Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Xstreem "Inicjatywa obywatelska"  
Autor: Xstreem
Opublikowano: 2010/7/11
Przeczytano: 1275 raz(y)
Rozmiar 21.95 KB
0

(+0|-0)
 
Nota od autora.
Uderzam się w pierś za niedopracowanie i błędy natury ortograficznej poprzedniego mojego opowiadania. To opowiadanie też raczej nie jest dla każdego. Jeśli po opowiadaniu ( pozwolę sobie powtórzyć) spodziewasz się czytelniku zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych i pozytywnych bohaterów a także rozbudowanej fabuły to lepiej przestań czytać teraz i poszukaj innego opowiadania które cię zainteresuje a masz wybór bardzo duży. Ale jeśli nawet to cie nie odstraszyło to życzę miłej zabawy. Przepraszam za ewentualne drobne błędy i literówki. Xstreem













Inicjatywa obywatelska

Rok 2012. Cebulów, mała mieścina pomiędzy Krakowem a Częstochową. Od biedy składa się z Południa- same bloki z widokiem na Kościół pod wezwaniem św. Berety Molla, Północy- samych wypasionych domków jednorodzinnych wybudowanych przez nowobogackich, Centrum- rynek z bankiem w otoczeniu starych jeszcze przed pierwszowojennych kamienic , jest tam jeszcze kilka szkół i dwa licea. Jest jeszcze trochę za miastem były CenLok- Centrum Lokomotyw. CenLok lata swojej świetności miał w latach 40 ubiegłego wieku, kiedy powstał dzięki zachodniemu sąsiadowi. Niestety mieszkańcy Cebulowa tego nie docenili i kiedy tylko nadarzała się okazja przeprowadzali akcje dywersyjne ( m.in. kradli tory, porywali lokomotywy na złom ) i szeroko pojęty sabotaż obywatelski ( robotnicy tam pracujący sabotowali się do nieprzytomności dzięki wódce sprowadzanej przez okupanta, dzięki czemu nie mogli pracować a niemieckie wilki nie wiedziały czy strzelać, czy śmiać się). Dzisiaj w zasadzie Cebulów robi za sypialnie Krakowa.
W takiej właśnie scenerii przed jednym z wszytskomających sklepów monopolowych siedzi sobie przygrubawy, okularnik szczur Maciek i chyba najniższy wśród wilków Sławek. Zajmowali się tym co nie każdemu przychodzi lekko, a na pewno nie nim - myśleli. Niedochodzenie do żadnych wniosków też może zabrać dużo czasu. Nie wiedzą, że w niedalekiej przyszłości doprowadzą do wielkich zmian...
-Wiesz co – zaczął wiecznie ubrany w flanelową koszulę włożoną do spodni ciemnoszary szczur.- Na trzeźwo nie mogę się skupić.
-Ja też nie.- odparł ubrany w dżins i brązowy bezrękawnik wilk-konus.

Już dali nam przykład przodkowie, bez alkoholu rozumu nie ma w głowie. Nawet Platon bez wina mówić nie zaczynał.

Głosiła wyskrobana na ławce , na której siedzieli, maksyma. A że mądrości ludowe są zazwyczaj najlepsze, to co się poradzi. Do sklepu pofatygował się Maciek. Spisał się, zdążył w sam raz na dostawę piwa z Niemczech 0,59 groszy za sztukę. Wiedział że to co ich czeka będzie długie i męczące, więc solidnie się zaopatrzył. Widząc wracającego obładowanego paliwem sąsiada Sławek zaszpanował tekstem:
-Nie w jakości lecz w ilości tkwi siła i potęga- radziecka technika-
-Nie popisuj się się znajomością rosyjskiej poezji z lat 50, tylko powiedz mi co my tu kutwa robimy?-
- No jak to co? No widać pamięć dobra, ale krótka. Planujemy jak tu się odwdzięczyć mojemu braciszkowi. Za to wszystko co mu zrobiliśmy...- wilk wypił pierwszego browca-
- Właśnie, tak nas załatwić!- powiedział próbując otworzyć puszkę okularnik.
-Maciek, co ty robisz?-
-Nie widać? Staram się tą pierdołę otworzyć!-
-Ale to zła strona...- Szczur wyciągnął mały nożyk i przekuł piwo-Zresztą to już nie ważne.-podsumował działanie kolegi Sławomir.
Po 3 godzinach siedzenia na ławce.
