki papierosów, pilnuję się nieziemsko, żeby nie wpaść w nałóg. Za bardzo szkoda mi pieniędzy na taką imprezę
Inaczej sprawa by się miała, gdyby mój partner, z którym się związałam, zaczął nagle popalać. Zważywszy na to, że on zna mój stosunek do nałogowych palaczy (nie przepadam. Mają brzydki oddech, żółte zęby i śmierdzą im dłonie. O pieniądzach, jakie idą na fajki nawet nie wspominam) jest taki, a nie inny, pewnie postawiłabym sprawę jasno- albo rzucasz palenie, albo mnie. Może to brutalne, ale jeżeli wybiera się partnera bez nałogów i zaznacza się z góry, że jest to dosyć ważna sprawa, to można tego wymagać od drugiej połówki w trakcie związku.
A co do samych papierosów na tę chwilę- nie jestem palaczem, ale lubię zapalić sobie, gdy imprezuję z alkoholem. Jednak na trzeźwo zupełnie mnie do tego nie ciągnie. No i zważywszy na doświadczenia z rodzicami-palaczami, którzy musieli liczyć każdy grosik wydany na jedzenie, żeby starczyło na dwie paczki papierosów, pilnuję się nieziemsko, żeby nie wpaść w nałóg. Za bardzo szkoda mi pieniędzy na taką imprezę

<-- "Seksowna, filigranowa antro lisiczka z dużymi piersiami i kształtną pupą pozna jakieś inne sexy futerka...".

Anthro
Ciekawi mnie co byś zrobiła gdyby Twój wybranek wybrał nałóg?

Miniaturowy smok
Smok
Pokazałabym mu fucka i kazała spadać i nie wracać. Jeżeli jest się w związku, w którym się ustaliło pewne zasady, a potem któraś połówka te zasady łamie bez żadnych wyrzutów, to nie jest warta, by z nią być. Oczywiście ktoś może mieć inne zdanie i ulegać nawet, gdy partner robi coś, co dla drugiej połówki będzie bardzo bolesne, ale ja osobiście sobie cenię własny komfort psychiczny i własne przekonania i nie miałabym zamiaru ich porzucać tylko dlatego, że ktoś inny nie umie ich uszanować.
Ostatnio edytowany przez Izzy dnia 27.01.2014 11:30:11
<-- "Seksowna, filigranowa antro lisiczka z dużymi piersiami i kształtną pupą pozna jakieś inne sexy futerka...".

Pół Pasek
Inna forma
Pale, staram się nie palić aż tak duzo. Szczerze, wychodzi mi paczka na poltora, dwa dni, zalezy czy jest towarzystwo do papierosa.
Pale też normalna fajke.
Mam elektryki, ale dawno nie uzywane..moze pora wrocic do nich.
Meh, trzeba rzucic. Kazdy papieros to dwa litry benzyny!
Pale też normalna fajke.
Mam elektryki, ale dawno nie uzywane..moze pora wrocic do nich.
Meh, trzeba rzucic. Kazdy papieros to dwa litry benzyny!


Uncia Hortensis
Rabatka
- Ciekawi mnie co byś zrobił[a] gdyby Twój wybranek wybrał nałóg?
Świadomie nigdy bym nie wchodził w poważny związek z nałogowym palaczem. Zdarzeń losowych nie przewidzimy, ale świadomie decydować się na związek, gdzie jest podwyższone ryzyko, że po wielu latach będziemy musieli patrzeć jak ukochana osoba cierpi, umiera na raka, dostaje powikłań, staje się niezdolna do samodzielnej egzystencji, umiera na raty, nasza miłość przeradza się w nienawiść z bezsilności? Trzeba być szalonym.
Trochę mam też wypaczony obraz przez własnego ojca, ale nawet odrobinę zwiększone ryzyko, że przytrafi mi się to samo drugi raz wystarcza bym wzbraniał się rękoma i nogami. Są rzeczy gorsze od śmierci i są rzeczy, których największemu wrogu nie życzę.
Myr

Lis
Anthro
Ja pale sporadycznie spokojnie starcza mi paczka na tydzień lub dwa, jak bym nie wychodził z kolegami na browarka czy coś to bym spokojnie rzucił palenie tak to zawołają zapalić i często im ulegam. Rzuce to w tym roku !!! 

