Myliliście się, bo myłem się pod sceną.
Cif!
Nie wiecie, co to znaczy być narysowanym wyblakłą linią. Myłem się pod sceną. Tam wymazaliście mnie ze swego życiorysu. Zostałem niepotrzebną, tęczową postacią na wymazanej kartce życiokoszto-rysu rysu RYSU!!! Rysuj kurfa!! na pustej przestrzeni. Kosztem czego? (nigdy w) Życiu... nie zadawaj niepotrzebnych pytań. Wyrzuć destrukcyjne przekonania. (nigdy w) Śmierci nie chodzi o to, żeby żyć. Wyrzuć gumę Orbit i opłać rachunek za wodę, bo gdy nie ma się czym myć, [nadchodzi]
Cif! Mleczko czyszczące. (a za nim dziarsko kroczy Żyd.)
I szczyci się przed wszystkimi...
Ucieka przed biedą biegną...cą-cie rpiącą i pnącą się (tnącą Cię!) w kierunku zamkniętych drzwi. Pod sceną, gdzie naciskał rozbawiony tłum... Tam trzymają w napięciu roztańczony puls... Rozbity na parkiecie z głową. Głowa zawsze musi w dół. Zwisać i ze zwisem. Patrzeć na obcych. Słuchać obcych. Patrzeć na tłum. Zwisać i ze zwisem. Jak popełniasz samobójstwo, [właśnie nadchodzi]: SzUm SZzzzzzzzzuM Szuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuum. !!!!!
Teraz przed oczami widzisz szum. Słuchaj proszę bardzo. Widź ludźi. Widzę Cię, Ty widzisz mnie. Ale jesteśmy tak daleko...Klocki wypadną z pokrwawionych rąk
i zabiją roztańczony puls. Czy Klocki Lego wypadną nam jutro ze zmęczonych rąk...?
Zostaw na podłodze roztańczony puls i połóż się obok mnie...
Och proszę!
Ciach proszę!
Ach proszę!
Trach proszę!
Tak bardzo Cię proszę...
Ale to nic nie znaczy. Wszystko jedno i to samo. Dla siebie. Samej Ciebie. Dla nas wszystko to i samo. Znaczy coś zupełnie innego... Rano się podnosisz, wieczorem
upadasz znów. Nie potrafię tak żyć. Nie potrafię, nie potrzebuję, nie chcę usłyszeć, poczuć, odrzucić, zasnąć, i tak jak Ty, i jak wszyscy razem, odejść i się obudzić w świecie rzeczywistych, tępych, gejowskich, i takich, i innych, i gorących, i zimnych, ojczystych snów.
Właśnie takiego Żyda spotkał Lis Albert w Stalingradzie.
