Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Krissr44 - Zwykły Chłopiec  
Autor: Krissr44
Opublikowano: 2016/4/25
Przeczytano: 863 raz(y)
Rozmiar 61.20 KB
-1

(+0|-1)
 
ZWYKŁY CHŁOPIEC


Raz był sobie najzwyklejszy w świecie dzieciak, który wieczorami uwielbiał spędzać wolny czas na jeżdżeniu na rowerze. I nic niebyło by w tym dziwnego, jakby nie mieszkał w dość nietypowej okolicy. Stare i zaniedbane kamienice, bo o nich jest mowa były położone niedaleko Tajnych Wojskowych Laboratoriów Genetycznych, w których naukowcy przeprowadzali najróżniejsze eksperymenty na roślinach i zwierzętach.
Jedyna droga prowadząca do lasu, gdzie dzieciak uwielbiał spędzać czas poza jazdą na rowerze, prowadziła właśnie obok wspomnianego tajnego zakładu przeznaczonego wyłącznie dla wojska. Co noc, o różnych porach wyjeżdżały z nich zapakowane po brzegi wielkie i nieoznakowane czarne ciężarówki.
Chłopiec uwielbiał przebywać, co noc w lesie, nie bojąc się praktycznie niczego, co innych by przerażało. Pohukiwanie sów, wycie wilków czy nagłe przeskakujące w niedalekiej oddali zwierzęta. Większą część nocy przebywał właśnie w lesie, leżąc na trawie i słuchając otaczającej go przyrody. A jak miał zamiar zbliżać się dzień powracał cichaczem do domu, kładąc się do łóżka.
Pewnej nocy, jak wracał z lasu, natknął się na przejeżdżającą główną drogą jedną ciężarówkę, jadącą wprost z laboratoriów, pełną różnorodnych odpadów i chemikaliów. Akurat pech tak chciał, że paka samochodu była dość dobrze przegniła, nie gwarantując do końca bezpieczeństwa przewożonych produktów.
Droga była prosta prowadząca, co jakiś czas gwałtownie w górę i w dół z niewielkimi zakrętami. Cała pokryta nierównościami i wertepami, sprawiała trudność kierowcy prowadzącemu tej nocy samochód.
Noc była jasna z powodu świecącego w oddali księżyca w pięknej pełni. Ciężarówka wlokła się pod wysoką górę dość wolno z powodu przeładowanego ładunku. Co jakiś czas podskakując na drogowych wertepach. Chłopiec dobrze znał całą drogę, nie obawiając się jakiegokolwiek problemu związanego z dojazdem do domu w nocy. Zadowolony jechał sobie za samochodem, ciesząc się, że może za nim nadążyć.
Nagle wjechali na ostry zakręt, na którym samochód przejechał przez pewną dziurę w nawierzchni drogi i jedna z źle przymocowanych beczek z pewną substancją genetyczną, zerwała się z zabezpieczeń i uderzyła w nadgniłą poręcz paki ciężarówki, zrywając ją! Beczka spadając z samochodu, lekko się uszkodziła przy upadku wylewając nieco zawartości na jadącego za autem rowerzystę.
Stało się to tak nagle i niespodziewanie, że chłopiec stracił przy tym zdarzeniu równowagę i wywrócił się na jezdnię. Beczka natomiast pokulała się do głębokiego rowu, powodując niewielką lawinę kamieni, toczących się razem z nią. Na samym dnie ułożyła się uszkodzoną krawędzią do góry a sterta kamieni zatamowała wyciek.
Zawartość beczki nie była gorąca czy żrąca tylko nieco maziowata i lepka, więc nie zrobiła poważnych szkud na zdrowiu dzieciaka poza paroma stłuczeniami i zadrapaniami.
Chłopiec po chwili nagle wstał z drogi i zaczął strzepywać niewielką ilość tłustej mazi z siebie, bo zaczęła go piec, zaraz po wchłonięciu się nieco do zadrapań powstałych przy upadku. Jak jego organizm się po chwili przyzwyczaił do chemikaliów, rany przestały go piec a chłopiec przestał się rzucać z bólu.
Podniósł z asfaltu pobrudzony rower, powoli wsiadł na niego i pojechał dalej w stronę kamienicy. Na miejscu schował szybko i cicho swój środek lokomocji do ogrodu. Cichutko na paluszkach wszedł do domu, kierując się do łazienki, by zmyć z siebie tłuste paskudztwo przed spaniem.
Idąc korytarzem myślał sobie:
– Jutro czekać mnie będzie, nieprzyjemna robota by wyczyścić cały rower z tego syfu. Już sobie to wyobrażam. Cały dzień zmarnowany, ahhh…
Wszedł do łazienki, zamknął powoli drzwi i włączył światło. Ale jak spojrzał na siebie, potem w lustro i znów na siebie, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Nie zauważył na sobie nic brudnego poza jeszcze wilgotnym gdzieniegdzie ubraniu. Chciał je ściągnąć wrzucić do kosza na brudną bieliznę, umyć się i iść spać. Ale co to? Nic z tego! Ubranie zachowywało się jakby było przyklejone do ciała. Powinny go te przemoczone i brudne szmaty krępować a czół się w nich dość swobodnie, jakby ich wcale niemiał na sobie.
Zdenerwowany tą całą i niezrozumiałą sytuacja chłopiec, zaczął szarpać się w łazience z mokrymi ubraniami, rozrywając je na nienadające się już do niczego kawały materiałów. Pozbierał wszystkie strzępy ubrań i wrzucił do kosza na śmieci.
Buty miał akurat suche, więc oszczędził sobie nerwów, by je sobie ściągnąć. Po dziwnym ściąganiu albo raczej zrywaniu ubrań, poczuł się tak zmęczony, że nawet się nie umył i poszedł się od razu położyć spać. Przed wyjściem z łazienki przywalił potargane ubranie jakimiś papierami, by mama się nie dowiedziała, że zniszczył je.
Mama nic nie wiedziała o nocnych wycieczkach do lasu zamiast spać i na pewno by się wściekła niesamowicie jakby się o tym dowiedziała.
Rano wstał wypoczęty, choć z bólem głowy. Zszedł z łózka i zaczął szukać po pokoju ubrań. Po chwili przypomniał sobie, że potargał je wczoraj w nocy i wrzucił do kosza na śmieci przywalając stertą papierów.
– Trudno, ubiorę nowe. – Powiedział sam do siebie.
Z bólem głowy poszukał sobie nowych zastępczych ubrań w szafie i zaraz po nałożeniu ich na siebie, zszedł na śniadanie. Robiąc wszystko podobnie tak, jak co dzień, mama nie zwróciła uwagi, że zmienił sam ubiór bez jej przypominania.
Szybko skończył śniadanie i wybiegł na pole kierując się w stronę brudnego roweru. Jak tylko do niego dotarł, jego oczom ukazało się dość nietypowe zjawisko. Cały rower nie nadawał się do użytku ani do jakiegokolwiek czyszczenia. Calusieńki był pokryty rdzą, nie pozostawiając czystego metalu, poza plastykowymi i gumowymi częściami.
Chłopiec widząc to, był kompletnie zdziwiony, że w parę godzin z roweru zrobił się zardzewiały złom.
– Co ja teraz zrobię? Wszędzie będę musiał drałować na nogach! A z tond wszędzie jest daleko.
Myśląc sobie następnie, że jakoś rower doczyści a tu taka przykra niespodzianka! Wakacje się miały skończyć za parę dni a tu taki pech. Do szkoły jest jakieś 10 km może więcej. Z buta było by to z 3 godziny marszu z ciężkim tornistrem, a może nawet więcej! Na samą myśl, już go ciarki przeszły.
Nie zastanawiając się teraz dłużej, wyrwał z kopyta w stronę miasta oddalonego o te 10 km!, Gdzie znajdywała się wspomniana szkoła i reszta wielkich sklepów. Miał zaoszczędzone parę złotych to sobie pomyślał:
– Może załatwię tam jakiś używany rower w miarę niewielkiej cenie, zanim przyjdzie czas iść do szkoły.
Nie musiał się przejmować, że mama będzie go szukać po okolicy, ponieważ codziennie wyjeżdża gdzieś na rowerze, wracając tylko na obiad i kolację. Przecież są wakacje.
Jadąc zwykle na rowerze tą drogą, nawet nie zauważył jak tu było pięknie. Szedł wolnym krokiem oglądając przydrożną przyrodę, doszedł do rozwidlenia, w jednym kierunku prowadzącego do szkoły a w drugim do lasu gdzie nieopodal mieszkała jego babcia i gdzie zwykle lubił przebywać. Chwilkę zatrzymał się decydując czy jednak iść w stronę miasta, czy raczej zmienić dotychczasowe plany kierując się do lasu.
