Zmień fonty Zmień rozmiar

Przeglądający wątek:   1 Anonimowi

 Aby pisać należy być zalogowanym

123>>


0
(+0|-0)
Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 11:53:24
Mephitisianin
Anthro
------------

Chyba każdy, kto kiedykolwiek grał w komputerową grę roleplaying, zdaje sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego jak Zasada Postaciowej Nieoznaczoności. Może myśląc o niej nie nazywa jej po imieniu, jednak na pewno zdaje sobie sprawę z istnienia takowej.
Owa Zasada stwierdza, że nigdy nie wiemy na pewno co działo się ze stworzoną przez nas postacią sprzed jej oficjalnego "stworzenia". Ta zasada tyczy się nie tylko postaci, które sami tworzymy od początku do końca, lecz także postaci, które wybieramy z listy dostępnych lub w które po prostu się wcielamy, nie mając możliwości jej zmiany, choćby nie wiem jak straszny buc by nam się trafił w roli głównego bohatera (Lub bohaterki, ale to rzadziej). W grze mogą wspominać o tym co działo się z postacią sprzed momentu, kiedy się w nią wcielamy, ba! Może istnieć nawet rozbudowana biografia traktująca o tym kim była i jak żyła do momentu rozpoczęcia rozgrywki. Ale NIGDY nie wiemy o niej wszystkiego w taki sam sposób, jak wtedy, kiedy daną postacią gramy i wiemy o każdym poczynionym przez nią ruchu, bo w końcu my ten ruch na ogół wywołujemy.
Możemy sami napisać postaci biografię, opisywać niestworzone historie o tym kim była i co robiła. Ale czy wiemy wszystko? Czy mamy na tyle rozbudowaną wyobraźnię, by wypełnić każdą, choćby najdrobniejszą lukę dzielącą moment poczęcia postaci od momentu rozpoczęcia rozgrywki? Nie. Jesteśmy ludźmi. Na diabła nam wymyślać cudze życie od początku do końca z uwzględnieniem najdrobniejszych szczegółów, skoro właśnie przeżywamy własne życie i nie mamy czasu, by gdybać nad czymś, co w gruncie rzeczy nie przyniesie nam jakiejś większej korzyści. Uznajemy, że informacje ogólne wystarczą w zupełności, bawienie się w szczegóły jest dla tych, który mają za dużo czasu.
Nigdy się nie dowiadujemy co miało miejsce z naszą postacią w tych momentach nie wypełnionych przy pomocy naszej wyobraźni... skąd wiemy na przykład, że szlachetny paladyn w przerwach między czynieniem dobrych uczynków nie lubił sobie popić, czy też, nie dajcie bogowie, pobawić się pomimo obowiązującego go celibatu? Skąd wiemy, że skromna i cicha zwiadowczyni nie lubiła sobie czasem poszaleć na parkiecie w tych momentach, które nasz umysł w wygodny sposób ominął?
Jasne, możemy stwierdzić, że paladyn był konsekwentny i pobożny do obrzydliwości, a zwiadowczyni nie lubiła chodzić na parkiet, bo ją zawsze później bolały stopy. Ale to nie zamyka sprawy - to zamyka jeno jej maluteńki fragment.
A co z tymi momentami W TRAKCIE rozgrywki, które zostają w ten czy inny sposób pominięte? Powiedzmy, kiedy nasza postać śpi w łóżku. Skąd wiemy, że nie zachciało jej się czasem w trakcie snu pójść do łazienki?
Możemy sobie wmawiać, że postać z gry to tylko zlepek pikseli, dla którego jest tylko TU i TERAZ. Zaczynamy jednak w to powątpiewać, kiedy prowadzonemu przez nas Geraltowi z Rivii zaczyna mocno serducho walić od przedawkowania eliksirów, a Bezimienny musi ratować się ucieczką, bo właśnie goni go stado Orków. Nie należy zapominać, że im dłużej gramy daną postacią, tym coraz mniej jest ona dla nas zlepkiem pikseli, a coraz bardziej żywą istotą - czasami może trochę statyczną (W końcu ile razy można wykonywać te same ruchy?) i ograniczoną w kwestii formułowania zdań (Jak można wałkować to samo z danym kolesiem kilkanaście razy, zawsze pytając w ten sam sposób i zawsze wysłuchując identycznego monologu?), ale jednak żywą. Pamiętajcie, że kiedy wczujecie się w jakąś postać - choćby nieświadomie - to wtedy bardzo boli, kiedy dzieje się z nią coś złego. Powiedzmy, trafi do więzienia albo, nie dajcie bogowie, umrze.
Powinniśmy jednak być wdzięczni naszym postaciom za to, że to właśnie one stoją po drugiej stronie monitora, nie my - one pakują się w najgorsze tarapaty, walczą, biją się, krwawią, ślepną, chorują, tracą kończyny, kaleczą się, szlajają po bagnach, kanałach i innych paskudnych miejscach, łamią sobie kości, obrywają w głowy, tracą pamięć, spadają w przepaście, dają się nabić na kolce, wpadają w pułapki, toną, duszą się, giną, etcetera, etcetera. My zaś siedzimy sobie wygodnie, klepiemy palcami w te klawisze i się tylko zasmucamy lub wkurzamy, kiedy tymczasem naszą postać n-ty raz utłuką.
Naprawdę powinniśmy być im wdzięczni. To nic przyjemnego ginąć po kilkanaście razy na dzień lub więcej tylko dlatego, że jakiś buc siedzący po drugiej stronie ekranu znowu nie tak jak trzeba wciskał klawisze.
A najgorsze jest dla naszych postaci to, że nigdy nie mogą wyrazić słowa skargi. Zbuntować się, powiedzieć "Mam tego dość!", rzucić wszystko w diabły oraz, nie wiem, pójść się czegoś napić. Wszystko przez tych zafajdolonych programistów, którzy myślą nawet o takich szczegółach jak zwężanie się źrenic u NPC-ów (sic!), a przez głowę im nie przejdzie, by nadać postaciom graczy odrobinę wolnej woli. I nie chodzi tu o te momenty, kiedy gracz nie steruje postacią, bo ta właśnie odgrywa scenkę ściśle ustaloną przez skrypty. Nie chodzi tu też o jakieś głupawe AI. Chodzi o autentyczną inteligencję dorównującą naszej.
Jasne, na chwilę obecną pozostaje w sferze marzeń coś takiego, jak dyskusja ze swoją własną postacią, która właśnie zdecydowała się zaprotestować przeciw ciągłemu wprowadzaniu ją między kolejne zastępy potworów. Ale przyszłość niesie ze sobą nowe, udoskonalone rozwiązania i nowe, coraz bardziej realistyczne gry, z coraz lepszą oraz bardziej sprzętożerną grafiką. Niewykluczone, że za ileś lat będziemy mogli ze swoją własną postacią prowadzić filozoficzne dysputy o sensie życia oraz kwestii tego kto kim steruje.

