Debata jak debata. Jak to bywa w debacie 2 ostatecznych kandydatów - dużo ładnych słów, trochę złośliwości. Niewiele więcej.

Komorowski zaczął od uwag na temat błędów PiS, Duda postanowił odbić piłeczkę i pójść tą samą drogą, z której później nie schodził do końca programu - czasami przez to zapominając jednoznacznie odpowiedzieć na zadane mu pytanie. W efekcie 90% debaty zamieniło się we wzajemne przerzucanie się przytykami, kto kogo chciał za PRL zamordować i kto na jakiej uczelni blokuje etaty.

Niestety nie obyło się bez ideololo, co trochę mnie rozczarowało. Przepychanki na temat in vitro w przypadku kandydatów na urząd prezydenta, który nie ma władzy wystarczającej do skutecznego zablokowania lub przepchnięcia jakiejś ustawy, są grą pod publikę i niczym więcej.

Podobnie IMHO poniżej pewnego poziomu jest nakazywanie komuś tłumaczenia się ze słów zupełnie innego członka partii, w tym przypadku pani Żuraw. Niestety często jest tak że młodzi prawicowcy puszczają oczko do islamu myśląc że będą tacy fajni i kontrowersyjni - ale w tych wyborach kandydatem PiS na prezydenta jest Duda, a nie Żuraw. Czy ktoś każe się tłumaczyć Komorowskiemu z tuskowego "polskość to nienormalność"?...
Zresztą - co tak naprawdę możemy zrobić w kwestii kamienowania kobiet w Iranie? Najechać Iran? Możemy jedynie udzielać azylu uciekającym stamtąd kobietom i trzymać się od tej chorej ideologii jak najdalej - co będzie troszeczkę trudne po tym jak UE zwali Polsce na głowę setki uchodźców z Afryki. Również tych, którzy przeciwko założeniom szariatu nic nie mają.

Ciekawe jaki wpływ będzie miała debata na wyniki wyborów. :>

Ciekawe też, kto komu odbierze wyborców Kukiza. Naiwnością byłoby spodziewać się, że 20% wyborców nie pójdzie na wybory albo odda głos nieważny tylko dlatego, że sam Kukiz nikogo nie poparł. xd

Cytat z "Ferra": (Link »)

Jestem zażenowana stwierdzeniem, iż jedna z gwiazdek na fladze UE jest symbolem naszego kraju, chyba, że była jakaś nowelizacja w prawie UE dotycząca symboli, to proszę pana Komorowskiego o wybaczenie, żem zwątpiła w jego mądrość.

Dokładnie na to samo zwróciłem uwagę.

Tak nawet zajrzałem do cioci Wiki czy przypadkiem na fladze UE jest teraz 28 gwiazdek zamiast dwunastu, ale jednak nie - wszystkie na swoim miejscu. x3

W ogóle debata ciekawsza niż poprzednia, działo się. "Nie gołąb, tylko gong" i flaga PO u stóp Olejnikowej mają szansę przejść do legendy.

Cytat z "Ferra": (Link »)

UK chce się wycofać z jowów, u nas się nimi zachwycają...

Co jest tym bardziej dziwne, że nie musimy sięgać aż za kanał La Manche żeby zobaczyć efekty działania JOW-ów. Polecam spojrzeć na skład polskiego Senatu, który był wybierany właśnie z zastosowaniem jednomandatowych okręgów wyborczych.
Oczekiwanie, że w wyborach do Sejmu będzie inaczej tylko dlatego, że to wybory do Sejmu a nie do Senatu i w Polsce a nie w UK, jest jak oczekiwanie że pani Stenia z Radomia trafi szóstkę w totka tylko dlatego, że nie jest panią Gienią z Sosnowca.

Według dość prostych wyliczeń Kukiz miałby w takiej sytuacji 1 posła w Sejmie - pewnie siebie. A sorry, ale system w którym 20% głosów w magiczny sposób zamienia się w 0,2% posłów, jest CHYBA jednak troszeczkę nie halo.

