Przeglądający wątek:
1 Anonimowi
Wątek zablokowany
Zwierzę
Zwierzaku!
Jesteś młody, najprawdopodobniej wciąż uczysz się lub brniesz przez pierwsze lata pracy. Interesujesz się wieloma lub niewieloma, normalnymi lub nietuzinkowymi tematami. Jednak na to wszystko nalepiasz wielką plakietkę - FURRY. Czy zastanawiałeś się jak długo tak będzie? Jak twój partner, jeśli nie będzie również furry, będzie reagował na yiffy, dziwnych znajomych, mruczenie? A co kiedy wejdziesz w wiek średni albo dalej, zestarzejesz się? Czy opowiesz swoim dzieciom i wnukom o swej naturze? Jak zareagują rodzice, kiedy w końcu powiesz im że nie będziesz miał dzieci bo masz chłopaka tylko dlatego, że inne futra wzbudziły w tobie zainteresowanie swoją płcią? Czy mimo to będziesz chciał/a adoptować dziecko i wychowywać je? A jeśli tak, to będziesz mu wpajać futrzastość czy wychowywać na człowieka? Jak widzisz swoją przyszłość w zestawieniu z tym, kim jesteś?
Chciałem zadać to pytanie każdemu z was, bo sam się zastanawiam głęboko nad tą kwestią i jeszcze nie podjąłem żadnej decyzji. A wy? Proszę też starszych futrzaków o przedstawienie swojego punktu widzenia na układanie/plątanie sobie życia.
Jesteś młody, najprawdopodobniej wciąż uczysz się lub brniesz przez pierwsze lata pracy. Interesujesz się wieloma lub niewieloma, normalnymi lub nietuzinkowymi tematami. Jednak na to wszystko nalepiasz wielką plakietkę - FURRY. Czy zastanawiałeś się jak długo tak będzie? Jak twój partner, jeśli nie będzie również furry, będzie reagował na yiffy, dziwnych znajomych, mruczenie? A co kiedy wejdziesz w wiek średni albo dalej, zestarzejesz się? Czy opowiesz swoim dzieciom i wnukom o swej naturze? Jak zareagują rodzice, kiedy w końcu powiesz im że nie będziesz miał dzieci bo masz chłopaka tylko dlatego, że inne futra wzbudziły w tobie zainteresowanie swoją płcią? Czy mimo to będziesz chciał/a adoptować dziecko i wychowywać je? A jeśli tak, to będziesz mu wpajać futrzastość czy wychowywać na człowieka? Jak widzisz swoją przyszłość w zestawieniu z tym, kim jesteś?
Chciałem zadać to pytanie każdemu z was, bo sam się zastanawiam głęboko nad tą kwestią i jeszcze nie podjąłem żadnej decyzji. A wy? Proszę też starszych futrzaków o przedstawienie swojego punktu widzenia na układanie/plątanie sobie życia.
Ostatnio edytowany przez yardan dnia 25.07.2008 18:10:58
Kemono Kitsune
Inna forma
Moze na forum/ircu jestem mlody ale moje zainteresowanie furry/kemono siega tak z 5 lat wstecz. Nie bede nikomu narzucal mojego stylu zycia, bo to w sumie nie ma sensu. Nie rozumiem o co chodzi w sensie dzieci/partnerki. A jezeli chodzi o dziewczyny to mowilem jakim jestem i ze bestia jest we mnie, ale zazwyczaj wszystkie pozytywnie reagowaly na to i wrecz mowily ze jestem odwazny piszac takie cos Nie wiem w sumie o co chodzi w temacie :/
Ostatnio edytowany przez Darkne dnia 26.07.2008 0:56:27
Charyzmatyczny Nieznajomy z Imprezy
PERMABAN
chodzi o to czy jak bedziesz starym prykiem to czy bedziesz chciał wskakiwać w fursuit i miziać przyjaciół za uszkiem zamiast po robocie siadać przed telewizorem ze śmierdzącymi skarpetkami i przysypiać.
Jak to co dalej? Zoofilem jest sie całe życie :p
Szeregowy Spizgalski
Tak.