Zastanawiał się pewien czas, nad konsekwencjami swego wyboru, jakiego miał zamiar dokonać. Nie był dobry w główkowaniu, więc wybrał to, co mu po raz pierwszy teraz przyszło do głowy. Jego wybór padł na las.
– Najpierw zerknę do lasu a potem pójdę dalej w stronę miasta, kupić sobie rower i na razie tyle.
Idąc tak asfaltową drogą słuchając ćwierkania przydrożnych ptaków, w końcu po paru minutach wkroczył na gruntową ścieżkę prowadzącą bezpośrednio w głąb lasu. Pomyślał sobie:
– Nie będę tu długo. Bo muszę jeszcze kupić rower, a i tak nie będzie niczego ciekawego w dzień widać, bo wcześniej naoglądałem się dziennych zwierzaków. Wole wpaść tu w nocy, a do babci jeszcze nieraz wpadnę.
Już miał zamiar zmienić kurs i wracać, gdy nagle usłyszał w niedalekiej oddali nieznany dotąd jeszcze śpiew pewnego ptaka. Żeby tego jeszcze było mało, połączony z spadającą wodą znajdującą się tuż za wzniesieniem.
Wszystko to wzbudziło w nim takie cudowne uczucie, jakie czuł, jak tu zwykle bywał w nocy, że całkowicie zapomniał, jakie miał plany. Postanowił nie czekać w jednym miejscu słuchając miłej dla ucha ptasiej muzyki i bardziej wkroczyć w głąb lasu nieco schodząc z wydeptanej ścieżki.
Po pewnym czasie takiego marszu, natknął się na ciekawy trop, którego kiedyś dawno temu widział. Ten zaś wydawał się dość świeży. Nie mylił się, bo po chwili idąc za nim, doszedł do miejsca gdzie akurat to zwierzę, o którym była mowa, piło sobie wodę z wytryskującego obok źródełka, gdzie nieopodal miała właśnie chatkę jego babcia.
To był piękny dorosły wilk. Zwierzę zauważyło bez trudu jak chłopiec śledzi go z ukrycia. Wilk zignorował to nieco bliskie spotkanie wyczuwając, że nic mu nie grozi z jego strony i bez pośpiechu nadal pijąc sobie wodę czekając na reakcje człowieka.
Młody człowiek widział to zwierzę jak na dłoni. Wydawało mu się najpiękniejszym stworzeniem, jakie kiedykolwiek widział w lesie. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę, że to dzikie leśne zwierzę, lecz zapragnął z całego serca podejść do niego, jak najbliżej się tylko da i chociaż na parę sekund, być z nim w idealnej harmonii. Już miał zamiar wyjść z ukrycia i dokonać tego, co sobie obmyślił, gdy nagle się obudził z pięknego snu na jawie i wrócił do rzeczywistości, zostając na swoim miejscu.
Pomyślał:
– Przynajmniej zrobię mu zdjęcie z aparatu, który mam wbudowany w komórce by, chociaż mieć pamiątkę z tej pięknej chwili.
Już miał zamiar zrobić cudowną fotkę, jak aparat odmówił posłuszeństwa z powodu zbyt słabej, jakości tworzonych zdjęć. Był zbyt daleko od zwierzęcia, by aparat zrobił w miarę ładne i ostre zdjęcie.
Bardzo powoli trzymając otwartą komórkę w dłoni, próbował wolniutkimi kroczkami skradać się do niego, ciałem prawie całkowicie przylegającym ku ziemi, by wilka nie przestraszyć.
Dziwnym trafem jak dzieciak wykonywał dziwaczne pozy z aparatem w dłoni, wielkie wilczysko odwróciło się w jego stronę, nie wykazując żadnego niepokoju. Zaczęło przyglądać się nieznajomemu przybyszowi, pozwalając mu podejść bliżej.
Chłopczyk miał w pewnej chwili tak idealne warunki na zrobienie zdjęcia swym aparatem komórkowym o słabych parametrach, że nie zwracając uwagi jak blisko się znajduje od razu cichutko wykonał fotkę. Ale zaraz po tym zdarzeniu, jak zobaczył jak blisko się zwierzaka znajduje, poczuł w sobie niedosyt wrażeń. Chciał choćby raz dotknąć cudownie prezentującego się wilka, choćby jednym palcem.
Zdawał sobie z tego sprawę, że bardzo ryzykuję własnym zdrowiem jak i nie życiem! Ale pomyślał sobie, że będąc tak blisko, od wyznaczonego w głowie celu i nie przekonać się na dosłownie „własnej skórze” czy uda mu się tego dokonać. Byłoby totalnym tchórzostwem i stratą życiowej szansy, która nigdy więcej mogłaby się nie powtórzyć!
Pomyślał sobie:
– „Raz grozi śmierć!” Dokonując tego, patrzył w oczy wilka szukając w nich strachu czy zdenerwowania. Powolnymi ruchami, zaczął stanowczo przysuwać się coraz to bliżej leśnego zwierzaka z każdą sekundą zmniejszając odległość pomiędzy sobą a nim.
Po chwili spotkała się jego ręka z puszystą, ciepłą i miękką sierścią wielkiego wilka. Było to wspaniałe uczucie, jakie kiedykolwiek doznał. Nie zwracając kompletnie uwagi, co się dookoła niego dzieję, zapomniał, w jakiej się naprawdę znajduje sytuacji i całym swym ciałem, przytulił się do muskularnego, pięknego w całej okazałości wilka.
Leżał przytulony do niego pewną chwilę czując bijące z ciała wilka niesamowite ciepło. Ta rozkosz, jaką czół nie mogła jednak trwać zbyt długo, ponieważ po krótkiej chwili, zaczął wyczuwać dyskomfort. Choć chłopiec chciał, żeby ta cudowna chwila została już na zawsze, coś zaczęło mu w niej przeszkadzać denerwując go coraz to bardziej.
W miejscach gdzie parę sekund temu czół przyjemne uczucie miękkiej i ciepłej sierści wilka, zaczęło natychmiast znikać i przeradzać się w nieznośne swędzenie i zarazem mrowienie. Czół jakby oblazła go cała masa mrówek.
Natychmiast zerwał się z przyjemnego dotychczas miejsca, zacząwszy się drapać w swędzących miejscach. Leżący spokojnie na trawie wilk po tak nagłym i niespodziewanym zachowaniu ze strony dzieciaka, nagle się przestraszył. Wilk zamiast go zaatakować, uciekł z tamtego miejsca, w którym się znajdował.
Chłopcu w miejscach gdzie się podrapał, nagle zaczęła wyrastać długa i gruba sierść taka sama, jaką posiadał wilk. W coraz to liczniejszych miejscach ciała, zaczął wyczuwać drażniące go uczucie, nie mogąc już dłużej wytrzymać, zaczął tarzać się po ziemi drapiąc się w ten sposób na większą skalę.
Po pewnym czasie takiego zachowania, całe swędzenie połączone z mrowieniem nareszcie ustało. Chłopiec uspokoiwszy się z tego koszmaru zauważył, że leży na brudnej ziemi i nie, jako człowiek, ale jako prawdziwy wilk!
Na pierwszy rzut oka pomyślał sobie, że to totalna ściema, że jest dzikim zwierzęciem. Ale jak próbował wstać do pozycji dwunożnej, dotarło to do niego, że jednak nie! Był totalnie przerażony takim obrotem sprawy i sytuacją, w jakiej się znalazł.
– Czemu wyglądam i czuję się jak wilk a nie jak człowiek? To przecież jest jakiś absurd! – Powiedział w myślach, nie mogąc wydobyć ani jednego ludzkiego słowa i przerażony zaczął wyć podnosząc łeb w górę.
Wtedy słysząc gardłowe wycie, jakie nagle wydał z siebie, od razu zamilka zastanawiając się, co w ogóle się stało i dlaczego? Spróbował ponownie wstać, ale już nie w pozycję dwunożną, ale na czworaka. Bez problemu mu się to udało.
Pooglądał się z wszystkich stron i z ciągając z siebie resztki potarganych ubrań, jakie zaraz z rana nowiusieńkie ubrał, nieco się zdenerwował odsłaniając białe kły. Jak doprowadził się do porządku poprzez zdarcie z siebie potarganych szmat, zaczął się zastanawiać jak to się stało, że stał się wilkiem?
Jedyne możliwe fakty, jakie docierały do jego umysłu to te, że mogło mieć to jakiś związek z tym wczorajszym „glutowatym” płynem, który wylał się na niego ubiegłej nocy. Ale czemu stał się akurat wilkiem? A nie czymś innym, to nie mógł racjonalnie zrozumieć!