Ostatnio edytowany przez redfun dnia 27.01.2014 12:30:16

Niech bóg strzeże mnie przed przyjaciółmi. Z nieprzyjaciółmi sam dam sobie radę.


Anthro
Nie powiedziałam że jest szkodliwy ale jak chce się rzucić palenie to nie przerzuca się na inne palenie
KOCHAM CIE I CHCE ZJEŚĆ TWOJE DZIECI <3
NIEDOROZWINIĘTE DZIECI SMAKUJĄ NAJLEPIEJ <3
NIEDOROZWINIĘTE DZIECI SMAKUJĄ NAJLEPIEJ <3

byk
Anthro
Znaczy, nie jest też tak, że wchodzi mi na głowę i bucha dymem prosto w twarz. Mamy swoje dżentelmeńskie porozumienie - on nie pali przy mnie ani u mnie w mieszkaniu, stara się też ograniczać wtedy, kiedy spędza czas ze mną. A ja ze swojej strony pozwalam mu trzymać popielniczkę u siebie na balkonie i nie robię problemu, gdy wychodzi zapalić.
To nie jest obsesyjna obawa, że będzie mi na pewno kłamał.
Raczej obserwacja życia i różnych par, gdzie np. faceci palą w tajemnicy przed żonami, bo mają oficjalny zakaz. I ja się stawiam w takiej sytuacji, teoretycznie.
Ostatnio edytowany przez Mino dnia 28.01.2014 23:56:27
O furries let's go down
Let's go down, come on down
Come on furries, let's go down
Down in the river to play
Let's go down, come on down
Come on furries, let's go down
Down in the river to play

moon moon
Anthro
Chyba coś ci się pomyliło, jeden papieros kosztuje około 60 gr. Za to litr benzyny 95 waha się pomiędzy 5 a 5,50 zł. Pewnie chodziło ci o paczkę fajek

Ostatnio edytowany przez Admc dnia 29.01.2014 0:09:00

Rysiu
Anthro
Jakieś 2 lata temu pojechałem do kuzynów na wieś na parę dni bez opieki moich rodziców. Zachęcali mnie do palenia, a ja oczywiście głupi zgodziłem się, chociaż miałem pewne opory( ten straszliwy smród, obawa przed żółknięciem i tak słabych zębów, rakami i innymi "pierdółami"). Na początku miałem na to faze i czułem pociąg do nikotyny, ale po prostu powiedziałem sobie, że to dla mnie złe i nie będę palił. Czasami później nachodziła mnie jeszcze taka ochotka na zapalenie, ale gdy czułem ten smród od razu przypominałem i wciąż przypominam sobie dlaczego tego nie chcę. Rozumiem, że ci którzy są w tym długo nie rzucą tego ot tak, jak ja, ale żeby z tym w ogóle nie walczyć? Tego właśnie nie rozumiem u palaczy.
You've never known,
You've never shown.
You've never bled,
You're only dead.
You've never been,
You've never seen.
You never had a fucking chance.
You've never shown.
You've never bled,
You're only dead.
You've never been,
You've never seen.
You never had a fucking chance.

Moogle
Anthro
Nikt mnie nie namawiał do palenia. No, z wyjątkiem przypadków policzalnych na palcach u jednej dłoni, gdzie oferowano mi skręty z konopią. Jakoś nigdy mi to nie wpadło w zwyczaj. Pewnego jesiennego poranka, jakieś 3 lata temu, postanowiłem sobie że będe palić w drodze na uczelnie, i to prędko żeby były ze 3 w jedną stronę. Ciekawiło mnie czy się uzależnię. Tak zszedł sobie tydzień i potem więcej nie kupowałem. Jakoś mi sie nie chciało i tak zostało. To mnie nie ekscytuje ani nie pociąga.

