Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"  
Autor: Lew
Opublikowano: 2009/2/5
Przeczytano: 2622 raz(y)
Rozmiar 7.81 KB
6

(+10|-4)
 
Lew i Lis spotkali się przypadkowo. Jednak od pierwszej już chwili wytworzyła się między nimi dziwna, niezrozumiała więź.
Tak jak nigdy na siebie nie zważali tak teraz zdarzało się, że Lis, niby krążąc bez celu zachodził do legowiska Lwa i wdawał się z nim w długie rozmowy.
Lew oddawał się tej rozrywce chętnie, tym bardziej iż czuł, że obecność Lisa napawa go jakimś wewnętrznym spokojem i radością.
Żadne z nich nie wiedziało co ich tak do siebie zbliża i co sprawia, że chcą spędzać z sobą coraz więcej czasu.
Postanowili, że będą się spotykać tylko w tajemnicy przed wszystkimi innymi zwierzętami, bo obydwu zdawało się, że ich znajomość może być źle odebrana przez otoczenie.
Tygodnie i miesiące mijały, a Lis i Lew spotykali się coraz częściej. Zaczęli prezentować sobie drobne upominki, przytulali się na powitanie i pożegnanie a pewnej nocy nawet zasnęli razem zapatrzeni w gwiazdy.

Pewnego dnia Lis nie odwiedził Lwa. Ten nie przejął się tym, domyślając się, że przyjacielowi coś wypadło. W nocy przyśnił mu się Lis, pierwszy raz w życiu. Następnego dnia towarzysz także się nie pojawił, a Lew zaczął się martwić.

Gdy po tygodniu Lew poszedł szukać Lisa natknął się na jego puste legowisko. Nigdzie nie było jego śladu. Co prawda wśród zwierząt krążyły pogłoski o tym, że ktoś Lisa widział, ale pomimo to Lew zaczął tracić nadzieję.
Lis po prostu odszedł. Bez słowa wyjaśnienia, bez pożegnania.
Lew bardzo ciężko zniósł to rozstanie. Dopiero gdy został sam zrozumiał, że przez te wszystkie miesiące Lis stał się częścią jego życia, że zajmował większość jego czasu, że tylko przy nim czuł się naprawdę szczęśliwy.

Wieczory przynosiły wspomnienia, smutek i poczucie pustki. Osamotniony Lew z dnia na dzień popadał w coraz głębszy smutek. Przestał spotykać się z innymi zwierzętami, całe dni przesypiał, próbując odpędzić od siebie sny o Lisie. Nie rozumiał czemu śni mu się tylko jeden moment z okresu ich znajomości. Była to noc, gdy spali razem. Wpatrzeni w letnie, gwiaździste niebo leżeli milcząc i podziwiając piękno świata. Nie wiedzieć kiedy, ich ramiona zetknęły się, spojrzenia spotkały się, pyski wykrzywił delikatny uśmiech a noc uniosła zapach ich zespolonych, gorących ciał…

Lew co noc wracał do tego obrazka i pamiętając chwile wspólnego uniesienia nie mógł zrozumieć czemu Lis go opuścił. Może coś ukrywał? Może się wstydził tego co się stało? Może uznał mnie jednak za niegodnego jego uwagi?
Pytania męczyły Lwa przez długie zimowe tygodnie. Każdy dzień wypełniony był szarością, deszczem i smutkiem, który z czasem zmienił się we frustrację i dał początek nienawiści.
Lis odszedł, tak? Zostawił mnie, poszedł znaleźć lepszego.. Pewnie nawet chwilę nie pomyślał co ja poczuje. Nigdy się ze mną nie liczył, gardził mną. To była tylko jakaś chora zabawa, której efektem była jego satysfakcja i moje cierpienie – myślał Lew.