Po chwili namysłu roześmiał się na swój sposób, w myślach:
– Dobrze, że natrafiłem na tak pięknego wilka, a nie na jakiegoś starego wyleniałego kundla, jakie się w kamienicy spotyka albo na małą nieporadna wiewiórkę. Ha, ha. Wydając na koniec z siebie dość ciekawy i mało spotykany chichot, przypominający cichy śmiech.
Po tym wszystkim, co go spotkało te całe zaskoczenie w lesie, że widział cudownie wyglądającego wilka i to, że teraz podobnie wygląda, co on zmieniło kompletnie jego dzisiejsze plany. Przecież miał zamiar tylko kupić sobie rower, a teraz w postaci wilka to może ma to zrobić? Przecież paradowanie, jako dzikie zwierzę po mieście i szukanie czegokolwiek to czyste szaleństwo. A co z powrotem do domu? A jak wróci do ludzkiej postaci? Może tak zostanę na zawsze? Nagle do głowy zaczęła napływać mu masa najróżniejszych pytań, na które nie był w stanie normalnie odpowiedzieć.
Pomyślał sobie, że na razie pozostawi to takim, jakim jest i potem zobaczy czy coś się zmieni czy nie.
– Wypróbuje to ciało, puki jest jeszcze dzień, bo w nocy różne rzeczy mogą mnie czekać w tej postaci, a gdzieś też trzeba spać.
Poszedł, więc w głąb lasu po pozostawionych śladach przez oryginalnego wilka, którego parę chwil temu spotkał. Szedł coraz dalej i dalej, zapuszczając się tak daleko jak jeszcze nie chodził będąc człowiekiem. Idąc cały czas starymi śladami myślał sobie, co taki wilk w ogóle robi, co je, jak żyje, czy ma jakichś wrogów poza ludźmi? Aż w końcu natrafił na świeży trop tamtego wilka, od którego cała ta przygoda się zaczęła.
Przyspieszył biegu natrafiając po chwili na wspomnianego potężnego wilka. Dwa wilki nagle zauważyły się, stając oko w oko ze sobą. Chłopiec w postaci wilka nie wiedział, w jakiej się znalazł sytuacji. Jak się ma teraz zachowywać, co ma robić? Wtedy dorosły wilk zauważył jego lęk i zakłopotanie, nie chcąc młodego przestraszyć zaczął podskakiwać w miejscu i układać się na ziemi, pokazując w ten sposób, że ma chęć do zabawy.
Chłopiec nie wiedział nadal, co ma robić, ponieważ po raz pierwszy widział takie nietypowe zachowanie u wilków. Dorosły wilk był raz większy od niego i nieco zaskoczony zarazem, że młody nie wie, o co mu chodzi. Chcąc mu o tym przypomnieć, powolnymi skokami podszedł do niego zachowując się jak pies. Przednimi łapami zaczął dotykać ziemi, tylne mając w górze, zaczął machać ogonem.
Chłopak widząc te ruchy, jakimi posługiwał się wilk, zrozumiał w końcu, że chce się on z nim bawić. Nareszcie z chęcią przyłączył się do zabawy, kopiując te same ruchy, jakimi posługiwał się wesoły wilk. Biegali po lesie ganiając się nawzajem. W końcu przyszedł czas na noc, robiąc się z każdą następną chwilą coraz to ciemniej i zimniej.
„Młody” dał jakoś do zrozumienia wilkowi, że chce iść do domu lub przynajmniej gdzieś zanocować. Chodziło mu o przytulne, ciepłe miejsce w domu niż na dworze. Ale cóż począć w lesie przy dzikim zwierzęciu jak teraz takim samym się stał.
Dzieciak nużące go zmęczenie, więc ziewnął sobie. Wilk widząc ten znak nie wiedział, czemu szczeniak chce go uspokoić w swym rozumowaniu, przecież nawet się nie zdążył zdenerwować. W końcu zrozumiał, że jest zmęczony widząc jak powolnymi ruchami kładzie się na trawie i chce spać.
Podskoczył do niego, trącąc go nosem, by młody wilk wstał i poszedł za nim. Zmęczony tyloma wrażeniami dzieciak zignorował to, że wilczysko trąca go nosem i zmorzony snem zaczął zasypiać.
Chwile później jak jego temperatura ciała spadła o kilka stopni niżej, zaczął się trząść z zimna smagany nocnym, leśnym chłodnym powietrzem. Jego ciało nagle zaczęło mrowieć tak samo jak wtedy przy przeistoczeniu się w wilka popołudniu.
Nagle wstał jakby zauważył, że coś jest nie tak jak powinno być i spojrzał raz na siebie a raz na swojego leśnego kolegę. Zobaczył wtedy, że jego dygocące z zimna puszyste zwierzęce ciało nagle zaczęło się zmieniać na powrót w ludzkie i to na oczach wpatrującego się w niego zdziwionego wilka. W tejże chwili zaczął czuć się podle jakby wilka oszukał, że jest jego młodszym pobratymcem.
Po całkowitym powrocie do ludzkiego ciała leżał całkowicie nagi na zimnej trawie, skulony z zimna nie mając czymkolwiek się osłonić, wpatrując się teraz w wilka.
Doświadczone wilczysko jakby wiedziało, o co tu chodzi, wyrozumiale podeszło do zziębniętego chłopca i bezinteresownie położyło się wokół niego, opatulając go własnym, puszystym i miękkim futrem.
Chłopcu znów było przyjemnie i miło, tak samo jak pierwszy raz, gdy się do niego przytulał. Czuł bijące od niego niesamowite ciepło i siłę. To wszystko, co wtedy odczuwał było bardzo podobne do przytulania się do wielkiego, ciepłego i puszystego psa w ciemną i zimną noc. Będąc zmęczony, nie myślał już o niczym innym, tylko żeby zasnąć w przyjemnie ciepłym futrze leśnego przyjaciela.
Noc minęła szybko, chłopiec obudził się z samego rana, jak wyczuł że wilk ponownie trąca go swym nosem. W tej właśnie chwili zauważył, że znów jest w postaci wilka, tylko nieco mniejszego niż jego leśny przyjaciel. Zaczął się zastanawiać jak reakcja sprawiała u niego taką przemianę. Pamiętał tylko, że ubiegłej nocy śnił mu się taki właśnie piękny wilk, przypominał sobie jak obaj się bawią biegając po lesie… i nagle sen się urwał a on obudził się trącany przez wilka w takiej właśnie wyśnionej formie wilka, jakby to on sterował tym, kiedy ma się zmienić w zwierzaka za pomocą umysłu. Wszystkie dotychczasowe fakty trafiały właśnie w ten jeden cel.
Wstał, wyciągnął się po mile spędzonej nocy w lesie i spojrzawszy na swego kolegę, jakby jakoś chciał mu dać znak, że chciałby już wracać skąd przyszedł. Ale coś mu to nie wychodziło, ponieważ zwierzak widząc, co on wyprawia tylko kręcił łbem raz w jedną, raz w drugą stronę.
Męczył się tym przez pewien czas, aż dał sobie spokój z wracaniem w tejże chwili patrząc w oczy wyrośniętego wilka. Dziwnym trafem jakby właśnie te słowa zrozumiał, aktywując się ponownie ze swego dziwnego i niezrozumiałego spoczynku. Podbiegł do niego i trącąc go nosem, dwa razy skierował się skokami w stronę skąd razem przyszli.
Wtedy dotarło to do głowy dzieciaka, że w formie wilka może się komunikować z nim, bezpośrednio patrząc mu w oczy najprostszymi krótkimi słowami kierowanymi myślą. Był zachwycony, że mógł się jakimś sposobem porozumieć z wilkiem. Szybko wstał i patrząc prosto mu w oczy spróbował jakoś poinformować go, że chce już wracać w miejsce pierwszego spotkania z nim.
Poszło to jak po maśle i po chwili biegli razem jak w jego śnie jeden za drugim przez las. Kilka minut później byli na miejscu, z którego wytryskało małe źródełko. Chłopiec chciał sprawdzić drugi fakt, czyli jak w trybie natychmiastowym za pomocą myśli zmienić się w człowieka.
Nie mógł sobie myśli poukładać, ponieważ z jednej strony chciał sprawdzić jak to działa, a z drugiej nadal chciał być pięknym wilkiem.
Siadł sobie na zadzie zamykając ślepia i koncentrując się nad tym, by w końcu zdecydować się, czym teraz chce być. I po przemyśleniach doszedł jednak do wniosku, że za duży ma teraz w głowie mętlik by to spokojnie poukładać i myśli mówi mu by zostać w formie pięknego wilka. W takim razie niemiało to żadnego sensu zastanawiać się nad zmianą w ludzką postać. Bardziej teraz chciał być wilkiem i dalej bawić się z nim w lesie.