Szablastozębny Tygrysio
Anthro
Pierwszy raz zapaliłem se swoim kolegą w wieku 15 lat, kiedy to byłem z nim na wakacjach u jego dziadków. Spodobało nam się to wtedy i potem było więcej i więcej. Z perspektywy czasu widzę jakie to było głupie i nigdy bym się ponownie na to nie zdecydował. W efekcie paliłem w sumie przez 4 i pół roku z przerwami czasem miesięcznymi jak już miałem dość bądź pod naciskiem bliskich osób. Mniej więcej 2 paczki na tydzień, takie to były ilości w finałowym stadium. Następnie jakoś 5 miesięcy temu był definitywny koniec z papierosami tradycyjnymi i przez 3 miesiące nie paliłem totalnie nic. Natomiast teraz od miesiąca palę e papierosa i jest mi z tym dobrze.
"You are not who you are, you the one you want to be
"


Kuguar
Palę od 9 lat z przerwami (kilka prób rzucania, które kończyły się porażką po tygodniu-miesiącu).
Od dwóch miesięcy paczka wystarcza mi na 3 dni, wcześniej, przez wiele lat paliłam paczkę dziennie (a jak się trafiła impreza z alkoholem to brałam dodatkową paczkę na samą popijawę), więc ograniczyłam palenie aż o 2/3.
Mieszkając we Wrocławiu musiałam na fajkę schodzić z czwartego piętra, więc od razu schodziłam na dwie (
), dodatkowo często po powrocie na górę współlokator pytał, czy nie pójdę raz jeszcze z nim. Teraz mieszkamy sami na parterze i wychodzę zapalić raz na kilka godzin (przy alkoholu oczywiście częściej, ale zdecydowanie mniej, niż kiedyś), jest 1.30, na ostatnim papierosie byłam o 22.00. Brak towarzystwa do palenia robi swoje
Mojej drugiej połówce moje palenie nie przeszkadza (jak już ktoś wyżej pisał- "widziały gały co brały" XD). Jak chciałam rzucić, to mi pomagał, motywował, zaś na co dzień nie jęczy, nie komentuje i chwała mu za to. Za to przez te kilka lat ani razu nie złamał się, by kupić mi papierosy (pójdzie ze mną do sklepu, da mi pieniądze, ale nie kupi), ja za to nigdy nie palę w mieszkaniu. Tak przywykłam do dymka na świeżym powietrzu, że nawet jak jestem w miejscu, gdzie można palić, to zwykle wychodzę na zewnątrz
Nałóg paskudny, chciałabym kiedyś całkowicie rzucić, ale chyba za bardzo lubię wszystkie "kiepowe rytuały", by tak nagle przestać. Źle mi z tym, że jestem uzależniona, ale palić lubię :<
EDIT: e-papierosa mam, przez chwilę paliłam, potem wróciłam do jednego, normalnego, porannego papierosa. Potem doszedł normalny przed snem, a po chwili już paliłam normalnie, a e-kiepa okazjonalnie :/ Nie pomogły mi również tabletki/gumy do żucia, ani nawet super-detoks jakimiś śmiesznymi metalowymi płytkami D: Nie paliłam po tym tydzień, bo zostawiłam 100zł w studiu tego czarodzieja i chciałam, żeby się zwróciło
W moim przypadku pomoże chyba jedynie nagłe odstawienie, tylko tak udawało mi się rzucić na dłużej, ale zawsze w końcu wymiękałam.
Od dwóch miesięcy paczka wystarcza mi na 3 dni, wcześniej, przez wiele lat paliłam paczkę dziennie (a jak się trafiła impreza z alkoholem to brałam dodatkową paczkę na samą popijawę), więc ograniczyłam palenie aż o 2/3.
Mieszkając we Wrocławiu musiałam na fajkę schodzić z czwartego piętra, więc od razu schodziłam na dwie (


Mojej drugiej połówce moje palenie nie przeszkadza (jak już ktoś wyżej pisał- "widziały gały co brały" XD). Jak chciałam rzucić, to mi pomagał, motywował, zaś na co dzień nie jęczy, nie komentuje i chwała mu za to. Za to przez te kilka lat ani razu nie złamał się, by kupić mi papierosy (pójdzie ze mną do sklepu, da mi pieniądze, ale nie kupi), ja za to nigdy nie palę w mieszkaniu. Tak przywykłam do dymka na świeżym powietrzu, że nawet jak jestem w miejscu, gdzie można palić, to zwykle wychodzę na zewnątrz

