Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Cubey "Pieskie życie" – Epilog  
Autor: Kyubi
Opublikowano: 2010/1/21
Przeczytano: 1687 raz(y)
Rozmiar 5.43 KB
0

(+0|-0)
 
Ta noc była wyjątkowo ciemna jak na tę porę roku. W końcu listopadowe noce w metropolii wielkości Carnivorus zazwyczaj bywały jasne i nie tak dołujące. Jednak ta noc była wyjątkowo ciemna, wyjątkowo nisko wisiały chmury, wyjątkowo mało samochodów jeździło po ulicy, wyjątkowo ciemny był tej nocy księżyc – jednym słowem ta noc była wyjątkowa, a zarazem pozostawała tylko nocą... jedną z wielu. Jedną z wielu, tak jak chmury, które tej wyjątkowej nocy postanowiły bardzo leniwie przemieszczać się po nieboskłonie, nadając mu dodatkowo upiornego wyglądu. Ogromne brzuchy kudłatych kłębów pary ocierały się o czubki wieżowców, prawie zakrywając ich ostanie piętra. Zdawało by się, że niebo chce połknąć tej nocy całe miasto, zatrzymać w swoim atramentowym brzuchu i wypuścić dopiero nad ranem, kiedy to siły ciemności wygrywają z siłami światła. Jednak do tego czasu pozostało na tyle dużo czasu, że noc mogła zdziałać jeszcze bardzo wiele z niespodziewającym się niczego miastem.


W tej nocy było jeszcze coś. Coś czego obecności nie da się zauważyć czy usłyszeć, zmierzyć czy określić natężenia – a zarazem im dłużej to zjawisko trwało tym większą trwogę potrafiło wzbudzić - tym bytem w niebycie była cisza. Ogarnęła ona bowiem całe miasto, które kilka godzin temu tętniło wieczornym życiem. Zaś jedynym słyszalnym odgłosem dobiegającym z ulicy był syk maszyn - odkurzaczy sprzątających ulice. Dla obserwatora, który by rozpoczął podziwianie nocnego miasta, mogło by się zdawać, że maszyny te to jedyni mieszkańcy metropolii. Szaro żółte ciężarówki odkurzały mozolnie ale z wytrwałością - sprzątały brud ze skrajów jezdni i chodników – niszcząc dowody dnia o tym, że ktokolwiek żywy istniał w tym żel betonowym kolosie zwanym miastem. Zdawało by się, że automaty te starają się zatrzeć wstydliwe wspomnienie niedoskonałości i wszechogarniającego brudu. Dmuchając ogromnymi dyszami ciepłą parą, zarazem wciągając kurz, aby na końcu polać odkurzoną powierzchnie znaczną ilością wody, która bystrymi stróżkami ściekała do kanalizacji. Wśród śmieci dnia codziennego, w okolicach jednej z dysz znalazło się kilka kolorowych papierków, zatańczyło swój mały kolorowy walc, wirując nad czarnym asfaltem. Kręcący się plastyk został jednak szybko wchłonięty przez ogromną ssawkę, by skończyć razem z innymi prostokątnymi kolorowymi skrawkami w brzuchu mechanicznego potwora.


Całej tej zabawnej sytuacji przyglądał się pewien psowaty. Stał on oparty plecami o ścianę budynku i obserwował mozolnie pracujące maszyny. Raz za razem, nerwowo zerkając na cyferblat swojego zegarka. Po każdym takim spojrzeniu, rozglądał się z nadzieją w oczach, to w lewo to w prawo. Nie trzeba było być specjalnie spostrzegawczym, by po krótkiej obserwacji szarowłosego haskiego, stwierdzić że na kogoś niecierpliwie czeka. Jego wzrok jednak nie zatrzymywał się na niczym konkretnym, wtedy po chwili jego smukły szarobiały pysk przekrzywiał się lekko z nadzieją, która znikała tak szybko jak się pojawiała. Psowaty wykonywał ten manewr w ciągu ostatnich dwudziestu minut kilka razy zawsze z takim samym końcowym efektem – opuszczając wzrok aby wlepić go w łączenie betonowych płytek chodnikowych.