Nie prawda, można sie z tego z dosyć niską skutecznością "wyleczyć". W kościele znajdziesz ratunek i duszpasterską opiekę i pomoc dla tych co zboczyli ze ściezki
ΑΠΟ ΠΑΝΤΟΣ ΚΑΚΟΔΑΙΜΟΝΟΣ
Wiewiórka
Zwierzę
Mam w robocie kolesia co był przez 2 lata w seminarium ale zrezygnował...Piwa napije się po 50, żonę znajdzie sobie jak będzie miał 40 a na słowo goła/y zatyka uszy i odprawia jakieś czary... Umysł ma tak poryty że nie da się z nim rozmawiać na inne tematy niż bóg i kościół. TO już nie jest wiara to jest fanatyzm religijny...
A co do tematu. Pewnie z upływem lat coś się zmieni ale w środku ciągle będę sobą czyli futrzastym smokiem. ;] A przed telewizorem i w śmierdzących skarpetkach zasypiałem już wczoraj - to znaczy że jestem starym prykiem??
LOL, to nie było seminarium jak Pan Bóg przykazał, to jakiś szpital psychiatryczny
Wilk
Anthro
Fursuitów zakładać nie będę, bo nie lubię A cała reszta... jeśli każdy może twierdzić, co chce (że jest Napoleonem, że jest mądrzejszy od prezydenta itp.), to czemu mam przestać twierdzić, że jestem wilkiem? Krzywdy tym chyba nikomu nie robię... zwłaszcza, że poza furry potrafię jeszcze pogadać na kilka tematów, a przyjaciele znają moje dziwne poczucie humoru (np. głośno się przyznaję do tego, że jestem "zoofilem" - w cudzysłowiu oczywiście i często proponuję im zrobienie imprezki z owcami... już przywykli )
A co do łóżka... ech. Wszystko jest kwestią otwartego umysłu i braku zahamowań - poza tym przekonałem się już wielokrotnie, że tzw. normalni ludzie mają o wiele bardziej zryte głowy ode mnie....
A co do łóżka... ech. Wszystko jest kwestią otwartego umysłu i braku zahamowań - poza tym przekonałem się już wielokrotnie, że tzw. normalni ludzie mają o wiele bardziej zryte głowy ode mnie....
Spisz swoje dobre rady, zwiń je w ciasny rulonik i rozważ znaczenie słowa CZOPEK...
No to jak tu juz o łózkach mowa to kto chetny na bdsm?
Ostatnio edytowany przez Gabi dnia 26.07.2008 16:01:01
Tinker Pony
Zmiennokształtny
Chyba BSOD
Tygrys biały
Anthro
Scooby, dobre pytanie, ale odpowiedź raczej trudna - wymaga jakiegoś doświadczenia, przyjrzenia się innym futrom. Na sucho można sobie coś wymyślić, a rzeczywistość to zweryfikuje i okaże się że sto razy zmienisz swoje zdanie.
Ja się ostatnio zastanawiam na ile jestem "trv" futrzakiem... Nie trzymam na dysku gigabajtów rysunków, nie mam w komórce podręcznej galerii, nie oglądam godzinami filmików-składanek z tych rysunków (często o podtekście yiffnym/gejowskim), nie rozmawiam tylko o zwierzakach... Hmm
Ja się ostatnio zastanawiam na ile jestem "trv" futrzakiem... Nie trzymam na dysku gigabajtów rysunków, nie mam w komórce podręcznej galerii, nie oglądam godzinami filmików-składanek z tych rysunków (często o podtekście yiffnym/gejowskim), nie rozmawiam tylko o zwierzakach... Hmm
jestę kapibarę
Ja rozmawiam o pociągach, Seti o matematyce... ;P
Rozmawianie na inne tematy niż zwierzęta nie ma nic wspólnego z byciem furry. Inteligentny człowiek może rozmawiać o wielu rzeczach.
Bycie "trv" już kiedyś omawialiśmy. Jesteś "trv" dopóki jesteś. Czyli na ile byłeś "trv" przekonujesz się na końcu swojego ziemskiego żywota, a wcześniej to nie ma znaczenia. Czujesz się albo i nie.
Rozmawianie na inne tematy niż zwierzęta nie ma nic wspólnego z byciem furry. Inteligentny człowiek może rozmawiać o wielu rzeczach.