Sprawdził tylko czy ubrania, które wczoraj zostawił za kamieniami, nadal ukryte są. Dowiadując się, że wszystko jest w należytym porządku z uśmiechem na pysku podskoczył do gotowego do zabawy dorosłego wilka. Biegali wspólnie po lesie zabawiając się w ganianego, chowanego i tym podobne gry. Aż w końcu uleciał im cały kolejny dzień.
Tym czasem w domu mama chłopca patrząc w okno zaczęła się zastanawiać, czemu dziecko nie wróciło na kolację i nadal jest poza domem.
– Co się mogło mu stać? – Mówiła sama do siebie zamartwiając się. I nagle dotarło to do niej że prawdopodobnie jest w lesie u babci i tam spędził noc. Tylko czemu nie poinformował jej o tym wcześniej?
– Aaaa, pewno zapomniał i teraz pomaga babci w domu. Zapytam go jak tylko wróci do domu, gdzie był. – Odeszła ze spokojem od okna wracając do swych codziennych zajęć.
W tym samym czasie u bawiących się w lesie wilków powstał nieciekawy problem, obydwa rozbawione wilki poczuły głód. Chłopiec kompletnie niemiał pojęcia co mógłby zjeść w lesie, a teraz zostawiając kolegę samego i biegnąc jakoś do domu by coś zjeść i wrócić z powrotem, było by kompletnie głupim pomysłem! W szczególności, że był nadal w postaci wilka! Nie człowieka!
Tymczasem doświadczony wilk podskoczył wziąć wszystko w swoje łapy i wesoło podskoczywszy w momencie pobiegł do lasu zostawiając zdziwionego dzieciaka na pewien moment. Coś jakby wtedy powiedziało w wilczej główce chłopca by nie ruszać się z miejsca i czekać na jego powrót. To uczucie było naprawdę dziwne choć zrozumiałe, lecz uczynił to jak mu myśl podyktowała.
Jak dorosłego wilka niebyło nigdzie widać, poczuł się nieco samotny i pomyślał sobie patrząc na swoje zwierzęce ciało. Jak dobrze by było teraz siedzieć w ciepłym domu z mamą i jeść smakowite potrawy.
– Pewnie mam się o mnie martwi czemu nie wróciłem do domu na noc! Jak dobrze by było być na powrót człowiekiem.
Cała ta myśl ogarnęła go bez skrupułów i wtedy poczuł na całym ciele ciarki a następnie, jakby mrówki go oblazły ze wszystkich stron i zaczął się natychmiast zmieniać w człowieka.
– Teraz już wiem na czym to polega. Za pomocą umysłu mogę zmieniać się w wilka na żądanie i w człowieka z powrotem. Wystarczy pomyśleć konkretnie kim się chce w danej chwili być. – Powiedział po skończonej przemianie.
W tej właśnie chwili usłyszał zbliżające się jakieś zwierzę, pomyślał że to może być prawdopodobnie jego przyjaciel. Bardzo się do niego przywiązał i nie chciał mu zrobić żadnej przykrości, jak on mu powiedziałby tu został i poczekał na niego.
Skulił się na ziemie i ze wszystkich sił próbował poukładać sobie myśli i pomyśleć sobie by się stać na powrót cudownym wilkiem. Przeobrażenie udało się na czas, zanim leśny zwierzak ukazał się przy nim wyskakując z krzaków. Chłopiec stał już w postaci wilka jakby cały czas czekał na niego nie ruszając się nawet z miejsca.
Dorosłe wilczysko wróciło w wyznaczone miejsce trzymając w pysku jakąś upolowaną zwierzynę. Chłopiec widząc zakrwawioną zwierzynę w pysku wilka nawet się nie zastanawiał co to jest, tylko odwrócił na moment swój łeb z wyraźnym grymasem na pysku. Ale jak tylko poczuł smaczny zapach świeżo upolowanego mięsa od razu zmienił zdanie, aż ślinka dziwnie zaczęła napływać mu do pyska prawie kapiąc na ziemię.
Dzieciak głupio się teraz poczuł nie chcąc popatrzeć mu w oczy, ale nic mu z tego nie wyszło ponieważ wilk od razu wyczuł jego zakłopotanie i szybkimi ruchami odgryzł kawał mięcha rzucając mu wprost pod łapy. Chłopiec zdziwiony takim zachowaniem wilka, popatrzył tylko na niego dziękując mu krótko w myślach.
– Dzięki za przyniesienie jedzenia. – Nie sądząc że mu odpowie nieco odsunął się od rzuconej mu zwierzyny a wtedy usłyszał w swej głowie budujące się dziwnie zdanie.
– Drobiazg. Ale jedz puki jest jeszcze świeże.
To uczucie czytania w myślach było bardzo dziwnym zjawiskiem lecz całkowicie zrozumiałym w jego ludzkim języku. Nieco się przestraszył co się teraz w jego myślach w ogóle stało i postanowił posłuchać polecenia.
Nie zastanawiając się dłużej nawet nie chciał wąchać czy przyglądać się co mu przyniósł tylko z grymasem i niechęcią odgryzł powoli kawałek surowego mięsa, by nie zrobić mu przykrości. Przełykając kawałek poczuł że to jest naprawdę dobre co mu przyniósł i od razu chwycił się za kolejny kęs i wtedy znów odczytał w myślach zdanie jakby kierowane do niego.
– Co dobre? Nie martw się co to jest tylko jedz, nie otrujesz się.
Jak tylko odczytał to zdanie od razu zrozumiał że się nie myli i z uśmiechem spojrzał na kolegę dziękując mu za wyrozumiałość i strawę.
Będąc z wilkiem i w wilczym ciele mógł tyle się nauczyć o świecie i zwyczajach tych zwierząt, co żadne książki i podręczniki w szkołach nie nauczyłyby i napisały o ich zwyczajach życiowych.
Czas mijał słodko. Wakacje się powoli kończyły z dnia na dzień było coraz to bliżej szkoły, a On w postaci wilczej wsuwał mięso w lesie, upolowane przez jego kolegę wilka ignorując powstały problem. Że sielanka niedługo się skończy i co dalej? Roweru niema a jako zwierzę do szkoły jak chodzić? Te i inne myśli zaczęły napływać mu do głowy, zajadając sobie w spokoju zwierzynę.
Te ludzkie myśli mogły tylko nadwerężyć postać w której się teraz znajdywał. Musiał spróbować odpędzić te myśli, choćby na czas posiłku i przebywania w towarzystwie swego leśnego przyjaciela.
Jedząc spokojnie dalej, spojrzał w stronę pożywiającego się nieopodal wilka, który czytał jego myśli jak z „otwartej księgi”. Co jakiś czas odrywając się od posiłku i nie odzywając się ani słowem kręcąc tylko głową. Był dość pojętnym zwierzakiem, rozumując co nieco z tego bełkotu wychodzącego z głowy szczeniaka. Był zbyt mocno zafascynowany tym wszystkim, żeby się przejmować niezrozumiałymi błahostkami jakie dzieją się wokół niego.
Chłopiec wilk dokończył jeść smaczne mięso, następnie podszedł do ukrytej za kamieniami garderoby. Próbował łapami rozkopać ją nie niszcząc ubrań, by wydobyć ze spodni zegarek, dokopując się w końcu do niego, zobaczył jaka jest teraz godzina.
Te ruchy były kompletnie niezrozumiałe dla oryginalnego wilka, więc zapytał chłopca w myślach.
– Zakopujesz coś? – dziwił się wilk.
On zaś patrząc na wyświetlaną godzinę na zegarku odpowiedział zwierzakowi jak najprościej tylko umiał.
– Nic nie zakopuję tylko sprawdzam jaka jest pora dnia.
– Nie wiem o co ci chodzi? – odparło zwierzę.
Więc spróbował nieco prościej do niego dotrzeć patrząc prosto w oczy i mówiąc te słowa w myślach.
– Muszę już iść. Dzięki za miłe towarzystwo i spędzony czas.
Te słowa niebyło Mu trzeba tłumaczyć, od razu je zrozumiał, wstał na równe łapy, odwrócił się od szczeniaka i opuściwszy go poszedł w swoją stronę.
Jak wilka już niebyło w pobliżu chłopaka, zaczął się zastanawiać co ma teraz zrobić, by jak najszybciej dostać się do miasta oddalonego od tego miejsca o jakieś 12, może więcej kilometrów?! Dzień się kończył za parę godzin więc za jakieś 6 godzin będzie się ściemniało, a jak za późno dotrze do miasta to już nic nie załatwi. Zdawał sobie sprawę z tego, że piechotą ma marne szanse na rower, a w postaci wilczej z pewnością dotarłby tam wczas. Tylko jest jeden problem, co z ubraniami? Biegnąc cały czas trzymając je w pysku, dziwnie to by wyglądało, gdyby ktoś go zobaczył z ludzi.
