Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Iblis - Spisując szepty III  
Autor: Iblis
Opublikowano: 2014/3/3
Przeczytano: 943 raz(y)
Rozmiar 5.38 KB
1

(+1|-0)
 
A teraz szybko! Puki wena siedzi...

Po całym domu niósł się zapach smażonego mięsa, ziół, przypraw i pomidorów. Kai stał nad wysokim garnkiem w którym dusiło się mielone mięso, właśnie dodawał bazylię i oregano rozkoszując się ich słodkim zapachem. Pociągnął nosem z uśmiechem i dodał jeszcze szczyptę soli.
-Mówię ci Sael, bez ziół i dobrych pomidorów spaghetti nie zrobisz. Chociaż wszystkie składniki są równie ważne... Kurewsko dawno nie jadłem spaghetti. - westchnął
Youkai stał oparty o kuchenną szafkę przyglądając się poczynaniom blondyna, dla niego gotowanie było czarną magią. Choć mimo swej natury spożywał i to często ludzkie posiłki, było to dla niego jak narkotyk. Niepotrzebne do życia, ale przyjemne.
-Strasznie lekko do tego podchodzisz. - szepnął lecz Kai zdawał się nie słyszeć
Tarł właśnie kostkę sera i mieszał mięso by się nie przypaliło.
-Chyba nigdy przy tobie nie robiłem tego dania, co? Nie przypominam sobie. Mam swój tajny składnik. - opowiadał żywiołowo - Popatrz, to porter. Ciemne gorzkie piwo wyważy smak słodkich ziół i papryki.
To powiedziawszy wyciągnął z lodówki butelkę z ciemnego szkła, która pokryła się kropelkami rosy.
Dopiero teraz poczuł gorąc, który panował w kuchni. Sprawnym ruchem noża otworzył piwo i upił łyk rozkoszując się ciężkim napitkiem. Następnie dolał piwa do garnka i nakrył go zdejmując z ognia.
-Myślę, że będzie ci smakować. - rzucił otwierając okno
Chłopak usiadł na parapecie opierając się i upijając ciemny płyn z butelki. Starał się oczyścić umysł z wszelkiej myśli, co nie było łatwe. W jego głowie kotłowała mu się jedna myśl - czy to koniec?
-Nie... - rzucił pod nosem
Sael spojrzał na niego, nie odezwał się jednak.
Gdy zasiedli do stołu Kai nałożył sobie podwójną porcję i zabrał się za jedzenie popijając porter. Nawet Youkai odsłonił usta by móc zjeść, ale nie więcej. Pisarz widział już je kilka razy, choćby gdy popijał herbatę, były całkowicie normalne i ludzkie. Zastanawiał się jak wygląda reszta jego twarzy, czy jest jakoś zdeformowana? Czy w tej ostatniej chwili dane będzie mu ją ujrzeć?
-Pożyjemy zobaczymy. - zakpił w myślach
Po posiłku zasiadł za laptopem by spisać ostatnie uwagi do swojej książki. Miał umowę z wydawcą by w razie nagłej śmierci ktoś mógł dokończyć jego dzieło na podstawie notatek.
-Trzeba być na wszystko przygotowanym. - szepnął sam do siebie
Następnie zrobił obchód po całym domu podlewając wszystkie rośliny, nawet nie zauważył kiedy nadszedł zachód słońca. Wtedy to zasiadł na tarasie za domem na rozłożonych poduszkach z podgrzewaczem do sake, do którego dorzucał niewielkie szczapy drewna. Chwycił czarkę i wyciągnął butelkę z wody.
-Napijesz się ze mną? Ten ostatni raz? - zapytał podając demonowi naczynie
Ten przyjął je i upił łyk z cichym pomrukiem.
-Dobre. To ta butelka na specjalną okazję?
-Taa.. Sake z prefektury Kochi, Junmai daiginjo.
Ciepły trunek rozlał się na języku i w trzewiach, nie piekł jak wódka lecz jego delikatny specyficzny smak dawał ukojenie zmysłom przytępiając je.
-Chyba czas spać... - rzekł po trzeciej czarce

Gdy rzucił się na łóżko już czuł jej obecność, jedyne co zrobił to przewrócił się na plecy, nie walczył. Był gotowy. Spojrzał na czarną postać, zdawała się dziwnie bezkształtna i niewiarygodnie wątła.
-Już czas. - wychrypiał głos
Enrza zbliżyła się wystawiając przed siebie patykowate palce.
-Twoje serce należy do mnie!
Spojrzał w miejsce gdzie powinna mieć oczy, na tę bezładną masę.
-Nie... Nie do ciebie. - szepnął bardziej do siebie
Gdy tylko demon stanął nad Kai'em nadeszła pierwsza fala bólu kiedy pękały wszystkie bariery. W jego głowie poczęły przewijać się kolejne obrazy z jego życia, na każdym była Ona. Widział wszystkie smutki, swoje winy...
-Nie... - szepnął - Nie tak.
W akcie ostatniej woli i świadomości zaczął wspominać, wszystkie jego radości. Jej uśmiech. nawet teraz gdy umierał, gdy palce dotarły do jego serca ten widok... To ciepło przywołało uśmiech na jego twarzy.
Youkai zawył, zaciskając dłoń wnikającą w tors blondyna.
-Nie! Co ty robisz? - szarpnęła się
Natłok przepływający przez myśl Youkai aż bolał, wszak nie tym się żywiła. Znów wydobyła z siebie ten wibrujący dźwięk, jeszcze wyższy i dłuższy niż za pierwszym razem. Kolejne fale bólu przetaczały się przez ciało pisarza, oboje szarpali się tak fizycznie jak i na wyższym poziomie świadomości.
Aż w końcu coś pękło, delikatna nić która utrzymywała Enrzę w jej postaci. Tysiące pojedynczych mniejszych dusz rozlało się niczym woda z pękniętego naczynia, a sam pisk przeszedł w apogeum. Demon w ostatnim geście nienawiści szarpnął palcami... I wszystko ustało, a cisza która nastała była tak przejmująca jak potrafi być tylko w najstarszych kaplicach. Ustała też świadomość Kai'a, który czuł jak uchodzi z niego ostatnia iskra życia... Zamknął oczy z bolesnym uśmiechem.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.