
Jack po treningu był ledwo żywy. Przeszedł masę badań, ale James nic mu nie chciał powiedzieć. Przez głowę Wilka przelatywały myśli jak szalone.
Mijając biuro generała usłyszał James'a. Był bardzo podejrzliwy wobec niego, więc zaczął nadsłuchiwać...
-Generale, oni są zbyt niebezpieczni! Trzeba się ich pozbyć!
-Nie ma mowy! To byli zwykli ludzie, których dopadli Żniwiarze.
-Ludzie to tylko jednostki, są ich miliardy. Nie należy okazywać im żadnej litości!
Przekonało to generała.
-Czyń honory!- krzyknął z uznaniem generał.
Gdy Jack to usłyszał chwycił za karabin i wpadł do pokoju. Władował w Generała całą serię.
Gdy się obejrzał zobaczył James'a.
-Nie... - wybełkotał z trudem James
-Ludzie to tylko jednostki, nieprawdaż? - Powiedział Jack, poczym władował James'owi kulę w brzuch, zostawiając go umierająceg
Jack wziął z biurka generała mapę Heaven City, amunicję 15mm, dziennik badań oraz dziwny przedmiot, Jack nie wiedział co to jest, ale wyglądało na coś ważnego, mimo że był to metalowy pasek z sześcioma grubymi igłami.
Jack wyszedł pokoju i pobiegł korytarzem do kwatery swojej ekipy. Gdy dobiegł do kwatery zastał Johnny’ego grającego z Tiną w fifę 20 oraz Bulk’a szabrującego lodówkę.
-Nie uwierzycie…-zaczął Jack.
Po tym jak wytłumaczył im co się stało, wszyscy zaczęli się zbroić. Jack ładował Ak-99 oraz Glock’a 15mm oraz ostrzył nóż motyl. Tina wzięła rozkładany boken, kuszę oraz kołczan. Johnny brał kij baseball’owy oraz SMG. Bulk wziął przenośny karabin gatling’a oraz cztery pasy naboi 25mm.
Potem bohaterowie wybiegli na korytarz i pobiegli do garażu. Gdy weszli Jack znalazł motor R1.
Gdy wszyscy wsiedli do jeepa od razu odjechali.
-zaraz… Zaraz… Gdzie jest Jack? – spytał Bulk.
Faktycznie w aucie go nie było. Chwilę później wilk dogonił resztę na R1.
Ekipa pozostawiła to bez komentarza.
Gdy wyjechali z bazy ich oczom ukazała się rzeź. Szkaradne Brawlery Żniwiarzy szalały po mieście, zabijając co się tylko nawinie. Stalowe, trzy metrowe Tytany O.E.H. maszerowały z karabinami przez miasto, miażdżąc wszystko co miały pod nogami oraz strzelając do cywili, Żniwiarzy i Brawlerów. Wielkie wieżowce się waliły. Sypał się gruz. Ludzie ginęli.
Bohaterowie widząc to, przyśpieszyli i pojechali przed siebie.
Szybciej! Szybcie!- popędzał Tinę Johnny
Gdy po wielu godzinach jazdy,uciekli z miasta rozbili obóz i rozpalili ognisko.
Jack myślał wpatrując się w kotkę, siedzącą przed nim.
-Chciał byś zobaczyć ją nago, co?
Gdy Jack się odwrócił stał za nim nikt inny jak Johnny.
-Co?- spytał szyderczo Johnny, za co Jack sprzedał mu niezłego kopa.
Johnny odpowiedział na to kijem baseball’owym. Szarpali się na ziemi parę minut, zanim do Tiny dotarło co się dzieje. Tina złapała się za głowę, zastanawiając się jakim cudem wytrzymała tak długo z samymi facetami. Po chwili Jack złapał za nogę Bulk’a, myśląc że to Johnny. Gdy niedźwiedź włączył się w bijatykę, Jack dał dyla, ale na szczęście nikt tego ni zauważył. Jack przysiadł się do kocicy.
-Jak myślisz, ile im to jeszcze zajmie?- spytał Jack.
-Znając ich to trochę potrwa.-odpowiedziała zmęczona dniem kocica.
Bulk bił się dalej z Johnnym dopóki nie zrozumieli że Jack się dawno zmył.
Gdy wszyscy poszli spać Jack jako jedyny nie mógł zasnąć, tylko wpatrywał się w gwiazdy, myśląc co odkryje w dzienniku i co teraz będzie dalej, bo przecież O.E.H. może i stracił wsparcie militarne oraz kluczowego naukowca, ale dalej istnieje i będzie go ścigać za morderstwo naukowca.
Po chwili wilk zobaczył w ciemności ruchomy cień więc sięgnął zręcznym ruchem po latarkę…