Bycie "trv" już kiedyś omawialiśmy. Jesteś "trv" dopóki jesteś. Czyli na ile byłeś "trv" przekonujesz się na końcu swojego ziemskiego żywota, a wcześniej to nie ma znaczenia. Czujesz się albo i nie.
Ostatnio edytowany przez LV dnia 26.07.2008 23:48:35
Tygrys biały
Anthro
Jestem sobą, to wszystko co mogę powiedzieć. Dokonałem już paru wyborów, np wiem co powiedzą rodzice itp. Na razie czuję się ok z tymi wyborami
Ostatnio edytowany przez Marcan dnia 26.07.2008 23:59:48
Lew
Zgodze sie z LV'em... Wszystko sie okaze za kilka, kilkanascie lat. Bardzo mozliwe, ze u wiekoszsci nas, obecnie w wieku 16-20 lat to zupenie wygasnie, mozliwe tez ze w wieku 40-50 lat bedziemy nadal czuli sie zwierzakami, bedziemy z partnerem/partnerka ktora to rozumie (i/lub podziela "zainteresowanie") itd. itp.
Opcji jest sporo. Dla jednych to tylko chwilowy zapal, dla innych droga zycia. Jak bedzie - pokaze czas.
Ale wydaje mi sie, ze nie bedzie tutaj naglych wyborow typu "od dzisiaj nie jestem furry" ale zwykle zaprzestanie aktywnosci, potem stagnacja az w koncu .. *pyk* i "dawne" zycie zostanie tylko wspomnieniem.
Wedlug mnie - nie ma sie co zastanawiac. Nalzey zyc, najlepiej jak mozna a co przyniesie przyszlosc? Sie zobaczy...
/ LV - nie jestes sam - tez potrafie rozmawiac na naprawde wiele roznych tematow. Jak wiekszosc futrzakow..
Opcji jest sporo. Dla jednych to tylko chwilowy zapal, dla innych droga zycia. Jak bedzie - pokaze czas.
Ale wydaje mi sie, ze nie bedzie tutaj naglych wyborow typu "od dzisiaj nie jestem furry" ale zwykle zaprzestanie aktywnosci, potem stagnacja az w koncu .. *pyk* i "dawne" zycie zostanie tylko wspomnieniem.
Wedlug mnie - nie ma sie co zastanawiac. Nalzey zyc, najlepiej jak mozna a co przyniesie przyszlosc? Sie zobaczy...
/ LV - nie jestes sam - tez potrafie rozmawiac na naprawde wiele roznych tematow. Jak wiekszosc futrzakow..
Obiecuj tylko tyle, ile możesz dać. I dawaj więcej, niż obiecałeś.
Kemono Kitsune
Inna forma
Oj Ingo... To co piszesz o porzucaniu dawnego życia mija sie trochę z prawdą To wcale nie takie proste aby stopniowo zapominac kim sie było i co sie robilo. To tak jakbys powiedział "dziś jestem AA, ale z czasem bede pil coraz mniej az w koncu przestane".
Do wspomnien wszyscy lubimy wracać i nie idzie tego zmienić
Lygrys Polski
Anthro
Ale się rozpisałem Poniosło mnie... z resztą nie pierwszy raz...