Pomyślał sobie, że jak ubierze zegarek o luźnym pasku to wtedy nie powinien go zniszczyć przy przemianie i wtedy wiedziałby która jest godzina. Na drzewach, gwiazdach czy innych rzeczach wskazujących kierunek i czas, jeszcze w szkole się nie uczył. A co do ubrań, to musi już pomyśleć w czasie podróży do miasta.
Nie zastanawiając się długo szybko zdecydował, że jednak pobiegnie do miasta w postaci wilka. Na miejscu ukryje się gdzieś i znajdzie jakieś porzucone ubrania czy łachmany i skorzysta z nich. W najgorszym wypadku „pożyczy” od kogoś zanim nie wymyśli innego pomysłu!
Na rowerze dojeżdża tam w jakieś 40 minut z hakiem, na nogach w około 3 godziny! W postaci wilka to jeszcze nie wiedział ile mu to czasu zajmie. W takim razie miał okazję to sprawdzić.
Ubrał sobie zegarek za łapę pomagając sobie delikatnie zębami i nosem. Mieścił się akurat na styk! Ponieważ był na pasku a nie na bransolecie. A skoro i tak lubił go nosić zbyt luźno to prawie się zmieścił na grubą łapę obficie porośniętą sierścią.
Kiedy poczuł wewnętrznie, że jest już gotowy, wziął się w garść i zaczął wybiegać powoli z lasu, kierując się mniej więcej bocznymi drogami i zaroślami ale trzymając się zarazem głównej trasy która zwykle się poruszał w kierunku miasta. Nie znał się jeszcze na zwierzęcym kompasie czy zegarku, więc nic mu nie pomogłoby biec na przełaj.
Był pojedzony więc biegł stałą prędkością którą sobie wyznaczył, testując swoją wytrzymałość w tym czasowym ciele. Przy okazji będzie miał możliwość sprawdzenia na czym polegają wilcze zmysły takie jak: węch, wzrok, słuch i tym podobnych zdolności których nie znał z książek. Co kiedyś czytał w jakimś podręczniku to wilki potrafią, same znaleźć powrotną drogę po zapachu i zapamiętanej przebytej trasie.
Z niewiarygodną prędkością pokonywał kilometry nie męcząc się trzy tym prawie wcale. Zdziwiło go to, że wilki mogą być aż tak wytrzymałe, dochodząc do tegoż wniosku zauważywszy chwilę temu charakterystyczny dla siebie zakątek po którym wiedział, że jest już niedaleko od miasta.
Minął masę niezliczonych ciekawych dla siebie zapachów, ale nie chciał się ani na chwilę zatrzymywać czy zmieniać natężenia poruszania się. Chciał w jak najszybszym i optymalnym czasie dotrzeć do miejsca przeznaczenia.
– Przecież nie będę w czasie szkolnym biegał tam i z powrotem z tornistrem na grzbiecie, ponieważ kiedyś i tak by to ktoś odkrył i by była niezła afera!! W najgorszym wypadku mogliby mnie wziąć za jakiegoś wilkołaka czy coś tam! Muszę mieć czas na kupno taniego roweru!
Dopiero, co dowiedział się o tym, co się z nim dzieje przez ten wypadek w nocy i teraz cały świat wokoło niego miałby stanąć na głowie dla jego widzimisię? Cóż to za niedorzeczność!
– W razie nieprzyjemności i tak by musiał coś na to poradzić. Może u tych genetyków wojskowych? – Pomyślał przez moment i od razu do głowy wpadła mu na to odpowiedź.
– Ależ skąd. Przecież od razu by mnie schwytali jak jakieś zwierzę laboratoryjne do badań. Głupia myśl!
Obudził się z tych dziwnie napływających do niego myśli poznając przed sobą dobrze znane okolice. Zmniejszył szybkość biegu zatrzymując się w przydrożnych krzakach. Wychylił ostrożnie łeb zza zarośli i zauważył, że znajdywał się nieopodal drogowskazu prowadzącego wprost do miasta.
Siadł na zadzie, odkrył sierść na łapie i spojrzał na zegarek. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, dobiegł do miasta położonego od lasu o 12 km w niecałe 15 minut! To było rewelacyjne, co mógł wykonywać w wilczej postaci. Coraz bardziej mu się to podobało.
– Dobrze. Skoro jestem tak szybko na miejscu, musze znaleźć miejsce gdzie mógłbym się przemienić w człowieka, ale takie by nikt mnie nie nakrył. Aaaa i jeszcze jedno, znaleźć jakieś ubrania. Bez nich ani rusz!
– Plan był dość prosty. – Mówił do siebie. – Muszę pobiec do miniętej parę metrów stodoły położonej obok domostwa i tam znaleźć przyodzianie. Następnie wrócić do stodoły i tam się przebrać po ludzku, oczywiście niezauważony. – I tak uczynił.
Cichaczem podkradł się do stodoły z której było dobrze widać świeżo powieszone na trzepaku pranie. Pożyczył z niego to co na chłopca pasowało i szybko ukrył się w stodole. Tam się przemienił i przebrał. Chwilę potem jak nigdy nic, wyszedł jak na chłopca przystało z tyłu stodoły i obchodząc dom zauważył na poddaszu sportową parę butów, szybkimi ruchami porwał je ze schodów i ukrył się za domem. Nie minęła minuta i już niezauważony szedł swobodnym krokiem kierując się w stronę miasta.
– Wszystko poszło jak po maśle, na razie nikt się nie skapnął, że ubrania zniknęły. Jak zrobię co do mnie należy oddam je i będzie OK.
Jak wkroczył do miasta w którym w czasie szkolnym się normalnie uczy, przechodnie którzy go dobrze znali nieco się dziwili czemu idzie na nogach zamiast na rowerze ponieważ wiedzieli, że mieszka spory kawał od miasta. Szedł sobie pewien czas szukając po wystawach sklepowych przecenionego sprzętu.
Nic nie znajdując ciekawego co by mu odpowiadało, poszedł do dobrze znanego mu sklepu połączonego z serwisem rowerowym. Wszedł do środka i zaczął rozglądać się po wystawionych składakach o w miarę niskich cenach.
Sprzedawca widząc dzieciaka który zwykle kupuje gadżety do swojego roweru nieco się dziwił czemu patrzy na składaki, zamiast na gabloty z dodatkami.
– Witam Cię. Co ci podać?
– Patrzę na niedrogie składaki. – Odpowiedział z nieco stłamszoną mina chłopiec.
– Na co ci jakiś tam składak, twój sprzęt jest o wiele lepszy od tych tu wystawionych. – Odparł z dumą sprzedawca, który działa również jako serwisant. Sam mu przecież jego rower kiedyś składał.
– Tak wiem składał mi pan kiedyś rower… - chwila ciszy – Ale wszystko się kiedyś zużywa i potrzebuje nowy model. Ma pan jakiś dobry i w miarę tani na stanie, na którym mógłbym jeździć do szkoły, a nie mieszkam blisko.
Serwisant rozglądnął się po sklepie, podrapał nieco po głowie na której już nie zostało mu zbyt wiele do drapania z powodu rozległej łysiny i w końcu powiedział.
– Kolego miałbym dobry rower dla ciebie, ale nie wiem czy będzie cię na niego stać. – Patrząc na ubiór w którym przyszedł do sklepu.
Chłopiec szybko dostrzegł o co sprzedawcy chodzi i natychmiast obronił się mówiąc wymyśloną na poczekaniu bajeczkę:
– Chodzi o ubrania? Spokojnie pożyczyłem je od kuzyna który mieszka w ubogiej wsi.
– Aaa, bo już myślałem, że mam do czynienia z inną osobą niż z Tobą. Znam cię przecież ha, ha. – Facet uśmiał się dziwnie kończąc zdanie.
Chłopiec kupił rower, wsiadł od razu na niego i pojechał do szkoły w której będzie się uczył po wakacjach, czyli już za parę dni. Parę zakrętów zrobił i zatrzymał się przy szkole.
– Szkoda, że już kończy się laba. Znów będzie trzeba wkuwać do łepetyny trudne przedmioty a raczej to nie jestem z nich najlepszy. Na dodatek doszedł mi skryty problem ze swym ciałem, przez tych nawiedzonych naukowców wojskowych. Jak ja sobie poradzę z tym wszystkim naraz! – Zaczął się przygnębiać.
Miał jeszcze trochę kasy przy sobie, więc postanowił kupić sobie jakieś przyzwoitsze ciuchy, bo w tych pożyczonych wygląda jak wieśniak. Pojechał dalej i w centrum znalazł niedrogi sklep z luźnym sportowym ubraniem.