--------------

Urodzić się, dorosnąć, zdobyć dobrą pracę i przyzwoite wykształcenie, spłodzić potomków, przekazać pałeczkę następnemu pokoleniu. Owszem, można by to określić sensem życia.
Ale w rzeczywistości to bardzo przyziemny punkt widzenia.
Bo cóż nam tak naprawdę po tym, że urodzimy się i zdechniemy, jedyne, co pozostawiając światu, to jeszcze więcej frajerów, przez których powstało coś takiego jak efekt cieplarniany i dziura ozonowa?
Z przeczytanego przez Sabrinę listu możemy wywnioskować, że według Uriannosa sens życia jest taki, by nie przeżyć swego życia jako ktoś "niewidzialny" - ktoś, kto pojawi się i zaraz zniknie, a po jego zniknięciu nikt nie będzie o nim pamiętał. Uriannos zapewne twierdził, że aby osiągnąć sens życia, trzeba zrobić coś takiego, by pisali o tobie w książkach od historii, by dzieci się o tobie uczyły, by na dźwięk twego imienia i nazwiska nikt nie odpowiadał pytaniem "Hę? Kto?".
Fakt, to całkiem fajna inicjatywa, że wszyscy o tobie pamiętają przez całe wieki, co tym samym nadaje ci pozory "nieśmiertelności". Ale czy aby na pewno to jest sensem życia?
Zastanówmy się przez chwilę. Tak, myśl, że będą o tobie pamiętać nawet za tysiąc lat jest krzepiąca, jednak spójrzmy na sprawę logicznie - co nam da pamięć o nas PO ŚMIERCI? W końcu nie możemy po swoim zgonie zabrać co chcemy - takoż dobytku materialnego, jak i nabytej wiedzy oraz doświadczenia - oraz rozpocząć grę od nowa, będąc już na początku nieźle ustawionymi. Jak już zdechniesz, to GAME OVER, gra skończona, wszystko, co miałeś/-aś i dokonałeś/-aś szlag trafia. A to, czy jesteś tam na dole pamiętany/-a czy nie, będzie ci już chyba po zgonie obojętne - bo ciebie już, zasadniczo rzecz biorąc, nie będzie...
No, chyba, że dopuszczamy możliwość trafiania po śmierci do raju, w którym zawsze możemy wziąć lornetkę i popatrzeć jak się tam na dole sprawy mają. Ale to mało prawdopodobne, bo gdyby tak było w istocie, to zapewne przez ten cały czas, jaki upłynął, musiałoby znaleźć się paru gości, którzy się wkurzyli na śmiertelników za np. roztrwonienie ich majątku. A, jak wiadomo, kiedy ktoś się wkurzy, to potrafi zrobić wiele, byleby dopiąć swego. Na przykład zejść tam na dół i zrobić im wszystkim Teksańską Masakrę Piłą Mechaniczną.
Fakt, że niejednokrotnie pojawiają się w telewizji, gazetach i w Internecie informacje o tym, że gdzieś tam w jakimś domu straszy. Ale popatrzmy na to wszystko z obiektywnego punktu widzenia, weźmy pod uwagę to, że jesteśmy ludźmi, którzy dla pieniędzy lub samej hecy potrafią zrobić wszystko, a potem zadajmy sobie jedno pytanie: jaką mamy pewność, że media nie kłamią?
Faktem jest, że po śmierci już mało nas obchodzi co się dzieje tam na dole, bo trafiamy do innego świata albo przestajemy istnieć. Tudzież się reinkarnujemy, ale wtedy zamiast stawać się ignorantami jesteśmy resetowani i wsadzani do innego opakowania.
Zatem, z praktycznego punktu widzenia, pamięć o nas po śmierci na nic się nam nie przyda. Z praktycznego punktu widzenia to nie jest sens życia. Jeno małe urozmaicenie naszej egzystencji.
Pozbawionej sensu egzystencji.
W chwili, kiedy to piszę mam szesnaście lat - choć niedługo stuknie mi siedemnastka - a mimo to zdążyłem już stworzyć sobie tę jedną, jedyną filozofię, która moim zdaniem jest absolutnie prawdziwa. Nieskromnie pozwoliłem ją sobie nazwać zubenizmem.
Filozofia ta mówi co następuje: NIE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO, JAK SENS ŻYCIA.
Nie jest to stwierdzenie jakiegoś zbuntowanego nastolatka, który jest zły na cały świat, bo mu właśnie dali szlaban, porzuciła go dziewczyna, dostał kiepską ocenę itepe. No dobrze, w pewnym sensie JESTEM zły na cały świat, ale ja mam ku temu bardziej sensowne podstawy. O tym jednak później.
Jak już wspomniałem, nie istnieje sens życia. Zanim obrzucicie mnie pomidorami czy coś podobnego, zastanówcie się przez chwilę. Na początek weźmy jakąkolwiek czynność, którą lubicie robić.
...Um, no dobrze, a tak poza tym?
Czytanie książek, świetnie. Właśnie - zastanówcie się dlaczego lubicie czytać książki. O, tamta pani powiedziała, że dlatego, iż kształcą. Dobrze. A teraz pomyślcie przez chwilę. Co wam da to, że będziecie wykształceni? SPOKOJNIE, nie wszyscy naraz!
Tamten pan powiedział, że wykształcenie da nam lepszą pracę i ogólnie lepsze położenie, jeśli idzie o wybór zawodu. Świetnie. A w takim razie co nam da lepsza praca? Więcej pieniędzy. Okej. A co nam da więcej pieniędzy? Więcej rzeczy, które możemy za nie kupić. Doskonale. A co nam da to, że możemy kupić więcej rzeczy? Możliwość życia w komforcie itepe. Aha. Świetnie. A co nam da życie w komforcie?
SATYSFAKCJĘ. Doskonale, świetnie, wybornie. Właśnie do tego chciałem dojść. To teraz pytanie kulminacyjne: Co nam da satysfakcja?
Widzę, że nikomu nic nie przychodzi do głowy. To proste. Bo odpowiedź brzmi - nic. Zatem w prostej linii czytanie książek nic nam nie daje. SPOKOJNIE! DAJCIE MI DOKOŃCZYĆ! Nie chciałem w ten sposób namawiać społeczności do tego, by przestali czytać książki! Chciałem tylko zaprezentować wam... hm, moment, potrzebny tu jest jeszcze jeden przykład. Dobrze, teraz z trochę innej beczki - ci z was, którzy grają w różne gry na komputerze, a w szczególności na Sieci. Powiedzcie mi - PO CO to robicie?
By spotkać się z kolegami, pobyć w miłej atmosferze, a także, uwaga, ZABIĆ CZAS. Jakby nie patrzeć - nie nudzić się. Dobrze. A dlaczego chcecie się nie nudzić?
Ha, zagwostka, jak widzę. Mamy więc dwie rzeczy - satysfakcję i nudę. Pierwsze staramy się zdobyć za wszelką cenę, drugiego unikamy jak ognia. Świetnie. A teraz powiedzcie mi z praktycznego punktu widzenia - co nam przyjdzie z tego, że zdobędziemy satysfakcję i nie będziemy się nudzić?
NIC! KOMPLETNIE! ZERO! NULL! A mimo to za pośrednictwem najrozmaitszych działań staramy się zdobywać satysfakcję i się nie nudzić! Dlaczego? DLACZEGO? Czemu robimy coś, co nam nic nie daje?
To proste. Bo NIC nie ma sensu, tak na dłuższą metę. Nasze życie, istnienie świata, wszystko. Wszystko sprowadza się w końcu do tych dwóch rzeczy: satysfakcji i zabijania nudy. Możecie się zasłaniać różnymi filozofiami, wysuwać najrozmaitsze argumenty, ale niezależnie od tego co powiecie, musicie mi przyznać rację. Bo za każdym razem, kiedy się nad tym głębiej zastanowicie, moje słowa zawsze okazują się zgadzać z rzeczywistością. Tak już jest i już.
Wszystko w naszym życiu robimy, by zdobyć satysfakcję i się nie nudzić. Nawet, jak robimy coś, by pomóc bliźniemu, to też by zdobyć satysfakcję - z tego, że pomogliśmy - i się nie nudzić. Nawet to, że żyjemy, ciągniemy swą egzystencję, płodzimy potomstwo, wszystko, co zrobimy, robimy dla satysfakcji i dla zabicia nudy. No, chyba, że robimy coś, bo nam kazano, ale to już inna para kaloszy.
Mogę się nawet założyć o cokolwiek, że tuż przed tym, nim wszechświat powstał:
a) Bóg/Allah siedział sobie na absolutnie niczym z absolutnie niczego pośród absolutnie niczego, rozejrzał się, pomyślał, stwierdził, że co tak będzie siedział, a potem rzekł: NIECH SIĘ STANIE ŚWIATŁOŚĆ. I to mu przyniosło ogromną satysfakcję, a także to, że już nigdy więcej się nie nudził.
b) Zabłąkany, pojedynczy, pierwotny pierwiastek rozejrzał się wokół, potem stwierdził, że co się tu tak będzie nudził, a później eksplodował. Co prawda tym samym się unicestwił, ale gdyby zdołał zobaczyć co się w wyniku tego stało, to z całą pewnością byłby z efektów usatysfakcjonowany. No i przez ten krótki moment od podjęcia decyzji do eksplozji na pewno się już nie nudził.
Jak sami widzicie, wszystko kręci się wokół satysfakcji i zabijania nudy. Nawet to, że wszechświat powstał jest efektem tego, że komuś się wyraźnie nudziło.