No cóż... jeśli chodzi o mnie, istnieje pewne błędne koło, z doświadczenia wiem że najbardziej się chce być furry (tak na prawdę, z futerkiem i w ogóle) w dzieciństwie, do 19- 20, nie mówię oczywiście że człowiek wchodząc w dorosłe życie przestaje być futrzakiem, stwierdza że to była jedynie głupia zabawa i zaczyna żyć jak normalny człowiek... nie, niestety jeśli ktoś się urodził futrzakiem, to do końca życia nim zostanie. Jednak przytłaczające obowiązki i zadania osoby dorosłej, spychają marzenia na ostatni plan... dodatkowo w miarę dorastania coraz bardziej zdajemy sobie sprawę jak bardzo nie możliwe jest nasze pragnienie. Dziecko myśli: "a... jakoś to będzie, jestem jeszcze mały, jak trochę podrosnę to akurat zrobią jakąś maszynę taką jak u SPIDERMAN'a co będzie zamieniać ludzi w zwierzo-łaki, szkoda że już takiej nie ma...", jednak każdy kolejny dzień, miesiąc, rok zmniejsza i tak już złudną nadzieje. Jakby się tak jednak bardziej zastanowić to nawet gdyby taka technologia już istniała to i tak nie można być futrzakiem jako dziecko, z kilku zasadniczych powodów... po pierwsze jako dzieci prawnymi opiekunami są nasi rodzice którzy raczej na taki zabieg sie nie zgodzą, nie dla tego że nie chcą naszego szczęścia czy po prostu nas nie rozumieją, zwyczajnie uznaliby taką decyzje za niedojrzały przejaw chwilowej fantazji, Po drugie taka decyzja winna być popartą życiowym doświadczeniem jakiego dziecko raczej jeszcze nie zdobyło, że już o dorosłej świadomej wszystkich korzyści i strat decyzji nie wspomnę... Po trzecie nie wyobrażam sobie kontynuowania nauki w takim stanie... dzieci i tak są wredne między sobą, futrzastego dziwoląga chyba by ukamienowały, Więc koło sie zamyka, nawet gdyby można by stać się tym kim się jest od wewnątrz to i tak dopiero w okresie dorosłym, dzieciństwo stracone w ludzkiej skórze....
Ileż to razy zastanawiałem się nad rzeczami o które pyta Scooby.. i muszę przyznać że do dziś nie dają mi one spokoju, jeśli chodzi o ujawnianie się... to już raczej co prawda sfera akceptacji i tolerancji ludzi, ale to od nas zależy czy i przed kim się mamy ujawniać. Ogólnie jednak doradzam nikomu się nie chwalić kim naprawdę jesteś, przynajmniej póki opinia publiczna nie będzie miała pozytywnego lub chociaż neutralnego zdania o Furry....
Jedynym moim celem jak na razie jest zdobycie futerka (czyli przemiana w prawdziwego furry) wiem że to głupie i pewnie dziecinne, jednakże źle się czuje w moim ludzkim ciele i nie będę szczęśliwy póki tego nie zmienię, gdy już uda mi się opracować futerko dopiero wtedy będę sie zastanawiał czy je przywdziać ( oczywiście w grę wchodzi ówczesny poziom tolerancji...)
Sprawa wiązania sie w związek... hmm, no nie powiem że wiele nocy nad tym przesiedziałem, bo jakoś nie wyobrażam sobie szczęśliwej rodziny typu Kocur-Kocica-Kociak... wydaje mi się że nasza subkultura odznacza się dość niską ilością członków, nasza "populacja" w Polsce nie przekracza raczej 1000 osób.. być może w przyszłości to się zmieni, ale to i tak nie daje nam takiego wyboru jaki maja zwyczajni ludzkie. A jeśli miałbym się złączyć z człowiekiem, no cóż musiałaby to być osoba na tyle tolerancyjna by zaakceptować to kim jestem i nie myli tego stylu życia z hmm... fantazją seksualną czy hobby
Sprawa dzieci... z moich przypuszczeń furry jest dziedziczne, zakładając że to choroba umysłu, jeśli futrzak połączy się z futrzastą to istnieje większe prawdopodobieństwo że i ich dziecko będzie "F" Jeśli chodzi o moje odczucia, ja nigdy nie byłem kształcony jako furry, a wiemy przecież że największy wpływ na nas ma otoczenie, więc nie musimy zmieniać naszego ludzkiego dziecka w futrzaka tworząc mu środowisko typowe dla futrzaka, choć są ludzie i ludziska, a na każdego wpływają inne czynniki, to jednak czy dziecko będzie Futrzaste czy nie, zależy raczej od genów, czyli od samego dziecka. Osobiście wolałbym by moje dziecko wychowywało się w normalnych warunkach, bez żadnych stymulatorów typu: "kurteczka pomarańczowa w czarne prążki"... owszem dziecko "F" od maleńkości szuka swojej fursony, ale chyba lepiej by samo je wybrało niżeli byśmy mieli w tym udział. Ogólnie jednak chciałbym mieć ludzkie dziecko i nie narażać go na te cierpienia które mnie spotykały i spotykają (chodzi mi oczywiście o niemożność stania się tym kim się jest na prawdę) a także na cierpienia związane z nietolerancją ludzi, ale to oczywiście gdy urodzi się z futerkiem lub urodzi się człowiekiem ale będzie chciało je mieć w przyszłości. Gdybym miał jednak ludzkie dzieci które nie dają oznak że są futrzaste raczej oszczędziłbym im opowieści kim jestem, chyba rzeszą nie ma się czym chwalić, zwłaszcza przed dziećmi.... nieprawdaż ?
