Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Mycha: P&T - 005 W3  
Autor: Mycha
Opublikowano: 2016/3/3
Przeczytano: 799 raz(y)
Rozmiar 17.15 KB
1

(+1|-0)
 

W3 (3)



____O ósmej rano parkingi centrum handlowego W3 świeciły jeszcze pustkami. Nieliczne samochody porannych klientów, oraz pracowników sklepów, skupiły się w okolicy wejść do poszczególnych budynków. Jednym wyjątkiem był ogrodzony plac na tyłach budynku „C”. Znajdowało się na nim kilkadziesiąt miejsc parkingowych przeznaczonych dla pracowników administracji centrum oraz co bogatszych najemców. Posiadanie pilot do bramy loży VIPów, jak zwali go szeregowi pracownicy, było pragnieniem niemal wszystkich, oraz dawało plus pięć do respektu.

____Z czarnego sedana, stojącego na miejscu położonym najbliżej tylnego wejścia, wysiadła lekko otyła irbisica o szerokich biodrach, wydatnym biuście i długim, grubym ogonem zaginającym się tuż nad ziemią w łuk. Jej furto miało klasyczne umaszczenie składający się z trzech podstawowych kolorów czerni, bieli i srebrzyste szarości. To co wyróżniało te kolory była ich wręcz niesamowita czystość.

____Ubrana była w czarną klasyczną garsonkę, z spódnicą sięgającą nieco za kolana i marynarką z białymi lamówkami na rantach klap, pod którą widać było śnieżnobiałą koszulę. Na nogach miała założone czarne szpilki, o średniej długości obcasa i ozdobione czarno-białymi kokardami spięte złotymi obrączkami. Włosy miała upięte z tyłu głowy w funkcjonalny kok. Jej stroju dopełniała złota brosza przypięta do lewej klapy marynarki, złoty zegarek na cienkiej bransolecie, oraz mała biała skórzana torebka ze złoconymi okuciami i sporym logiem cenionego projektanta mody.

____Karta magnetyczna otwierała pierwsze na wpół przeszklone drzwi wejściowe prowadzące na korytarz łączący parking z wnętrzem handlowej części budynku „C”. Tuż za wejściem odchodziły od niego dwie odnogi ciągów technicznych, biegnących wzdłuż całego budynku, prowadzących na zaplecza sklepów. W małej wnęce na środku łącznika znajdowało się dodatkowe przejście zabezpieczone szklanymi drzwiami z zamkiem magnetycznym. Właśnie tam kocica skierowała swoje kroki.

____Za dziwami znajdowało się spore pomieszczenie, które zamiast jednej z ścian miało szklaną witrynę wychodzącą na boczny hol budynku. W jednej trzeciej przedzielała je lada za którą znajdowała się strefa obsługi klientów. Za lada siedziały dwie ubrane w formalne stroje młode pracownice, króliczka i jeleniowata, przy których stała, starsza od nich, sarna. –Dzień dobry.- zabrzmiał mały chórek gdy tylko spostrzegł obecność dodatkowej osoby.

____-Dzień dobry. -Odpowiedziała z lekkim skinieniem głowy.- Basiu jak z dzisiejszą obecnością?

____-Wszyscy już są . –Odpowiedziała prostując się sarna.-

____-Świetnie. –Irbisica zdążyła do niej podejść i wyciągnąć dłoń na powitanie.- Coś ważnego zdążyło się wydarzyć?

____-Nie Karinko. –Z uśmiechem pokręciła głową witając się.- Tylko musimy ustalić termin przejrzenia CV-łek osób na wolne stanowiska. Przebrałam je i powiem ci, że za kolorowo nie jest, ciężko o kogoś z doświadczeniem. Mimo to jest parę ciekawych.

____-Wpisałaś mi to w kalendarz?

____-Tak dodałam propozycję na dziś po dwunastej.

____-Doskonale, najwyżej porozmawiamy o tym podczas lunchu. –Nie kontynuując rozmowy ruszyła w stronę korytarza odchodzącego z przeciwnej strony pomieszczenia. Na samym jego początku znajdowała się klatka schodowa prowadząca na wyższe piętra owijająca się wokół szybu windowego. Na drzwiach windy wisiało ostrzeżenie o awarii urządzenia, co Irbisica przyjęła z lekkim rozczarowaniem.

