Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2  
Autor: Canis
Opublikowano: 2009/6/11
Przeczytano: 1747 raz(y)
Rozmiar 9.69 KB
1

(+1|-0)
 
Rayli zaszumiało w głowie...
Wracała do siebie.

***

Leżała na kanapie, w "ośrodku", w pokoju Riordiana. "Ośrodek był sporym kompleksem budynków przeznaczonych dla Młodocianych przestępców i osób sprawiających "problemy wychowawcze". Znajdowali się tu nieletni ćpuni, alkoholicy, włamywacze, osoby oskarżone o gwałt i cała masa operatorów zamkniętych "dla ich własnego dobra". Nie wspominając już o ochroniarzach, pilnujących całej tej barwnej hałastry. Pierwsze, co zobaczyła, nachylona nad nią, lisia twarz Riordiana.

- Dzięki, że mnie wybudziłeś.
- Nie ma za co. Rayla?
- Słucham.
- Powiedz... Dlaczego tak się uparłaś, by wejść w Yriin?
- Podejrzewałam, że on tam będzie.
- Był?
- Był. Był ktoś jeszcze...
- Kto?
- Samica... Nazywał ją Szarą. Z tego, co mówił, wynikało, że pomogła mu się dostać w Astral.
- Astral? - Oczy Riordiana rozszerzyły się z zdziwienia.
- Astral. Wygląda na to, że tak mówią na Yriin.
- Ta Szara... Jest operatorką?
- Nie.
- Co? Jak mogła pomóc mu wejść w Yriin, bez daru? Przecież do tego trzeba mieć kontrolę nad mocą.
- Z tego, co mówili, wywnioskowałam, że moc rządzi się w jego świecie nieco innymi prawami niż u nas.
- Ciekawe... Skoro już mówimy o mocy, jak z twoim darem?

Nie skomentowała
Wyciągnęła rękę w kierunku półki z pismami. Gdy skinęła palcem, zza sterty papierów wyskoczyła butelka pełna ale.

- Ja... Skąd o tym wiesz?
- Oczy ci się świecą Riordian... Od razu widać, że piłeś ale.
- Dobra, złapałaś mnie... Przynajmniej masz gwarant, że nie wypaplam ni komuo tym całym... Jak mu było?
- Paweł.
- Paweł... Dziwne imię. Jak oni w ogóle wyglądają? Mam na myśli cały gatunek, bo mówiłaś też coś o tym, że widziałaś też samicę.
- Z budowy są podobni do nas. Najbardziej rzucające się w oczy różnice to brak ogona, spłaszczone, z wyjątkiem nosa, twarze i całkowity brak futra... Tak myślę.
- Tak myślę? - Riordian spojrzał na mnie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. - Co chcesz przez to powiedzieć?
- Slaan by cię wziął... - Warknęłam. - Miałam mu powiedzieć, żeby się rozebrał???

Riordian zaczął się śmiać. Tego już nie wytrzymała. Wzięła zamach i uderzyła go w twarz.

- Auuu... Przestań! - Powiedział, trzymając się za nos. - Wysyłając cię w Yriin straciłem już trochę krwi...Chcesz to jeszcze poprawić?
- To przestań się chichotać! Miałeś mi pomóc, a nie śmiać się ze mnie!
- Dobra, masz rację. Obiecałem ci pomóc, więc dotrzymam słowa... - Powiedział podchodząc do szafek. Po chwili szperania w jednej z nich, wyciągnął kawałek kwarcu, zawieszony na srebrnym łańcuszku. Gdy podawał go Rayli, zapulsował lekko i zaczął jarzyć się słabym, błękitnym światłem.
- Co to jest? - Spytała.
- Aktywator. Skoro masz już dar, możesz go używać do wejścia w Yriin. Mi już nie będzie potrzebny.
- Dzięki Riordian. Do zobaczenia.

***

Gdy wróciła do siebie, zaczęła rozmyślać o ostatnim spotkaniu.
Była wściekła.
Wściekła na siebie, za to, że zachowała się jak szczenię.
- "Wystarczyła jedna wzmianka o Szarej... Jedna, głupia wzmianka."
Wyciągnęła ze schowka w w podłodze butelkę ale. Nie chciała już niczego, tylko się upić i mieć święty spokój. Przynajmniej przez jakiś czas...