------------

Nigdy nie należy nikogo lekceważyć, choćby nie wiem jak z pozoru bezużyteczna i dziwaczna by to była osoba. Nigdy nie wiadomo, czy pod skromną skorupą uroczego głupka nie skrywa się coś wartościowego. Nawet Imtli, chociaż obecnie wydaje się być kompletnie nieprzydatna, może nas jeszcze zaskoczyć.
Pamiętajcie, że odrzucając kogoś tylko z powodu jego powierzchowności tracicie szansę na bliższe poznanie tej osoby i odkrycie, być może, naprawdę wartościowej persony. Skąd wiecie, czy taki pozornie nic nie wart woźny nie zajmuje się w domu modelarstwem i nie posiada już imponującej kolekcji? A może taki z pozoru głupi gówniarz dysponuje zadziwiającą jak na niego wiedzą o średniowieczu, którym się interesuje?
Działa to też oczywiście w drugą stronę. Osoba, która pozornie wydaje się być wiele wartą personą, w rzeczywistości może być psychopatycznym mordercą czy uciekinierem z wariatkowa, który naprawdę dobrze umie udawać. Nigdy, PRZENIGDY nie oceniajcie książki po okładce - zawsze dowiedzcie się o niej chociaż trochę, nim wystawicie ocenę.
Są jednak i tacy, którzy zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz są bezwartościowi. Za przykład niech posłuży mój znajomy z klasy, osobiście przeze mnie nazywany Wiochmenem - a reszta niech już będzie milczeniem...

----------

Dzieci mają to do siebie, że chłoną wszystko jak gąbka, a potem powtarzają do znudzenia. Wystarczy, że w obecności dziecka walniesz jakiś tekst, który uzna za ciekawy, a możesz się spodziewać tego, że powtórzy go przynajmniej kilka razy, najczęściej przekręcając i jeszcze każąc dorosłym słuchać. Miałem młodszego brata (Na szczęście nie mieszkającego ze mną), więc wiem o czym mówię. Jeśli w obecności dziecka wyrwie się nam jakieś soczyste słówko, to chyba domyślacie się co się stanie?
Tata opowiedział kiedyś taką komiczną sytuację - podobno kiedyś babcia karmiła mojego brata tak trochę na siłę. Mój brat oczywiście zapierał się i nie chciał jeść. Babcia jednak z pełną stanowczością kontynuowała karmienie. Wreszcie braciszek nie wytrzymał i ściął ją tekstem "Nie ♥♥♥♥♥♥♥♥ mnie". Wyobrażam sobie minę babci, gdy to usłyszała.
Cóż się więc dziwić, że Celestyna pochwyciła mimochodem parę wulgarnych wyrażeń (Pomimo tego, że część z nich pewnie nie wydaje się wam być wulgarna)? Nawet kulturalna osoba potrafi sobie czasem przekląć, kiedy się zdenerwuje lub np. upuści sobie coś na nogę. A że dzieci potrafią czasem słuchać w sposób, jaki mogliby im pozazdrościć najlepsi zwiadowcy... Cóż, jednego możemy być pewni - Celestyna będzie naprawdę interesującą postacią w tej historii.
Namawiam do was jednak - postarajcie się nie kląć, jeśli możecie sprawę załatwić inaczej. Istnieje takie powiedzenie: Nie rób z gęby cholewy. Oznacza ono ni mniej ni więcej, by nie kląć na lewo i prawo, bo nie dość, że wyglądamy wtedy na ludzi niewychowanych, to na dodatek możemy "niechcący" wyedukować jakieś dziecię w niezbyt górnolotnym słownictwie.
Są jednak oczywiście sytuacje, kiedy dziecko się mimowolnie "wyedukuje" i to nie do końca z naszej winy. Znam taką historię - był sobie kiedyś koleś, który poszedł do wujostwa popilnować brzdąca, bo ci musieli pojechać gdzieś w jakiejś sprawie. Koleś dostał telefonicznie cynk od kumpla, że musi jakiś referat zrobić - no to się wkurzył, rzucił trzymanym w dłoni czasopismem i zasiadł do laptopa, by referat zrobić. Ślepy traf chciał, że czasopismo wpadło w łapy siedzącego nieopodal brzdąca. Ten zaczął czytać i w pewnym momencie się zaśmiał, co sprawiło, że koleś zauważył co się dzieje i posadził dzieciaka obok siebie, by go mieć na oku. Naraz jednak brzdąc wyczytał nieznane mu słówko i spytał: A co to znaczy "dziwka"? Koleś odparł mu bez namysłu: Twoja sąsiadka spod siódemki. Dzieciak zamilkł, a koleś kontynuował robienie referatu. W pewnym momencie przyszedł kto? Ano panna spod siódemki i poprosiła o cukier. Później zaś, kiedy wujostwo wróciło i koleś miał się już zbierać, brzdąc wypadł z pokoju wrzeszcząc "A BO U NAS TO BYŁA CIIIIIFFFFFFKAAAAAAA!". Szczerze współczuję kolesiowi...
Wnioski? Dwa. Po pierwsze - są rzeczy, na które nic nie można poradzić. Po drugie - w ustach dziecka przekleństwo lub brzydkie słowo nabiera pięciokrotnie większej mocy niż w ustach dorosłego.

