Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Iblis - Spisując szepty XII  
Autor: Iblis
Opublikowano: 2015/4/12
Przeczytano: 825 raz(y)
Rozmiar 6.93 KB
0

(+0|-0)
 
I coś jeszcze...

Wszechobecna wilgoć wnikała w ubrania gdy biegł przedzierając się przez las. Powietrze było krystalicznie czyste po burzy, a zapachy oszałamiały zmysły. Kolejny krzyk, Kai odbił nieco kierując się do źródła. Gdy wbiegł między kolejne drzewa ujrzał groteskową masę macek, galaretowaty Youkai trzymał coś w swych czarnych oślizgłych odnóżach. I owo coś krzyknęło kolejny raz.
-A łańcuch co duszę więzi pękł... - wyrecytował
Białe światło oślepiło wszystkich, demon wydał z siebie nieartykułowany dźwięk i odpełzł upuszczając mniejszego kuzyna wśród igieł i liści. Ten wstał natychmiast i otrzepał się, był niewiele starszy od Myobu. Z tą różnicą, że jego włosy i sierść były koloru błota.
-Ha! Dałbym radę. - rzucił wyszczerzając kły
-Taa... Wierzę.
Myobu wychyliła się zza pleców pisarza i pociągnęła go za rękaw, spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się. Psowaty zagwizdał na dziewczynę.
-Co taka śliczna lisiczka robi z.... Człowiekiem? - wypluł ostatnie słowo
Jej policzki zapłonęły i schowała się za Kai'em, dołączył do nich Sael krocząc dumnie.
-A! - zaśmiał się - Witaj Starszy. To twoja zabawka?
Wskazał białowłosego, ten skrzywił się patrząc wyzywająco,
-Nie, młody! Akurat ja tu rządzę, a ona jest pod moją opieką. - położył jej rękę na ramieniu - Chodźmy.
Zostawili Youkai za plecami, chwycili koszyki i do południa zbierali różne rośliny. Lisica okazała się niezwykle pomocna w poszukiwaniach, doskonale też znała się na ziołach i ich właściwościach.
Po powrocie wszyscy chwycili za szklanki lemoniady z miętą, którą Kai zrobił rano i odstawił do lodówki. Widzący zabrał się za oczyszczanie składników i wiązania poszczególnych rodzai ziół w pęczki do suszenia.

XXX

-Jeszcze raz ci dziękuję za pomoc. - rzucił rozsiadając się na poduszkach
Podał jej kubek słodkiego mlecznego napoju, sam upił łyk. Spojrzał na zachód słońca, z tarasu wyglądał niezwykle malowniczo.
-Nie ma za co. - odparła nieśmiało
Znad płotu wyłoniła się głowa psowatego Youkai.
-Hej mała! - zawołał
Lisica skuliła się w sobie.
-Chcesz się wyrwać od tego ponuraka?
Nieśmiało spojrzała na Kai'a, ale ten z uśmiechem kiwnął głową.
-Nie trzymam cie na siłę, jeśli chcesz to leć się pobaw. - pogłaskał ją po głowie
Uśmiech udzielił się i jej , wstała i pobiegła do chłopaka, a ten przeskoczył przez płot.
-Jestem Greac.
-Myobu.
Białowłosy patrzył jak ganiali się i łapali za ogony w sobie tylko znanej grze.
-Oho! Nasze stadko się powiększa? - usłyszał Sael'a za plecami
Odpowiedział dopiero po chwili.
-Nie podoba mi się. To duch dzikiego psa, może być Gaki. Na wszelki wypadek umieszczę niedługo bariery.
Upił łyk chłodnego napoju i spojrzał w niebo, westchnął.