Nienawiść doprowadziła go do obłędu. Rzucał się w szale, rozpierany od środka falą narastającego uczucia. Marzył o ponownym spotkaniu z Lisem, ale życzył już mu tylko najgorszego.
Wieść szybko rozniosła się wśród zwierząt. Zmiana w zachowaniu Lwa nie uszła niczyjej uwadze. Sam Lew nie był na tyle silny aby nie podzielić się swoja bolesną historią, swoim cierpieniem z bliskimi przyjaciółmi. Przełamał wstyd i opowiedział o swojej znajomości z Lisem. Powiedział jak został zraniony, a że miał wielu serdecznych przyjaciół, wzbudził współczucie i zaraził innych nienawiścią do Lisa. Sprawił, że one także go wyklęły.

Pewnego dnia, w mglisty poranek, do śpiącego Lwa przyszedł jego stary, rudy przyjaciel. Idąc najdelikatniej jak potrafił ułożył się u jego boku, oparł pysk o potężną łapę i zasnął.
Rano Lew potrzebował paru chwil aby zorientować się co się wydarzyło.
Wpierw, zupełnie oszołomiony odskoczył od Lisa, lecz gdy go rozpoznał rzucił mu się do gardła. Wywlekł go na polanę i zwołał wszystkie zwierzęta.
No to wrócił nasz Lis –dało się słyszeć wśród pomruków tłumu.
Powiedz, czemu mnie tak potraktowałeś!? Dopytywał się Lew. Powiedz! Powiedz przy wszystkich! Czemu mi to zrobiłeś!?
Lwie… Mój kochany Lwie.. przepraszam, żałuję że odszedłem. Widzisz, sam miałem problemy… ..nie radziłem sobie z tą całą sytuacją. Byłem głupi… bałem się. Nie potrafiłem inaczej.. Każdego dnia śniłeś mi się, pragnąłem wrócić, ale paraliżował mnie strach. Proszę.. Proszę Cię.. wybacz mi.
Lisie. Teraz to już nie ma znaczenia. Opuściłeś mnie, nic już nas nie łączy! W moim sercu nie ma już dla ciebie miejsca. Odejdź teraz, lub zgiń…
Ej.. czemu tak ostro!? Wytłumaczył się. Ja mu wierze! – krzyknęło któreś z obserwujących zwierząt. Właśnie! Nie masz serca, Lwie? Wtórował inny głos.
Lis to zdrajca, nie ma tu dla niego miejsca! – zawołał ktoś z przeciwnej strony polany.
Lis i Lew zastygli w zaskoczeniu. Nie minęło 20 uderzeń serc a na polanie ukształtowały się dwie grupy, sprzeczające się nerwowo o to kto ma rację i jak zakończyć całą historię.

Gdy pazury, łapy, kły i szpony już niemal poszły w ruch Lew zaryczał głośno i powiedział - widzę, że ja i Lis doprowadziliśmy do rozpadu naszej społeczności. On zachował się niegodnie, ja nie potrafiłem zrozumieć. Obaj staraliśmy się pozyskać wasze serca, przekonując do własnych racji wynikających z osobistej urazy. Dość tego! Nie będzie więcej wykorzystywania. Nie ma w naszym gronie miejsca dla mnie i dla Lisa. Niech nasze prywatne sprawy nie mącą waszego spokoju.

Lis popatrzył zdumiony na Lwa, a cała polana zastygła w oczekiwaniu. Lew powoli odwrócił się i spojrzał głęboko w oczy Lisa. Tak.. tak. Masz racje. Nie ma tu dla nas miejsca, musimy odejść. Wyszeptał Lis.
A więc niech tak będzie. Żegnajcie przyjaciele. Będzie nam Was brakowało, ale nie pytajcie o nas. Nie szukajcie żadnego z nas. Żyjcie własnymi sukcesami i porażkami, waszym szczęściem i smutkiem. Żyjcie waszym własnym życiem. Przepraszamy.. za to całe.. zamieszanie.