No cóż... jeśli chodzi o mnie, istnieje pewne błędne koło, z doświadczenia wiem że najbardziej się chce być furry (tak na prawdę, z futerkiem i w ogóle) w dzieciństwie, do 19- 20, nie mówię oczywiście że człowiek wchodząc w dorosłe życie przestaje być futrzakiem, stwierdza że to była jedynie głupia zabawa i zaczyna żyć jak normalny człowiek... nie, niestety jeśli ktoś się urodził futrzakiem, to do końca życia nim zostanie. Jednak przytłaczające obowiązki i zadania osoby dorosłej, spychają marzenia na ostatni plan... dodatkowo w miarę dorastania coraz bardziej zdajemy sobie sprawę jak bardzo nie możliwe jest nasze pragnienie. Dziecko myśli: "a... jakoś to będzie, jestem jeszcze mały, jak trochę podrosnę to akurat zrobią jakąś maszynę taką jak u SPIDERMAN'a co będzie zamieniać ludzi w zwierzo-łaki, szkoda że już takiej nie ma...", jednak każdy kolejny dzień, miesiąc, rok zmniejsza i tak już złudną nadzieje. Jakby się tak jednak bardziej zastanowić to nawet gdyby taka technologia już istniała to i tak nie można być futrzakiem jako dziecko, z kilku zasadniczych powodów... po pierwsze jako dzieci prawnymi opiekunami są nasi rodzice którzy raczej na taki zabieg sie nie zgodzą, nie dla tego że nie chcą naszego szczęścia czy po prostu nas nie rozumieją, zwyczajnie uznaliby taką decyzje za niedojrzały przejaw chwilowej fantazji, Po drugie taka decyzja winna być popartą życiowym doświadczeniem jakiego dziecko raczej jeszcze nie zdobyło, że już o dorosłej świadomej wszystkich korzyści i strat decyzji nie wspomnę... Po trzecie nie wyobrażam sobie kontynuowania nauki w takim stanie... dzieci i tak są wredne między sobą, futrzastego dziwoląga chyba by ukamienowały, Więc koło sie zamyka, nawet gdyby można by stać się tym kim się jest od wewnątrz to i tak dopiero w okresie dorosłym, dzieciństwo stracone w ludzkiej skórze....
Ileż to razy zastanawiałem się nad rzeczami o które pyta Scooby.. i muszę przyznać że do dziś nie dają mi one spokoju, jeśli chodzi o ujawnianie się... to już raczej co prawda sfera akceptacji i tolerancji ludzi, ale to od nas zależy czy i przed kim się mamy ujawniać. Ogólnie jednak doradzam nikomu się nie chwalić kim naprawdę jesteś, przynajmniej póki opinia publiczna nie będzie miała pozytywnego lub chociaż neutralnego zdania o Furry....
Jedynym moim celem jak na razie jest zdobycie futerka (czyli przemiana w prawdziwego furry) wiem że to głupie i pewnie dziecinne, jednakże źle się czuje w moim ludzkim ciele i nie będę szczęśliwy póki tego nie zmienię, gdy już uda mi się opracować futerko dopiero wtedy będę sie zastanawiał czy je przywdziać ( oczywiście w grę wchodzi ówczesny poziom tolerancji...)