-Ty słuchaj- zagaił wyraźnie podniecony szczur.
-Słucham-stwierdził Sławomir, który czuł się nieco zagubiony, bo po tym zachodnim piwie ściemniło mu się w oczach.
-Słuchaj, porozmawiajmy z nim jak cywilizowane futrzaki-
-No ty to masz kiepawe-
W doskonałym nastroju ruszyli po telefon. Gdzie? Na pewno nie do własnych domowych. Szukali czy jakaś dobra dusza nie ma telefonu do pożyczenia. Najpierw przy Tesko, potem przy Biedronce. Szczęście obróciło się do nich dopiero przy szkole, która aparycjami przypominała obgryziony klocek Lego.
Przy szkole przez telefon rozmawiał 13 letni koteczek, ot taki szarobury, biała koszula, białe spodenki, ładny plecaczek. Nie spostrzegł że w jego kierunku zbliża się szczur w zielonych spodniach i w koszuli w gaciach, z wilkiem o wielkości skrzata i z pyskiem uśmiechniętym niczym goblin przy torturowaniu elfa.
-No mały widzę ze się nudzisz- rozpoczął Maciek, na co mały skulił uszy , zawinął ogon wokół nogi , i ze strachu otworzył oczy tak że wychodziły z orbit.
-Mamy do ciebie małą sprawę, chcemy pożyczyć twoja małą śliczną komórkę na minutkę.-mały nic nie odpowiedział tylko wysunął rękę z komórką i się skulił. Sławomir ja przechwycił.
-Patrz ile tu opcji, wypasiony sprzęt!-Komórka miała wszystkie dostępne bajery z internetem na czele.
-Nie zachwycaj się tak Maciek, tylko wystukuj stronę Wojtka- Na ekraniku komórki pojawiła się strona główna GoodXXXJoob. Sp. Zoo.
-Blulajn. Chyba to to Sławek.-
- To klikaj.-Klik. Obaj przyłożyli uszy do komórki. Usłyszeli ponętny głos:
- Tu samotna kotka Ewa ... - nie zdążyła dokończyć bo Maciek jej przerwał.
- Eeee, przepraszam, ja nie w tej sprawie.- Powiedział lekko zakłopotany.
-To w jakiej ?- warknęła spikerka.
-Ja do Wojciecha G....Mafia z Południa- dodał po chwili dla zwiększenia zwiększenia swojego i kolegi autorytetu.
-Acha, daje szefa- można było się usłyszeć lekko przytłumione „hej, szefie”.
-Tu Wojciech G. Czego chcecie-
-Pieniędzy, samic i prochów- zażartował Sławek.
-Słuchaj Adrian, ty spasiony buldogu... chwilę poznaje ten głos. Czego chcesz wargu niedorobiony?-
-Zadość uczynienia za straty fizyczne i psychiczne, pijawko!- wtrącił się Maciek.
-No jasne, no i Maciek. Słuchajcie to chyba wy jesteście coś mi winni, leniwe nieroby. Maciek ma mi zadość uczynić za straty fizyczne, kiedy chciał światu moim kosztem udowodnić że wampirów nie ma, wpychając mi do gardła główkę czosnku, a ty braciszku zadość uczynić za straty psychiczne.
-Za co?- odparł zdziwiony wilk-konus.
- Za to żeś mnie nieźle pocieszał kiedy byłem w depresji, krasnalu. Teraz darujcie,straciłem dla was wystarczająco dużo mojego cennego czasu. Mam tu jeszcze jedną pracownicę, śpieszy się jej, musi młode odebrać ze szkoły, a ma jeszcze do wykonania henddżob dla mnie więc ...- tu rozmowa się skończyła, bateria komórki się wyładowała.
-Dzięki mały za pożyczenie komórki, co się tak trzęsiesz? - Na szczęście małego koteczka, szczur i wilk-konus nie zauważyli że jego białe portki zmieniły kolor na żółty. Po otrzymaniu komórki maluch biegiem znikł z horyzontu. Jak wróci do domu dostanie w rzyć z dwóch powodów, za to że marnuje swoje doładowania na obrzydliwe rozmowy, a drugi raz za zabrudzenie spodni, ale to spowoduje że w przyszłości zostanie bokserem wagi superciężkiej. Lecz początki nie są usłane różami, tylko ich łodygami z bardzo wielkimi kolcami.
