Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Mycha: P&T - 003 Ja cię nawet nie lubię.  
Autor: Mycha
Opublikowano: 2016/2/18
Przeczytano: 894 raz(y)
Rozmiar 14.27 KB
1

(+1|-0)
 
Środa była wczoraj, nic to!

Ja cię nawet nie lubię. (1)


____Siedząc przy stole w kuchni pociągnął spory łyk kawy. Kontemplując aromat naparu powoli przerzucał na tablecie strony z ostatnimi wiadomościami. Większość stanowiła nudna polityka i tanie sensacje. Czasem pojawiła się reklama co żreć żeby schudnąć, żeby móc żreć więcej, albo co żreć jak się pochorujesz, tu o dziwo nie tylko od przeżarcia. Kolejny łyk gorącej kawy rozlał się falą ciepła po szyi i klatce piersiowej. Tymon oparł się wygodnie zamykając oczy, czując jak wraca do niego spokój po ognistym poranku.

____W ciszę jaka panowała w mieszkaniu wdarł się dźwięk dzwonka do drzwi. -No i cały nastój szlag trafił. Czyżby lisica chciała drugiej rundy?- Niechętnie odstawił kubek i wstał od stołu. Podszedł do drzwi wejściowych i gwałtownie pociągnął za klamkę. Na schodkach stała młoda wilczyca o szaro białym umaszczeniu i jasnych oczach. Cofnęła się o pół kroku zaskoczona szarpnięciem drzwi.

____-Petra? -Nie próbował ukrywać zdziwienia.-

____-Eee... Cześć Tymon. -Uśmiechnęła się lekko kładąc uszy.-

____-Co chciałam? -Oparł się o futrynę krzyżując ręce na piersi.-

____-Ten... -pochyliła głowę, próbując stykać z sobą opuszki palców wskazujących- Nie jedziesz może do miasta?

____-Do miasta? A po co?

____-No bo jak byś jechał, to mogła bym pojechać z tobą.
____-Dlaczego akurat ze mną?

____-Oj… bo zapomniałam biletu, a do ciebie miałam bliżej niż do mojego domu… -Nie odrywała wzroku od palców.-

____-Petra, przecież ja ciebie nawet nie lubię. –Westchnął.- Do tej pory mnie nie przeprosiłaś…

____-Ty dalej o tym trawniku? –Spojrzała na niego stawiając uszy.- Przecież nic nie widać.

____-Tu nie chodzi o to czy widać czy nie widać, tylko o to że przeorałaś mi pół podwórka i nawet nie przeprosiłaś.

____-Samochód też się zepsuł! Jak nie chce…

____-Gdzie chcesz dojechać. –Przerwał jej w połowie zdania.-

____-Do centrum handlowego W3. Za 5 minut zwieje mi autobus, a następnym się spóźnię. Ale jak nie to trudno. –Spuściła smutno uszy wzdychając.-

____-Zaczekaj pod garażem.

____-Naprawdę! –Podniosła głowę tym razem z błyszczącymi oczami i uśmiechem na pyszczku-

____-Naprawdę, naprawdę, zaraz otworzę bramę. –Zamknął drzwi, ale po chwili znów je otworzył wyglądając przed dom. Petra stała zatrzymana w pół kroku, z jedną nogą zawieszoną nad zielenią trawnika.- Naokoło. –Powiedział spokojnie wskazując palcem drogę.-

____-Przecież jej nie zadepczę.

____-Naokoło.

____-Ughhhg...!

____Zamknął drzwi i wrócił do kuchni. Szybko dopił kawę, z blatu kuchennego wziął portfel, zestaw kluczy i telefon. Skierował się do drzwi garażu. –Tymon co ty robisz, to jej sprawa że się spóźni. Ależ oczywiście dzielny rycerz Tymon ruszy w swej lśniącej zbroi, na swym rączym rumaku nieść pomoc damie w potrzebie. Taaa... damie, za taką wiąchę jaką dostałem po tym jak mi wjechała w trawnik... ech... przynajmniej zakupy sobie zrobię.-

____Po zamknięciu drzwi ogarnęła go ciemność. Namacał jeden z przycisków na pilocie, w oddali błysnęła żółta żaróweczka. Szczęk zwalnianych blokad poprzedził szmer siłowników podnoszących bramę wjazdową. Światło wdarło się przez szczelinę, która pojawiła się przy ziemi, powoli napełniając wnętrze. Prócz kilku ustawionych pod ścianą pudeł i sporego granatowego SUV-a o topornych kształtach w garażu nie znajdowało się nic więcej.