Sprawa wiązania sie w związek... hmm, no nie powiem że wiele nocy nad tym przesiedziałem, bo jakoś nie wyobrażam sobie szczęśliwej rodziny typu Kocur-Kocica-Kociak... wydaje mi się że nasza subkultura odznacza się dość niską ilością członków, nasza "populacja" w Polsce nie przekracza raczej 1000 osób.. być może w przyszłości to się zmieni, ale to i tak nie daje nam takiego wyboru jaki maja zwyczajni ludzkie. A jeśli miałbym się złączyć z człowiekiem, no cóż musiałaby to być osoba na tyle tolerancyjna by zaakceptować to kim jestem i nie myli tego stylu życia z hmm... fantazją seksualną czy hobby
Sprawa dzieci... z moich przypuszczeń furry jest dziedziczne, zakładając że to choroba umysłu, jeśli futrzak połączy się z futrzastą to istnieje większe prawdopodobieństwo że i ich dziecko będzie "F" Jeśli chodzi o moje odczucia, ja nigdy nie byłem kształcony jako furry, a wiemy przecież że największy wpływ na nas ma otoczenie, więc nie musimy zmieniać naszego ludzkiego dziecka w futrzaka tworząc mu środowisko typowe dla futrzaka, choć są ludzie i ludziska, a na każdego wpływają inne czynniki, to jednak czy dziecko będzie Futrzaste czy nie, zależy raczej od genów, czyli od samego dziecka. Osobiście wolałbym by moje dziecko wychowywało się w normalnych warunkach, bez żadnych stymulatorów typu: "kurteczka pomarańczowa w czarne prążki"... owszem dziecko "F" od maleńkości szuka swojej fursony, ale chyba lepiej by samo je wybrało niżeli byśmy mieli w tym udział. Ogólnie jednak chciałbym mieć ludzkie dziecko i nie narażać go na te cierpienia które mnie spotykały i spotykają (chodzi mi oczywiście o niemożność stania się tym kim się jest na prawdę) a także na cierpienia związane z nietolerancją ludzi, ale to oczywiście gdy urodzi się z futerkiem lub urodzi się człowiekiem ale będzie chciało je mieć w przyszłości. Gdybym miał jednak ludzkie dzieci które nie dają oznak że są futrzaste raczej oszczędziłbym im opowieści kim jestem, chyba rzeszą nie ma się czym chwalić, zwłaszcza przed dziećmi.... nieprawdaż ?
Ostatnio edytowany przez Redi dnia 27.07.2008 7:18:41
Lew
Czasami wrecz zbyt proste. Zajmowałem się w życiu naprawde wieloma "dziwnymi" rzeczami, miałem wiele pasji i o ile część z nich przetrwała, to niektóre po prostu naturalnie przeszły do historii. Pewnego dnia po prostu sie nie pójdzie na ryby, czy nie sklei kolejnego modelu, a potem trafi sie jakaś imprezka, czy wyjazd, i znowu sie czegos tam nie zrobi, a potem czlowiek niemal zapomina, ze kiedys chodzil na te ryby codziennie... Tak samo bywa ze znajomosciami. Byli ludzie, z ktorymi widywalem sie niemal codziennie, spedzalismy z soba dluugie godziny rozmawiajac, a teraz... spotkamy sie moze raz na miesiac i niezbyt nawet mamy o czym gadac. Tak po prostu bywa, czesto nawet bez szczegolnego powodu, ze niektóre rzeczy samoistnie przemijaja i nie widze w tym nic zlego.
Redi - w wielu sprawach przesadzasz lub (takie odnioslem wrazenie) wbrew temu co piszesz nie przemyslales niektórych kwestii zbyt dokladnie.. Nie chce mi sie z rana bawic w "cytat - odpowiedź", z resztą nie o tym temat.
Przyczepie sie tylko do jednego:
Wydaje mi sie, ze kwestie ujawniania sie nalezy zostawic kazdemu do samodzielnej oceny, poniewaz jest to decyzja bardzo osobista i kazdy powinien sam wybrac, czy sie ujawniac, czy nie i w jakim stopniu. Tak wiec mysle, ze takie rady sa zupelnie niepotrzebne...
Jesli chodzi o malzenstwa, to nie widze wielkiego problemu. OK. JEst nas niewiele, ale na tyle wiele, abym chyba kazdy z nas znal jakas futrzasta pare... Wybor faktycznie niewielki, zwlaszcza dla heteroseksualnych samców , ale dla chcącego nic trudnego...
Lygrys Polski
Anthro
To oczywiście twoje zdanie.. uważam jednak że w swojej filozoficznej naturze przemyślałem już wiele... zwłaszcza jeśli chodzi o futrzane tematy, no ale cóż.