____Nieśpiesznym krokiem weszła na piętro. Tutaj klatka schodowa rozwidlała się na dwa korytarze. Prawy był przesłonięty płachtą ciężkiej folii malarskiej z lekka poplamionej białawą substancją. Nie zwracając na to większej uwagi skierowała się w lewo.

____Korytarz był szeroki na dwa metry. Po obu jego stronach co kilka kroków, naprzemiennie rozmieszczone były wejścia do pomieszczeń biurowych. W połowie jego długości przejścia zaciekawiona pustym biurkiem w pomieszczeniu po prawej stronie. Zajrzała do środka. Na ścianie naprzeciw w drzwi znajdowało się szerokie okno wychodzące na wewnętrzny hol budynku, pod który stało biurko. Dwa kolejne ustawione były prostopadle do niego wzdłuż ślepych ścian, w taki sposób, że na środku pomieszczenia pozostawał kawałek wolnej przestrzeni oraz tak żeby pracownicy siedzieli skierowani do środka pomieszczenia.

____-Dzień dobry pani prezes!

____Jako pierwsza przywitała się sarna siedząca przy biurku po prawej, przy tym uśmiechając się nienaturalnie. Ubrana była w dość luźno pojęty formalny strój z elementami jaskrawej biżuterii. Marynarka o dość jasnym kolorze, sprawiała wrażenie niedopasowanej do filigranowej postury jej właścicielki, zupełnie gryzła się z jasnoniebieskimi dżinsami i filetowymi balerinkami. Jej futro nie wychodziło poza kanon gatunku. Makijaż, tak samo jak biżuteria, był mocno przerysowany ocierając się o granicę kiczu.

____Siedząca przy środkowym biurku szczupła rysica podniosła głowę znad monitora laptopa. Miała na sobie białą koszulę, dobrze dopasowany czarny żakiet i czarne garniturowe spodnie. Pod prostokątnymi okularami, z grubymi czarnymi oprawkami, błyszczały głębokie bursztynowe kocie oczy. Jej futerko, o rudawym zabarwieniu z wyraźnymi liniami czarnych pasów i cętek oraz akcentami bieli, było puszyste i przystrzyżone zgodnie z ostatnimi trendami. Niemal czarne przycięte do ramion włosy nosiła rozpuszczone, a czubki wystających spomiędzy nich uszy zdobiły gęste czarne pędzelki. Wyglądu dopełniał dopracowany makijaż wyostrzający rysy jej twarzy podkreślając jednocześnie jej naturalną urodę, oraz dobrze dobrana biżuteria składająca się z kolczyków wisiorka, bransoletki i dwóch pierścionków. Całość tworzyła aurę dostojności złamaną nutą wyzwania.

____-Dzień dobry. –Irbisica bez emocji odpowiedziała na powitanie.- Alicjo, Petra jest już w pracy?

____-Jest. -Wyrwała sarna zanim rysica zdążyła nabrać powietrza- Tylko poszła po ofertę reklamową jednego sklepu, bo nie zrobiła tego wczoraj. -Trajkotała dalej cienkim głosikiem.-

____Alicja z lekką irytacją przewróciła oczami. Karina wolnym mrugnięciem dała znak że ją rozumie.

____-Co to znaczy że nie zrobiła tego wczoraj?

____-Mogła zrobić, ale nie poszła się zapytać czy już gotowe. Ja zawszę chodzę... -Trajkotała sarna-

____-Wczoraj nie mieli gotowej reklamówki. -Alicja weszła w zdanie gdy sarna nabierała powietrza. Mówiła spokojnym ciepłym i opanowanym głosem.- Petra do nich dzwoniła i przesunęli termin dostarczenia materiałów na dziś.

____-Dawno poszła?

____-Chwilę po przyjściu do pracy, wzięła umowę, komputer i wyszła...

____-Ale mogła pójść tam po drodze do pracy, zaoszczędziła by czas i mogłaby zrobić więcej. -Zapiszczała sarna.-

____Irbisica obróciła z irytacją głowę w kierunku sarny, która siedziała z wzrokiem wbitym w ekran komputera. Alicja z lekkim uśmieszkiem obserwowała jak twarz pani prezes powoli tężeje, przygotowując się do wygłoszenia soczystej reprymendy.

