Znacie jakichś ludzi którzy żyją inaczej niż wg. modelu - ucz się - pracuj - kupuj - znajdź partnera - wyprowadź się na swoje - czekaj na emeryture ? Są szczęśliwi czy raczej nie bardzo, czym się zajmują?
"kupuj" dobrze jest zamienić na "podróżuj" i nie mówię tu o wycieczce jednodniowej do sąsiedniego miasta zobaczyć rynek, tylko o wycieczce trwającej kilka miesięcy, na innym kontynencie, autostopem
wspomnienia i nabyte doświadczenia są dużo cenniejsze niż "rzeczy"
To zdanie jest fałszywe. Ja się uznaję za człowieka szczęśliwego, pomimo "typowego życia".
Ostatnio edytowany przez rafper dnia 22.05.2015 12:02:02
Szkoła Elejska: Ruch nie istnieje Teologia apofatyczna: pozytywne poznanie natury Boga przekracza granice możliwości ludzkiego rozumu, można tylko mówić jaki nie jest; Bóg jest niematerialny, nieskończony, nie zły, nie dobry, niepoznawalny, nie jest bytem, nie jest myślą...
To zależy jak kto definiuje życie. Są w zasadzie dwie opcje: jedna to cieszyć się życiem towarzyskim i przyjemnościami, a druga to dążyć do ambicji, aby być postrzeganym jako autorytet. Niektórzy myślą, że człowiek urodził się po to, aby umrzeć, inni, że trzeba coś po sobie zostawić. Zawsze można połączyć dwie opcje i w życiu towarzyskim i w przyjemnościach widzieć pewne ambicje i czerpać z tego pewne inspiracje, naukę czy doświadczenia, nie tylko ze specjalnych instytucji.
Warto czuć się wyjątkowym, bo "oni żyją spokojnie, ja też chcę tak żyć" prowadzi trochę to zguby, ponieważ stajemy się w efekcie kimś szarym. Celem życia jest poznawanie, bo jeśli jesteś ciekawy, to znaczy, że żyjesz.
Ostatnio edytowany przez Blaher dnia 22.05.2015 14:36:04
jeden z moich nauczycieli rysunku zawsze mówił "jak ci zależy to znajdziesz sposób a jak jesteś leniwy to znajdziesz powód" - a to za drogo, a to daleko... jest sporo osób, które jeżdżą na różnego rodzaju wolontariaty albo po prostu wyjeżdżają gdzieś do pracy żeby przeżyć przygodę (zawsze na myśl przychodzi mi wyprawa inga do mongolii czy tam do indii). myślę, że większość ludzi po prostu preferuje spokojny stacjonarny tryb życia i taka wyprawa nie jest to dla nich priorytetem a jeśli nawet by chcieli to łatwiej sobie wymyślić wymówkę i leżeć dalej brzuchem do góry powtarzając, że przecież ich nie stać bo zorganizowanie takiego czegoś wymaga po prostu ruszenia dupy na wysokich obrotach. kalkulowanie takich rzeczy w stylu "o, dziś nie mam w portfelu dość by pojechać gdzieś na rok i pierdzieć w stołek więc na pewno nie mogę tam pojechać" to takie trochę... no nie wiem... ciemnogród ?
Ostatnio edytowany przez Smok dnia 22.05.2015 15:29:27
@up Ciemnogród to raczej złe słowo, to raczej wygodnictwo. Taki Cejrowski żeby zacząć podróżować musiał sporo poświęcić na samym początku swojej pasji, teraz jest w stanie tego żyć.
- Wasze obliczenia były niepoprawne. - Nie mogły być niepoprawne, skoro żadnych nie robiliśmy.