Widzisz Ingo, musiałeś źle zrozumie moje słowa, otóż Scooby poprosił o przedstawienie swojego punktu widzenia na ten temat, nie wiem dla czego stwierdziłeś że staram się wpoić innym, komu i kiedy się ma ujawniać, zauważ że powiedziałem "doradzam", nie mówiłem "nie ujawniajcie się !" czy "nalegam abyście". Miałem przedstawić swoje zdanie i raczej wywiązałem sie z zadania, niestety na własnym przykładzie wiem ze trudno jest znaleźc osobę na tyle tolerancyjna która pojęłaby wewnętrzny obraz duszy nie sugerując sie od razu choroba psychiczna... Sam w ten sposób straciłem moich najlepszych przyjaciół i chcę by futrzaki które przeczytają mój powyższy post miały jako taki obraz ze pochwalenie sie swoja prawdziwa osoba nie zawsze kończy sie dobrze. Zgadzam sie z tobą że taka decyzja winna być indywidualna zależnie od osoby... nie wiem dla czego osadzasz mnie o niepotrzebne uwagi, gdyż uważam ze taka uwaga jest bardzo na miejscu, nikomu nie życzę straty kontaktu z ludźmi których znało się od piaskownicy, dzięki Bogu okazali sie na tyle przyjaciółmi że zachowali moje zwierzenie się w tajemnicy, mogłem trafić na skubańców którzy rozpowiedzą wszystkim a to już by było niefafuśne...
Jeśli chodzi o małżeństwa, są ludzie którzy wśród 8 miliardów na naszej planecie (choćby poznaliby nawet dość sporą cześć z nich co i tak nie byłoby pewnie fizycznie możliwe ) nie poznaliby tak zwanej "drugiej połówki" dlatego uważam że w gronie 1000 osób nie każdy znajdzie swoja ukochana / ukochanego...
Dla czego nie ? zadawaj pytania, jestem gotów na nie odpowiedzieć, wydaje mi sie ze jeśli będziesz pytał o moje doznania w życiu oraz o moje zamiary to raczej temat będzie kontynuowany... nie sadzisz ?
Ostatnio edytowany przez Redi dnia 27.07.2008 17:05:27
Lew
Redi - nie chodzi o to, że nie chce dyskutować, tylko pisałem powyższego posta tuż po wygramolenia się z łóżka, a dla Lwa jest to bolesny fragment dnia..
Rozumiem Twój punkt widzenia i go szanuję, tyle że np. mówisz, że wśród 1000 osób ciężko znaleść drugą połówkę. Po części masz rację, ale z drugiej strony wystarczy na chwilke oderwać się od teraźniejszości, doby internetu, telefonów itd. i pomyśleć jak to wyglądało np. w XV wieku, gdzie wsie, osady często liczyły po <500 mieszakńców, a jakoś dawało radę znaleść sobie męża/żonę
Zdaje mi się, że obecnie mamy po prostu znacznie wyższe wymagania co do "drugiej połówki" ze względu na znacznie zwiększone możliwości poznawcze...
OT?
Rozumiem Twój punkt widzenia i go szanuję, tyle że np. mówisz, że wśród 1000 osób ciężko znaleść drugą połówkę. Po części masz rację, ale z drugiej strony wystarczy na chwilke oderwać się od teraźniejszości, doby internetu, telefonów itd. i pomyśleć jak to wyglądało np. w XV wieku, gdzie wsie, osady często liczyły po <500 mieszakńców, a jakoś dawało radę znaleść sobie męża/żonę
Zdaje mi się, że obecnie mamy po prostu znacznie wyższe wymagania co do "drugiej połówki" ze względu na znacznie zwiększone możliwości poznawcze...
OT?
