Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Vonderey "Zakon" - Rozdział 3  
Autor: Vonderey
Opublikowano: 2010/1/14
Przeczytano: 1188 raz(y)
Rozmiar 5.40 KB
0

(+0|-0)
 
Korytarz zalany był jasnym, słonecznym światłem, w porównaniu z pracownią Rako było tam tak jasno jak na zewnątrz. Wysokie na dwa metry okna z jasnymi witrażami przepuszczały przez siebie tęczę różnobarwnych świateł. Słońce stało akurat w takiej pozycji żeby idealnie prześwietlało wszystkie witraże.

Adrio kierując się instynktownie skręcił w prawo. Musiał marszczyć brwi ponieważ natrętne światło dzienne niemiłosiernie wgryzało mu się w oczy.

Daleko na końcu korytarza widać było duże, drewniane drzwi zajmujące całą końcową ścianę tak, że framugi były jej jedynym widocznym fragmentem. Lis pewnym krokiem podszedł do nich, ale już kilka metrów przed nimi zwolnił trochę i zaczął odczuwać coraz większą niepewność.

Drzwi były piękne, cała ich powierzchnia pokryta była płaskorzeźbami a srebrne ramy i masywne, srebrne klamki pokryte były delikatnie wygrawerowanymi pobłyskującymi runami.
Stanął przed nimi i przyjrzał się dokładnie. Nie znał tego pisma. Zastanowił się przez chwilę i położył łapę na klamce.

Srebro zaświeciło, zamigotało i wreszcie wybuchło niebieskim światłem. Lisa odrzuciło kilka metrów do tyłu tak, że uderzył o marmurową posadzkę i na chwilę pociemniało mu przed oczyma. Wyraz jego pyska ukazywał głębokie zaskoczenie.

- A idź ty w ludzkość… - zaklął pod nosem i zaczął podnosić się na łapach żeby wstać. Już teraz był pewien, że jutro ciężko mu będzie wstać z łóżka.

Drzwi otworzyły się powoli i stanął w nich ubrany w czarno-czerwoną szatę i przepasany czarnym jak krucze pierze cingulum Mistrz Kuisado. Długie futro zalewało jego grzbiet aż po pas a sterczące popielate uszy rozdzielały kosmyki sierści na pasma.

Wilk zaśmiał się i podał Adrio łapę żeby pomóc mu wstać.

- Co to było? Co tam jest? - Zapytał lis.

- Moja komnata.

- A dlaczego te drzwi mnie zaatakowały?

- Widzisz… Te drzwi są naszym medium w stosunku do kultury, nie wpuszczą nikogo jeśli nie zastuka i nie zostanie zaproszony. Nie wchodzi się bez pukania do cudzego mieszkania. - Wilk roześmiał się serdecznie gdy spojrzał na lisa. - Oj, nie stój tak z otwartym pyszczkiem tylko wchodź do środka… Szukałeś mnie, tak?

- Tak panie, dziękuję. I przepraszam - powiedział Adrio.

- Nie ma za co, zapraszam. - Kuisado położył łapę na lisim ramieniu i przeprowadził go przez wrota.

Stanęli w wielkiej, białościennej komnacie pełnej dywanów, obrazów i mahoniowych mebli wypełnionych różnorodnymi przedmiotami, od małych, złotych kielichów po niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia narzędzia i dziwaczne konstrukcje.

Adrio trochę niegrzecznie rozglądał się po nowym otoczeniu. Nigdy nie widział tylu obrazów, rzeźb i dywanów w jednym pomieszczeniu. Przez silne ramię mistrza został przeprowadzony przez całą salę i posadził go w dużym, głębokim fotelu. Lis współdziałał z jego ruchami i dobrowolnie poddawał się im. Nie stawiał żadnego oporu.

Fotel był tak wygodny i miękki, że Adrio dosłownie się w nim rozpłynął. Kuisado dosunął drugi fotel i usiadł w nim obok lisa. Odwrócił pysk w jego stronę i uśmiechnął się znowu szeroko.

- No więc? Jaką sprawę miałeś do mnie - zapytał Mistrz.

- Chciałem poprosić, żebym mógł tu zostać, żeby móc przyłączyć się do Zakonu i pracować dla ciebie mistrzu. - Powiedział Adrio.

- Na pewno tego chcesz? Zakon zmieni cię, staniesz się jego częścią i bez niego nie będziesz istniał. Można uznać to częściowo za utratę wolności. Dlatego chcę, żebyś jeszcze się zastanowił.

- Ja jestem pewien, że tego chcę. Chcę być częścią wielkiego Zakonu, nie chcę istnieć bez niego i chcę ciężko pracować i walczyć za ciebie panie, by choć trochę spłacić mój dług.

- Nie masz wobec mnie żadnego długu, każdy na naszym miejscu postąpiłby tak samo. Jesteśmy Furry, nie zostawiamy się w potrzebie. A jeśli dołączysz do nas, nie będziesz pracował dla mnie ale dla wszystkich, tak jak każdy z nas.

- Nic tego nie zmieni, zrobię wszystko, żeby dołączyć do Zakonu.

- W takim razie dobrze, nie widzę żadnego problemu, prawie wszystko co nie jest człowiekiem znajdzie tu swoje miejsce, także i ty jesteś tu mile widziany.

Wilk chwycił Adrio za pysk i odwrócił go tak, żeby móc spojrzeć mu w oczy. Zbliżył się tak bardzo, że lis czuł na swoim nosie ciepły i wilgotny oddech Mistrza. Oczy Kuisado były mądre i pełne blasku, zdawały się przenikać duszę lisa. Adrio nawet nie mrugnął i wpatrywał się w źrenice wilka.

Kuisado uśmiechnął się jeszcze bardziej.

- Widzę, że naprawdę chcesz być jednym z nas. I zauważyłem jeszcze coś, ale o tym następnym razem. Na razie damy ci kwaterę i zakonny ubiór. O tym czym będziesz się tutaj zajmował porozmawiamy za kilka dni. Teraz rozejrzysz się po Zakonie i trochę się tu zaaklimatyzujesz. Warto też poznać kilku innych zakonników. Nie będziesz się tu czuł samotny.

- Dziękuję Mistrzu.

Kuisado wstał i zawył głośno wypełniając salę wielokrotnie powracającym echem pięknego, czystego głosu.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.