____-Dzień dobry.

____Kobiecy, delikatny głos wdarł się z korytarza w gęstniejącą ciszę. Irbisica gwałtownie obróciła się w jego stronę. Na korytarzu stała młoda wilczyca o szaro białym umaszczeniu i jasnych oczach. Na sobie miała białą koszulę elegancki żakiet i ciemne dopasowanie dżinsy. Lekki makijaż nie rzucając się w oczy podkreślał rysy jej twarzy i dodawał uroku. Rękami obejmowała, przytulony do piersi, komputer i teczkę na dokumenty.

____Kotka przez chwilę mierzyła ją wzrokiem który powoli łagodniał.

____-Dzień dobry Petro, proszę. –Odpowiedziała na powitanie, postępując krok do tyły aby przepuścić dziewczynę.-

____-Dziękuję. –Skinęła głową lekko dygając.-

____-Długo cię nie było Petra. –Zapiszczała sarna gdy wilczyca minęła futrynę.- Nie dało się szybciej?

____Nie zwróciła na nią uwagi, odchyliła skrzydło drzwi które blokowało przejście za jej biurko i zajęła się rozstawianiem komputera. Wywody znacznie gorzej znosiła Irbisica której twarz znów zaczęła niebezpiecznie tężeć.

____-Wcale daleko nie miałaś, ja bym się szybciej uwinęła… -Trajkotała dalej.-

____-Andżeliko nie masz przypadkiem spotkania za pół godziny w budynku „A”? –Alicja ponownie weszła jej w słowo podczas nabierania powietrza. Z jej ton głosu wyraźnie się oziębił.-

____-Dokładnie tak pani Alicjo.

____-To może się już tam udaj. Nie możemy pozwolić naszym klientom czekać, nieprawdaż?

____-O… oczywiście. –zająknęła się wstając zza biurka i nerwowo szukając czegoś w stosie dokumentów.- Pozwolę sobie przypomnieć że mam na imię Andżela nie Andżelika. –Przez sekundę przyglądała się okładce teczki, po czym skierowała się do wyjścia z butnie uniesioną głową.-

____-Alicjo mogę prosić cię na korytarz? –Pani prezes odprowadzała sarnę chłodnym wzrokiem-

____ Kotka niezwłocznie wstała i podeszłą do swojej przełożonej, która zamknęła za nią drzwi do pokoju.

____-Andżela. –Fuknęła irbisica.- I to jeszcze przez dż... –Pokręciła głową załamując ręce.-

____-Niestety imiona wybierają nam rodzice, a mój dziadek zawsze mówił, że drzewa poznaje się po ich owocach.

____-Ech… -Westchnęła kiwając smutno głową.- Jak się sprawują Twoje podopieczne?

____-Andżela sobie radzi, ale doprowadza mnie do szału. Nie prowadzi kalendarza, nie robi notatek. Ma jakiś dziwaczny system organizacji pracy, bajzel na biurku, a co gorsza w dokumentach. I nie widzę w niej zapału do pracy.

____-A Petra?

____-Petra? Po reprymendzie jaką jej udzieliłaś zaczęła prowadzić kalendarz, przestała się spóźniać na spotkania i wyrabia się z zadaniami w czasie. Trzyma porządek na biurku, choć widzę, że sporo ją to kosztuje. Stara się, ma zapał, widać że podoba jej się o co robi i zależy jej na tej pracy. No i jest jeszcze strona wizerunkowa, ale to sama widzisz. –Powoli zniżała głos do szeptu.- A co jej właściwie powiedziałaś że wróciła do pokoju prawie płacząc?

