Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Iblis - Spisując szepty IX  
Autor: Iblis
Opublikowano: 2014/12/17
Przeczytano: 805 raz(y)
Rozmiar 3.87 KB
0

(+0|-0)
 
Kai obudził się pierwszy, spojrzał na śpiącą jeszcze Lisicę. W promieniach porannego słońca jej włosy mieniły się niczym złoto w ogniu kuźni. Wstał ostrożnie, by jej nie zbudzić, nakrył ją jeszcze rogiem kołdry w który się natychmiast wtuliła. Zszedł do kuchni zakładając po drodze koszulkę, Sael już siedział za stołem.
Nie czuł żadnego bólu gdy schylał się do szafki, leczenie za pomocą ziół i demonicznej magii było doskonałe.
-Jak się czujesz?
-Nadzwyczaj dobrze. - rzekł wstawiając wodę
-Ta trucizna powinna cie zabić.
Youkai z chłodem przyjął kubek, który pojawił się przed nim, upił łyk.
-To ona cie uratowała.
-Wiem.
Blade wspomnienie dotknięcia umysłu, tylko tyle pozostało w jego pamięci. Rozgrzał patelnie i wrzucił nań plastry boczku, rozbełtał jeszcze jaja i starł ser. Chwilę później trzy talerze stały na tacy razem z dzbankiem lemoniady i wysokimi szklankami.
-Idź do ogrodu. - rzucił
Sael zabrał tacę i wyszedł na taras, srebrnowłosy zaś wrócił do sypialni. Myobu dalej spała, teraz rozłożona na całym posłaniu.
-Hej! - rzekł cicho szturchając ją - Wstawaj, śniadanie.
-Jeszcze pięć minutek... - wymamrotała
-Myobu!
Podskoczyła nagle i spadła za łóżko z cichym jękiem.
-W-witaj. - odezwała się cicho
Niepewnie wychyliła się zza materaca patrząc wielkimi oczyma i strzygąc lisimi uszami. Kai zaśmiał się cicho i podał jej rękę by pomóc wstać. Szybko jeszcze poprawiła szatę i uśmiechnęła się delikatnie rumieniąc się.
-Zrobiłem śniadanie.
-Nie chcę się narzucać.
-Uratowałaś mi życie, nie daj się prosić.
Chwycił ją za rękę i delikatnie pociągnął prowadząc na taras, gdzie czekał już Starszy. Zasiedli za niewielkim stolikiem i zabrali się za jedzenie.
-Wyspałaś się?
Kiwnęła głową żując kawałek skórki od chleba.
-Czy ty... Zabiłeś go? - spytała po chwili
Mógł się tego spodziewać, mimo wszystko był Widzącym, ona zaś Youkai. Spojrzał jej w oczy na chwilę zatracając się w ich błękicie, chciał tym spojrzeniem pokazać jej, że mówi prawdę. Nie chciał jej strachu.
-Nie, nie zabiłem. Na nóż nałożyłem błogosławieństwo, które pozbawiło go sił. Przez wiele lat nie wróci do poprzedniego stanu. I długo nie będzie urządzać polowań.
Przez moment zdawało mu się, że dostrzega cień smutku na jej twarzy. Zaraz jednak uśmiechnęła się i upiła łyk lemoniady.
-Może się lepiej poznamy, Myobu?
Z entuzjazmem kiwnęła głową.
-Opowiesz mi coś o sobie?
-Ale co? - spytała znów zakłopotana
-Skąd jesteś? Co lubisz robić? Sama też pytaj.
Zastanawiał się chwilę, widział jak ciężko jej mówić o sobie.
-Lubię jeść. Często łowię nad rzeką. A ty? Jak stary jesteś? Ludzie z czasem siwieją, prawda?
Zaśmiał się głośno o mało przy tym nie dławiąc kawałkiem boczku.
-Nie. - odparł po chwili śmiejąc się- Nie jestem stary. Osiwiałem po tym jak spotkałem Enrzę.
Oczy Lisicy wytrzeszczyły się z przerażenia.
-Enrzy? - spytała bezwiednie
Sael chrząknął głośno i zebrał talerze po czym zniknął we wnętrzu domu. Nastąpiła chwila ciszy przerywana stukaniem naczyń.
-Może tu zostaniesz? Przydało by się jakieś towarzystwo poza nim, bywa dość upierdliwy.
Szafirowe oczy tym razem wyrażały zaskoczenie.
-No co? Zapewniam cztery posiłki dziennie i pełną swobodę.
-Ja nie... - zająknęła się
-Dobra. Przemyśl to... A teraz leć pod prysznic. Jak wrócisz to zapraszam na ciasto. Zaraz coś upiekę.
Myobu spojrzała na swoją szatę, w ciągu ostatnich dni wiele przeszła, była brudna i rozdarta w kilku miejscach. Znów niepewnie kiwnęła głową, ale w myślach aż jej huczało.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.