Zmień fonty Zmień rozmiar
Opowiadania: Xstreem "Podróżnik", cz.2  
Autor: Xstreem
Opublikowano: 2010/7/15
Przeczytano: 1231 raz(y)
Rozmiar 7.80 KB
0

(+0|-0)
 
Podróżnik
część 2
Chcesz być wolny jak ptak? Biegać z szybkością geparda? Cieszyć się zwinnością lisa? Czy może po prostu jest wam źle w waszej zwykłej ludzkiej skórze? Jeśli tak to nie czekaj tylko przychodź do najbliższego punktu Przemiany! - ulotka reklamowa.

Kiedy Paweł otworzył oczy i wstał z łóżka było już grubo po 8. Przez zabrudzone szyby w oknach przedostawały się promienie słoneczne. Było w końcu lato. Wilk zastanawiał się co będzie dzisiaj porabiał, kiedy usłyszał jakieś trzaski w kuchni. Przypomniał sobie o bracie. ”Ciekawe co teraz on robi?” pomyślał sobie i poszedł do kuchni. Po pierwsze co mu się rzuciło w oczy to to że w kuchnio-jadalni jest jako taki porządek. Max zawsze lubił czystość i ład (choć i od tego były wyjątki). Paweł usiadł przy dużym drewnianym, masywnym stole. Brat podał mu talerz z zupą mleczną. Maksymilian miał na sobie inne rzeczy niż te w których przyjechał. Stara, wyblakła zielona koszula, równie stare stalowe spodnie i zielona chusta na twarzy. Chusta nie przykrywała włosów koloru ciemny blond. Miał je dość długie.
-Dobra archiwisto. Jak zjesz idziemy na miasto. Pora się przygotować na wycieczkę.- zaczął Max.
Paweł był z wykształcenia archiwistą, ale wszelkie plany przekreśliły działania wojenne.
-Daj ty mi spokój. Nigdzie nie idę. Warto by też było abyś ty tu trochę posiedział i pomógł ogarnąć to gospodarstwo domowe. Pomógłbyś mi raczej znaleźć też jakieś dobre źródło pieniędzy.-
-Spokojna o to twoja głowa. W okolicy pojawili się handlarze niewolników. Jest za nich nagroda.-
-Bohatera strugasz?-
-Nie. Staram się tylko tobie pomóc.-
-Wypchaj się z takimi pomysłami...-
-Przestań męczyć tylko słuchaj dalej. Mogę podejrzewać że są w posiadaniu towaru który jest wiele wart.-Szary wilk spuścił ze zmęczenia uszy.-Co ci? Słuchaj dalej. Otóż kiedy jechałem do Nadziei
wpadłem razem z przewoźnikiem na jakiś dziwnych jegomości. Dwie jaszczurki. Były poprzekłuwane metalem jak choinki, ale mniejsza z tym. Poprosili nas grzecznie abyśmy wysiedli z wozu i kontynuowali podróż na nogach. Bardzo ładnie im odmówiłem.- wskazał na karabin.- I okazało się, że razem z Lipskim, tym kretem stałem się posiadaczem 100 000 nowych złotych w banknotach...- Tu Paweł popatrzył się z niedowierzaniem na brata.-Podzieliliśmy się tym bonusem po połowie. Jako że mam pewne doświadczenie w handlu żywym towarem.. to stwierdzam że ci łowcy którzy zostali zauważeni w pobliżu czekają właśnie na te dwie jaszczurki. Które i tak już do nich nie przyjdą. He he.-
-I co z tego?-
-To z tego że wystarczy skombinować grupę, jakieś zaopatrzonko i broń i rozwalić drani!- powiedział prawie śmiejąc się Max.-A potem przejąć, lub ewentualnie uwolnić towar.-
-Najpierw pokaż mi te 50 000. A potem możemy myśleć dalej..- Paweł wielce się zdziwił kiedy brat pokazał mu niechlujnie spakowane w plecaku pieniądze. Wilk postanowił dać szansę Maksowi.
-Dobra co trzeba będzie załatwić w mieście?- Zapytał się brata.
-Ty kupujesz jedzenie i picie dla 4 osób. Przygotuj też sobie jakieś wygodne i mocne rzeczy, ale to już po powrocie z miasta. Grupą, ewentualnym miejscem pobytu celu zajmę się ja. Aaaa, także broń to moja działka.- Uzgadniali jeszcze chwilę szczegóły po czym wyszli z domu i się rozdzielili.