-----------

Rasizm. Czym on właściwie jest?
Głupotą. Niemożnością przyjęcia do wiadomości czyjejś odmienności, a co za tym idzie - karceniem kogoś za to, że jest tym, kim jest, karceniem kogoś za to, na co nic nie może poradzić. Kiedyś my, biali, uważaliśmy się za lepszych od czarnych i robiliśmy z nich niewolników oraz ogólnie rzecz biorąc terroryzowaliśmy ich. A dlaczego? Bo my jesteśmy biali, a oni czarni? Taka argumentacja ma tyle samo sensu, co twierdzenie, że dzień jest lepszy od nocy, bo jest dniem, albo twierdzenie, że lato jest lepsze od zimy, bo jest latem.
Ktoś złośliwy mógłby tu dodać: "Albo twierdzenie, że dobro jest lepsze od zła, bo jest dobrem". I, ku swemu najwyższemu zdumieniu, miałby rację.
No bo w końcu czym jest dobro i zło? Nie, nie jest białym i czarnym. Nie jest nawet kolorem ani niczym takim. To po prostu dwa różne spojrzenia na ten sam problem.
Weźmy tradycyjną grę roleplaying, w której występuje problem niewolnictwa. Z punktu widzenia większości przeciętnych graczy niewolnictwo jest zUe, bo narusza czyjąś wolność osobistą i w ogóle trzeba to przerwać. Ale popatrzmy na sprawę z punktu widzenia nadzorców niewolników. Oni twierdzą, że niewolnictwo jest zyskowne, bo różnym ludziom przyda się siła robocza, a poza tym te dzikusy i tak nie zasługują na nic lepszego. To też jest spojrzenie na sprawę - odmienne od tego pierwszego, ale to wcale nie musi od razu oznaczać, że z gruntu złe. Po prostu podparte żądzą zysku oraz uznawaniem niewolników za niecywilizowanych troglodytów pozbawionych mózgu. Oczywiście moim zdaniem to nie jest dobra postawa, bo ci niewolnicy nie zrobili nic złego nadzorcom. Gdyby jednak oni pierwsi zaczęli... Pomyślcie - gdybyście mieli możliwość zarobienia, pozbywając się, powiedzmy, wariata z rodziny, który w kółko was gnębi i terroryzuje, czy skorzystalibyście z okazji? Są ludzie, którzy powiedzieliby, że nie, że to złe, że nie wolno pozbywać się członków rodziny. Są też ludzie, którzy chcieliby mieć wreszcie odrobinę spokoju i przy tym zarobić.
Wszystko zależy od punktu widzenia.
Gdyby czarni nas terroryzowali, zabijali, porywali nam kobiety, etcetera, etcetera, to wtedy mielibyśmy sensowny powód, by się na nich rzucać - samoobronę. Ale rzucać się na kogoś tylko za to, że ma inny odcień skóry od nas? To już jest, za przeproszeniem, ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥.
Bądźmy wszyscy dla siebie tolerancyjni, a wszyscy będziemy otrzymywać w zamian tolerancję. I spokój.
Nie mówiąc już o tym, że wszyscy możemy się od siebie wiele nauczyć.

---------

Reklamy... kto z nas nie wie dziś czym one są? Oczywiście sposobem nakłonienia klienta, by raczył wydać kasę na reklamowany produkt czy coś innego. Istnieją reklamy wszystkiego - jedzenia, filmów, gier, samochodów, pieluch, papierów toaletowych; są nawet reklamy, które - nazywajmy rzeczy po imieniu - mają nakłonić faceta do tego, by wydał trochę kasy i poszedł sobie pochędożyć. Na miłość boską, w CD-Action, największym komputerowym czasopiśmie w Polsce, na końcowej stronie występują reklamy mające nakłonić czytelnika do ściągnięcia sobie na komórkę GIER PORNOGRAFICZNYCH! Przecież to jest CHORE!
Ale to nie wszystko. Reklamy potrafią występować w każdej dowolnej formie, w każdym dowolnym miejscu. Na pewno każdy z was przynajmniej raz widział samochód będący po części lub w całości reklamą czegoś (Tzn. albo był polakierowany tak, by coś reklamować, albo był już w ogóle reklamowy i np. miał coś na dachu - wielką puszkę Red Bulla chociażby). Ostatnio miałem okazję zaliczyć wizytę w szpitalu; przy odpowiednim automacie kupiłem ochraniacze na obuwie, wyjąłem z urządzenia paczkę, patrzę... "Tu jest miejsce na twoją reklamę". Niektórzy to naprawdę przechodzą czasem samych siebie.
Na pewno nieobce są wam też wszechobecne billboardy, które w kółko coś reklamują. Większość z tych reklam nie ma dla mnie sensu, bo najczęściej, zamiast coś reklamować, pokazują gołą babę i dodają gdzieś w narożniku informację "o co kaman". To jeszcze nie jest najgorsze, bo jadąc gdzieś miło sobie czasem zerknąć na zgrabne ciałko. Moim zdaniem najgorsze są reklamy, które nie dość, że nie nakłaniają nijak do kupna towaru, to na dodatek są obsceniczne. Widziałem ostatnio reklamę książki telefonicznej (sic!), w której jakaś paniusia ma w "specyficzny" sposób nałożone na palce maliny, z czego jedną akurat trzyma w ustach. Nie wiem kto to wymyślił, ale ja osobiście zrobiłbym kolesiowi przy stosownej okazji Teksańską Masakrę Piłą Mechaniczną.
Lecz prawdziwym kandydatem do Najbardziej Idiotycznej I Zniesmaczającej Reklamy jest w moim uznaniu filmik, w którym paru gości siedzi przy ognisku w towarzystwie kosmity. Najpierw ludzie dzielą się między sobą butelką Coca-Coli (Co samo w sobie jest według mnie niesmaczne - każdemu po jego własnej butelce, zawsze to powtarzam), a potem butelka trafia w łapska kosmity. Ten wypija (Dosyć obleśny koleś, bo mu z ust wydzielina ciekła) i następnie wręcza butelkę człowiekowi, całą oblepioną. Człowiek patrzy na butelkę z nietęgą miną, potem próbuje za pomocą koszulki przetrzeć szyjkę... koledzy patrzą na niego z wyrzutem, kosmita szczególnie. Koleś wręcza butelkę jeszcze raz kosmicie, ten upija jeszcze trochę, a potem zwraca butelkę. Człowiek patrzy na nią przez moment... i następnie WYPIJA. Odruch wymiotny macie jak w banku.
Są oczywiście także reklamy, które FAKTYCZNIE są przemyślane i FAKTYCZNIE nakłaniają do kupna reklamowanego produktu. Była kiedyś reklama KFC, która promowała Peppera Longera, taką mocno pieprzową kanapkę. Została zrobiona w formie "śledztwa" prowadzonego przez detektywa. Rewelacja! Po jej obejrzeniu z miejsca naszła mnie chęć, by powędrować do KFC i zamówić sobie ową kanapkę. Ale wiecie... takie reklamy to tak naprawdę łyżka miodu w beczce dziegciu. Trzeba mieć naprawdę łeb na karku, by zrobić reklamę, która przykuje wzrok widza i nakłoni go do rzucenia okiem na reklamowany produkt, a może nawet do kupna. A jeśli ktoś talentu nie ma, to w efekcie dostajemy potworki w postaci wspomnianej reklamy Coca-Coli.
Dlatego teraz, panowie reklamotwórcy, zwracam się do was. Następnym razem, kiedy przyjdzie wam do głowy pomysł na reklamę podobną do tej z Coca-Colą, weźcie proszę telefon, zadzwońcie do najbliższego domu wariatów i oświadczcie, że jesteście Napoleonami Bonaparte. Oraz podajcie dokładnie adres miejsca, w którym właśnie przebywacie. Zrobicie światu przysługę, naprawdę.