Po chwili jednak z zamyślenia wyrwał go dzwonek w telefonie. Wyciągnął swoją komórkę i spojrzał na wyświetlacz. Na małym ekraniku LCD widniała wesoła mordka rudowłosego psiaka. A pod obrazkiem żółtawy napis „Masz nową wiadomość od: Wiktor”.


Huskie zadrżał lekko wewnątrz. Szybkim wytrenowanym ruchem otworzył wiadomość klikając na nią dwukrotnie na dotykowym ekraniku aby przeczytać wyświetlającą się treść. Momentalnie wręcz podniósł wzrok. Spojrzał w czarne jak smoła niebo po czym podniósł telefon i przeczytał wiadomość po raz wtóry. Westchnął ciężko, tak jak by uchodziły z niego resztki powietrza i opuścił bezwiednie łapy. Spuszczając wzrok ruszył wolnym krokiem przed siebie wzdłuż chodnika. Z potężnej i dobrze zbudowanej łapy wymsknęło się czerwone pudełko z „Ptasim Mleczkiem”. Opakowanie ze słodkościami uderzyło o betonowy chodnik i zastygło. Telefon, który pies trzymał w lewej łapie również postanowił zmienić właściciela i wydostając się na wolność pomiędzy palcami psowatego, wyśliznął się, uderzył o bruk, przekoziołkował lekko i wylądował nad skrajem kałuży na swym lewym boku. W wodnym odbiciu, nad skrajem którego zatrzymały go siły natury zwane przyciąganiem, widać było uśmiechniętą mordę rudowłosego psiaka, zaś pod obrazkiem w białej ramce widniał czarny tekst: „Nie mogę się z Tobą spotkać. Obawiam się, że to koniec. Przykro mi.”


Kolorowe papierki poderwane przez wiatr, zawirowały nad kałużą aby po pewnej chwili zderzyć się z lustrem brudnawej wody. Zmącona woda momentalnie załamała odbicie rudawego pyska, aby po kilku chwilach znowu zastygnąć w otaczającej ulicę ciszy.


Ogromne leniwe chmury coraz bardziej połykały miasto w swą atramentową otchłań, wraz z nimi na miasto opadł woal ciszy i bezruchu. I tak zapadnięte w sen Carnivorus czekało na wygraną sił światła nad siłami ciemności, aby ponownie o świcie obudzić się do życia.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Anonim
0
(+0|-0)
Opowiadania: Cubey "Pieskie życie" – Epilog
Wysłano: 21.01.2010 1:35
Dostrzeżone uchybienia:
1. Pierwsze trzy zdania - odmiana słowa "wyjątkowy" przez wszystkie możliwe przypadki, to razi.
2. "kiedy to siły ciemności wygrywają z siłami światła" - miało być odwrotnie
3. "tak zapadnięte w sen Carnivorus czekało na wygraną sił światła nad siłami ciemności" - ta sama figura stylistyczna

0
(+0|-0)
Opowiadania: Cubey "Pieskie życie" – Epilog
Wysłano: 21.01.2010 9:45
1. Akurat z tym "wyjątkowy" to było to coś w rodzaju eksperymentu - metoda zdartej płyty, powtarzanie słowa itd itd. Pisałem to wczoraj późną nocą, teraz jak czytam to faktycznie razi.
2. Tak zauważyłem to już po tym jak wstawiłem, jak czytałem to wcześniej wiele razy to nie zauważyłem tego O.o
3. Tego nie rozumiem, chętnie zapoznam się z Twym wytłumaczeniem - pass me on PM.

0
(+0|-0)
Opowiadania: Cubey "Pieskie życie" – Epilog
Wysłano: 24.01.2010 0:53
Trickster
Anthro
To nie razi, to po prostu środek stylistyczny zwany powtórzeniem...
Jeśli chodzi o samą historię, jest bardzo ładna ale smutna TwT