Tymczasem u Maćka i Sławka zaczęło rosnąć bliżej nieokreślone uczucie upokorzenia, nadszarpniętej dumy i czegoś jeszcze... Czegoś co nie obce jest każdemu Polakowi kiedy słyszy o PZPN i państwowych drogach.
-Maciek, ta pijawka niedorobiona nas obraża normalnie cały czas.-
-Mi to mówisz? Normalnie trza się za to wziąć...-
-Czyli wracamy do punktu wyjścia?-
-Nie, użyjemy argumentu, który ma największą siłę przebicia.- tu się uśmiechną – Bejsbola.
Droga do ich bloku zajęła trochę czasu. Weszli do klatki schodowej która była po niedawnym remoncie ( stara farba barwy jasnego brązu została zamalowana oczojebną zielenią). Zeszli do piwnicy, i wytaszczali stamtąd pudło. Otworzyli wieko.
-No, sprawdzone rozwiązania są zawsze najlepsze.- stwierdził oglądając zawartość pudła wilk-konus.
Tak więc nie mając najmniejszego powodu, ciągnięci niezrozumiałą ambicja zrobienia czegoś pożytecznego, co stanowić będzie przeszłą, teraźniejszą i dalszą osia fabularną tego utworu, postanowili pognębić Wojtka, wampira wilka który nieopatrznie acz z własnej woli dał się przemienić w dziecko nocy i po pewnych perypetiach został Gwiazdorem. Jak wiemy zawsze znajdą się jednostki które widząc szczęście innych postanowią ich z tego zgubnego stanu wyleczyć za darmo, czysto filantropijnie, wszelki dostępnymi lekarstwami.
-Wiesz co, Sławek?-
-Nie.-
-Acha. Wiesz gdzie twój brat pracuje?-
-Motyla noga nie!-
-Musimy to sprawdzić?-
-Gdzie?-
-Jak to gdzie? W miejscu gdzie internet jest za darmo...-
W Cebulowie są 3 biblioteki: Główna, najnowocześniejsza powstała pod wpływem chęci burmistrza Kosy ( bardzo grubego wieprza który mieszka w oddalonym o 4 godziny jazdy od Cebulowa, Nowoosiedlu Nowe) dokształcenia obywateli jego miasta, Biblioteka Północ, tak starej że w dziale litery „T” można znaleźć oryginalne starobabilońskie tabliczki gliniane i Biblioteki Południe w zasadzie niczym się nie wyróżniającej. Maciek ze Sławkiem z celów praktycznych wybrali B. Południe, była najbliżej. Weszli do środka. Za ladą główną siedziała młoda wiewiórka, brunetka z długim, puszystym ogonem\kitą. Po prawej stronie od wejścia stały 3 komputery, efekt dotacji z Unii. Dwa nie działały, a trzeci był zajęty przez jakiegoś psa w zielonej koszuli i nieładem artystycznym na głowie.
-Kuźwa to sobie poczekamy..- powiedział cicho Maciek do brata Wojtka.
-Niekoniecznie, idź na koniec biblioteki i rozsyp jakieś książki, ale tak aby ciebie nikt nie zauważył, coś sobie myślę, że jak bibliotekarka się ruszy to nasz kudłaty przyjaciel też.- Maciek tylko porozumiewawczo machnął pyskiem. Tylko jak osoba która jedyną lektura jest program telewizyjny i nic poza tym i u której najbardziej postępowym z procesów jest analfabetyzm wtórny ma odnaleźć się w labiryncie regałów z książkami?
-A...-powiedział cicho szczur i zaczął wędrować wzdłuż półki z księgami zaczynającymi się na „a”, później na „b” i tak aż do ”ż”. kiedy tam dotarł rozrzucił jakieś książki i zaczął kierować się do wyjścia. Wiewiórka usłyszała jak się książki sypią, ale gdzieś jej umknęło to że w tamtym kierunku ktoś poszedł więc wstała i poszła sprawdzić.
-Stary to twoja szansa- podkusił kudłacza wilk-konus.
- Dobra idę, tylko możesz przez minutkę nie podsiadać peceta, proszę koleś- powiedział pozytywnie podniecony kudłacz.
-Noo jasne, stary.- i kudłacz znikł za młodą bibliotekarką. Za to pojawił się Maciek, cały blady i zdyszany.
-Prawie się zgubiłem... Boże to było przerażające...-
-Przestań gadać i siadaj do kompa.- Przygrubawy szczur usiadł przed monitorem.