W czasie kiedy wilk kupował prowiant ( czyli suchary i żarcie w puszce, ser, gorzką czekoladę i wodę dla 4 osób na kilka dni) dowiedział się wiele ciekawych informacji o tym co zrobił Maks po powrocie do miasta. Nie był zadowolony z rozrzutności „soldata”. W końcu 50 tys to nie milion, więc należałoby ostrożnie do nich podchodzić. Postanowił że jeszcze poruszy ten temat w domu. Ale im dłużej myślał o kalekim weteranie, tym więcej pytań rodziło się w jego głowie.
Maksymilian z kolei odwiedził paru przedwojennych przyjaciół. Najpierw poszedł do Sławka. Krawiec, bo tak miał na nazwisko był brązowawy kotem o miłym i przyjacielskim usposobieniu, dzięki któremu łatwo nawiązywał kontakty. Nie poszedł na wojnę. Chyba w 4 roku Ostatniego Konfliktu się ożenił z pociągającą ale wygadaną kocicą. Sławek był mechanikiem i złotą rączką, co dawało mu przywilej stałej pracy. A jak jest praca to i utrzymać rodzinę jest z czego. Max chyba z 4 godziny „targował” się o jego uczestnictwo w wyprawie z Marleną, panią Krawiec. Skończyło się na kompromisie. 20 000 dostawała pod zastaw męża. Osobiście Krawiec chciał iść na wyprawę, ale bał się co się stanie w razie kiedy on zginie. W końcu wdowie z dzieckiem nie jest lekko, zwłaszcza teraz. Lecz soldat jakoś ich udobruchał. Następną osobą jaką chciał zwerbować był jego imiennik Maciek Diabeł. Sprytny szczur z włosami obciętymi na sierżanta z chęcią się zgodził. Znał Maksa bo służył przez pierwszy rok z nim, zanim wybuch ciężarówki z amunicją nie pozbawił go obu nóg i ogona, o czym nie wiedział Max. Weteran do tego momentu był święcie przekonany o tym że Diabeł zdezerterował. Teraz Maciek Diabeł mógł do woli pracować nad tym, co kochał. A umiłował roboty i mimo niesprzyjającej sytuacji tworzył jednego z zużytych części lub kupionych od wędrownych tragarzy i kupców. Pałac wychodząc od niego zajął się poszukiwaniem broni. To zabrało mu z 2 godziny zanim kupił 2 karabiny maszynowe ak-96 ( wyglądem niewiele różniące się od ak-47) i pistolet „Black Adder” który przypominał niegdysiejszego Glocka. Z amunicją było już prościej, dostał ją na jednym ze straganów. Niestety nie znalazł innego chętnego do uczestnictwa w wyprawie. „Nadzieja to nie to samo co Nowy Korynt czy Puszcza, gdzie za każdym rogiem stoi najemnik lub dziwka oboje chętni do działania...” pomyślał z niesmakiem Max Pałac. Za nim wrócił do domu, poszedł na komisariat i dowiedział się więcej informacji o tym gdzie mogą teraz znajdować się handlarze i ilu ich jest. Zapytał się jeszcze o nagrodę. Gruby baran policjant odpowiedział mu że nagroda wynosi 5000 od głowy i kilka ulg związanych z płaceniem podatków.
Jak to wszystko usłyszał wrócił do domu.
-Wiem że masz dużo kasy, ale wiesz... Nigdy za bardzo nie lubiłeś oszczędzać!-Zaczął Paweł po powrocie.
-Znam wartość pieniądza i umiem się nim posługiwać. Kiedy jest należy się cieszyć, a kiedy go nie ma należy go szukać. O to cała filozofia! Jest już późno. Jedz kolacje i idź spać jutro musimy też wcześnie wstać- Max nie chciał się kłócić, a jego brat był zbyt zmęczony po wizycie w mieście aby kontynuować kłótnie. Poza tym zawsze jakoś mu ustępował. W końcu to Maks był „tym lepszym”. Ale nie teraz, kiedy Max jest tułaczem parającym się niebezpiecznych robót za pieniądze. Kiedy wilk się położył, Max przeczyścił broń przeliczył naboje, zaznaczył na mapie cele misji i położył się spać.


Kiedy tak bracia Pałacowie chodzili po mieście, byli obserwowani przez mieszkańców Nadziei. Maks z podejrzliwością i dystansem. Nie pachniał jak inny, śmiał się kiedy usłyszał jak ktoś miał wypadek, cały czas ironizował i żartował cynicznie. A do tego zaczął zadawać się z dwoma hienami które cieszyły się reputacją darmozjadów i bandytów ! Na to zacni mieszkańcy Nadziei nie mogli przymknąć oczu! Z kolei jego starszy brat, przystojny tylko trochę cichy wilk absorbował uwagę większości samiczek szukających dobrego materiału na męża. W końcu ma dom, jego brat przywiózł pieniądze, starczy to na nowy start z stałym samcem przy boku. Tylko jak do takiego podejść?
 
Powrót do kategorii | Powrót do strony głównej artykułów
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.