Szybko wszedł do budynku i natychmiast kupił sobie porządny ubiór. „Nike” do biegania, T-shirt i bluzę z dłuższym rękawkiem i kapuzą tak na wszelki wypadek. Spodnie z kieszeniami z boku takie fajne do biegania i rozpinane na krótkie modne spodenki i na koniec modną bejzbolówkę z czarnymi okularami. Jak się przebrał zaczął wyglądać jak fajny kolo.
Tamte pożyczone ubrania schował ładnie do reklamówki, osobno zapakowując buty by nie pobrudzić rzeczy i postanowił je zwrócić jak będzie wracał w kierunku domu. Jeśli wtedy nakryją go właściciele to tradycyjnie wymyśli przekonującą bajeczkę na poczekaniu, jak to zwykle robi.
Wsiadł na rower i właśnie miał zamiar wracać, jak zaczął odzywać się żołądek. Na jego szczęście zostały mu jakieś drobne na podróż. Więc nie zastanawiając się dłużej pojechał wprost do przydrożnej restauracji, w której czasem lubił zjeść frytki z jajkiem sadzonym i surówkami do wyboru. Postawił rower przy wejściu i zajął miejsce przy ulubionym stoliku, z którego było widać doskonale wszystkich wchodzących do lokalu.
Chwilę później podeszła do niego jego znajoma kelnerka pytając uprzejmie, nie ukrywając uśmiechu na twarzy.
– Czego sobie Pan życzy?
– Proszę, to co zwykle. – Odezwał się chłopiec.
Kelnerka spisała zamówienie, nawet nie pytając o jaką potrawę chodzi, bo zawsze brał to samo danie i weszła do kuchni.
Tym czasem chłopiec czekając na zamówienie zaczął rozglądać się po przechodniach chodzących po chodniku, przechodzących przez pasy, odwiedzający restaurację i inne lokale. Z tegoż miejsca był świetny widok na wszystko co się działo dookoła niego.
Kelnerka przyniosła miłemu klientowi zamówienie na które składała się: podwójnej porcji frytek z jajkiem sadzonym i dwiema surówkami jakie mieli dziś na stanie. Chłopiec wziął się do jedzenia. Normalnie starczyłaby mu ta wielka porcja frytek na całą powrotną podróż rowerem do domu, lecz coś dziś było nie tak!
Jedząc zamówione danie poczuł dziwny niedosyt, jakby mu czegoś brakowało. Szukał czegoś, jakiegoś konkretnego smaku ale go nie znalazł na przyniesionym talerzu. Migiem zjadł posiłek nie będąc w pełni zadowolony i najedzony. Miał zamiar wstać ze stołu i zapłacić, ale… usłyszał nieprzyjemny dźwięk jakby dochodzący z jego żołądka! Był on na tyle cichy, że goście siedzący nieopodal przy stolikach nawet nie zwrócili na to uwagi, ale on owszem. Natychmiast usiadł z powrotem na miejscu i zaczął się zastanawiać, co się dzieje i czemu jest jeszcze głodny, nawet bardziej!
Tym czasem kelnerka widząc, że chłopiec mający właśnie podejść jak zwykle do lady zapłacić, nagle zrezygnował i usiadł z powrotem przy stole. Zostawiła przygotowany wcześniej dla niego rachunek na ladzie i postanowiła zabrać notesik i wybrać się znów w jego kierunku. Dziecko tak strasznie się zamyśliło, że nawet nie zauważyło jak pracownica restauracji podeszła do niego pytając.
– Czy coś się stało? A może zamówiłbyś coś jeszcze?
Na te niespodziewane słowa wypowiedziane w jego stronę, nagle chłopiec się wzdrygnął i natychmiast wstał od stołu.
– Spokojnie, spokojnie! Nie chciałam pana przestraszyć…
– Co? Nie! To moja wina, zamyśliłem się… – i wtedy żołądek znów się odezwał, tym razem nieco wyraźniej. Po tym zdarzeniu chłopiec aż się zaczerwienił ze wstydu, że to kelnerka usłyszała.
– Nic się nie stało. Może coś jeszcze zamówisz przed opuszczeniem nas? – Spytała z lekkim uśmieszkiem.
– Tak, najlepiej coś sytego. Odparł od razu klient.
– Sytego? – Powtórzyła kelnerka ze zdziwieniem.
– A na co byś miał ochotę?
Automatycznie napisało mu się w głowie surowe mięso, ale powstrzymał się od wypowiadania tego na głos i powiedział po chwili krótko.
– Zjadłbym całego kurczaka, jeśli jest w „Menu”.
– Oczywiście, że mamy kurczaki. Ale czy po tak dużym posiłku jaki zjadłeś, cały kurczak nie byłby za duży dla ciebie? – Zdziwiła się kelnerka patrząc na posturę dzieciaka który wcześniej zjadł pełen talerz frytek z dodatkami.
– Tak, jest to dużo, ale jednak nalegam. – Odpowiedział ze stanowczością w głosie chłopiec.
Kelnerka zapisała w notesiku zamówienie i miała zamiar opuścić go, kiedy dzieciak zatrzymał ją na moment.
– Przepraszam, że pytam ale mogę tego kurczaka dostać, nieco szybciej niż zwykle go się podaje?
– Nie rozumiem?! Jak szybciej? – Odezwała się pracownica. – Przecież kurczaka piecze się jakąś godzinę.
– Tak rozumie to. Ale prosiłbym by piec go może pół godziny? Dobrze? Kupie go na pewno! – Potwierdził zamówienie zdecydowanym głosem klient.
– „Klient Nasz Pan”. – Powiedziała kelnerka i ze zdziwioną kompletnie miną odeszła od niecodziennego klienta.
Za ten czas, kiedy kucharz przygotowywał kurczaka na nietypowe zamówienie, chłopiec niecierpliwiąc się nerwowo obserwował ludzi poruszających się na zewnątrz, lekko stukając palcami w stół.
Czas minął i niedopieczony do końca kurczak dotarł do stołu. Akurat wtedy, kiedy ostatni klient wychodził z restauracji. Dochodziła już godzina zamknięcia lokalu, więc to było ostatnie danie na dziś. Pracownicy zdawali sobie sprawę, że dziecko niema szans zjeść całego kurczaka i to niedopieczonego w 10 minut, więc usiedli sobie za ladą i czekali.
Szef lokalu widząc to od razu kazał wszystkim pracownikom odejść od lady i zająć się czymś na czas posiłku klienta, nie obserwując go, bo to nie wypada.
Chłopiec jak tylko dostał posiłek, bez wahania wziął się do jedzenia oblizując się przy tym niezbyt higienicznie. Nie minęło 5 minut a dzieciak momentalnie zjadł całego kurczaka, pozostawiając tylko kości i niektóre niedopieczone części dania. Kelnerka przechodząc przypadkiem koło niego, kończąc ścierać stoły nawet nie zauważyła, jak chłopiec wsunął całego kurczaka w parę minut. Podskoczyła szybko do lady porwała z niej nowy rachunek i podała go szybko klientowi.
Chłopiec zapłacił za cały posiłek wydając na niego niemal wszystko, co miał w kieszeni. Właśnie wstawał z krzesła i przywołując do siebie kelnerkę, dał jej napiwek oddając resztę monet, jakie tylko posiadał nie zostawiając sobie ani grosza.
Jak tylko wyszedł z restauracji usiadł na rowerze i nieco się przestraszył tego, że był w stanie zjeść i to łapczywie całego kurczaka. Wtedy sobie przypomniał, że rano zjadł sporą część mięsa upolowanego przez wilka. I dopiero teraz do niego dotarło, że powinien się ograniczać z taką ilością jedzenia, bo będzie wyglądał jak spaślak!
– Wiem nie jestem już normalnym uczniem, ale na wpół dzikim zwierzęciem.
Teraz zaczął się zastanawiać jak się zachowywał przy stole w eleganckiej restauracji jedząc nietypowy obiad i nieco się zawstydził. Ubrał szybko na głowę bejzbolówkę, dał na bagażnik zastępcze ubrania i dał dyla w stronę swojego domu.
Za miastem zaraz za pierwszym zakrętem, zsiadł z roweru i wlazł do rowu i ukrył w nim rower. Podwinął nogawki u spodni i pobiegł do starej chałupy trzymając w ręku reklamówkę z ubraniami. Po kryjomu podbiegł pod drzwi i postawił na schodach osobno buty jak i ubrania, dając nogi „zapas” oddalając się w stronę roweru.
Po chwili w rowie, siedział na rowerze, zastanawiając się, co teraz ma robić. Spojrzał na zegarek. Godzina była już dość późna. Zanim dojechałby na rowerze do domu, byłoby już ciemno, ponieważ jedzie na nim 40 minut.