- Pra-ca Magisterska, to chyba jakiś majster z tego psa...
-Nie gadaj mi tu o majstrach, tylko to wyłączaj i włączaj internet.-
-”Zapisać przed wyjściem?”-
-Daj spokój Maciek-
-Ok.- klikną na odpowiedź negatywną-Jestem na Necie- Tak klucząc po różnych stronach internetowych wreszcie dotarli do kwatery głównej Wojtka i jego przemysłu filmowego. „GoodXXXJoob. Sp. Zoo z siedzibą przy ulicy L. Flinta 69g ( dawna siedziba Centrum Kredytowego Chwyt Lichwiarza)”. Szczerze się ucieszyli, bo zaczęli się bać tego że będą musieli wyjechać gdzieś dalej niż za Cebulów. Wybrali się tam wieczorem, aby zdemolować studio wilka wampira. Dawna siedziba Chwytu Lichwiarza była zbudowana jako pomnik brzydoty real socu w latach 70, starając się być wielką geometryczną pomyłką na cześć najniedoskonalszego systemu w dziejach. Dwóch zakamuflowanych osobników włamało się frontowymi drzwiami do środka budynku. Po prostu je otworzyli bo były otwarte. Wszędzie było ciemno. Przeszli przez duży hal omijając plakaty na których była wypisana propaganda firmy: „ Najlepsze filmy lekarskie i przyrodnicze tylko u nas...” i takie tam. Nie zwrócili na to najmniejszej uwagi. Podeszli do planu budynku.
-Drugie piętro, studio. To nasz cel Sławek.-
-No to jedziem.- odpowiedział Sławek.
Zaczęli wchodzić po ładnych i nowoczesnych schodach na drugie piętro. Cały budynek zatopiony był w ciemności, ponieważ siadły korki. Wszystko było wyłączone oprócz ochrony budynku która miała własny akumulator. W mig kamery zauważyły zakamuflowanych napastników. Strażnicy którzy ich zobaczyli zawiadomili wilka wampira.
-Dobra rozwiążemy ten problem raz na zawsze. Naprowadźcie ich do planu gdzie kręcimy „Czerwone piekło”, z tego co mi doniesiono główna rola męska się zwolniła bo Adam nie wytrzymał scen tortur i jest teraz reanimowany przez Heńka. Co, zmiany w scenariuszu? Draconia w końcu z wykształcenia jest humanistka, coś wymyśli.- stwierdził wampir.
Jakiś jamnik operator kamery został wysłany na spotkanie dwóm intruzom w celu doniesienia gdzie znajdują się ważne rzeczy które stanowiły by dobry cel do sabotażu. Wpadli na siebie w miejscu kiedy korytarz zakręcał o 90 stopni. Maciek zdzielił biednego operatora o za długich uszach w kark.
-Słuchaj uważnie bo nie lubię się powtarzać, gdzie są kamery i reszta sprzętu ?- grzecznie zapytał się szczur.
-W.. ww..w.. sali 21.- odpowiedział leżący po ciosie jamnik. Sławek lekko pyknął go w głowę. Operator jamnik stracił przytomność. Przeszli jakieś 10 m i wpakowali się do sali 21.
Wszędzie panowały egipskie ciemności.
-Sławek, czy to nie było za łatwe?-
-A co? Tak myślisz?-
-No.-
-Witam chłopcy!- odezwał się za ich plecami pewny żeński głos w którym dało się wyczuć radość.
Zapaliły się wtedy w pomieszczeniu czerwone mrugające lampki. Na ścianach można było dostrzec różne katowskie zabawki o różnym zastosowaniu. Intruzi obrócili się . Ujrzeli przed sobą dwumetrową , czerwoną jak krew smoczycę z rozłożonymi, potężnymi skrzydłami. Znów się obrócili.
-Co robimy Maciek?- Wtedy przypatrzyli się na cień smoczycy na ścianie który pojawiał się i znikał kiedy światełka świeciły lub gasły. Miał dwa ogony... Kolejny obrót w kierunku smoczycy. Potwierdzili ich obawy.
- Spierdalamy!!!- wrzasnął szczur, puścił bejzbola i wybiegł dosłownie przez okno. Sławek powtórzył tą czynność po 3 sekundach. Wojtek był podrajcowany, myślał że ma ich z głowy. Mylił się...