Obiecuj tylko tyle, ile możesz dać. I dawaj więcej, niż obiecałeś.
fajkojot
Człowiek
Polska społeczność, polską społecznością... ale fandom furry jest rozleglejszy poza progiem naszego kraju, a podróże za granicę są już łatwiejsze. Zwykli Polacy lecą za granicę i zawierają związki małżeńskie to i polskie futra mogą a jak nastawimy się, że szukamy osoby która po prostu nas zaakceptuje w 100% i nie musi być koniecznie furry to zakres partnerów się powiększa - może nie w kolosalny sposób, ale zawsze jakoś
"How much is that doggie in the window? The one with the waggley tail
How much is that doggie in the window? I do hope that doggie's for sale"
How much is that doggie in the window? I do hope that doggie's for sale"
Lew
Nawet nie wiesz jak ciężko jst życ z obcokrajowcem.. bariera jezykowa jest do przeskoczenia, ale kulturalna juz niezbyt. Ja np. majac samice z Anglii czy Niemiec nigdy nie moglbym z nia obejzec Dnia Swira czy Seksmisji.. a takie drobnostki sa w zyciu niezbedne..
Obiecuj tylko tyle, ile możesz dać. I dawaj więcej, niż obiecałeś.
fajkojot
Człowiek
Nigdzie i nigdy nie mówiłem, że to jest łatwe. Ale jest możliwe.
"How much is that doggie in the window? The one with the waggley tail
How much is that doggie in the window? I do hope that doggie's for sale"
How much is that doggie in the window? I do hope that doggie's for sale"
Lygrys Polski
Anthro
Kto jak kto... ale osobiście jako kotowaty mam pewne pojęcie o typowym dla naszej rodziny lenistwie...
Wracając do sprawy tych mało zaludnionych wsi... nie mam zamiaru sie nad tym aż tak bardzo wypowiadać, jako iż nie miałem przyjemności przebywać w tamtych czasach, ale z tego co słyszałem małżeństwa zawierane w tak małych kręgach nie były niczym przyjemnym, wszyscy znamy te historie jak to rodzice łączyli swoje dzieci z najbogatszym wybrankami nie zważając na uczucia... tudzież przykładem mogą być przecież Chłopi, jak Boryna kupił sobie dziewoje, Jagnę bodajże za sześć morgów ziemi, tego chyba miłością nie nazwiesz, (kto czytał ten wie)
Ale zgadzam się że wśród tych kilkuset ludzi można było znaleźc miłość, czy była ona szczera i wielka, nie nam osądzać, w dzisiejszych czasach po mimo większego wyboru całkiem sporo związków wczesnoletniej czy później kończy sie rozpadem, więc jak widać nie raz na pozór właściwy wybór okazuje się nietrafny. Wydaje mi sie jednak, że dość istotnym czynnikiem w wyborze swojej miłości jest liczba kandydatów, cza mieć w czym wybierać, a przecież się mówi "morze wielkim jest, a ryb w nim wiele" Jeśli chodzi o związki miedzy nacjonalne... no cóż, na świecie dość uprzedzeń, polska chyba raczej nie jest jeszcze tak... tak..... kosmopolityczna? by zawierać takie związki, przynajmniej nie tak jak Francja czy USA, choć to zależy przecież od indywidualnych osób, upodobań, kultury, no i stylu życia. Ale chyba jednak tego typu związki to mniejszości i na prawdę nie zawsze chodzi tutaj przecież o bariery językowe, z drugiej zaś strony miłość jest ślep i nie spogląda na kraj, rasę, a nawet pleć... wiec jeśli już ktoś przebierał w polakach i nic nie znalazł, życzę powodzenia zagranicą.
Gdy sprawa tyczy się futrzaka, o ile bardziej pragniemy związek Furry/furry, to większy wybór mamy raczej za granicą. Osobiście na razie nie szukam żony, wydaje mi się że mam zbyt wielkie wymagania i nie chodzi tutaj o wygląd, czy nawet o to że jest lub nie jest futrzakiem....
Kemono Kitsune
Inna forma
Jezeli czlowiek zapomina o swojej pasji, to co to za pasja? Też "wkrecałem" się w wiele rzeczy, ale większość z nich to były zajęcia tymczasowe. Dla mnie prawdziwe pasje nigdy nie wygasają. A co do innych ludzi to u mnie naturalne jest że niektórzy ludzie to znajomi na tydzień, a potem cisza i sie nie znamy. No ale znam też takich ludzi że nawet po roku totalnej stygnacji bez problemu sie odezwą, a temat do rozmowy zawsze będzie
Co do reszty tematu to się wstrzymam... Po prostu nie chce mi sie tego wszystkiego rozkminiać. Jak napisał Redi "Miłość jest Ślepa"
Wątek zablokowany
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.