Nie mylił się, bo słońce było już tak nisko, że w niektórych miejscach zaczynało się powoli kryć. Musiał szybko zdecydować, co robić. Jechać do samej kamienicy na rowerze w kompletnych ciemnościach i może nie natknąć się ponownie na laboratorantów. Czy pobiec w formie wilka w 15 minut zanim się ściemni i tam wymyślić coś, by przedostać się koło zgrai psów, lub przedostać się nago niezauważony.
Cóż niebyło łatwo wybrać, ale większość faktów mówiło, żeby teraz jechać na rowerze i jutro obmyśleć plan, co dalej robić. Dobrze sobie zdawał z tego sprawę, że jak ma zamiar przeskakiwać 10 kilometrów w 15 minut, jako wilk, to musi mieć na miejscu porządne ubranie do przebrania się. O wilcze kryjówki niebyło problemu, tylko problem wynosił z naglącym czasem, bo czas szkolny za niedługo się rozpocznie. Szczęście, że udało mu się kupić porządny rower i nowe ciuchy żeby nie wyglądać jak wieśniak albo bez ubrań jak nudysta.
Wyciągnął szybko rower z rowu, dziwnie zdołał to zrobić jedna ręką, co zwykle robił dwoma. Nie zastanawiając się więcej, włączył światła i pojechał czym prędzej do domu. Z każdą następną chwilą dzień się coraz to bardziej zmieniał w noc. Główna droga po pewnym czasie stała się czarna i niewidoczna. Jakby niemiał świateł w rowerze kompletnie nic by nie widział! Przed nim jeszcze „kupa” drogi a tu noc na całego.
Nagle zatrzymał się by odpocząć chwile i wtedy dostał mocnej ochoty, by zostawić to wszystko, zmienić się w wilka i uciec do lasu poganiać z innymi. Próbując odgonić od siebie te myśli, koncentrował się na zadaniu by dojechać czym prędzej do wioski. Wtedy w oddali nagle uwidział świecące oczy jakiegoś zwierzaka. Niemiał żadnej możliwości obrony ktokolwiek to mógł być. Pomyślał że zmieni się na moment w wilka i spróbuje odstraszyć niewidocznego w ciemności napastnika. Te uczucie obrony połączone z zmiana w wilka było tak mocne i zarazem przytłaczjące, że już nie był w stanie sobie z nim poradzić. Puścił wodze swym myślom i w trybie natychmiastowym zaczął zmieniać się w wilka.
Przy samej końcówce przemiany, nagle zaczęły atakować go nie wiadomo z kąt różne głosy z pytaniami i pretensjami. To co słyszał wydawało mu się kompletnym chaosem. Nie mogąc nic zrozumieć, widząc zbliżająca się postać o świecących ślepiach, zamknął oczy i zaczął się wydzierać w myślach.
Wtedy nagle głosy ucichły. Po chwili ciszy odezwał się jeden w dość wolnym tonie.
– Co ci się dzieje młody? – Mówię do ciebie już od paru minut. – Dlaczego nie odpowiadasz? I otwórz w końcu ślepia jak mówię do ciebie.
Chłopiec w postaci wilka dopiero wtedy zrozumiał co to były te skumulowane głosy. Otworzył oczy i wtedy jego wzrok na tyle się ustabilizował do ciemności, że bez problemu zaczął rozróżniać otaczającą go przyrodę i wilka stojącego bezpośrednio przed nim.
– Przepraszam cię. Nie mogłem cię zrozumieć, bo nie byłem wtedy w postaci wilczej. – Mówił do niego.
Dorosły wilk patrząc ze zdziwieniem na niego zaczął kręcić głową i następnie powiedział.
– Nie rozumie co powiedziałeś? Nie byłeś w postaci wilczej…?
Chłopiec musiał iść na całość i uświadomić przyjaciela kim na prawdę jest.
– Nie wiem jak to przyjmiesz mój piękny przyjacielu. Muszę ci się przyznać, że ja nie jestem szczenięciem wilka jak teraz widzisz, ale jestem szczenięciem człowieka. Niemiej mi tego za złe, ze wykorzystuję twoją dobroć, ale tak właśnie jest!
Wilk nie rozumując jego składanki słów powiedział.
– Co ty pleciesz? Jakim człowiekiem? Oni są wredni i używają dziwnych rzeczy by nas zabić.
– Ale dzieci takich jak Ja nie bałeś się, ani nie skrzywdziłeś? Przecież widziałeś małego człowieka w lesie? – Wtrącił się do wypowiedzi wilka, chłopiec.
Wilk słysząc to nieco zrozumiał dziwny zbieg okoliczności i odpowiedział mu.
– Jestem dorosły i nie będę się bał małego człowieka! Co on może mi zrobić? Pociągnąć za ogon?
Chłopiec wtrącił się znów.
– Nie wiem co ci ludzie zrobili tobie czy twym pobratymcom, ale nie wszyscy są tak źli.
– Znów mówisz od rzeczy. – Dodał wilk.
– Ależ skąd. – Oburzył się wilczek. – Zaraz ci pokaże, że nie jestem wilkiem tylko człowiekiem. Ale niebój się, bo ja bardziej będę bał się ciebie, niż ty mnie.
Wilk nieco skrzywił łeb, jakby nie do końca zrozumiał co do niego mówi. Tym czasem bezpośrednio przed nim szczeniak, skoncentrował się zamykając oczy i powoli zaczął zmieniać się w człowieka. Wilk nieco zdumiony, że znów widzi tego dzieciaka, jakiego widział wcześniej nieco się zmarszczył i znów skręcił łbem.
Chłopiec w normalnej postaci dotknął Go w głowę ręką i pogłaskał wilka najłagodniej jak potrafiłby zrobić mu przyjemność i nie stracić zaufania i natychmiast w czasie jego głaskania zaczął zmieniać się na powrót w zwierzę.
Po przemianie znów zaczęły napływać do niego skumulowane wiadomości, blokując mu myśli. Krzyknął tylko raz by nie przestraszyć wilka:
– STOP!
Głosy natychmiast ucichły, Wtedy chłopiec od razu powiedział.
– Nie gniewaj się ale jak jestem w postaci człowieka nie jestem w stanie z tobą rozmawiać. Mogę to czynić wyłącznie w formie wilka. Jak zaczniesz do mnie mówić cały czas, to po prostu mnie zbombardujesz słowami, przerywając mi procesy myślowe. Wybacz mi mój przyjacielu.
Wilk na to odparł.
– Nie wiem co teraz do mnie powiedziałeś, ale wybacz mi cokolwiek się stało. Chce nadal być twoim kumplem, nieważne w jakiej jesteś formie wystarczy, że się rozumiemy. I tak niewiele już Nas kręci się tu w tej okolicy. Bo większość jest już wymordowana przez dorosłych ludzi!
Wilczek przytulił się do niego i powiedział, że mu przykro i przeprasza ich w jego imieniu.
– A tak w ogóle, po co się tu kręcisz? – Spytał wilk.
– No cóż. Wracałem właśnie do mego domu na rowerze. – Pokazując wilkowi dziwny pojazd z zaświeconymi lampami.
– A co tam robiłeś?
– Trudno mi to wytłumaczyć… – Powiedział chłopiec.
Wilk odparł prostu.
– Wie ważne! Ale czemu nie wracasz do domu w wilczej postaci jak teraz?
– Nie mogłem się zdecydować w jakiej postaci miałem wracać, ponieważ mam dziwne ludzkie sprawy!
– Grrrr. – Warknął wilk. – nieważne tego to i tak nigdy nie zrozumie jakie sprawy maja ludzie. Mu wilki żyjemy zgodnie z naturą.
– Ja też się tak właśnie staram żyć. – Powiedział chłopiec.
– Wiem. Wyczułem od razu jak cię zobaczyłem pierwszy raz w lesie przy wodopoju, że jesteś nieco inny niż wszyscy ludzie których poznałem. – Odparł wilk. – Dobra ale ty miałeś gdzieś jechać.
– Tak ale…
– Przecież nie będziemy tak gadać przez całą noc. Ja muszę coś jeszcze upolować.
– Ja ci dam jedzenie. – Zaproponował dzieciak.
Wilk na to z prychnięciem z obrzydzeniem.
– Nie lubię ludzkiego pożywienia. Lepiej się zmień w człowieka i jedź do domu, puki nie zapadnie noc na dobre. Zobaczymy się jeszcze potem.
– Zgoda wilku – Powiedział chłopiec i zmienił się na powrót w rowerzystę. Ubrał sobie przy świetle rowerowej lampy ubranie, wsiadł na rower i pojechał dale.
Jak dojechał w końcu do kamienicy, schował rower kładąc go na miejscu starego i cichutko wszedł do domu. Lecz spotkało go niemiłe zaskoczenie. Jak niebyło go w domu przez dwa dni, to mama zamknęła dom na klucz. Zastanawiał się teraz jak może się czuć? Pewnie jest zrozpaczona co się z nim stało? Niewiedział jak ma się teraz zachować.