Słońce tego dnia zachodziło wyjątkowo malowniczo. Czerwone i pomarańczowe smugi snuły się ponad pagórkowatym horyzontem porośniętych wysoką, suchą trawą. Wiał lekki, ciepły wiatr a zewsząd dobiegało wieczorne śpiewanie ptaków i koncert cykad.
Lis i Lew szli obok siebie, na zachód. Każdy wzrok wbity miał w ziemię i żaden nie miał najmniejszej chęci popatrzenia na towarzysza dobrowolnej banicji.
Atmosfera stawała się nie do wytrzymania gdy tak szli obok siebie, obojętni, zamknięci w swoich myślach, otumanieni myślami. Niezdolni do zmiany kierunku, do podjęcia żadnego działania, do odwrócenia się i wybrania własnej ścieżki.
Szli w ten sposób tak długo, aż polana została daleko w tyle, a żadne ze zwierząt nie mogło dostrzec tego co się stało.

Lew i Lis zatrzymali się. Jednocześnie spojrzeli sobie głęboko w oczy, a ich pyski ozdobił tryumfalny uśmiech.
Udało się Lisie! Kocham Cię, Lwie… Cały ten plan.. warto było…
Padli sobie w objęcia, turlając się stoczyli się z pagórka, i zalegli w niewielkim zakolu utworzonym przez młode krzewy akacji.
Niedługo o nas zapomną... Nikt się już nami nie zainteresuje.. nasza miłość zostanie tylko między nami. Mamy całe życie przed sobą. Całe życie aby nacieszyć się sobą w błogiej, cichej, spokojnej samotności.

Kocham Cię Lisie.
Kocham Cię Lwie.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
1
(+1|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 5.02.2009 21:02
Anthro
"Gdy po tygodniu" PO TYGODNIU !!! Ato zimny drań :-)k
Tekst ma mnóstwo niedociągnięć wymaga zdecydowanie pracy nad nim.

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 5.02.2009 21:47
Lew
Wiem. Wplynely na to pewne okolicznosci "tworzenia" ;)

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 6.02.2009 16:00
Anthro
Siewie czasem siła twórcza jet tak wieka że przymusza do tworzenia bez znaczenia jakie są koszta.

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 9.02.2009 0:04
Lew
Doskonale powiedziane. Oryginalny zamysl byl lepszy. Na tyle dobry, ze zmusil mnie abym o wpol do drugiej w nocy zwlekl sie z wyra i siadl do klawiatury. Niestety pomysl, ktory sie we lbie skrystalizowal, moooocno ucierpial przy probie przelania na ... papier (?)

Anonim
0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 10.02.2009 9:38
mimo wszystko, opowieść całkiem sympatyczna :)

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2009 14:44
Tygrys z Cheshire
Anthro
PERMABAN
Świetne opowiadanie. Masz talent do wymyślania bardzo życiowych historyjek. Tak trzymaj.

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2009 18:02
Zwierzę
Talent do wymyślania? Hmm, dziwnie to zabrzmiało.

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2009 19:08
Owczarek Ciasteczkowy
Anthro
proponuję założyć dział "Historie przez życie pisane" XD

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2009 20:49
Lew
To nie jest zyciowe.. (a przynajmniej nie z mojego zycia wziete)

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2009 20:50
Lew
Dzieki. Oryginalny pomysl byl bardziej zlozony i znacznie lepszy, niestety wiem, ze warsztatowo leze i kwicze..

1
(+1|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.04.2009 12:29
Wilk
Anthro
Dziwnie się czyta coś co przydażyło się. ;]

Podoba mi się, głównie ze względu na dobre zakończenie. Aczkolwiek akcja daje się zbyt szybka ;)

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 25.04.2009 21:39
Canis Lupus Albus
Anthro
Łatwe do przeczytania, nie wymagające dużo od czytelnika opowiadanie.

Nie mogę zarzucić, że łatwe do przewidzenia zakończenie, bo opcjonalnie jest tylko happy end lub stylowy dramat. Niedopracowania pominę, bo i tak miło się czyta.

Anonim
0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 5.09.2011 21:52
Podoba mi się, miło się czyta i można się trochę rozmarzyć :milosck:
plusik!

0
(+0|-0)
Opowiadania: Ingo "Lew i Lis"
Wysłano: 11.02.2012 20:03
Lew
Zmiennokształtny
Cytat:
"Gdy po tygodniu" PO TYGODNIU !!! Ato zimny drań :-)k

Dokładnie to samo pomyślałem :D