Dzień następny. Maciek leży w łóżku. Pije wódkę 75 procentówkę. Rozmyślał nad różnymi sprawami. „Wybor-ówka” tak zwał się napój który teraz pił. „ Odkręć butelkę, chlipni na kiełka, i przeczytaj póki możesz co dzisiaj ci Wyborówka powie” głosił napis na etykiecie. Szczur popatrzył się na korek. „ Jeśli nie jesteś w stanie rozwiązać zadania, rzuć okiem jak doszło do tego że musisz je wykonać.” Maćka olśniło. Chwycił za telefon i zadzwonił do Sławka.
-Mam rozwiązanie!!-
-To dobrze, gdzie się spotykamy? Tam gdzie zwykle?
-Ehe.- Rozmowa się urwała. Szczur ubrał swój ulubiony strój uniwersalny, czyli znane nam spodnie i flanelową koszulę. Wyszedł z mieszkania i choć wilk konus mieszkał piętro wyżej, wyszedł z bloku. Usiadł na ławce przed monopolowym. Po chwili doszedł do niego Sławek.
-No i co, gadaj-zaczął skonusiały wilk.
- Słuchaj, czytając bardzo mądrą książkę, której tytułu teraz nie pamiętam, doszedłem do wniosku że nielegalnie twojego brata się nie zagnie. Ale w tym momencie na pomoc przychodzi nam : DEMOKRACJA.-
-Boże, co ty czytasz?- zdziwił się Sławek.
-Nie przerywaj. Co zrobić aby filmy z wampirami stały się nudne?- wilk konus poczuł się głupio.
-Toż to banalnie proste!!!- stwierdził.- Inicjatywa obywatelska!-
-Ikzakli- potwierdził szczur.
-Ale chwilkę.-zastopował Sławek.
-Tak-
- Jaka będzie treść tej inicjatywy?-
-Eeeee...-
-Cholera, trzeba będzie iść do szkoły aby ktoś pomógł nam napisać...-
-Gdzie tam, od razu do szkoły. Do Kościoła !!! Czego nie wiesz, księdza pytaj. Tak mi tatko mówił, zanim poszedł po te feralne papierosy...-
-Że co?- nie zrozumiał Sławek.
-No wtedy go ufo porwało i jeszcze nie oddało.-
-Spoko rozumiem, pewnie przez to nie palisz?-
-Tak.-
Kościół po wezwaniem św. Berety Molla buł dużym, majestatycznym i symetrycznym budynkiem ze spiczastym dachem położonym przy cebulowym lesie. Z założenia miał być seminarium, ale po serii afer związanych z przyszłymi nauczycielami z tego pomysłu zrezygnowano. Proboszcz Edward Wielecki był starym, wiecznie zgarbionym borsukiem o głosie dona Corleone. Jego głównym celem było wkupienie w boskie łaski parafian, a że to on głównie był kontaktem między Bogiem a futrzakami, to należało wkupić się w jego łaski aby otrzymać zbawienie. Drugi na trzech księży był cichym liskiem o ładnej posturze i pięknej czerwono białej kicie. Z kolei on bardzo dbał o dusze najmłodszych owieczek... Jako ciekawostkę dodam to że nazywał się Jerzy Kunte. Trzeci i ostatni to przystojny szary zając Zbigniew Szybki. Szanowany i lubiany przez wszystkich mieszkańców Cebulowa 236 letni wampir. Oczywiście o tym że to krwiopijca nikt nie wiedział. Nawet młode parafianki na które miał tajemniczy i dziwny wpływ.
-To do którego księdza idziemy?- zapytał Maciek.
-I ty się jeszcze pytasz? Do Fanatyka.- Ks. Szybki był nazywany fanatykiem przez swoje płomieniste i oskarżające wszystkich kazania.
Wilk i szczur wpakowali się do kościoła. Najpierw spotkali tam ojca Kundte który szukał miejsca do zawieszenia obrazu pt. „ Najświętsze maleństwo”. Zapytany gdzie jest ojciec Szybki, lis zwinął kitę i stwierdził że ma ostatnie namaszczenie żółwia Henryka.
-Tak, tak. Henryka Misawskiego. To ten 80 letni żółw. Co się stało? Podobno kiedy kąpał się ze swoją żoną pumą Lizą przewrócił się i jest w ciężkim stanie. I chyba właśnie teraz wybija jego godzina bo wezwano ojca Szybkiego do niego- odparł poproszony przez Sławka o więcej informacji lis. Plotka która rozniesie się po pogrzebie będzie mówiła, że to jego 23 letnia żona go popchnęła, aby przyspieszyć przybycie kostuchy po męża który był bardzo bogatym gadem, ale plotek raczej się nie rozpowiada. W końcu przybył do kościoła szary zając. Wszedł do gabinetu i poprosił petentów do siebie.