-----------

Boimy się tego, co nieznane oraz tego, czego nie rozumiemy. Z tego też względu jak ci idioci biegaliśmy kiedyś z pochodniami od domu do domu i paliliśmy "czarownice", myśląc, że ratujemy się przed straszliwym losem, jak na przykład zamianą w żabę czy czymś w tym stylu. W takich momentach naprawdę żałuję, że należę to tak beznadziejnego gatunku, jak homo sapiens, czyli człowiek (Teoretycznie) myślący. Dla mnie to nie powinno być "homo sapiens", tylko "homo bardus", czyli "człowiek głupi".
Ta głupota nie ogranicza się tylko do nie rozumienia wszystkiego, co dziwne. Przykład głupoty (A w każdym razie niesprawiedliwości)? Pewna dziewczyna w USA jechała kiedyś jakimś środkiem transportu do szkoły, autobusem chyba, kiedy nagle kierowca zasłabł. Dziewczyna, chcąc uratować siedzących w autobusie ludzi, usiadła za kierownicą i opanowała sytuację. Bohaterka. A co ją spotkało? NAGANA ZA WAGARY. Śmiać się chce i płakać. Albo z innej beczki - jest takie prawo w Polsce, że jak ci złodziej wparuje do samochodu i coś mu się stanie (Pies go pogryzie itp.), to TY za to odpowiadasz. Jak tu nie zacząć walić czołem o biurko w akcie załamki?
Głupi są ludzie, którzy zaiwaniają samochodami po jezdniach, nie zważając na pieszych i ograniczenie prędkości, to wiemy. Ale głupi są też ludzie, którzy myślą, że jak wlezą na przejście dla pieszych, to nagle stają się niezniszczalni, nietykalni, słowem - włącza im się god mode. Taki frajer potrafi ci wyjść tuż przed maskę samochodu, myśląc, że nic mu się nie stanie. A jak mu przywalisz z błotnika w brzucho i powalisz na ziemię, to później będzie miał do CIEBIE pretensje, że się nie zatrzymałeś/-aś...
Głupota otacza nas ze wszystkich stron - a najwięcej jej tkwi właśnie w nas, ludziach. My wynieśliśmy tępotę na niebotyczne wyżyny, podczas gdy takie np. łasice zwyczajnie nie rozumieją naszych tworów i później dają się rozjechać przez samochód. A kto wymyślił samochód, jak myślicie?
Jednym ze szczytowych osiągnięć ludzkości w dziedzinie głupoty jest skrajna obleśność, tępota, idiotyzm, kretynizm, etcetera, czyli Wiochmen - kolo, z którym musiałem niegdyś chodzić do liceum. Z-G-R-O-Z-A. Ten facet potrafił wyczyniać takie rzeczy, że większość z was by miała dość już po wymienieniu kilku z nich, a reszta by się porzygała na miejscu. Za mniej "drastyczny" przykład niech posłuży zjeżdżanie po schodach na lodówce, przykładanie sobie długopisu do krocza i udawanie masturbacji, tudzież ciągłe gadanie o goleniu mamy. To jest terror, jakiego się nie da opisać. Ten facet świetnie by się nadawał na piątego Jeźdźca Apokalipsy (Obok stereotypowych Śmierci, Wojny, Głodu i Zarazy) jako Zgroza.
Dodajmy też, że ludzkość za sprawą głupoty (Oraz komercjalizmu itepe) wymyśliła narkotyki, prostytucję, hazard, niszczenie środowiska, łapówkarstwo, najobrzydliwsze formy seksu, alkohol i wiele, wiele innych. To jest po prostu CHORE, że ludzie mądrzy (Szekspir, Newton, Edison, Einstein, Kopernik, itp.) muszą/musieli dzielić jedną planetę z takim motłochem.
Wiecie co wam powiem? Gdyby kiedyś znalazł się jakiś szalony naukowiec, który chciałby wysadzić świat, to ja z chęcią bym mu w tym pomógł. Lepiej, żebyśmy zginęli, niż żeby nasza głupota się rozszerzyła poza granice Układu Słonecznego...

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 12:04:21
Szeregowy Spizgalski
Tak.
Rozpowiadasz się o głupocie, za przykład podając palenie czarownic. Była to forma fanatyzmu a taki sam fanatyzm sam prezentujesz. Na pewno się z tym nie zgodzisz, ale w gruncie rzeczy nie jesteś lepszy od motłochu skandującego "Czarownik czarownik". Oni bowiem robili to co uważali za słuszne i nic do nich nie docierało. Do ciebie niestety chyba też nie. "Chorym" nazywasz coś, co Ci sie nie podoba. I to jest dla Ciebie jedyna podstawa by tego zakazać. Życie jest krótkie a ludzkość ma podejście hednonistyczne. Zakazał bys alkoholu bo sam nie pijesz? Seksu oralnego? Prostytucji? Własnie osoby o takim podejściu zawsze były źródłem wszelkich sporów tego świata. Najwazniejsze jest "ja i moja racja, wszyscy inni muszą umrzeć". Przepraszam ale dla mnie to żałosne.... Twój własny cytat "Głupotą. Niemożnością przyjęcia do wiadomości czyjejś odmienności" pasuje do Ciebie jak ulał. A wiesz co jest najgorsze? Ze ktoś taki jak Ty pewnego dnia budzi się i mówi "Kurde... chyba powinienem wziąc się za politykę". I robi się jeden wielki burdel. I za takim kimś idzie rzesza fanatyków ślepa na jakiekolwiek argumenty.


