Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Vindor - "Kaczuszka"  
Autor: Vindor
Opublikowano: 2016/11/5
Przeczytano: 661 raz(y)
Rozmiar 3.92 KB
1

(+1|-0)
Url Link: Furaffinity
Napisane przy okazji takiego jakby "czelendża". Poprosiłem lubą o wymyślenie mi "tagów" do opowiadania, a ja miałem coś spróbować wykombinować. No i z "żelków, kaczki, sierpu i deszczu" powstało coś takiego:

Kaczuszka


Był chłodny, listopadowy wieczór. Nieboskłon przysłonięty chmurami skrywał gwiazdy, płacząc rzęsiście na wszystko, co znajdowało się pod mrocznym płaszczem. W wiekowej kamienicy nieopodal centrum miasta mieszkała sobie pewna dosyć niezwykła para: sfinks Vindor i zebroraptor Zeber. Kamienica ta była od razu pod herbaciarnią kocura, a spore mieszkanie pozwoliło na wygospodarowanie pracowni artystycznej dla pasiastej artystki.
Tak, nie zajmowali się przecież ciągle nadnaturalnymi i ekstremalnymi rzeczami, takimi jak: magia, polowanie na stwory i alchemia. Bycie specjalistą od tych spraw to zawód okazyjny, a więc na chleb trzeba zarobić bardziej konwencjonalnymi metodami.
Z uwagi na to, że było późno, dwójka zakochanych zajmowała się jednak sobą. Leżeli wtuleni w siebie na kanapie, wygrzewając się przed ciepłym kominkiem. Iskry strzelały, a blask płomieni rozświetlał mroki salonu.
- Podaj żelkiii… - mruknęła Zeber, budząc przysypiającego kota.
Sfinks sięgnął po niewielką miskę, która znajdowała się na stoliczku, wyciągnął jednego i położył go na szyi swojej ukochanej, po czym go z niej zjadł. Ciałem hybrydy wstrząsnął przyjemny dreszcz, a na jej pyszczku zagościł specyficzny, kokietujący uśmieszek. Ten widok sprawił, że zmęczenie na chwilę opuściło Vindora.
Podparł się nieco i przysunął bliżej, i zastygł w bezruchu, patrząc jej w oczy, by złożyć stopniowo pogłębiany pocałunek. Ręka kocura wędrowała po jej ciele, podziwiając jej piękno podczas gdy… ding dong. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Było około godziny dwudziestej drugiej. Kot przewrócił oczyma i westchnął, nieco zdenerwowany zepsutą chwilą,
- Dobra dobra ja pójdę - Zeber zachichotała i nacisnęła palcem jego nos.
- Beep!
Dinozebra wstała z kanapy i podeszła do drzwi do mieszkania, znajdujących się zaraz za niewielkim przedpokojem.
- OMÓJBOŻE - zawołała euforycznie. - No dobry wieczór.
- Kwa - odpowiedziała stojąca u progu mokra, zziębnięta kaczka.
- Vindor patrz. Kaczka.
Nawet mimo kwakania musiał sprawdzić to na własne oczy. Sfinks wstał i podszedł do ukochanej i faktycznie, stała obok niej kaczka.
- Ona tu nie może tak zostać. Bierzemy ją - powiedziała artystka, biorąc w objęcia biednego ptaka.
- Ale… czemu ktoś nam podrzucił kaczkę? Przecież dzwonek jest wysoko i… kurwa, przecież to prawie noc…
- Narzekasz. Masz darmową kaczkę, jest fantastycznie - wyszczerzyła się.
Vindor uznał, że nie będzie wnikał w to, co się wyczyniało z jego życiem w tym momencie. Pomógł osuszyć zwierzątko, otulił je polarowym kocykiem, stwierdzając, że byłby spoko kebab i poszedł ze swoją lubą do sypialni. Tam zasnął prawie że od razu, a jego chęć do mizdrzenia się została zniszczona przez nagłe pojawienie się kaczki. Kaczka. Skuteczniejsza od wazektomii.
Tymczasem kaczka wcale nie zamierzała zasnąć. Czekała niczym krokodyl w wodzie na odpowiedni moment, by zaatakować. Gdy miała pewność, że jej gospodarze śpią, rozpruła koc ostrym sierpem wyciągniętym z czeluści niczego i ruszyła powoli w stronę alkowy.
Przekroczyła jej próg, z wolna otwierając drzwi.
Wskoczyła cicho na wezgłowie, uniosła sierp i…
Schowała go do kieszeni, gdy kot wierzgnął przez sen, budząc swoją ukochaną.
- No cześć - powiedziała Zeber do kaczki, ziewając i wzięła ją do łóżka, kładąc obok siebie pod kołdrą.
- Kwa kwa kwa.
Kaczka uśmiechnęła się złowrogo…


KONIEC
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.