-Szczęść boże ojcze- powiedzieli naraz szczur i wilk konus.
-Na wieki wieków. W czym mogę pomóc?- grzecznie się zapytał zając.
-Chodzi o to aby pomógł nam ojciec napisać reformę która spowoduje całkowitą wolność osobistą i kulinarną dla wampirów.-
Kocham was moje lumpy, pomyślał sobie Szybki. W najśmielszych snach nie wyobrażał sobie tego aby podeszły do niego futrzaki które poproszą o pomoc w napisani aktu który pozwoli „pokazać kły” wampirom w sposób zgodny z prawem. I teraz na darzyła się taka okazja.
- W porządku, ale nie będzie to wcale proste- bredził, od kiedy został księdzem zapisał aż siedem wersji takiego aktu, ale czego nie robi się dla pozorów.-Na wasze szczęście napiszę to za darmo.
-Bóg zapłać- wrzasnęli obaj szczęśliwi petenci. Po dwóch dniach i 5 litrach piwa dalej otrzymali projekt ustawy. Ba nawet zaoferował pomoc w zbieraniu głosów na co oczywiście Maciek ze Sławkiem się zgodzili. Stare babki które Szybki omamił przez jego co niedzielne audycje w pewnym znanym radiu katolickim ruszyły podpisywać inicjatywę obywatelską. Oczywiście cała ta inicjatywa była prawnie rozpoczęta i kontrolowana przez Maćka F. i Sławomira G. Kiedy ją przegłosowano i uchwalono, Maciek w rozmowie z Sławkiem stwierdził : -Poszło nam to wszystko za prosto.” Kiedy na świecie zaczęło dochodzić do rozruchów i rebelii, a prezydent pojawił się w telewizji i stwierdził że winę za wprowadzenie stanu wojennego obarcza dwóch mieszkańców miasta Cebulowa z Małopolski Maciek stwierdził że piwo przestało mu smakować. Następnie poszedł na górę aby pogadać ze Sławkiem. Wilk konus otworzył mu drzwi kiedy tamten zapukał 3 razy.
-Cze, co porabiasz?- jako tako zaczął szczur.
-Oglądam tv...-
-I co?-
-Mówiłem ci że trzeba mojego brata zostawić w spokoju!!-
-Kiedy? To ty chciałeś w zasadzie za nie wiadomo co mu dokopać! Udało się to tobie w 100 procentach!-
-Nie kłóćmy się już teraz o to!!-
-Spoko!! Ale co z nami będzie?!- kiedy szczur to powiedział ktoś zaczął łomotać o drzwi.
-Jak ty czegoś nie pierdi********!- stwierdził Sławek.
Od kliku to kilkunastu lat później. Zoo w Cebulowie, Wydra niska ale szczupła z czarną pręgą po ojcu skunksie oprowadza młode futrzaki. Przystanęli przy jednej bardzo dużej klatce.
- Tu młode wampirki widzicie ciekawe żywe eksponaty : szczura Maćka F. i Sławomira G. Są to chodzące legendy. Nie są wampirami tak jak ja czy ty, tylko istotami żywiącymi się białkami. Ale równocześnie są też bohaterami dla nas, bo jako pierwsi z pomocą ojca Szybkiego zaczęli aktywnie walczyć o nasze prawa.- kiedy przeszła ta grupa zwiedzających podszedł Wojtek.
- Przez ciebie konusie musiałem wyjść za mąż i iść do prawdziwej pracy!!- wypominał mu to od kilku do kilkunastu lat i jak zawsze odchodził nie uzyskując żadnej odpowiedzi. Kiedy on odchodził Maciek z Sławkiem mówili : „ Fak jea! Jesteśmy legendami!”.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
0
(+0|-0)
Opowiadania: Xstreem "Inicjatywa obywatelska"
Wysłano: 15.08.2010 0:51
Efekt romansu wilka i lisicy
Anthro
kazdy popełnia błędy więc się nie martw ^^
Jak pisanie sprawia ci radość to pisz gdyż jeno radość sie liczy ^^
praca nad warsztatem i możliwość przelewania uczuć na białą kartę jest piękna sama w sobie ^^
nie poddawaj się

^^