Obudziła ją współwięźniarka, gepardzica Ishka

- Co ten "dar" może zrobić z porządnej osoby. Masz go zaledwie kilka dni i już zaczęłaś się zaniedbywać Rayla...
- Odwal się Ishka, gówno rozumiesz.
- Odwalę się, gdy powiesz mi, co się z tobą dzieje. Albo zdradzisz, skąd bierzesz składniki na ale.
- Sama sobie odpowiedziałaś, przynajmniej na pierwsze pytanie... Skoro twierdzisz, że to wina daru, to wyraźnie tak jest. Przecież zawsze musisz mieć rację, nie? A może... Może się pomyliłaś? - Powiedziała z ironicznym uśmiechem. - A skąd biorę składniki, nie powiem!
- Niepotrzebnie silisz się na ironię, wiesz dobrze, że możesz mi zaufać. Dowodem jest chociażby to, że Przełożony Lykos nic nie wie o tym, że produkujesz ale na boku.
- Ehhh, chyba masz rację... Nienawidzę, kiedy masz rację.
- Wiem. - Uśmiechnęła się. - Ale taka już jestem i nic na to nie poradzę. Więc powiedz, co tak naprawdę się stało?
- To długa historia... Pamiętasz, jak opowiadałam ci o tych snach?
- Wtedy kiedy otrzymałaś dar i rozpętałaś nieumyślnie małe piekło? Wtedy, gdy spaliłaś dwa komplety pościeli i nasze jedyne zasłony? Gdy postawiłaś na nogi pół sektora i trzeba było wołać operatora Nexa, żeby cię uspokoił, abyś nie zniszczyła przypadkiem czegoś jeszcze? Pamiętam... Wszyscy pamiętają.

Rayla spróbowała przypomnieć sobie tamto wydarzenie. Jedyne, co była w stanie wyciągnąć ze swojej pamięci, to ogień, i operator Nex, przytykający zakrwawiony rękaw do nosa.

- Tja... Okazało się, że to nie był normalny sen.
- Skoro nie sen, to niby co?
- To stało się naprawdę. To znaczy, naprawdę go spotkałam, w Yriin. Riordian mnie na to naprowadził.
- Riordian? - Oczy Ishki zalśniły złowieszczo. - I ty mu uwierzyłaś?
- Daj spokój, nie jest taki zły. Zresztą, podobasz mu się.
- JA? Zwariowałaś?
- Nie udawaj, że jesteś aż tak krótkowzroczna. Wystarczy spojrzeć na jego oczy, gdy jest koło ciebie. - Rayla wzdrygnęła się, przypominając sobie pusty, bezmyślny wzrok i niewyobrażalne szczęście malujące się na pysku Riordiana.
- Może masz rację... Mniejsza. Co z tym z Yriin?
Rayla wyciągnęła z kieszeni aktywator.
- Możemy zobaczyć i się przekonać, jeśli chcesz...

***

Rayla zaplotła łańcuszek na nadgarstku swoim i Ishki. Zacisnąwszy palce na kawałku kwarcu, wysłała impuls. Zakręciło jej się w głowie, z nosa pociekła krew.

- Slaan by to wziął. Rayla, co ci się stało? Przyrzekam, że jak tylko spotkam Riordiana, to mu wszystkie kłaki...
- To nie jego wina, po prostu trochę mi ciężko przenieść dwie osoby na raz. - Wytarła skrajem rękawa krew i wysłała impuls jeszcze raz, powoli i ostrożnie. Tym razem kryształ zapulsował, z pomiędzy palców Rayli błysnęło bladoniebieskie światło, a świat zatańczył im w oczach. Straciły przytomność.

***

Obudziły się w Yriin

- Ohhh, Gdzie my do cholery jesteśmy? - Spytała Ishka.
- W Yriin, inaczej Astralu.
- A więc tak to wygląda... Trochę tu pusto, nie uważasz?
- Masz rację, ale to nie jedyny i z pewnością nie najważniejszy problem w tej chwili.
- Racja... Jak zamierzasz go znaleźć?
- Kogo? Pawła? Jeśli chodzi o niego, to dosyć często się tu szwęda... Na ogół wystarczy zawołać.
- Więc na co czekasz?

Jak na komendę, obie zaczęły wykrzykiwać jego imię.
Mimo wszystko się nie pojawił. Czekały dwie, okrągłe godziny, aż coś się stanie. Gdy już miały wrócić usłyszały czyjś głos. Był słabszy niż, zwykle, ale jednak... Podbiegły, w kierunku głosu.
Zobaczyły go. Widmo było niestabilne, głos stłumiony, aczkolwiek nie na tyle, żeby uniemożliwić rozmowę.