XXX

Kai postawił talerze i zasiadł do posiłku razem ze wszystkimi, również i Greac tam był.
-Mogłeś dać więcej mięsa. - rzucił grzebiąc widelcem w talerzu - I oszczędzić sobie warzyw.
Myobu zaczerwieniła się ze wstydu, to ona poprosiła by mógł zostać. Białowłosy spojrzał karcąco na Youkai.
-Nie chcesz to nie jedz, warzywa są zdrowe i smaczne.
Jego ton był niczym u rodzica napominającego dziecko. Psowaty już się nie odezwał, zabrał się za to za jedzenie. Choć o kulturze z jego strony można było jedynie pomarzyć.
-Smacznego Myobu,. - rzekł z uśmiechem
Po śniadaniu wspólnie pozmywali, choć bez udziały chłopaka, Kai zaprał się za pisanie wszak termin gonił.
Spokój przerwał odgłos tłuczonego szkła, w jedną krótką chwilę znalazł się w kuchni. Zastał tam Youkai stojącego nad fragmentami butelki i szkarłatną plamą.
-Co się stało?
-Chciałem się napić tego soku. - wymamrotał
Białowłosy chwycił odłamek z nalepką, jego zamaszyste i pochyłe pismo było łatwo rozpoznawalne.
-To nie sok, to było trzyletnie słodkie wino.
Psowaty wzruszył lekceważąco ramionami, tego było już za wiele.
-Won. - powiedział cicho - Won mi z oczu.
W jego głosie nie było gniewu czy groźby, to był rozkaz od którego Greac'owi zjeżyło się futro. Jak szybko tylko potrafił wybiegł z pomieszczenia, pisarz zabrał się za sprzątanie. Nie mógł się już skupić, nalał sobie ognistego wina, które sam wydestylował i zaczął przygotowywać obiad.

XXX

-Oho! Nasz gospodarz jest zły. - rzekł Sael do Myobu
Oboje przyszli zwabieni zapachem kurczaka z ananasem.
-Coś się stało? -spytała
Gdy się odwrócił na jego twarzy był tylko ciepły uśmiech.
-Nie, spokojnie. Siadajcie, zaraz jemy.
Greac pojawił się jako ostatni, łypał spode łba na Kai'a gdy ten z perfidnym uśmiechem postawił przed nim talerz. Zjedli w milczeniu, a atmosfera była ciężka niby w grobowcu.

-Sael, zostań i pilnuj ich. Muszę zabrać się za przygotowania do festynu.
Youkai skinął głową i zręcznie skrył dłonie w rękawach szaty. Białowłosy zaś wyszedł, dało się słyszeć jak rusza ostro samochodem spod domu. Starszy zasiadł z powrotem sięgając po kieliszek białego słodkiego wina, było tylko jego gdyż Widzący pijał tylko czerwone. Puste oczy maski przyjrzały się klarowności płynu, z rozmyślań wyrwało go skrzypnięcie krzesła. Lisica wpatrywał się w niego z niemal nabożnym lękiem.
-Spokojnie moje dziecko, ja nikogo nie krzywdzę. - rzekł przyjaznym tonem
Kiwnęła głową, przez chwilę biła się z myślami.
-Wiesz co go trapi? - spytała cicho
Zaśmiał się patrząc na nią.
-O to ci chodzi? To proste, twój młody przyjaciel jest wrogiem na jego terytorium.
Wyjrzał przy tym przez szklane drzwi tarasu, psowaty biegał po ogrodzie.
-Gdybym miał go jakoś określić to porównałbym go do dumnego wilka. Tymczasem on - wskazał Greac'a - jest jak szczeniak.
Zamyśliła się, nie znała go zbyt dobrze lecz ufała nie wiedzieć czemu.
-Jaki on jest, tak na prawdę?
Tym razem to Sael się zamyślił, teatralnym gestem podrapał się po podbródku i upił łyk wina.
-Jest... Niespotykany. Do każdego ma inne podejście, łatwo to zauważyć. Ciebie traktuję... Jak małą księżniczkę. Mnie zaś jako starego sługę, często wymaga i krzyczy lecz nigdy nie okazał braku szacunku. Sama widziałaś, jego kontakty z nami są lepsze niż te z ludźmi.
Tu miał rację, choć Myobu nie mieszkała tam długo to poznała kilku Youkai czy choćby widziała jak go odwiedzają. Ludzi nie widziała żadnych.
-Nie zaprzątaj sobie tym myśli, tak jest dobrze.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.