Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Iblis - Spisując szepty II  
Autor: Iblis
Opublikowano: 2014/3/3
Przeczytano: 928 raz(y)
Rozmiar 4.28 KB
1

(+1|-0)
 
Miłego..

Wyczekiwał świtu siedząc na twardym kuchennym krześle, spoglądał przez otwarte okno na podjazd. Upił łyk gorzkiej zielonej herbaty i ze stuknięciem odstawił żeliwny kubek.
-Czego się dowiedziałeś?
Sael, który zmaterializował się za plecami Kai'a drgnął, nawet on bywał zdumiony jego umiejętnościami.
-Cóż... - zaczął - Niczego dobrego. Jeszcze nikt się jej nie wyrwał. Nie znany jest też sposób na pokonanie Enrzy.
Mocne uderzenie pięścią w stół wywróciło naczynie rozlewając resztę płynu.
-Mamy kontrakt Sael! Masz mi dostarczać informacji.
Youkai drgnął, a spod maski dobył się warkot przypominający drwiący zdławiony śmiech.
-To co... Zobaczyłeś - mruczał demon - niezwykle tobą poruszyło. Wy ludzie przywiązujecie wielką uwagę...
-Dość! - krzyknął wstając - Jadę do miasta, zostań i pilnuj domu.
Luźno narzucił ramoneskę na ramiona i wyszedł nawet nie zamykając drzwi. Poranna mgła zdążyła się podnieść, a mimo wilgoci było ciepło. Wsiadł do swojego samochodu, czarnej Impali. Czuł zapach chłodnego metalu i skóry, zacisnął mocno palce na kierownicy. Struna, która drgnęła w jego duszy za sprawą Youkai czyniła go niezwykle drażliwym. Nawet wspomnienie tego jak naprawiał ten samochód doprowadzało go do furii.
-I tak oto mój spokój runął. - rzucił ponuro
Nawet przejażdżka pustymi drogami nie koiła nerwów. Gdy dojechał do małej pobliskiej miejscowości większość ludzi jeszcze nie wstała. Jedynymi budynkami były ceglane kamienice i niewielkie domy, typowa architektura tworząca klimat takich miasteczek. Zaparkował przed niewielkim sklepikiem. Gdy otworzył drzwi te uderzyły w dzwonek, a spomiędzy regałów powitała go niemłoda już sprzedawczyni. Posłał jej tylko krótkie spojrzenie i kiwnięcie na powitanie. Chwycił koszyk i zaczął pakować kolejne produkty.
Z rozmyślań nad obiadem wyrwał go dźwięk otwieranej kasy i ciche westchnienie ekspedientki.
-Czy coś się stało? - zagadnął wychylając się zza rogu regału
-Nic takiego. - odparła - Kasa się psuję, jest zwyczajnie stara.
Wzrok Kai'a padł na ladę, gdzie obok kasy leżał czarny kłębek przypominający tuman kurzu spod długo niesprzątanego łóżka.
-Pozwoli mi pani zerknąć? Wuj miał podobny problem w swoim sklepie. - skłamał
Gdy kobieta przytaknęła wszedł za ladę i uniósł kasetkę.
-Tam gdzie cień, wędruję też światło. - szepnął stukając dwoma palca w spód
Kłębek warknął zadziwiająco groźnie lecz odtoczył się po blacie i zniknął gdzieś w przestrzeni.
-Proszę, teraz nie powinno być problemu. Star problem w wygiętym dnem, które uderza w mechanizm.
Kobieta podziękowała mu promiennym uśmiechem, wrócił więc do zakupów.
Usłyszawszy dzwoneczek odruchowo się odwrócił w stronę drzwi. Struna w duszy znów drgnęła i zalała go bólem, choć nie tak silnym jak w nocy. Dopiero chwilę później do jego świadomości dotarła prawda, bowiem przez ten ułamek sekundy zamiast nieznanej mu kobiety widział Ją. Omam? Zwykłe przewidzenie czy złudzenie wywołane przez... Nie miał pojęcia przez co.
Zły sam na siebie skończył zakupy i wyszedł jak najszybciej mógł. Wrzuciwszy zakupy do bagażnika wsiadł za kierownice i ruszył z piskiem opon klnąc sam na siebie.
-Kai. - usłyszał cichy szept
Po plecach przeszły mu ciarki, nie odwrócił się jednak udając głuchego.

-Sael! Jestem. - krzyknął otwierając drzwi
Youkai zmaterializował się w przedsionku stając przed blondynem. Na jego nieme pytanie pokręcił głową co skutkowało tylko gniewnym warknięciem chłopaka. Ruszyli do kuchni.
-Możliwe, że dziś nasz kontrakt się dopełni. - rzucił cicho
Mimo, że tego nie widział był pewien triumfalnego uśmiechu skrytego za maską.
-Cóż... Byłem świadom, że to skończy się w ten czy inny sposób. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie zbyt boleć. I że moja dusza będzie ci smakować.
Bijąca gorycz nie pozwoliła demonowi się już odezwać, miast tego skupił się na wielkim głodzie który czuł.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.