- O, widzę, że przyprowadziłaś koleżankę? - Uśmiechnął się szelmowsko.
- Nazywam się Ishka, jestem współwięźniarką Rayli
- Współ...? Aj, dlaczego ja nic nie wiem, Rayla?
- Długo by ci opowiadać... Mieszkamy W "Ośrodku", to taki zakład, gdzie wsadzają młodocianych przestępców i ewentualnie "trudną młodzież" na specjalne życzenie ich rodziców.
- A ty? Do której z tych dwóch grup należysz?
- Ależ oczywiście, poderżnęłam paru osobom gardło, ale to przecież nic takiego, nie? - Powiedziała z przekąsem...

Paweł zaczął się śmiać.

- Rozumiem... "Trudna młodzież".
- Dobrze rozumiesz. Nie wiesz przypadkiem, dlaczego połączenie jest takie słabe?
- Z waszej strony też to tak wygląda? Pewien nie jestem, ale się domyślam.
- Więc?
- Myślę, że to dlatego, że wzięłaś ze sobą koleżankę.
- A ja myślę, że nie. Przecież byłeś tu jakoś z Szarą i wszystko było w jak najlepszym porządku.
- No tak... Ale ona pomogła mi się tu dostać. Sama użyła do tego mocy. Chyba, że Ishka też ma moc, wtedy nie umiałbym tego wytłumaczyć.
- Ishka nie ma daru.
- No właśnie. Więc ty musisz "udźwignąć" naraz i siebie i ją. Stąd zakłócenia. Przynajmniej tak myślę. Tak, czy owak, uważam, że takie spotkanie nie ma sensu. Nie dość, że się ledwo widzimy, to jeszcze prawie was nie słychać... Do zobaczenia.
- Cześć

Rayla jeszcze raz wysłała impuls do aktywatora. Tym razem poszło bez większych problemów.

***

- Wróciłyśmy rychło w czas... - Powiedziała Ishka wyglądając przez okienko w przegrodzie. - Wizytują pokoje.
- Wolę nie wiedzieć, jakby zareagowali widząc dwie nieprzytomne samice.
- E, nie przesadzaj... Najwyżej dostałabyś reprymendę, bo butelka po ale cały czas stoi na stole.
- Patrz czy nie idą. Muszę ją z powrotem schować, zanim przyjdą do nas.

- Schowałaś już?
- Tak.
- To dobrze. Teraz idą do nas... - Rzuciła Isha odskakując od szyby. Po chwili w okienku pojawiła się twarz przełożonego Lykosa. Obrzucił cały pokój wzrokiem, przyjrzał się przez chwilę, z lekkim niepokojem w oczach, Rayli, po czym ruszył dalej...
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
0
(+0|-0)
Opowiadania: Sny... cz.2
Wysłano: 10.06.2009 22:35
Warchoł
Anthro
Czyli moich wymysłów ciąg dalszy. Tyle, że teraz "po drugiej stronie".

0
(+0|-0)
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2
Wysłano: 11.06.2009 10:15
Śnieżny Lampart (krzyżówka)
Jolka-Wirówka
Fajne, tylko ździebko krótkie. Jak kończysz pisanie, przeczytaj jeszcze z raz cały teks i próbuj wyłapać ew. błędy i powtórki.
Sam znalazłem gdzieś jeden, ale nie zwróciłem uwagi gdzie.
A tak poza tym...
Naprawdę fajne :)

0
(+0|-0)
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2
Wysłano: 11.06.2009 13:10
Szakal/ Anubis
Anthro
Yep, bardzo fajne. Futrzasty margines społeczny xD

0
(+0|-0)
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2
Wysłano: 11.06.2009 18:16
Skunks
Anthro
Moim zdaniem jest to lepsze od tamtej części. Podoba mi się twój styl pisania ^^

Anonim
0
(+0|-0)
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2
Wysłano: 12.06.2009 1:19
Zaczyna mnie powoli wciągać;p

0
(+0|-0)
Opowiadania: Canis "Sny..." cz.2
Wysłano: 31.12.2009 0:24
Lis Pospolity
Zwierzę
Mnie juz wciaglo :3 a imie tego lisa jakos mocno kojarzy mi sie z gothic :P