BTW. Mam wrażenie, że w kontekście tego Bronkowego referendum mówi się w zasadzie tylko o JOW-ach. A są tam jeszcze dwa inne pytania.

Kwestia finansowania partii z budżetu państwa. Cóż - niby teraz nie jest najlepiej, ludzie popierający Korwina, Zielonych, Ruch Narodowy czy tam różne Związki Słowiańskie i Komunistyczne Partie Polski, musza ze swoich podatków dokładać się do działalności PiS, PO i reszty głównonurtowców. Racja.

Ale z drugiej strony: jeżeli mielibyśmy od tego odejść, przydałyby się jakieś NAPRAWDĘ SOLIDNE rozwiązania w celu przeciwdziałania korupcji i zwykłemu ordynarnemu lobbingowi ("my wam kasę, wy nam ustawę"). Zielonego pojęcia nie mam, jakie. o.O Jak na razie mamy zakaz finansowania partii przez osoby prawne, ale IMHO przekazanie grubej kasy przez spółkę, i przekazanie grubej kasy przez poszczególnych członków zarządu spółki osobno jest dosyć podobnym sygnałem.

Być może delikatne przekonywanie partii pieniążkami do hurtowego poparcia lub odrzucenia w Sejmie konkretnych ustaw dzieje się już dziś - nie wiem, nie wnikałem w to aż tak. Ale dopóki jeszcze podatnik płaci - ma choćby ŚLADOWE prawo wymagać, i straszyć że "następnym razem nie zagłosuję na was". Gdy płacą i wymagają tylko "sponsorzy" - głos obywateli może zejść na o wiele dalszy plan. Gdybyśmy "sprywatyzowali" finansowanie partii wcześniej, jestem ciekaw co stałoby się np. z ACTA. Sądzę, że po naciskach ZAiKSów i różnych korporacji podpisanoby ją od ręki, a protesty młodych ciałem i duchem jegomości w maskach Fawkesa spełzłyby na niczym.

To właśnie m.in. z tego powodu PiS na czele z panem Kaczyńskim mocno sprzeciwiał się zerwaniu z budżetowym finansowaniem partii. I nie powiedziałbym że kompletnie bez racji.

Ciekawostka przyrodnicza: w których krajach Europy partie nie są finansowane z budżetu państwa?

Otóż: Andora, Malta (oba mniejsze od Warszawy), Szwajcaria (gdzie i tak panuje tradycja odwoływania się do referendum, i to o wiele dłuższa niż ostatnie 2 tygodnie), i... Mołdawia, Białoruś, Ukraina. Oazy wolności i braku korupcji, doprawdy.

No i kwestia rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika (in dubio pro tributario). W ogóle zadawanie takiego pytania w referendum jest dla mnie jakąś komedią, bo nie wiem kto mógłby zagłosować przeciwko Problem w tym, że wynik referendum może wcale nie mieć aż tak dużego znaczenia.

Tu znalazłem coś ciekawego na ten temat -> http://pressmania.pl/?p=14151

I cytat, jakby ktoś nie miał czasu:

Cytat:

(...) Komorowski proponuje jedynie tłumaczenie wątpliwości powstałych przy wykładni prawa. Sfera ustaleń faktycznych, a więc praktycznie całe postępowanie dowodowe, pozostaje poza powyższą zasadą!

Z praktyki wiemy, że wątpliwości przy ustalaniu znaczenia tekstu prawnego są w praktyce urzędniczej tak sporadyczne, że praktycznie statystycznie niezauważalne. Bo przecież obowiązuje doktryna fiskalizmu, poparta całą masą interpretacji podatkowych.

Jedyne, co faktycznie mogłoby zmienić nastawienie fiskusa do podatników to nakaz rozstrzygania wszelkich wątpliwości na jego rzecz. A więc również tych dotyczących ustalenia stanu faktycznego (..)

Być może i czarnowidztwo, ale - jak dla mnie - dość przekonujące. Zwłaszcza w kontekście niedawnych sugestii pana Szczurka w sprawie kontroli skarbowych: http://www.biztok.pl/gosp...skarbowe_a20477