____-Że jak nie zacznie być punktualna i postępować wedle procedur to się pożegnamy. –Odszepnęła.-

____-Widać wzięła to dość mocno do siebie.

____-To jest jej trzecia praca w przeciągu czterech miesięcy, jest świadoma tego że nie dobrze będzie to wyglądało w CV. –Alicja pokiwała głową z zrozumieniem.- To mądra dziewczyna, może coś z niej będzie. No nic obowiązki czekają, zobaczymy się później. –Irbisica skinęła głową i odeszła w głąb korytarza.-

____Petra siedziała przed komputerem z słuchawkami na uszach, podpierając głowę dłońmi w okolicach skroni. Wzrok miała wbity w jeden punkt na ekranie z lekko załamaną miną. Kotka przeszła za jej plecy i spojrzała w monitor na którym znajdowała się ramka odtwarzacza video z czarnym tłem.

____-Coś się stało? -Spytała pochylając się obok wilczycy.-

____Petra zdjęła z głowy słuchawki nie odrywając wzroku od monitora i podała je dla Alicji. Rysica podciągnęła swój fotel siadając obok i założyła słuchawki. Jednym kliknięciem puściła filmik od początku.

____Ekran wypełniła kreskówkowa jaskrawa grafika z łosiem o powykręcanych łopatach, który w stroju i makijażu gejszy hasał po łączce upstrzonej kwiatkami. W tle rozbrzmiewała jedna z najgorszych karykatur japońskiej muzyki jakie Alicji zdarzyło się słyszeć. Po chwili łosiek z dziwnym, przypominającym upośledzony uśmiech, grymasem twarzy wyciągnął dłonie wykazując drugą połowę ekranu na której zaczęły się pojawiać obrazki produktów, dookoła których mrugały różne jaskrawe kształty i mordki rysunkowych kotków. Do muzyczki dołączył się lektor który odczytywał nazwy i ceny promocyjnych produktów nieumiejętnie udając, dla odmiany, chiński akcent.

____-Acha... -Kotka położyła słuchawki na blacie i także oparła głowę na rękach wplatając palce miedzy włosy.-

____-Co ja mam z tym zrobić? -Petra bezradnie rozłożyła ręce opierając się o fotel.- Bez audio to jest po prostu gniot jak większość reklam, ale jak to puścimy z dźwiękiem to nam ludzie z krzykiem pouciekają.

____-Musisz podjąć decyzje czy reklama spełnia kryteria i można ją puścić na telebimach. -Kotka oparła się wygodnie o swój fotel.-

____-Może puścimy to bez audio. Powiemy ze się zepsuło -Petra przełączyła aplikacje na komputerze.-

____-Wiesz że tak nie wolno nam robić. -Powiedziała lekko rozbawionym tonem.- Klient płaci za tą usługę i to nie mało. A tak z innej strony, skąd oni biorą takie pomysły?

____-Lidals ma tydzień japoński w swoim sklepie. -Pokręciła z zrezygnowaniem głową po czym oczka jej rozbłysły.- To zróbmy tak, wstawimy ją za reklamą perfum Wintage. Jest tak bezpłciowa, nudna i wymęczona, że jej i tak nikt do końca nie obejrzy. Ten badziew od Lidalsa przyciągnie wzrok. Ją obejrzą do końca choćby przez ciekawość, co będzie ich kosztować zdrowie psychiczne. A potem damy im reklamę M&H, z tego co pamiętam to zapłacili najwięcej, to część ludzi ich obejrzy z rozpędu. -Dumna z siebie zakończyła przedstawianie planu.- Mnie bardziej interesuje kto takie gnioty produkuje.

____-Weźmiesz za to odpowiedzialność? -Zapytała już poważnym tonem.-

____-Pani Alicjo, gdyby to miało znaczenie to wzięła bym. Widziałam gorsze rzeczy na telebimach.

____-To ma znaczenie. -Pouczyła ją.-

____-Nie ma bo pani sama pisze własne opinie, a moja jest tylko dla nauki. -Westchnęła smutno.-

____-Twoja propozycja jest całkiem sensowna, czekam na opinie. -Wstała przesuwając fotel na miejsce.

____-Naprawdę? -Uśmiechnęła się radośnie.-

____-Tylko ubierz to w ładne słowa żebym nie musiała za dużo poprawiać.




Zachęcam do wyrażania swoich opinii, pomogą mi one w dalszej pracy i doskonaleniu warsztatu.
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.