Ciekawe tematy ostatnio się pokazują. Cóż każdy ma swoje szczęście w życiu, jak się wmawia "żadnej pracy się nie boje" i idzie ma zmywak, bo twierdził że szkoła to tylko papierek, a praca nie hańbi raczej wtedy jest płytkie podejście do niego. Chyba że ktoś miał takie marzenie, taki przykład ze szkoły do której chodzę. Podejmowanie nowych zadań, różnych prac, szukanie tam gdzie nie trzeba czasem bywa przydatne. Po za tym, skoro czegoś nie próbowaliśmy jak można powiedzieć że jest jakieś tam? Zmuszanie do nauki, chodzenia do szkoły, typu "odrób lekcje to pójdziesz do kina" - tylko nędzna próba manipulacji która daje zazwyczaj efekt przeciwny. Szkoda też trochę marnować cały czas w internecie, siedząc w domu i nic w tego nie wynosząc. Gra upadnie - stracisz wszystkie poświęcone tam chwilę, przedmioty i inne pierdoły, a po co to wszystko było? Żeby być najlepszym, tylko gdy coś takiego się stanie stracisz dotychczasowy swój sens życia. Beznadzieja, że teraz ta cała era XXI wieku, internet, smartfony, ploty i cała masa innych to tylko wiele przydatnych rzeczy, ale źle wykorzystanych. Ja internet mam dopiero od 4-5 lat? Szczerze chciałbym współczuć tym co go mają dłużej, są w moim wieku. Takie moje skromne zdanie, zlepek 10 tematów, 10 przykładów i kilku postów
"kupuj" dobrze jest zamienić na "podróżuj" i nie mówię tu o wycieczce jednodniowej do sąsiedniego miasta zobaczyć rynek, tylko o wycieczce trwającej kilka miesięcy, na innym kontynencie, autostopem
wspomnienia i nabyte doświadczenia są dużo cenniejsze niż "rzeczy"
Tylko ile osób może sobie na coś takiego pozwolić?
jeden z moich nauczycieli rysunku zawsze mówił "jak ci zależy to znajdziesz sposób a jak jesteś leniwy to znajdziesz powód" - a to za drogo, a to daleko...
Bardzo bym chciał na coś takiego pojechać, zrobić sobie rok przerwy między szkołą a studiami, ale raczej nie wypali ze względu na liczne alergie pokarmowe (gluten, jaja, rośliny strączkowe). W jakichś Chinach, z ich kulturą jedzenia, gdzie wszystko miesza się z wszystkim, nie przeżyłbym 2 dni. W Europie też nie byłoby łatwo - musiałbym chodzić po mieście i szukać sklepów z bezglutenowym pieczywem, a potem taszczyć ze sobą 10 bochenków, zanim gdzieś dotrę i uzupełnię zapasy. Na mieście zjeść też nie, bo jedyne bezglutenowe rzeczy z fast foodów czy restauracji to frytki ;f
Tak samo chciałbym spróbować jakiegoś survivalu, ale jak mnie wyrzucą w lesie i znajdę sobie jakąś roślinę do jedzenia to najprawdopodobniej skończy się gorączką i rzyganiem, bo mój układ odpornościowy mnie nienawidzi.
Ja nie mam życia ;p Co może choćby świadczyć ilość godzin chodzenia dysku twardego w moim kompie, ma tyle jakby to serwer był ;p Jeżeli ktoś myśli, że jest no-lifem to niech sprawdzi ile mu dysk w kompie chodzi dla porównania mój ma 34084h przerobione w ciągu około 7 lat[4 lata ciągłego chodzenia w przeliczeniu] ;p A zajmuje się naprawami/czyszczeniem komputerów, składaniem itp. A czy kogoś znam oprócz mnie tak "żyjącego"? Yep. Dobrze, że mieszkam na wsi bo siedząc tyle przed kompem bym się nieźle spasił ;p
A czy jestem szczęśliwy? Nikt nie jest jakiego by "życia" nie miał ;p
Kup se nowy komputer to będziesz szczęśliwy, zagrasz w bitchera trójke poznasz smak prawdziwego zamulania i będzie gites kurna twoja mać, nie dziwię się twojemu marazmowi z takim gruchotem hehe
To zależy jak kto definiuje życie. Są w zasadzie dwie opcje: jedna to cieszyć się życiem towarzyskim i przyjemnościami, a druga to dążyć do ambicji, aby być postrzeganym jako autorytet. Niektórzy myślą, że człowiek urodził się po to, aby umrzeć, inni, że trzeba coś po sobie zostawić. Zawsze można połączyć dwie opcje i w życiu towarzyskim i w przyjemnościach widzieć pewne ambicje i czerpać z tego pewne inspiracje, naukę czy doświadczenia, nie tylko ze specjalnych instytucji.
Warto czuć się wyjątkowym, bo "oni żyją spokojnie, ja też chcę tak żyć" prowadzi trochę to zguby, ponieważ stajemy się w efekcie kimś szarym. Celem życia jest poznawanie, bo jeśli jesteś ciekawy, to znaczy, że żyjesz.
Jakie dwie opcje kolego co jest, jest więcej opcji musisz poszerzyć horyzonty bo jest ich o wiele więcej