Chodzi o dystans do pewnych spraw. Bo w gruncie rzeczy nie jestes lepszy od fanatycznego rasisty. :-)k
Ps. Oceniam Cię na podstawie tego co mówisz. nie wiem co Ci siedzi w głowie. Jesli nei zgadzasz się z moją opinią to udowodnij mi ze się mylę. Ale nie zrobisz tego wykazując się taką beznadziejną niekonsekwencją, z jednej strony płacząc na temat ludzi nierozumiejących odmiennosci a z drugiej nazywając inne odmienności CHORYMI.
ΑΠΟ ΠΑΝΤΟΣ ΚΑΚΟΔΑΙΜΟΝΟΣ

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 12:11:22
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
Wolfheart ty natomiast popadasz w drugą skrajność.

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 12:13:02
Szeregowy Spizgalski
Tak.
Rozwiń. Dziękuję.

Ps. Zgadzam sie co do 2 akapitu zubena. Miałem podobne przemyslenia w tym temacie. Wiem jednak ze są to odczucia subiektywne. Ktoś inny jak chce, moze traktować zycie inaczej. Ja jednak równiez podważam 'sens' zycia jako taki.
ΑΠΟ ΠΑΝΤΟΣ ΚΑΚΟΔΑΙΜΟΝΟΣ

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 13:09:22
czy ktoś może streścić w dwóch zdaniach?

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 13:22:36
Wilk
Zwierzę
hmmm....

1. Masz inne podejście do postaci niż ja. Ty z postacią współpracujesz, sterujesz nią. Ja w postać się wcielam. Zamiast dać butelkę wina gościowi w zamian za 50 sztuk złota, wypijam bo moja postać jest cholernie ciekawa jak to 500-letnie wino smakuje. Spędziłem pod 40 godzin błąkając się po labiryntach i podziemiach, wymęczony dowlekam się do pierwszej gospody i nie zważając na szczury i smród zapadam w sen. Racje żywnościowe skończyły mi się 3 tygodnie temu. Zaginiony w podziemiach, bez grama jedzenia w ustach, żywiąc się tylko własnej produkcji eliksirami wytrzymałości pozwalającymi przełamać mordercze zmęczenie i zwalczyć śmiertelny głód, od 3 tygodni nie ważąc się zmróżyć oka nawet na godzinę, bo gdy działanie eliksiru wygaśnie, umrę w kilka minut - wcale nie czuję się zdrowo i wyśmienicie, mimo że trzy paski odpowiedzialne za zdroie, wytrzymałość i mana są wypełnione. Jestem chory, jestem ledwo żywy, jestem ostatnim pozostałym z drużyny (reszta umarła z głodu), i wyobrażam sobie że nawet kiedy wreszcie
pokonam mojego wroga, wydostanie się na powierzchnie będzie wielkim wyzwaniem, a obudzenie mojego przewodu pokarmowego do życia kawałkami grzybopodobnych potworków jakie spotkam w drodze na powierzchnię, pierwszych jadalnych obiektów na mojej drodze, będzie pewnie okupione godzinami bólu i choroby.

2. Kto powiedział że na każde pytanie musi być odpowiedź? Nędzny to scenarzysta który twierdzi że naładowana strzelba powieszona na ścianie w pierwszym akcie, w ostatnim musi wypalić. Niektóre rzeczy dzieją się bo one okazały się lepsze niż alternatywa i z nich wynikają one same a z alternatywy nie. SATYSFAKCJA nie prowadzi nigdzie. Satysfakcja jest celem samym w sobie. Nuda jest organiczną metodą walki ze stagnacją. Stagnacja prowadzi do zagłady, tylko stała aktywność pozwala walczyć z nowymi przeciwnościami, zdobywać nowe lądy i nowe przyczółki, które pozwolą przetrwać gdy stare ulegną zniszczeniu. Gdy działasz, gdy zdobywasz, gdy rozszerzasz swój potencjał, swoje wpływy, osioągasz satysfakcję, która jest bezpośrednią nagrodą, bezwartościową samą w sobie ale do niej dążysz. Ale korzyści są wymierne gdy nadejdzie kryzys - twoje pieniądze pozwolą ci przeżyć, pozwolą przeżyć twoim dzieciom, twoje geny przetrwają. Geny tego, kto nie dążył do tego wszystkiego, kto nie szukał satysfakcji w gromadzeniu rzeczy,
w zdobywaniu potencjału, giną. I tak, twoje potomstwo z tymi genami przetrwa i ich geny pokierują ich na ekspansję, na zdobywanie nowych terenów, nie motywując ich trudnym do zdefiniowania "przeżyciem" ale łatwą i oczywistą satysfakcją - a geny tych innych, tych, którzy nie szukają, nie walczą, nie pracują - tych, którym nuda jest obojętna - zginą. Co z tego wynika? że ich potomstwo przeżyje. A z tego co wynika? Ze potomstwo tego potomstwa przeżyje. I tak w kółko. I czy coś z tego wynika? nic, ale nic nie musi wynikać, ot, tak działa wszechświat. Nie jesteś pierwszym tego odkrywcą i nie ostatnim.

3. Jeśli na okładce widzę "Harlequin Romance" wiem, że może i ta książka ma jakąś wartość ale lepiej wziąć garść innych niż przeczytać 20 harlequinów w poszukiwaniu wartości. To tak jak z "życie jest bezcenne", głupi mit. Rząd funduje nowy program antyterrorystyczny, ładuje weń parę miliardów. "Jeśli program ten ocali choć jedno życie, będzie wart swojej ceny, bo życie jest bezcenne." Cholerna bzdura, bo gdyby te pieniądze władować w szpitale i edukację, ocaliłoby się tysiące żyć. Tysiące żyć są cenniejsze od jednego życia, nie? A realia są takie, że życie na czarnym rynku kosztuje pod $10,000 (niewolnica) choć pozbawienie życia bywa sporo tańsze ($200 - ukraiński hitman vs polak nie-vip) albo droższe ($250,000 - suma za pełen zestaw organów do transplantacji z jednego zdrowego człowieka). Nikt nie jest bezcenny i nikt nie jest bezwartościowy. Wszystko i każdy ma swoją wartość i swoją cenę a wprawne oko potrafi ją oszacować.
0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 13:53:18
rasizm, szowinizm, nacjonalizm, gatunkizm: różni, to jedno i obiektywne. gorsi - to drugie, subiektywne. Jeśli porównać średnią IQ wśród białyc i wśród czarnych, różnica będzie wyraźna. Ale jeśli porównać wyniki w sprincie na 100m, też będzie wyraźna. Kto gorszy? To zależy od tego jak zdefiniować "gorszy". A ta definicja jest subiektywna. Rasizm to zagubienie świadomości tego subiektywizmu, ale czasem ma tę rację, że "gorszy w określonym kontekście" jest obiektywne, nie widzę kobiety w roli górnika, mężczyzna jest do tego po prostu lepszy. I w tym kontekście jestem też gatunkistą, nie widzę człowieka w roli mojej żony :)