Nałóg paskudny, chciałabym kiedyś całkowicie rzucić, ale chyba za bardzo lubię wszystkie "kiepowe rytuały", by tak nagle przestać. Źle mi z tym, że jestem uzależniona, ale palić lubię :<
EDIT: e-papierosa mam, przez chwilę paliłam, potem wróciłam do jednego, normalnego, porannego papierosa. Potem doszedł normalny przed snem, a po chwili już paliłam normalnie, a e-kiepa okazjonalnie :/ Nie pomogły mi również tabletki/gumy do żucia, ani nawet super-detoks jakimiś śmiesznymi metalowymi płytkami D: Nie paliłam po tym tydzień, bo zostawiłam 100zł w studiu tego czarodzieja i chciałam, żeby się zwróciło

Ostatnio edytowany przez Fayolka dnia 2.12.2014 1:45:34

wilk
Ja sobie wmawiałem, że nigdy nie będę palił i takie tam...
... ale te Winstony jagodowe są po prostu świetne
Co do częstotliwości palenia... huh... pierwszą paczkę kupiłem jakoś na początku sierpnia tego roku... obecnie mamy początek grudnia i nadal mam połowę trzeciej paczki, zazwyczaj wygląda to tak, że idę na przystanek albo odprowadzam kogoś i nie chce mi sie od tak iść 10min. i nic nie robić to idę i palę xd
... ale te Winstony jagodowe są po prostu świetne

Co do częstotliwości palenia... huh... pierwszą paczkę kupiłem jakoś na początku sierpnia tego roku... obecnie mamy początek grudnia i nadal mam połowę trzeciej paczki, zazwyczaj wygląda to tak, że idę na przystanek albo odprowadzam kogoś i nie chce mi sie od tak iść 10min. i nic nie robić to idę i palę xd
x
Ostatnio edytowany przez Amber dnia 11.01.2016 15:58:37

Szary kucyk o zielonej grzywie
Anthro
Przerzuciłem się na e-palenie :3 Od 3 tyg zero analogów.

Lis
Anthro
pale już dłuższy czas ale nie zamierzam rzucić bo nie mam po co, pale bo wszystko mnie wkurza a po za tym nie mam po co żyć więc rak czy inne pochodne choroby związane z paleniem nie są mi straszne

Niech bóg strzeże mnie przed przyjaciółmi. Z nieprzyjaciółmi sam dam sobie radę.


Miniaturowy smok
Smok
Mi się od jakiegoś czasu zdarzało popalać z nudów i dla odstresowania się (o jakichś imprezach nie wspominam). Ale było za drogo, więc najpierw przerzuciłam się na nabijarkę i sama robiłam sobie fajki, a niedawno kupiłam sobie e-papierosa. Uzależniona nie byłam i nie jestem, bo nie mam do tego jakichś mega ciągot. Ale lubię ten widok gęstego dymu wydychanego z ust, nikotyna nie jest tak istotna.
Okazjonalnie popalam też z drewnianej fajki, niedługo chcę sobie znowu kupić jakiś fajny tytoń.
A innym wyrobem nikotynowym, który ubóstwiam, jest tabaka. Ale i tu nie ma żadnego uzależnienia
Okazjonalnie popalam też z drewnianej fajki, niedługo chcę sobie znowu kupić jakiś fajny tytoń.
A innym wyrobem nikotynowym, który ubóstwiam, jest tabaka. Ale i tu nie ma żadnego uzależnienia

<-- "Seksowna, filigranowa antro lisiczka z dużymi piersiami i kształtną pupą pozna jakieś inne sexy futerka...".

Szary kucyk o zielonej grzywie
Anthro
Jeśli lubisz widok gęstego dymu... To zobacz sobie kanał na yt "RipTrippers".

gryf
PERMABAN
Przy takiej stabilności poglądów to co się dziwić że połowa forum tylko czeka na zmianę orientacji...
Téj sadniesz na ptôcha Gryfa i zajedzesz znowu do pomorscij zemi. Ale Gryfa muszysz słuchac. I kôżdy rozkôz spełnic, bo nie dôjdzesz...

Wilczek
Anthro
Ja na tyle rzadko pale, ze pierwszy wdech zawsze gryzie i krztusi, potem juz lepiej
Ale od czasu do czasu. Za drogo na cos wiecej, a i potem i tak w nalogu paznokcie meh, zeby meh, portfel meh.

"Polish Club: it may be weak, it may be strong, it may be short, it may be long"
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.