Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Iblis - Spisując szepty VIII  
Autor: Iblis
Opublikowano: 2014/12/1
Przeczytano: 761 raz(y)
Rozmiar 6.17 KB
1

(+1|-0)
 
Kai biegł przez las zręcznie wymijając drzewa i krzaki, jego zmysły pracowały na najwyższych obrotach. Sael zaś zdawał się płynąć w przestrzeni trzymając się tuż za nim.
-I wzbij się wysoko by przebić nieboskłon. - skończył recytować
Przystanął na chwilę i sięgnął świadomością jak tylko daleko mógł, czuł różne Youkai w tym i Lisicę.
-Tędy! - rzucił
Ostatni ślad prowadził w stronę rzeki, czuł jej chłód, choć nigdy nie zwiedzał tej okolicy instynktownie znajdywał ścieżki. Przyśpieszył jeszcze z obawy przez co nie zdążył się zatrzymać i wpadł do wody. Szczęściem było tam płytko, przetoczył się tylko po kamieniach obijając plecy, poczuł przenikliwe zimno. Nagła zmiana temperatury w tak upalny dzień była nie małym szokiem, zerwał się na równe nogi. Znów rozszerzył swoją świadomość, choć nie musiał. Spojrzał na brzeg gdzie wśród liści napotkał szafirowe oczy.
-Hej! Spokojnie... -
-Uciekaj! - przerwała mu
Nie ruszył się, doskonale wiedział o demonie stojącym za nim. Zręcznie się uchylił przed spadającym ciosem, szpony z sykiem przecięły powietrze tuż obok ciała. Myobu wyskoczyła z krzaków w kierunku srebrnowłosego, ten jednak powstrzymał ją jednym gestem. Odwrócił się by spojrzeć na napastnika, wtedy przyszła fala mdłości. Okropny i paraliżujący impuls rozlał się od żołądka na resztę ciała. Coś takiego czuł tylko raz, gdy podczas pierwszego spotkania z Saelem. Ukierunkowany lęk jaki potrafili wywołać Starsi, ich naturalna zdolność obezwładniania umysłem. Kai nałożył kolejną barierę, która osłabiła działanie trucizny strachu. Dopiero teraz mógł przyjrzeć się jemu... Był to niezwykle stary Youkai. Wyglądałby całkowicie ludzko, gdyby nie kilka szczegółów. Ubrany w czarną długą szatę z kapturem pokrytą drobnymi łuskami na całej powierzchni wyglądał niezwykle władczo. Długie czarne palce o pięciu stawach wystawały z rękawów, a puste oczy spoglądały z cienia materiału. Reszta twarzy zdawała się nie istnieć i przypominała czarny dym zamknięty w naczyniu, choć mogło mu się tylko wydawać.
-Gaki! - zakrzyknął Sael
Demon nie odezwał się, tylko jego świadomość przekazywała to co chciał. Nie był to ani obraz ani ścisła myśl.
"Nie wtrącaj się"
Pisarz mocniej zacisnął palce na rękojeści trzymając ostrze skierowane w dół.
-Więc to ty ją dręczysz? - spytał pewnym głosem - Czego Starszy chce od pomniejszego leśnego ducha?
"Głód" - kolejna telepatyczna sugestia
-Nie bądź śmieszny! Jesteś jednym ze starszych! Zostaw ją w spokoju.
"Zginiesz! Odejdź!"
Sael usiadł w seiza unosząc się jakieś pół metra nad ziemią, jak zwykle nie wtrącał się w jego walkę z Youkai.
-Jeśli go zjesz to zostaw jego duszę, należy do mnie! - zaśmiał się
"Jest twoja!"
W tym ostatnim ułamku chwili, gdy myśli Lisicy kotłowały się z obawy, umysł Kai'a był tak czysty jak nigdy. Była to jego pierwsza walka ze Starszym, ci bowiem z reguły byli przyjaźni. Albo chociaż spokojni.
-Maska kości i krwi! Władco przebywający na wygnaniu! - rozpoczął recytację
W chwili w której Gaki wystrzelił w kierunku Widzącego jego ciało przebiły czarne ciernie, jednak Youkai niczym mgła rozwiał się i pojawił tuż przed nim. Zaklęcie zawiodło, tego się spodziewał po kimś tak potężnym. Błysnęła stal, coś czym Youkai nawet nie próbował się przejmować. Kpiący uśmiech zwiastował zgubę, ostrze zagłębiło się w ciało, z którego zamiast krwi wystrzeliła smuga czarnego dymu. Demon szarpnął się rozdzierając ranę jeszcze bardziej, jego myśli przy tym rozlewały się wokół atakując wszystkich. Lisica niemal nie zemdlała, na Kai'u nie robiło to już tak wielkiego wrażenia. Gaki resztkami siły sięgnął szponami i szarpnął po placach pisarza. Zawył i upadł na ziemię tuż obok rozwiewającego się jak mgła demona.
-Nie! - usłyszał jeszcze niem ból całkowicie go pochłonął
Z ran sączyły się strużki tego samego dymu.
-Nie dotykaj go.
Słowa Saela zatrzymały dziewczynę nim ta dopadła do ciała srebrnowłosego.
-Ta trucizna cie zabije.
Łzy już jej płynęły po policzkach, nawet on musiał się przed tym ugiąć.
-Spokojnie, przeżyje. Ale potrzebuje pomocy. Zaklęcia tu nie wystarczą. Potrzebuje ziół. Małe białe kwiatki tej wielkości. - zaczął pokazywać - Dużo płatków. I jeszcze takie rozłożyste, błękitne w czerwone plamki. Na pewno znasz.
Myobu dławiąc się płaczem pochyliła się nad trawą, jeden ruch jej dłoni i z ziemi zaczęły wyrastać rośliny. Była to naturalna umiejętność leśnych duchów, które tak mocno były związane z naturą.
-Doskonale. - rzekł
W dłoniach roztarł płatki kwiatów i sprawnym ruchem rozłożył w miejscach rozerwanego ciała. Gęsta czarna krew sączyła się po ubraniu i spływała dalej w dół. Demon nucił przy tym słowa niezrozumiałe nawet dla Lisicy.
-To nie wystarczy. - załkała
Sael też to wiedział, organizm Kai'a pierwszy raz musiał zmierzyć się z tak silnym przekleństwem. Gdyby kiedyś wcześniej próbował się uodpornić...
-Opętam go. - rzuciła ocierając łzy
-To jest jakiś sposób. - pomyślał
I tylko tyle zdążył zrobić, bo dziewczyna już wniknęła w ciało i umysł znikając mu przed oczami.
Na tę jedną chwilę ich myśli zlały się w jedno, zaraz jednak stając się tylko zatartymi wspomnieniami u tego drugiego. Demoniczna magia Kitsune rozlała się wypierając truciznę na zewnątrz. Tyle była wstanie zrobić nim moc Widzącego zmusiła ją do wycofania się, przez kolejną chwilę widziała różne niezwykłe rzeczy. Nawet takie, o których sam Kai nie miał pojęcia.

Ocknął się w swoim łóżku, wśród całkowitych ciemności. Jednak doskonale widział Saela siedzącego obok i Myobu leżącą zwiniętą w kłębek w jego nogach. Sam się wszystkiego domyślił, wystarczyło że wymienili spojrzenia.
-Dziękuję! - szepnął głaszcząc ją po włosach
Odpowiedziało mu ciche mruczenie.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.