Chwilę stał w ogrodzie przed zamkniętymi drzwiami i myślał. Po chwili oświeciło go, że już dawno nikt nie zamykał okien do piwnicy, ponieważ tam zawsze jest duszno. W takim razie nie zastanawiał się więcej i od razu pobiegł i tamtą stronę.
Nie mylił się, okno prowadzące do piwnicy było uchylone. Tylko powstał problem jak przejść przez niego na drugą stronę!? Naj prościej wymyśleć, wystarczy przejść i już się jest po drugiej stronie. Tak, ale ze złamaną nogą, ręka lub karkiem, dodając po chwili. Ponieważ, okno jest małe i znajduje się przy samym suficie piwnicy, a w dół do podłogi jest daleko!
Pomyślał sobie jak to wykombinuje i ponownie go olśniło.
– Przecież mogę zmieniać się w małego wilka i bez problemu przebyć tą wysoką przeszkodę.
Obejrzał się bardzo dokładnie czy nikt go nie obserwuje, bo to co miał zamiar zaraz zrobić, było totalnym obnażeniem się z ubrań. Skoncentrował się i wtedy zaczął porastać futrem i zmieniać wygląd ciała.
Po przemianie szybkimi ruchami schwycił buty, resztę ubrań i szybkim ruchem wsunął je do piwnicy. Zanim usłyszał uderzeniu upadających butów na podłogę, szybkim susem wskoczył do środka. Po chwili był już w piwnicy.
Powoli zmienił się na powrót w człowieka, ubrał się i cichutko poszedł garażem do domu. Chwilę później był już w łazience. Zdjął ubranie, poskładał je w kostkę i pozostawiając na sobie tylko T-shirt i slipki, umył się szybko i wskoczył do łóżka.
Rano wstał, jak mama jeszcze spała, wszedł do kuchni i zrobił sobie i jej śniadanie, jakie tylko umiał zrobić. Mama wstała akurat wtedy jak chłopiec kończył układać na stole zrobione przez siebie nieco przypalone sandwicze z kawą zbożową. Jak tylko zobaczył, że mama widzi go, od razu zostawił wszystko i podbiegł do niej ściskając ją na powitanie.
Szepnął te słowa do ucha
– Jako przeprosiny przyjmij ode mnie te uściski i gotowe śniadanie.
A mamie na te słowa, aż łzy poleciały ze szczęścia po policzkach, że się znalazł. Już więcej niebyło jej nic do szczęścia potrzebne.
Jak emocje opadły mam zapytała:
– Gdzieś ty był przez ten cały czas nicponiu? Zamartwiałam się okrutnie!
– Wszystko jest w porządku mamo ważne, że jestem już w domu. A gdzie byłem? Cóż. Szukałem szczęścia poza domem.
– I co, znalazłeś je?
– Raczej… nie. – Ukrywając prawdę co mu się dziwnego zdarzyło przebywając w ten czas poza domem. Dodając, dziwnie kończąc rozmowę.
– Kawa i sandwicze stygną.
Mama zadowolona, że jej synek nieco zmężniał. Powiedziała mu.
– Nareszcie umiesz się już sam ubrać i zadbać o pierwsze śniadanie. Jestem z ciebie dumna.
Chłopiec nic nie odpowiedział, tylko dodał odpowiedź w myślach.
– Nawet nie wiesz jak zmężniałem, jakbyś tylko wiedziała co się naprawdę stało! Ciekaw jestem, co byś wtedy powiedziała, jak bym ci powiedział całą prawdę, że mogę się zmieniać w dzikie zwierzę i nie tylko.
Nagle coś mu w ucho cicho zawyło. Jakby słyszał wilka w lesie. Szybko doszedł do siebie i przestał nagle rozmyślać i jeść w spokoju.
Mama widząc dziwne zachowanie syna zapytała:
– Co się dzieje? Masz zamiar gdzieś wyjść?
– Pójdę się przewietrzy, jak pozwolisz. – Powiedział pytająco, nie czekając na odpowiedź. Odsunął się od stołu i patrząc w okno, zaczął iść w stronę drzwi. Wrócę późno jeśli to nie problem. Powiedział przed otwarciem drzwi. Mama chciała go spytać jak dostał się do domu, przecież były zamknięte wszystkie drzwi aż do teraz, ale już go niebyło.
Zaniepokoiło go to dziwne krótkie wycie słyszane w uszach. Postanowił szybko iść na rower i pojechać w głąb lasu. Wykonał to bez dodatkowych przemyśleń, jakby poczuł zbliżające się zagrożenie.
Po paru minutach był już w lesie. Pozostawił rower oparty o przydrożne drzewo nieco schowane w zaroślach, obejrzał się ze wszystkich stron czy nikt go nie obserwuje. Prawie w momencie zmienił się w wilczka z swojego wielokrotnego doświadczenia przy przemianie i zaczął nasłuchiwać. Nic nie mógł wynaleźć więc pobiegł w głąb lasu. Tam dopiero poczuł znany zapach. Pobiegł w jego kierunku i nagle w oddali zauważył kłusowników. Co mógł uczynić? Praktycznie nic! Był teraz w postaci małego wilka a dziecka to i tak by nie wysłuchali.
Jeszcze moment i straci jedynego kochanego przyjaciela od którego tyle się nauczył. Musiał migiem wymyśleć co robić. Jak się zmieni w chłopca będzie cały goły a w formie wilka go zabiją. Miał totalną pustkę w głowie.
Nagle przyszło mu coś do głowy, że ryzykując własnym życiem, spróbuje ocalić jego. Zaczął cicho wydawać z siebie dziwne dźwięki aż w końcu znalazł odpowiedni. Miał zamiar zasymulować odpowiedni głos jakie wydają płaczące wilczki przy wilczycy. Był małym chłopcem więc niemiał problemów z imitowaniem odgłosów jakie wydawały małe wilki w filmach przyrodniczych o „wilczych rodzinach”.
Poszedł po bandzie; zaczął wychodzić z zarośli nie zważając na kłusowników, cichutko ale stanowczo zaczął naśladować wycie małych wilczątek. Miał totalnego fuksa, ponieważ jak tylko się ukazał jeden z ludzi skierował w jego stronę dubeltówkę. Drugi zauważył co kolega ma zamiar zrobić i podniósł mu ją w górę przed chwilą strzału.
W tym samym czasie szczeniak porozumiewał się z wilkiem by ten nie robił gwałtownych ruchów tylko zachowywał się jak „suka” widząca swe młode. Doświadczony wilk widząc, że i tak jest już w „kropce”, zrozumiał instrukcję dzieciaka i postanowił puszczać ściemę a on jest jej młodym. Gdyby miało to nie wyjść to przynajmniej, że jest ukochanym ojcem młodego.
Ludzie łyknęli ściemę posuniętą im aż pod nos i dali obu spokój. A chłopiec jak zauważył, że wszystko idzie jak po maśle zachichotał tylko cicho wilczym śmiechem mówiąc.
– Stare pryki zdołały się nabrać. Ha, ha. Że jesteś samicą a ja twoim młodym.
– Dobra robota kolego, mam u ciebie dług. – odparł wilk.
Po wspólnie okazanych uczuciach postanowili się pobawić w harce po lesie.
Czas leciał dalej, wakacje chyliły się ku końcowi i za dnia na dzień było trzeba przygotowywać się do roku szkolnego. Pewnego dnia chłopiec podskoczył do lasu do znanego mu wilka i musiał mu to jakoś wytłumaczyć, że czas wolny mu się niedługo skończy i będzie musiał większą część czasu spędzać w szkole na nauce a nie w lesie na zabawie. Ale tego niebyło mu trzeba tłumaczyć zbyt długo ponieważ zrozumiał to „do strzału”.
– Mówisz że idziesz się uczyć? To dobrze, bez nauki jest źle! Jak byłem kiedyś szczeniakiem jak ty, tez musiałem się uczyć. Ha i nadal się uczę w każdy dzień jak przeżyć. Ale to już inna historia. Dowiedź mnie jeszcze kiedyś jak znajdziesz wolny czas.
– Niema sprawy, przecież teraz już jestem w pewnym sensie wilkiem i człowiekiem naraz. Oj będzie mi to się dawać we znaki, oj będzie na pewno!
– Nie znam się na tym. – Odparł wilk.
– Nie musisz się znać na wszystkim. Zobaczymy się jeszcze?
– Na pewno. Do zobaczenia znów.
I po pożegnaniu się z przyjacielem przybrał ludzką postać, ubrał się w ciuchy i wrócił do domu.



KONIEC

 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.