reklama: jakość, treść, o czym - a dajcież wy mi spokój z tymi głupotami. Widząc reklamę staram się określić dwa czynniki: jej efektywność i jej koszt. Z jednej strony: większa sprzedaż, większa produkcja = mniejszy koszt jednostkowy. Reklama która podniesie sprzedaż może obniżyć koszt produkcji czyli i cenę. Ale reklama nie bierze się z powietrza - jest finansowana ze sprzedaży produktu, który reklamuje. Jest wliczona w cenę. Kupując produkt płacisz za oglądanie jego reklam. Kupując butelkę coli za 3zł, płacisz może złotówkę za colę i pod 2zł za jej reklamy. Podróbę coli kupisz za 1zł i nie będzie ona gorszej jakości - to mit, jaki chcą u ciebie ugruntować reklamodawcy. Jeśli reklam nie cierpisz - nie kupuj produktu. Kilka razy zdarzyło mi się już porzucić jakąś markę produktu bo właśnie pojawiły się jego reklamy... i cena poszła +50% w górę.

Głupota: ...i dlatego staram się od ludzkości trzymać na dystans.
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 14:19:18
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
Cytat z "sharpy":
Podróbę coli kupisz za 1zł i nie będzie ona gorszej jakości - to mit, jaki chcą u ciebie ugruntować reklamodawcy.


Piłeś kiedyś prawdziwą Coca Cole albo Pepsi ? Podróby sa jak podróby, prawie jak Coca-Cola, mdłe i ♥♥♥♥♥♥♥ i zawierają aspartam.

Mnie ♥♥♥♥♥♥♥ w reklamach jedno - equalizer ustawiany tak żeby były "głosniejsze" (chociaż tak naprawde nie są ale musze przyciszać tv) I trwają po 15 minut.

Anonim
0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 14:59:17
Mnie ♥♥♥♥♥♥♥ w reklamach jedno - że są.

Oczywiście trafiają się wyjątki, np. reklamy Żubra. Ale 99% to zwykłe ogłupiacze.



A hop cola nie jest zła. Ale oczywiście wolę pepsi, bo pepsi piją lepsi.


Cytat:
Na miłość boską, w CD-Action, największym komputerowym czasopiśmie w Polsce, na końcowej stronie występują reklamy mające nakłonić czytelnika do ściągnięcia sobie na komórkę GIER PORNOGRAFICZNYCH! Przecież to jest CHORE!

TAM ZACHĘCAJĄ DO GRY W BRUTALNE TYTUŁY! To jest CHORE!
CD-A NIE nakłania do ślepej wiary w reklamy i ściągania pornosów, tylko je tam zamieszcza (bo dostali za to pieniądze). Wiesz: Bravo Girl i Popcorn też zamieszczają takie reklamy gadżetów na komórkę, a czytają je już gówniaże z 1 klasy podstawówki. Czemu tych czasopism się nie czepiasz?
Słuchaj: jest informacja, że takie gry są od +18, tak (i te na PC i te pornosy na komórkę, które są zasłonięte)? To jest czasopismo dla graczy, a coraz więcej graczy jest już pełnoletnia. To nie wina redakcji, że dzieci ściągają takie śmiecie (porno na komórkę są bez smaku... ba, to śmiecie), to wina rodziców, którzy nie kontrolują swoich pociech.
Prof. S. Jonalista?

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 15:30:23
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
Cytat z "Gabi":

A hop cola nie jest zła. Ale oczywiście wolę pepsi, bo pepsi piją lepsi.

Ostatnio kupiłem 8 pak pepsi x2,5 litra :D

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 15:44:54
wole pivo :P

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 19:27:51
Wilk
Zwierzę
Cytat z "Vethuleion":
Cytat z "sharpy":
Podróbę coli kupisz za 1zł i nie będzie ona gorszej jakości - to mit, jaki chcą u ciebie ugruntować reklamodawcy.


Piłeś kiedyś prawdziwą Coca Cole albo Pepsi ? Podróby sa jak podróby, prawie jak Coca-Cola, mdłe i ♥♥♥♥♥♥♥ i zawierają aspartam.

Piłem. Znośne ale do takiej "hip hip cola" nie umywają się. Podróba podróbie nierówna i jedne są lepsze, inne gorsze. Najlepsze biją Pepsi i Coca Colę na łeb smakiem, a cenowo - połowa i mniej.

Jeszcze jeden efekt drogich wyrobów markowych, jak ktoś jest zakompleksiony to będzie je kupował i przepłacał po to żeby pokazać jaki jest cool, taki cool jak ci goście z reklam. Nie płaci za wyrób tylko za to żeby go ludzie identyfikowali z postaciami z reklam, co zwykle mu się żałośnie nie udaje.
(40-letnia tłusta baba wpieprzająca Rafaello Rocher... ♥♥♥♥♥, nie.) Reklamy mają zasugerować że razem z produktem (np. Mentos) od razu dostajesz całą resztę tego co w reklamie (np. stajesz się ekstra sprytny i cool i potrafisz rozwiązać każdy problem). Smutne jest jak wielu się na to łapie.
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 20:05:16
Owczarek Ciasteczkowy
Anthro
Ja nie piję coli, pepsi, zamienników w ogóle (choć chciałem się na Colę ZERO skusić ostatnio). Jakoś mi tak nie pasuje kompletnie, zastępuję innymi, równie mało zdrowymi soft drinkami ;]

Wracając do reklam - też wkurza, że są trzy razy głośniejsze niż oglądany program, zasypiam na nich jak przerywają na 20 minut fajny film, ogólnie mogliby to trochę okroić.
Cookie Time!

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 21:05:31
heh to jest banalne... albo bulisz abonament i masz ciulowe filmy bez reklam, albo przełączasz na Polshit lub TVN i masz za free ale z reklamami... mnie po prostu wkurza narzekanie na to że filmy na stacjach komercyjnych są przerywane reklamami, widziały gały co brały...

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 21:28:13
Arachne
Taur
Abonament i tak płacisz, niezależnie od programu.

A przerywanie filmów reklamami uważam za uzasadnione jeśli są to reklamy z umiarem. Na polsacie i tak jest ich mało. Jak kiedyś jakiś kanał z telewizji satelitarnej to byłem pod wielkim wrażeniem jak blok reklamowy (włącznie z reklamami innych programów nadawanych w tej stacji) był niemal równy długością do fragmentu filmu pomiędzy nimi.