____Petra poczekała aż brama podjedzie do połowu swojej wysokości i lekko pochylając się weszła do środka, nie czekając na zaproszenie skierowała się na miejsce pasażera. Otworzyła drzwi zaglądając ciekawie do środka. Tymon usiadł na fotelu kierowcy przygotowując się do jazdy.

____-Wsiadasz czy podziwiasz? –Spytał wkładając kluczyki do stacyjki.- Tylko nie trzaskaj drzwiami.

____Usiadła na fotelu uśmiechając się filuternie. Drzwi samochodu zatrzasnęły się gwałtownie, po szybkim pociągnięciu. Pokręcił głową przekręcając kluczyk w stacyjce. Na desce kontrolnej rozbłysła większość lampek, po czym powoli zaczęły znikać.

____-To stary samochód? –Sięgnęła po klamrę pasów bezpieczeństwa.-

____-Nie taki stary, a czemu pytasz? –Promienie słońca zaczęły pełznąć po masce aby po chwili wlać się do wnętrza wyjeżdżającego samochodu.-

____-Bo jest kwadratowy i ma tam z przodu takie rury. Ktoś mi mówił że to montuje się dla ozdoby.

____-Te akurat nie są dla ozdoby, a jest kwadratowy bo taki ma być. –Miękko przejechali z podjazdu na kostkę ulicy.-

____-Nie myślałeś nad kupnem nowego? –Odchyliła osłonkę przeciwsłoneczną przeglądając się w zamontowanym na niej lusterku.- Światełko przy lusterku ci się spaliło.

____-Wiem.

____-A po co są te rury jak nie do ozdoby? –Zajrzała do torebki.-

____-Do zderzania, żeby jak w coś się uderzy oberwały one a nie samochód, z tyłu też takie mam. Jak by kogoś naszła ochota na tulenie. To jest orurowanie, a nie rury.

____-Te z tyłu to jak by ktoś dybał na twoją cnotę?

____Wyjęła z torebki maskarę i przeglądając się w lusterku zaczęła odkręcać opakowanie. Kiedy przymierzyła się do pierwszego pociągnięcia szczoteczką po rzęsach kiedy Tymon delikatnie odbił kierownicą bujając całym samochodem.

____-Żartowniś z ciebie. –Fuknęła patrząc na niego kontem przymrużonych oczu.- Nie przy takich mistrzach kierownicy makijaż poprawiałam.

____-Taa…?

____-Taaaa…, to twoje pudło i tak jest dość stabilne.

____-Petra wiesz…, powiedz mi jedno. Jak można wpaść w poślizg na prostej, suchej drodze w słoneczny dzień?

____-Ty znowu o tym trawniku! –Syknęła, tym razem obróciła całą głowę opuszczając przy tym ręce którymi zakręcała pojemniczek.-

____-Nie o trawniku. -Zwolnił przed szlabanem zagradzającym wyjazd z osiedla. Z budyneczku który stał obok niej wychylił się nieco otyły, nawet jak na niedźwiedzia, strażnik obserwując przejeżdżający pojazd.-

____-O ten to zboczuch. –Mruknęła, odkładając maskarę do schowka obok dźwigni skrzyni biegów.- Do Lenki się ostatnio przystawił.

____-Nigdy nie wyglądał na gentelmana, zresztą żaden z naszych cieciów nie wygląda na szczególnie okrzesanych. To jak powiesz jak to zrobiłaś?

____-Jak dziewczyna tańczy na rurze to od razu wszyscy myślą że też rozkłada nogi na pstryknięcie palcami. –Mówiła przepatrując się dwóm opakowaniom pudru.-

____-Lenka to ta króliczka? Ona tańczy w barze Go-go?

____-Aha. –Otworzyła jedno z pudełeczko. Jechali wiaduktem prowadzącym na obwodnicę miasta.-

____-Striptizerki mają już taką opinię wśród prostaków pokroju cieciów. Będziesz szukała kolejnych tematów zastępczych czy mi wreszcie powiesz?

