Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: S+J Rozdział II [ 18+ M/F]  
Autor: Cassandra
Opublikowano: 2019/12/23
Przeczytano: 437 raz(y)
Rozmiar 3.77 KB
0

(+0|-0)
 
Jill szła pobocze drogi. Na jej kaptur od bluzy spływały kroplę deszczu a białe adidasy mokły pokazując, że niedługo będą do wyrzucenia . Wtedy jak rycerz na białym koniu przyjechał Sebastian czerwonym motorem. Jill stanęła parę metrów od miejsca zatrzymania się Lisa. Sebastian zdioł kask i pomachał nim do Jill.
- Podwieźć !? – krzyknął
Klacz niewiele myślą przyjęła propozycje. Założyła kask który dał jej wybawiciel i splotła dłonie na jego klatce piersiowej :
- Musze się czegoś trzymać – powiedziała z nutą groźby w głosie.
- Wiem, wiem – Odparł Sebastian z uśmieszkiem pod nosem .
Motocykl zawarkotał a po chwili staną na tylnym kole. Po tym z pędem wyruszył w drogę.
- Wiesz jak głupie to było? – Spytała poirytowaną Klacz
- Ten numer z stanie na kole?
- Tak!
- Spokojnie robiłem to tysiąc razy. – Sebastian dodał gazu – W Nowego Yorku będziemy z godzinę. – Dodał z cichym chichotem w głosie
- To świetnie – Jill odprężyła się letko i nagle coś sobie uświadomiła – Zaraz skąd wiesz, że jestem z Yorku a nie okolic?
Sebastian zaśmiał się
- Masz tatuaż plecach „ Im love New York”
Jill letko się zawstydziła. Sebastian śmiał się w duchu z tego. Kiedy nagle uświadomił sobie, że jedzie na rezerwie palił. Lis postukał pazurem o wskaźnik ale przypomniał sobie, że pod drodze jest stacja benzynowa.

Sara i Alyss przyjechały jednym autem i nim odjechał. Mieszkał po sąsiedztwie w małym mieście u granic wszchodniej stanu co oznaczało, że mają godzinę i pół drogi do domu. Sara była kierowcą który mimo tego, że powinien się skupić na drodze ulubi pogadać w czasie jazdy:
- I jak? – Spytała – Konie to dobra partia na kochanka prawda.
Alyss wypiła właśnie drugą puszkę coli i kiedy była już pusta wyrzuciła ją niedbale z okno.
- Nadal mam smak nasienia w ustach. – Odparła – Ich jednak wolę tych namiętnych i wolnych.
- Ale ostatecznie było przyjemnie.
- W sumie tak. – Gepardzica się trochę zamyśliła – Chyba ten lis byłby lepszy.
- Wiesz wcześniej był gejem. Pytałam jego byłych. Podobno właśnie tak robił, namiętnie i powoli. Podobno trzeba było przejąć inicjatywę na dobre by nie zasnąć.
- Czyli tak jak lubię – Odparła Alyss
To była prawdę. Alyss by o, że drapieżnik z urodzenie wolała powolne współżycie. Kiedy jej koleżanka zmieniała mężczyzn co dzień, on była z nimi miesiąc lub dwa. Zawsze lubiła seks ale wolała mieć stały związek. Ale co zrobić skoro jeszcze nie znalazła dobrego faceta.
- Alyss ty to jesteś nadal trochę staromodna – Powiedziała kocica.
- Ty byś najchętniej obsługiwała osiem koni na raz! – Wydarła się gepardzica.
Sara wybebeszyła oczy na przyjaciółkę które przykleiła wzrok w szybę. I tak w ciszy dziewczęta jechały do domu.

Jack jechał swoim autem do domu. Mieszkał na farmie ojca niedaleko północnej granicy stanu. Jechał i przypominał sobie zjazd rodziny tydzień temu. On sam na ławce widząc trójkę młodszych braci. Obaj z wybranka i serca. Z bliźniaczki, dwiema czarnymi klaczą i Arabskimi. I te komentarze rodziców z jego plecami.,, wychowałeś pedzia Bob” i odzew ojca „ Trzeba było go tak nie wychowywać”. Pamiętał dzieciństwo. Mały, nieśmiały i płaczliwy. Lubiący chodzić w kolorowych strojach. I Wkącu przyszły wyzwiska.,, Pedał” czy „ Ciota” Słyszał codziennie. Aż Wkącu przyszła wiek nastoletnie. Już nie wiedział czy jest gej, bi czy hetero czy on gustuje w klaczach, koniach, lisiczkach czy listach.
Jack odpalił papierosa i wypuścił dym.,, Jestem jaki jestem „ powtarzał w myślach
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.