Co do przerywania seriali reklamami to już nie jestem w stanie tego zaakceptować. Najwyżej jeden krótki blok zawierający jedynie reklamy na których stacja coś zarabia (bez reklam innych programów nadawanych w tej stacji). To jeszcze jestem w stanie zaakceptować.

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 21:32:24
Tinker Pony
Zmiennokształtny
A mi się wydaje, że na Polsacie to są chyba najdłuższe reklamy z tego co się dostaje w telewizji naziemnej xD Nie wiem, przestałem oglądać telewizję już jaki śczas temu (tzn raz na jakiś czas coś zobaczę, ale na ogół wolę posiedzieć przy kompie).

Co do napojów colopodobnych: podróbki są złe. niesmaczne jak dla mnie. wolę jakiś sok. Pepsi - tylko w wypadku, kiedy nie ma pod ręką oryginalnej Coli ^^

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 21:58:06
najdłuższe reklamy są na TVN-ie, ale za to w TVP są największe opóźnienia programów...

co do asfaltu w płynie to nic nie przebije Koffoli... jest fantastyczna :)

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 22:13:05
Wilk
Zwierzę
reklama to nie tylko reklama telewizyjna. To bannery na www, to billboardy przy drogach, to ulotki w skrzynce pocztowej i spam na mailu. Reklama marnuje czas i zasoby, zaśmieca, zasłania, zajmuje miejsce, zawraca głowę, podbija cenę - a przede wszystkim KŁAMIE!

Kiedy oglądam wyścig samolot-formuła1-ścigacz wodny na Wiśle pod Wawelem, stwierdzam "ok, ciekawa impreza ale zamiast puszki Red Bulla za tę samą cenę kupię pudełko "Red Plusa", tabletki musujące, smak ten sam, efekt ten sam, cena ta sama tylko mam napoju 20x więcej. Na wyścigach łodzi podwodnych z promami kosmicznymi nad Wisłą mi tam nie zależy.

(...mówi gość którego pensję wypłaca firma żyjąca z reklam)
--sf.

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 22:16:40
Arachne
Taur
Cytat z "brandtner":
co do asfaltu w płynie to nic nie przebije Koffoli... jest fantastyczna


Pewnie dlatego, że koffola jest czeska. Bez obrazy ale trochę z ciebie taki czeski wapanise. ;P

Mi koffola średnio podchodziła. Jakby mieli pepsi w tym barze na cesfurze to bym się na nią od razu rzucił. A z braku laku...

Cytat z "sharpy":
zamiast puszki Red Bulla za tę samą cenę kupię pudełko "Red Plusa", tabletki musujące, smak ten sam, efekt ten sam, cena ta sama tylko mam napoju 20x więcej.


Oj... jako znawca napojów taurynowych który po smaku pozna jaki to napój powiem ci, że między Red Plusem a Reb Bullem jest ogromna różnica. Osobiście Redbull mi średnio podchodzi. Jest przereklamowany. Efekt może i faktycznie podobny do tauryny w pastylkach (czyli słaby), natomiast redbull ma malinowy smak który zabija naturalny gównopodobny* zapach tauryny.

Jednak co do ceny to faktycznie masz rację. Red puls jest duuużo tańszy. A co do smaku to preferuję Tigera (w litrowej butelce ma najlepszy przelicznik ceny do jakości).

Jeszcze fajny jest Burn ale poprawa smaku nie jest warta przepłacania. Z ciekawszych to jeszcze przypomina mi się przywieziona z czech taurynka zawierająca THC. Ale był ciekawy nie ze względy na tą substancję ale ze względy na oryginalny zielony kolor i smak przypominający pokrzywę (do którego jednak nie tęsknie). ;P

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 23:53:30
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
czyli tak naprawde który daje nawiekszego kopa? Albo co? Żele, napoje, batony?

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 23:56:26
Zwierzę
Amfetamina + Heroina + listek Tussipectu i jedziesz.

Ale mimo wszystko prościej jest wypić pół litra mocnej słodkiej kawy, nie żadnego rozpuszczalnego syfu tylko normalnej mielonej.

Anonim
0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 29.03.2008 23:58:57
Veth, Red bull działa na mnie o wiele lepiej z prostego powodu: ma więcej tauryny i kofeiny. Chyba stąd ta cena, nu?

Cytat:
Najlepsze biją Pepsi i Coca Colę na łeb smakiem, a cenowo - połowa i mniej.
Wk* Cię, ale... Podaj mi nazwy tych napoi (tzn. dowody na twoje zdanie).

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 30.03.2008 0:00:24
jestę kapibarę
otwarcie okna jak się wstanie rano. żadna kawa tak nie działa ;P

Co do ceny:

W stanach, Pepsi jest około 20-30% droższa od Coli.
W Polsce - w detalu to samo, w hurcie, puszka pepsi 94 grosze bez vat, puszka coli 1,14 bez vat. ;P

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 30.03.2008 0:09:46
a chcecie dobrego tripa?
wstajesz rano, masz 15 minut do wyjścia do pracy... co robisz?

kanapki do pracy i kawę, palisz papierosa, wciągasz kreskę amfy, dopijasz kawę i lecisz do pracy...
potem w robocie jeszcze dwie kawy i dwie krechy...
ogólnie... ♥♥♥♥♥♥♥ dzień :P

0
(+0|-0)
Re: Zu-Benowe tematy do dyskusji
Wysłano: 30.03.2008 0:18:46
Arachne
Taur
Cytat z "Gabi":
Veth, Red bull działa na mnie o wiele lepiej z prostego powodu: ma więcej tauryny i kofeiny. Chyba stąd ta cena, nu?


Bez przesady. Za cenę Red bulla masz 20 rozpuszczalnych w wodzie pastylek red puls. A tauryny/kofeiny masz w nich w sumie jakieś 5-10 razy więcej niż w takiej puszce Red bulla.

A co do pobudzenia to ściema. Tauryna nie działa pobudzająco tylko zmniejsza zmęczenie mięśni.

Z kolei zaś kofeiny by pobudzić umysł wystarczy 20mg. W zwykłej herbacie z torebki jest około 50mg. A ci co piją baaardzo mocną kawę to współczuję. Pobudzeni są w momencie picia i niedługo po. Potem to się wchłania i występują efekty przedawkowania. Czyli efekt jest wręcz przeciwny. A potem organizm musi to zwalczyć i zużywa zasoby "mocy" na usunięcie trucizny. Pod koniec dnia jest się tak zmęczonym, że chce się tylko umrzeć i obudzić następnego dnia.

A z moich sposobów na pobudzenie mózgu to są takie ćwiczenia na poprawę synchronizacji pomiędzy półkulami. Machanie na przemian łapami. Łapanie jedną łapą za łokieć a drugą ucho. Czy najwyższy poziom trudności. Szybkie łapanie się jednocześnie za nos i ucho (przeciwnymi łapami; na zmianę obiema łapami).

 Aby pisać należy być zalogowanym
123>>


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.

Wyszukiwanie zaawansowane