____-Nie powiedziałam że jest striptizerką. –Kilkoma pacnięciami nabrała pudru na mały pędzelek.-

____-Nie słyszałem żeby w naszym pięknym mieście były kluby z pokazami artystycznego tańca na rurze nie połączonymi z elementami striptizu. –Silnik zabuczał głośniej gdy samochód wjechał na pas rozpędowy za wiaduktem- Nie żebym tam chodził, nie patrz tak na mnie.

____-Tymon wybacz ale z takim wyglądem nawet by ciebie tam nie wpuścili. –Położyła pudełeczko pudru obok maskary i zamknęła zasłonkę.

____-Dzięki, miło z twojej strony. W czym jestem gorszy od tych cieciów? I powiesz mi wreszcie…

____-Bo nie wyglądasz poważnie. –Na jej pyszczku malował się szelmowski uśmieszek.- A niby dlaczego mam ci powiedzieć?

____-Bo cię o to proszę. –Jego głos zabrzmiał bardziej poważnie niż planował. Wokół nich zaczynały się coraz wyższe budynki, a w oddali majaczyły już wieżowce centrum miasta. Przez chwilę milczeli-

____-Oj Tymon… -Westchnęła.- Spadł mi błyszczyk pod siedzenie pasażera. Chciałam go podnieść, pochyliłam się i wyleciał mi jakichś dzieciak na drogę. Jakiś jeleniowaty… Sarubowie czy jakoś tak ma na nazwisko ta rodzina. No i odbiłam mocno kierownicą i chyba nie trafiłam w hamulec, albo trafiłam i nie zadziałał… Odbiłam się od krawężnika i wpadłam na twój trawnik, ot i cała historia. Gdyby ten dzieciak nie wybiegł wszystko było by cacy.

____-Dobrze że go nie stuknęłaś. Sądząc po tym że wozisz się autobusem nie naprawiłaś jeszcze samochodu?

____-Nie był mój… -Zwiesiła smutno głowę- Tylko mojego chłopaka.

____-Uuuuu… To się pewnie pogniewał, i pewnie mus…

____-Pogniewał… -Mruknęła.- Wydarł do mnie japę przez telefon jak bym mu rodzinę wymordowała…! -Wybuchła.- I niema samochodu… i chłopaka też… -Dodała ciszej.-

____-E tam może to i lepiej. Co za facet kupuje sobie pięćsetkę w automacie, do tego czerwonawą. –Prychnął tłumiąc śmiech.- Jesteś pewna że to nie był ukryty ciepły?

____-To jakieś sportowe miało być, miało takie białe pasy przez środek…

____-Możesz gówno w pozłotko zawinąć, a i tak czekoladką nie będzie.

____-W sumie może i masz rację. Ciągle gadał: mama to, mama tamto, sam się do mnie właściwie przykleił. Nie wiem co ja sobie myślałam. Homkiem raczej nie był bo miał cycki na tapecie telefonu. Nie musisz zjeżdżać pod centrum.

____Wjechali na estakadę przeznaczoną do skrętu w lewo, prowadzącą na teren kompleksu wielkiego centrum handlowego składającego się z kilku dużych hal i budynków.

____-I tak jadę po zakupy…

____-Super, to podjedź pod budynek „C”. –Ucieszyła się.-

____-Twoje cycki?

____-Pfff, nie dla psa kiełbasa, jeszcze czego… -Fuknęła.- Jakieś mleczne bufory wypchane sylikonem albo innym akrylem.

____-A ty tu tak właściwie po co chciałaś jechać?

____-Pracuje tu, o tam masz miejsce, nawet dwa, powinieneś zmieścić tą swoją krowę.

____SUV płynnie wtoczył się na stanowisko postojowe całkowicie obejmując je swoim zarysem.

____-Co będziesz kupował?

____-Jedzenie.

____-W Auchmanie mają dziś sporo zniżek, nowa gazetka im wchodzi. Dzięki za podwózkę. Pa!

____-Pa. –Odpowiedział bezwiednie.-

____Pomachała mu dłonią i tym razem już delikatniej zamknęła drzwi. Tymon rozejrzał się po wnętrzu. Jego wzrok zatrzymał się na pozostawionych kosmetykach. –O masz…- Szybko odszukał Petrę. Szła tyłem do niego kierując się do wejścia budynki „C”. Nie odrywając od niej wzroku przełożył pudełeczka do dużego schowka przed fotelem pasażera.

____–Nawet ładny ma ten ogonek.


Dziękuję za lekturę i zachęcam do wygłaszania swoich opinii!
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.